mari23 Posted January 6, 2020 Author Posted January 6, 2020 Dziękuję Wam za dobre słowa, za życzenia! Bardzo dziękuję!!! Jak zwykle życie mnie pogania, bo nie nadążam :( dzisiaj zamiast na Orszak Trzech Króli pojechałam do lasu :( :( pod drzewem, na skarpie pies z bezwładnym tyłem, szkielet psa :( zgłosił starszy pan, ale na szczęście dwoje młodych przechodziło i pomogli mi biedaka na kocu do samochodu przenieść Dość duży pies, kręgosłup jeszcze boli od dźwigania. Został w lecznicowej izolatce, jutro będzie miał badania i rtg ( jedna łapa trochę spuchnięta), na szczęście ma czucie w łapach i podtrzymywany stoi, a nawet idzie chwiejnie. Jest wychudzony, wycieńczony, dostał zastrzyk p.zapalny, p.bólowy, czekamy na jutrzejszą diagnozę. Ma problem z jelitami przy odbycie - obustronna przepuklina ( zachyłki), wet mówi, że trzeba operować, oczywiście jak dojdzie do siebie i wyniki wyjdą dobre. Chyba mieszkał w budzie, bo wszedł sam, gdy tylko ja zobaczył. Nie jest młody, ale nie staruszek. Quote
Poker Posted January 6, 2020 Posted January 6, 2020 Ojej, biedny pies. Może uciekł od petard i samochód go trzepnął ? Dobrze , że jest łagodny. Przepukliny to nic dobrego. Zależy co w nich siedzi i jak długo. Jeżeli jelita , to czeka go ciężka operacja. 1 Quote
Maciek777 Posted January 9, 2020 Posted January 9, 2020 Też liczę na to, że uciekł i ktoś się po niego zgłosi. I przede wszystkim, że pójdzie go jeszcze postawić na łapy:/ Ciekawe ile czasu spędził pod tym drzewem:( 1 Quote
mari23 Posted January 9, 2020 Author Posted January 9, 2020 Dnia 6.01.2020 o 23:16, Poker napisał: Ojej, biedny pies. Może uciekł od petard i samochód go trzepnął ? Dobrze , że jest łagodny. Przepukliny to nic dobrego. Zależy co w nich siedzi i jak długo. Jeżeli jelita , to czeka go ciężka operacja. dzisiaj sprawa "ruszyła do przodu", pies rzeczywiście uciekł, nikt go nie wyrzucił. I być może samochód go trzepnął, topograficznie analizując miejsce znalezienia i dom - musiał przebiec przez drogę dość ruchliwą ( TIRy na autostradę setką przez wieś gnają :( ) Trudno ustalić, co się z nim działo, uciekł kilka dni przed świętami, mógł się błąkać w szoku , a mógł tam leżeć nie zauważony. Zadzwonił do mnie starszy, samotny pan, któremu ktoś powiedział, że pies jest u mnie i dał nr telefonu. Z psem już trochę lepiej, ale teraz pomóc trzeba i psu, i panu :( To dobry, spokojny człowiek. Pies nigdy nie biegał bezpańsko po wsi, stąd nikt z mieszkańców go nie rozpoznał. 3 godziny temu, Maciek777 napisał: Też liczę na to, że uciekł i ktoś się po niego zgłosi. I przede wszystkim, że pójdzie go jeszcze postawić na łapy:/ Ciekawe ile czasu spędził pod tym drzewem:( Na łapach pies już stoi, nie wstawał z wycieńczenia, w badaniach wyszła znaczna anemia i coś z białkiem ( nie zapamiętałam - za dużo czy za mało) - w każdym razie efekt wygłodzenia. Pies sympatyczny, wstaje, chodzi, próbuje grzecznie się załatwić, niestety nie kontroluje wydalania kału :( leje się po prostu samo. Być może to uraz po potrąceniu, być może efekt tych przepuklin i biegunki po nakarmieniu przez przechodniów "nie wiadomo czym" zagłodzonego, leżącego psa. Zasięgnęłam języka u pani sołtys: panu niedawno zmarła żona po długiej chorobie, sam się nią opiekował do końca. Wcześniej kolejno tragicznie zginęli obaj ich synowie. Pan ma tylko małe wnuki i synową, która pomocą i losem pana zainteresowana nie jest. Na domiar złego pan został ostatnio okradziony przez dwie kobiety - niby kołdry sprzedające, zabrały i oszczędności, i przyniesioną dzień wcześniej przez listonosza emeryturę. Pomimo takiej sytuacji pan nie bardzo chciał przyjąć pomoc, chciał sam sobie poradzić ( pewnie umarłby z głodu). Dlatego chciałabym, żeby pan nie poniósł kosztów badań i leczenia psa i żeby odzyskał go zdrowego, ten pies to jego jedyny towarzysz - tak powiedziała pani sołtys. Oczywiście dyskretnie chcę i panu pomóc, a pies po powrocie do pana pozostanie pod moja opieką. Jutro będę ustalać z weterynarzem dalsza strategię przywrócenia psa do dobrego stanu. 1 Quote
Poker Posted January 9, 2020 Posted January 9, 2020 Biedny pan . Jak można mu pomóc? Finansowo , jakieś ciuszki ? Piesio wydala bryję , bo to jest związane z przepuklinami. To naprawdę poważna sprawa. Ktoś , kto podejmie się operacji naprawdę musi mieć bardzo duże doświadczenie. Jelita są w workach przepuklinowych i ułożenie ich na miejsce , żeby nie spowodować niedrożności , a zatem martwicy jest wielką sztuką. Ile pies ma lat? Bo tak sobie myślę ,że jeżeli juz jest stary , to może nie operować tylko niech żyje ile mu dane. Ryzyko operacji jest bardzo duże. On ma obniżony poziom białka w krwi z głodzenia. 1 Quote
mari23 Posted January 10, 2020 Author Posted January 10, 2020 23 godziny temu, Poker napisał: Biedny pan . Jak można mu pomóc? Finansowo , jakieś ciuszki ? Piesio wydala bryję , bo to jest związane z przepuklinami. To naprawdę poważna sprawa. Ktoś , kto podejmie się operacji naprawdę musi mieć bardzo duże doświadczenie. Jelita są w workach przepuklinowych i ułożenie ich na miejsce , żeby nie spowodować niedrożności , a zatem martwicy jest wielką sztuką. Ile pies ma lat? Bo tak sobie myślę ,że jeżeli juz jest stary , to może nie operować tylko niech żyje ile mu dane. Ryzyko operacji jest bardzo duże. On ma obniżony poziom białka w krwi z głodzenia. Poziom białka, hemoglobina, hematokryt - bardzo niskie. Mocznik, kreatynina i 1 wątrobowy minimalnie tylko przekroczony. Dzisiaj zabrałam psa z przychodni, w której był od poniedziałku - wyniki podejrzałam w komputerze przy rozmowie z doktorem, powiedział mi, że tylko wygłodzenie, anemia no i te przepukliny, których w tym stanie i tak nie da się operować, pies musi odzyskać siły i wyleczyć anemię. na zdjęciach biedak przed podróżą do mnie Zabierając psa wcześniej uzgodniłam konsultację z moją wetką. Po 12 kilometrach spokojnej jazdy dowiozłam psa z trudem łapiącego powietrze, jak ryba z wody wyjęta. Nie zacytuję komentarza pani wet Oli, jak zobaczyła stan psa i usłyszała "diagnozę". Od razu zrobiła usg potwierdzając wodobrzusze, chciała zobaczyć śledzionę, ale z powodu dużej ilości płynu nie udało się "złapać" pływającego organu :( Ściągnęła mu chyba 3 "nerki" płynu :( Osłuchując psa potwierdziła niewydolność serca, w międzyczasie odnalazła go w komputerze po nazwisku właściciela - Czarek ma 11 lat. Przepukliny ma trzy - dwie boczne i kroczowa, ze względu na wiek, a przede wszystkim serce, nie ma mowy o żadnej operacji, będziemy obserwować, jak on funkcjonuje. Dostał zastrzyk, do tego Cardisure i Enarenal. Jest u mnie , bo starszy pan nie będzie raczej w stanie wozić go na ściąganie płynu i zastrzyki. Czarek leżąc na stole nie reagował na swoje imię, wyglądał, jakby chciał już umrzeć. Ale po ściągnięciu tej wody, już u mnie był weselszy, zawołany po imieniu nie tylko zareagował, ale jakby się uśmiechnął :) zjadł, podreptał gubiąc kupki i poszedł spać. Jeśli taki stan by się utrzymywał albo i poprawiał, to myślę, że Czaruś ma szansę do pana wrócić, oczywiście pod moją nad nim opieką. Zadzwoniłam do pana, jutro rano przyjedzie do Czarka rowerem, zaproponowałam, że po niego pojadę ( to tylko 3 km dla samochodu i aż 3 km dla starszego wiekiem rowerzysty). Pan powiedział, że on tu codziennie do nas na zakupy jeździ , więc przyjedzie sam. I tu jest problem z pomocą panu - on nie chce jej przyjmować, trzeba to robić dyskretnie i przez osobę, którą zna. Zapytam panią sołtys, umówiłyśmy się, że pomoże mi, oni zebrali coś dla niego na święta - nie chciał przyjąć, powiedział, że nie trzeba, jakaś pani go przekonała i właśnie z tą panią muszę nawiązać kontakt, żeby podstępem panu pomóc ;) Quote
mari23 Posted January 10, 2020 Author Posted January 10, 2020 1 godzinę temu, mari23 napisał: ... post zdublowany, usunęłam Quote
Poker Posted January 10, 2020 Posted January 10, 2020 Pies jest bardzo wychudzony. Pewnie z choroby. Ten rodzaj przepuklin może powodować wyniszczenie . On nie ma biegunki , kał zbiera się w przepuklinach , wysącza się z odbytu tylko płynna treść. A pan pewnie był zajęty żoną i nie ma pieniędzy na leczenie psa. mari, obawiam się , że życie psa wisi na włosku. 1 Quote
mari23 Posted January 11, 2020 Author Posted January 11, 2020 23 godziny temu, Poker napisał: Pies jest bardzo wychudzony. Pewnie z choroby. Ten rodzaj przepuklin może powodować wyniszczenie . On nie ma biegunki , kał zbiera się w przepuklinach , wysącza się z odbytu tylko płynna treść. A pan pewnie był zajęty żoną i nie ma pieniędzy na leczenie psa. mari, obawiam się , że życie psa wisi na włosku. Żona zmarła kilka lat temu, Czaruś był jeszcze wtedy zdrowy i młodszy. Poza tym każde zdanie jest bardzo smutną prawdą :( :( Dzisiaj był u Czarka jego pan, z nadzieją, że zabierze go do domu. Zobaczywszy jego stan zrozumiał, że sobie nie poradzi :( Uzgodniliśmy, że pies zostanie u mnie, pan może go odwiedzać, kiedy tylko będzie mógł i chciał. Pan oczywiście chce za wszystko zapłacić, prosił, żeby go ratować, on pożyczy, a zapłaci. Serce mi się rozrywało widząc jak płaczący stary człowiek mówi do bezgranicznie smutnego przyjaciela, żeby nie myślał, że pan go tu zostawia, że musi wyzdrowieć... pan był rano, ja dopiero teraz jestem w stanie cokolwiek napisać, choć wciąż łzy mi kapią. Pan ma 83 lata i po śmierci żony martwił się, co będzie z Czarkiem, jeśli jemu coś się stanie.Ogrom nieszczęść, jaki tego dobrego człowieka spotkał nie zrobił z niego zgorzkniałego staruszka. Pan 40 lat opiekował się żoną, która po urodzeniu drugiego syna zachorowała na gościec postępujący, 23-letni syn zginął w wypadku samochodowym, a niedługo przed śmiercią żony zginął drugi 40-letni syn. Pan jednego słowa nie powiedział, że to on cierpi, mówił o ogromnym cierpieniu żony. Bardzo płakał tuląc Czarka, nawet pocieszyć go nie mogłam, bo i cóż miałam powiedzieć - że pies wyzdrowieje? :( Obiecałam zrobić wszystko, co się da, żeby Czarusia podleczyć choć trochę...pytałam, czy mogę jemu w czymś pomóc - nic nie trzeba - odpowiedział. Spróbuję mu mechanika podesłać do ciągle szwankującego starego Cinquecento, żeby rowerem nie musiał jeździć, choć tyle... Z opowiadania pana niestety wyciągnęłam wnioski potwierdzające najgorsze :( pies nie jest chudy, bo uciekł i się błąkał - on już latem zaczął mieć problemy z tą kupką, pan był przekonany, że może kość zjadł i ma "przeszkodę"w jelitach.. Pan gotował im obu, jedli to samo. Czarek miał apetyt i pięknie wyglądał. I nagle we wrześniu przestał jeść, zaczął chudnąć. Pan nie wiedział, jak tak dużego psa dostarczyć do weterynarza, nawet pieszo chciał z nim iść, zapewne nawet nie przyszło mu do głowy fatygować kogokolwiek albo i weterynarza...no i pewnie sytuacja finansowa po tek kradzieży była trudna. Czaruś jest bardzo słaby, ale ma apetyt, chętnie połyka podane z pasztetem tabletki, dostał zastrzyki, w tym Furosemid ( łapy wciąż spuchnięte). Mam nadzieję, że po leczeniu jego stan się jeszcze na trochę poprawi, bo jeśli nie... Quote
Olena84 Posted January 11, 2020 Posted January 11, 2020 Dnia 9.01.2020 o 21:19, mari23 napisał: dzisiaj sprawa "ruszyła do przodu", pies rzeczywiście uciekł, nikt go nie wyrzucił. I być może samochód go trzepnął, topograficznie analizując miejsce znalezienia i dom - musiał przebiec przez drogę dość ruchliwą ( TIRy na autostradę setką przez wieś gnają :( ) Trudno ustalić, co się z nim działo, uciekł kilka dni przed świętami, mógł się błąkać w szoku , a mógł tam leżeć nie zauważony. Zadzwonił do mnie starszy, samotny pan, któremu ktoś powiedział, że pies jest u mnie i dał nr telefonu. Z psem już trochę lepiej, ale teraz pomóc trzeba i psu, i panu :( To dobry, spokojny człowiek. Pies nigdy nie biegał bezpańsko po wsi, stąd nikt z mieszkańców go nie rozpoznał. Zasięgnęłam języka u pani sołtys: panu niedawno zmarła żona po długiej chorobie, sam się nią opiekował do końca. Wcześniej kolejno tragicznie zginęli obaj ich synowie. Pan ma tylko małe wnuki i synową, która pomocą i losem pana zainteresowana nie jest. Na domiar złego pan został ostatnio okradziony przez dwie kobiety - niby kołdry sprzedające, zabrały i oszczędności, i przyniesioną dzień wcześniej przez listonosza emeryturę. Straszna historia... los pana nie oszczędzał, jeszcze te dwie baby... mam nadzieje, że uda się złapać... jak można okradać starszych ludzi... 1 Quote
Poker Posted January 11, 2020 Posted January 11, 2020 1 godzinę temu, Olena84 napisał: Straszna historia... los pana nie oszczędzał, jeszcze te dwie baby... mam nadzieje, że uda się złapać... jak można okradać starszych ludzi... Jak można okradać kogokolwiek... Biedny , starszy pan. Pewnie nie wiedział , że to są przepukliny bardzo niebezpieczne dla psa. mari, jesteś aniołem w ludzkiej skórze. Zastanawiam się czy pan da radę jeździć bezpiecznie samochodem? Jak ze wzrokiem i refleksem w tym wieku ? 1 Quote
Olena84 Posted January 12, 2020 Posted January 12, 2020 20 godzin temu, Poker napisał: Jak można okradać kogokolwiek... Oczywiście, tylko mi się tak skojarzyło z tymi akcjami na wnuczka, czy policjanta:( okradają starszych samotnych ludzi z oszczędności , a ci zostaja z niczym 1 Quote
mari23 Posted January 14, 2020 Author Posted January 14, 2020 Pan na swoje 83 lata naprawdę dobrze się trzyma, choć choruje na serce ( jakaś wada). To typ człowieka, jak mój tato - nie posiedzi, radzi sobie sam mimo choroby, już 2 razy był u Czarka - przyjechał rowerem, przywiózł Czarkowi jego garnek na wodę i kawał ulubionej kiełbasy ( oni zawsze razem jedli to samo). Wetka stwierdziła, że jeśli pies to lubi, niech je, pomóc mu już nie można, to i zaszkodzić wiele też nie, niech tą końcówkę życia ma chociaż szczęśliwą. Nie chcąc robić panu nadziei powiedziałam jasno, że Czarek nie wyzdrowieje, a jeśli będzie żył z tym ciężko chorym sercem, to tak, jak teraz. Pan strasznie się rozpłakał, powiedział, że nie chce jego cierpienia, choć bardzo chce, żeby żył, że niech lekarz zdecyduje, jeżeli Czarek będzie cierpiał za bardzo, bo on nie potrafi. Więc ja zaproponowałam wetce, że kiedy leczenie nic nie da, oszczędzimy panu dramatycznej decyzji, my ją podejmiemy, a powiemy panu, że Czarek sam odszedł. Tymczasem "umarlak" zdecydował się jednak żyć chyba: tak było dwa dni temu a tak wczoraj :) apetyt mu wrócił, tabletki w pasztecie muszę dawać ostrożnie, bo rękę stracić można ;) nie wszystko je, ale parówkę ( za pozwoleniem wetki ;)) i puszkę Doliny Noteci pochłania w mig :) wstaje, chodzi, próbuje zrobić koope w miejscu, ale i "kleksy: gubi, słaby, ale dziarski i najbardziej cieszy spojrzenie "masz coś jeszcze do jedzenia?" ;) Dostaje Furosemid, ale bardzo ostrożnie. Tyle dobrych wieści, lecę nakarmić głodomora ;) 1 Quote
Poker Posted January 14, 2020 Posted January 14, 2020 Kochany ten pan. Dobrze, że piesio trochę odżył. Pocieszy trochę pana i pozwoli mu się przygotować na złą wiadomość. Wetka ma rację, niech je co chce , żeby na koniec życia czuł się szczęśliwy. 1 Quote
Tianku Posted January 15, 2020 Posted January 15, 2020 popłakałam się czytając :( biedny Psiak i biedny Pan 1 Quote
mari23 Posted January 15, 2020 Author Posted January 15, 2020 powrót od wetki - Czaruś lżejszy o 2,5 nerki płynu w brzuchu trochę dzisiaj słabszy był, wstawać nie chciał, udało mi się zawieźć go do wetki na punkcję, od piątku sporo płynu się zebrało :( ale Czarek nabiera sił, nochal marszczył groźnie na wetkę, a po powrocie obszczekał moją Kasię, aż się dziecko rozpłakało z żalu, bo ona te biedy wszystkie kocha nie mniej, niż ja ;) Pan mówił, że przed chorobą Czarek był groźnym psem, co widać w jego zachowaniu. Zamówiłam mu puszki Cardiaca, niech ma "królewską" dietę na koniec biedaczysko. Wstaje i chodzi z trudem, ale łapę przy sikaniu do góry podnosi, choć równowagę wtedy ledwie utrzymuje ;) Przez to ciągłe kapanie kału ma stan zapalny skóry przy odbycie, jakby odparzenie ( już lepiej to wygląda, niż po znalezieniu go, trochę się podgoiło). Niby jest silniejszy, chodzi, ma apetyt, jest aktywniejszy, weselszy...ale mam wrażenie, że na masywnej głowie wszystko się zaczyna zapadać, zanikają mięśnie :( Quote
Poker Posted January 15, 2020 Posted January 15, 2020 Chudy jest bardzo. To wszystko przez przepukliny , ale również z powodu niewydolności serca. I tak wygląda i czuje się o niebo lepiej, niż po znalezieniu go. 1 Quote
Maciek777 Posted January 16, 2020 Posted January 16, 2020 Wszystko przeczytałem. Mówi się, że życie pisze najlepsze scenariusze. W tym wypadku najlepszy na dramat:/ Mari, Czarkowi na pewno życie uratowałaś i prawdopodobnie też jego panu bo co on by bez Ciebie zrobił... Straszny ten czas gdzie obserwuje się psa z myślą o tym, że kolejną pomocą dla niego będzie uśpienie:( 1 Quote
mari23 Posted January 21, 2020 Author Posted January 21, 2020 Czaruś coraz silniejszy, ma apetyt, chodzi, załatwia potrzeby, trochę gubiąc kleksy, bo kału nie trzyma ( w budzie jednak czysto!), łapy bez obrzęków, wstaje bez pomocy - niby wszystko super, coraz lepiej... ale Czarek w oczach chudnie :( dzisiaj miał pobrana krew - biochemia bez zmian - jeden wątrobowy podniesiony tylko i to niewiele, za to mało białka i znaczna anemia - po dwóch tygodniach na Royalu Cardiac i Dolinie Noteci nie poprawiają się te wyniki, wilczy apetyt nie zaowocował przytyciem, wręcz przeciwnie - Czarek w tydzień schudł 2,5 kg - być może jest to "zasługa" braku obrzęków, ale to i tak dużo, bo i wzrokowo widać, że chudnie. W czwartek mamy USG jamy brzusznej, gdyby było dużo płynu - wetka ściągnie, ale nie chce tego zbyt często robić, bo to też nie jest dla niego dobre. Pan odwiedza Czarka, choć ostatnio sam źle się czuje, przynosi mu coś do jedzenia, Czarek pochłania z wilczym apetytem.... a coraz chudszy :( pan pomyśli, że go głodzę ;)) oto dlaczego tu nie zajrzałam w weekend - sunia potrącona z wypadku - pół soboty spędziłam w średzkim pogotowiu weterynaryjnym, badania, usg, kroplówka itp. :( na szczęście stan się poprawił, znalazł się właściciel, któremu na piśmie kazałam się zobowiązać do dalszego leczenia Soni oraz nie wypuszczania jej bez smyczy :) no i jestem załamana ;) Miluś porzucił mój pokój i moje towarzystwo, wybrał kuchnię i Kajtka - oto symbioza ślepego z głuchym :) Kajtek przestał się Milusia bać, bo bywało dotąd tak, że leżący głuchy Kajtuś nie słyszał, że z tyłu człapie ślepy, nie widzący leżącego kumpla Miluś....no i obaj się stresowali, trochę czasu trzeba było i jest nie tylko zgoda - to symbioza :) 3 1 Quote
Poker Posted January 21, 2020 Posted January 21, 2020 Wzruszające jest przywiązanie pana do Czarusia. Oby tylko piesia nie żarło " coś " od środka. Miejmy nadzieję , że właściciel suni dotrzyma zobowiązania i nie będzie puszczał jej luzem. A zapłacił za leczenie? Miluś i Kajtuś dogadują się jak głuchy ze ślepym.Fajnie , że się zaprzyjaźnili. Będzie im raźniej. 1 Quote
Maciek777 Posted January 23, 2020 Posted January 23, 2020 Ale się dzieje:/ Dnia 21.01.2020 o 19:53, mari23 napisał: Miluś porzucił mój pokój i moje towarzystwo, wybrał kuchnię i Kajtka - oto symbioza ślepego z głuchym :) Do kompletu potrzebny jeszcze jakiś nieszczekający;) 1 Quote
Nadziejka Posted January 24, 2020 Posted January 24, 2020 Wzruszenie i smutek ogromny mari kochana i wszytkie te bidunie ptysiunie bidunie trzymajcie sie kruszenki trzymajcie calem sercem my tu wszytcy z wami Quote
mari23 Posted January 27, 2020 Author Posted January 27, 2020 Dnia 21.01.2020 o 20:56, Poker napisał: Wzruszające jest przywiązanie pana do Czarusia. Oby tylko piesia nie żarło " coś " od środka. Miejmy nadzieję , że właściciel suni dotrzyma zobowiązania i nie będzie puszczał jej luzem. A zapłacił za leczenie? Miluś i Kajtuś dogadują się jak głuchy ze ślepym.Fajnie , że się zaprzyjaźnili. Będzie im raźniej. Właściciel suni do weta się zgłosił, należność zapłacił i sunię leczy. A Miluś i Kajtuś....dziadkami zostali w sobotę :) Pan odwiedza Czarusia, dzisiaj też był. W czwartek Czaruś miał ściągany płyn z brzucha i usg - nie widać, żeby go coś od środka "żarło", ale za to widziałam, jak serce kurczy się słabiutko. Czarek oprócz tych 3 przepuklin przy odbycie ma też przepuklinę przeponową przy sercu. Na nerkach cysty i prostata powiększona, nic poza tym na usg nie widać. Czarek coraz silniejszy, wstaje, chodzi, z samochodu to biegł do siebie, że ledwie nadążyłam :) ale ma gorsze dni, kiedy nie chce jeść - a to już wydaje mi się z powodu zapchania kałem, którego nie może wydalić, przepukliny rozpychają skórę po obu stronach odbytu, a Czaruś niewiele wydala :( Jak mu się uda - wtedy apetyt ma wilczy. Obrzęków nie ma i Czaruś silniejszy, ale te przepukliny :( :( Dnia 23.01.2020 o 18:24, Maciek777 napisał: Ale się dzieje:/ Do kompletu potrzebny jeszcze jakiś nieszczekający;) nieszczekający....hm.....ale jeczacy dzieciak za to....ech, do kompletu...... mówią, że nieszczęścia chodzą parami...i mają rację! Oto dwa "nieszczęścia: szczeniak bez oczka ( wrodzone wg weta), podobno znaleziony przy średzkim cmentarzu, dzieciak bardzo strachliwy i do tego ma lęk separacyjny wychudzona sunia od kilku tygodni widywana przy lesie w połowie drogi pomiędzy dwiema wsiami, złapana, szkielet :( para tych dwóch nieszczęść właśnie się dzisiaj poznała, sunia po piątkowej sterylizacji do mnie trafiła, a dzieciak jest już od soboty :( nie nadążam :( 1 Quote
Aldrumka Posted January 27, 2020 Posted January 27, 2020 podziwiam jak dajesz radę z tymi wszystkim biedakami 1 Quote
Maciek777 Posted February 2, 2020 Posted February 2, 2020 Aż czytać nie mogę o Czarusiu:( Para nieszczęścia wydaje się szybko adopcyjna:) Sunia powiedziałbym, że wręcz rasowa, taki ma zgrany wygląd, a szczeniak to zawsze szczeniak:) Chociaż jak wielkim problemem jest np brak oka? Czasem się zastanawiam. Jest to zaleta czy wada? Wiadomo, że nie każdy go zechce, ale ci co chcą w pełni zdrowego szczeniaka to będą wybierać jeszcze ze stu innych, a przecież zdarzają się ludzie, którzy szukają zwierzaków z jakimiś ułomnościami by i one mogły cieszyć się domem, a wtedy wybór jest już mocno ograniczony... 2 Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.