Martens Posted July 28, 2011 Posted July 28, 2011 Właśnie do tego piję: agresja jest terminem psychologicznym z konkretną definicją naukową - a Ty cały czas próbujesz udowodnić, że według Twoich poglądów niektóre typy agresji nie są agresją ;) Quote
Eta_carinae Posted July 28, 2011 Posted July 28, 2011 Mówiłaś, że w obronie występuje agresja, lecz kontrolowana - tak się na to mówi, lecz tak na prawdę nie ma "kontrolowanej agresji". Psy obronne nie są agresywne - dla takiego psa zadaniem jest chwycenie za rękę, czego go uczono, nie zaś bycie agresywnym. Poza tym trzeba tu sobie zdefiniować znaczenie słowa "obrona" - nie ma ona wiele wspólnego ze słowem "agresja". ;) Quote
zaginiona sara Posted July 28, 2011 Posted July 28, 2011 [quote name='Martens']A to nie jest oczywiste? Jak inaczej nazwać wycięcie zdrowemu psu narządów wewnętrznych wraz z ważnymi z gospodarce hormonalnej gruczołami dokrewnymi? Zabiegiem kosmetycznym? :razz: Skoro skrócenie małżowiny usznej czy ogona uważa się z wielkim szumem za okaleczanie, to dlaczego tego nagle nie? Kastracja jest potrzebna (niestety), ale to JEST okaleczanie, jak by nie patrzeć, i ja jestem w stanie zaakceptować poglądy kolegi, dopóki nie idą one w parze z radosnym niepotrzebnym rozmnażaniem psów, czy niedopilnowywaniem suki w okresie cieczki. Czym innym natomiast jest kastracja w momencie przerostu prostaty, guzów sutka, ropomacicza - wówczas jest to leczenie i profilaktyka operacyjna, ale u zdrowego psa trudno to tak nazwać :razz: Zresztą temat pokrewny trochę do tej agresji... Czy agresja na komendę przestaje być agresją? Czy okaleczanie psów poprzez wyżynanie im bebechów dla wyższego celu przestaje z tego powodu być okaleczaniem? [/QUOTE] Moje psy nie są kastrowane bo uważam podobnie, że dopóki są zdrowe to nie muszę tego robić. Zastanawia mnie wpływ braku układu rozrodczego na zdrowie kastratów, gospodarke hormonalną itd. ale tych informacji jest mało. Ale czym nazwiesz to jak zwierzęciu wypada macica, ma ropomacicze itp. i najlepszym wyjściem jest kastracja. Również okaleczaniem? Kastracja jest dobrą sprawą w przypadku ludzi, którzy nie dopilnują psa lub chcą mieć spokój, bo ciężko jest wychodzić z suką z cieczką jak atakuje stado psów biegających wolno. Quote
Martens Posted July 28, 2011 Posted July 28, 2011 [quote name='zaginiona sara'] Ale czym nazwiesz to jak zwierzęciu wypada macica, ma ropomacicze itp. i najlepszym wyjściem jest kastracja. Również okaleczaniem? [/QUOTE] ;] [quote name='Martens'] Czym innym natomiast jest kastracja w momencie przerostu prostaty, guzów sutka, ropomacicza - wówczas jest to leczenie i profilaktyka operacyjna, ale u zdrowego psa trudno to tak nazwać :razz: [/QUOTE] [quote name='Eta_carinae']Mówiłaś, że w obronie występuje agresja, lecz kontrolowana - tak się na to mówi, lecz tak na prawdę nie ma "kontrolowanej agresji". Psy obronne nie są agresywne - dla takiego psa zadaniem jest chwycenie za rękę, czego go uczono, nie zaś bycie agresywnym. Poza tym trzeba tu sobie zdefiniować znaczenie słowa "obrona" - nie ma ona wiele wspólnego ze słowem "agresja". ;-)[/QUOTE] Jak to nie ma agresji kontrolowanej? A psy służbowe to jaką agresję wykazują? Pies do ochrony osobistej a pies po typowo zabawowym IPO to dwie różne bajki; czym innym jest szkolenie psa pod tym kątem celem wyładowania nadmiaru energii, a czym innym szkolenie psa, który w realny sposób ma właściciela obronić w razie napaści - a śmiem twierdzić, że w tej sytuacji, w zetknięciu z prawdziwym bandziorem i przemocą, wiele psów po IPO zwyczajnie wymięknie. Jednocześnie w przypadku psa lękliwego, za pomocą IPO można zlikwidować u niego barierę lęku przed otwartym atakiem na człowieka, i jeszcze pogorszyć sprawę - dlatego elementy IPO (i to niektóre) powinny być u lękliwego psa prowadzone tylko przez bardzo doświadczonego instruktora, inaczej można sobie wyszkolić nieprzewidywalnego agresora, który już nie tylko szczeka czy odstrasza, ale i łapie za ręce. Proszę, skorzystaj z jakiegokolwiek podręcznika zoopsychologii i przeczytaj definicje pojęć których używasz, bo naprawdę ciężko jest dyskutować z kimś, kto według własnej fantazji definiuje sobie podstawowe określenia z tej dziedziny, albo nie wiem, po prostu pozbądź się uprzedzenia do pojęcia "agresja", bo mam wrażenie, że strasznie je demonizujesz... Quote
Eta_carinae Posted July 29, 2011 Posted July 29, 2011 [QUOTE]skorzystaj z jakiegokolwiek podręcznika zoopsychologii i przeczytaj definicje pojęć których używasz, bo naprawdę ciężko jest dyskutować z kimś, kto według własnej fantazji definiuje sobie podstawowe określenia z tej dziedziny, albo nie wiem, po prostu pozbądź się uprzedzenia do pojęcia "agresja", bo mam wrażenie, że strasznie je demonizujesz... [/QUOTE] Tak się składa, że dużo czytam na te tematy i o samych definicjach. Bardziej jednak zajęłam się teoriami szkoleniowymi i samym szkoleniem zwierząt. Uprzedzenia do słowa "agresja" nie posiadam, o czym zapewniam. Brak tutaj moich fantazji, a widoczne wypowiedzi opieram na zdaniu nie tylko swoim. Pragnę również podkreślić, iż nie mówiłam tutaj o żadnych podręcznikowych definicjach, gdyż każdy autor ma indywidualne poglądy na dany temat, tak samo, jak niektórzy twierdzą, iż teoria dominacji w szkoleniu psów nie jest błędna, a sam jej twórca się z niej wycofał. Nie można po przeczytaniu kilku podręczników jednoznacznie stwierdzić, jaką się przyjmuje postawę na dane tematy - trzeba samemu umieć rozróżnić co jest czym, a może się zdarzyć, że sama osoba, która ma inne zdanie niż kilku autorów podręczników, ma rację, lub zwyczajnie napisze książkę i wtedy to jej definicje będą czytane i cytowane przez innych. No właśnie - co powiesz o teorii dominacji? Też przez dość długi okres była uważana za wybitną. Teraz okazuje się, że nie ma ona wiele wspólnego z wychowywaniem psów. Quote
Martens Posted July 29, 2011 Posted July 29, 2011 Mi chodziło o podstawowe pojęcia - czym jest agresja i czym jest obrona, bo to akurat mało dyskusyjna kwestia. Natomiast jaki rodzaj agresji jest niezbezpieczny, a jaki nie; jaki naturalny, a jaki patologiczny, i co z tym robić to już są gumowe kwestie o których można dyskutować do woli ;) Mi teoria dominacji w wydaniu Jan Fennel od początku nie smakowała, już kiedy przetestowałam ją na swoich psach jako nastolatka. Natomiast reszta to dla mnie kwestia nazewnictwa. Ja nie lubię nazywać konsekwentnego, normalnego wychowania psa podporządkowywaniem go sobie, bo zaraz budzi to dla mnie jakieś niemiłe skojarzenia. Uważam, że dominacja jako taka istnieje, ale o wiele rzadziej aniżeli jej zwolennicy przyjmują. Jeśli 2-letni samiec rottweilera bez wyraźnych przyczyn w postaci błędów przewodnika zaczyna się buntować, to owszem, jest to próba dominacji. Natomiast kiedy kundelek ze schroniska ma lęk separacyjny albo szczeniak kopuluje na naszej nodze/podgryza, to ja nie widzę tu dominacji tylko totalnie inne podłoże zachowania. Psy nie tworzą naturalnie tak trwałych struktur stadnych jak wilki, więc trudno w ogóle mówić o jakiejś wyraźnie określonej drabince hierarchicznej między samymi psami, a co dopiero między psami i ludźmi w domu (wyjątkiem bywają tu "pierwotniaki" ;)). Pies owszem, może czasem chcieć postawić na swoim, bo to mu się bardziej kalkuluje albo my sobie na to pozwalamy, ale to czyni praktycznie każda żywa jednostka, i ja bym tego nie podciągała pod jakieś teorie spiskowe typu zamach stanu na właściciela :evil_lol: Quote
Eta_carinae Posted July 29, 2011 Posted July 29, 2011 Cieszę się, że tutaj się ze sobą zgadzamy. Na prawdę nie szukam wojen, lecz niektóre z Twoich wypowiedzi wręcz sugerowały poniżanie mojego tekstu, a co za tym idzie - mnie... Odnośnie tego: [QUOTE]Psy nie tworzą naturalnie tak trwałych struktur stadnych jak wilki, więc trudno w ogóle mówić o jakiejś wyraźnie określonej drabince hierarchicznej między samymi psami, a co dopiero między psami i ludźmi w domu[/QUOTE]Właśnie niestety najczęstszym problemem jest to, że większość ludzi myśli co innego... że można być czymś takim, jak "alfą" dla psa i inne kity... przecież teoria dominacji nie dość, że nie powinna dotyczyć w ogóle psów, to jeszcze sama w sobie jest błędna! Jaki psowaty zmusza drugiego do przyjęcia pozycji uległej, na plecach? Ludzie myślą, że jak pies wyprzedza ich w drzwiach, to próbuje "przejąć władzę nad światem" - a jemu się po prostu śpieszy na spacer... Z resztą wilki mają pojęcie o odrębności gatunkowej - nigdy nie uznają człowieka za jednego z nich, a tym bardziej nie przyjmą go do swojej watahy. No i z tego co wiem, sami naukowcy mają podzielone zdania na temat tego, czy psy i wilki należy dalej uznawać za tak bliskich krewnych - przecież łączą ich wspólni przodkowie, co nie oznacza, że pies to oswojony wilk - wilka nie da się oswoić, a pies ma już w genach łagodność. Z resztą podaruję sobie te rozmyślania... to dość burzliwy temat ;) Quote
Martens Posted July 29, 2011 Posted July 29, 2011 Burzliwy, ale ciekawy ;) Cóż, tłumaczenie sobie, że wszystko sprowadza się do zdominowania psa pewnie łechce ego wielu osób, stąd ta teoria jest nadal bardzo popularna. Inne metody wymagają też więcej wysiłku i pomyślunku, a tego wiadomo, wiele osób nie lubi :) Podziwiam natomiast inwencję twórczą co niektórych zwolenników TD, do tłumaczenia każdego problemu z psem ową dominacją, i odnajdowanie (czy raczej wymyślanie) rzekomego odzwierciedlenia tego w wilczym stadzie. Najfajniej jest, kiedy ktoś zaciekle tłumaczy, że pies zachowuje się tu jak wilk, podczas gdy nawet same wilki się tak nie zachowują :evil_lol: [SIZE=1]Ja nie miałam zamiaru nikogo poniżać - po prostu czasem jestem sarkastyczna, kiedy sfrustruje mnie dyskusja ;)[/SIZE] Quote
cienkun Posted July 29, 2011 Posted July 29, 2011 [QUOTE] Z resztą wilki mają pojęcie o odrębności gatunkowej - nigdy nie uznają człowieka za jednego z nich, a tym bardziej nie przyjmą go do swojej watahy [/QUOTE] Nie prawda. Człowiek Wilk z discovery. :) Quote
Martens Posted July 29, 2011 Posted July 29, 2011 [quote name='cienkun']Nie prawda. Człowiek Wilk z discovery. :)[/QUOTE] Litości, nie odbierajmy wilkom inteligencji. Każdy wilk widzi, że człowiek wygląda inaczej, inaczej pachnie, ma inną mowę ciała. Ten pan potrafił wejść do stada wilków, potrafi przekazywać im na swój sposób sygnały wilczym językiem, ale proszę, nie róbmy z wilków takich idiotów, że nie widzą żadnej różnicy między współplemieńcami, a odwiedzającym je dwunogiem. To, że go akceptują nie znaczy, że uważają go za wilka. Quote
Eta_carinae Posted July 29, 2011 Posted July 29, 2011 Skoro już mowa o inteligencji wilków - ciekawą rzeczą jest sposób ich uczenia. Psy trzeba uczyć poprzez próby i błędy - można mu pokazać, że pod kubkiem jest smakołyk i trzeba go przewrócić żeby dostać nagrodę, ale to również wymaga prób ze strony psa. Wilki natomiast potrafią się uczyć odtwarzając sytuacje, poprzez proste demonstracje. Można śmiało powiedzieć, że są to zwierzęta inteligentniejsze od psów, a co za tym idzie - cięższe do podporządkowania. Opisując ich tok myślenia, najłatwiej jest przyrównać je do kotów - inteligentnych zwierząt, lecz zatrzymujących tę inteligencję dla siebie (oczywiście nie mam pojęcia, czy kot jest równie inteligentny co wilk - nie mam tutaj porównania). Czytałam gdzieś o próbie stworzenia wilczego zaprzęgu. Zwierzęta były oswajane i wychowywane przez człowieka jeszcze zanim otworzyły oczy. Przeszły bardzo staranne, wieloletnie nauki i swego rodzaju szkolenia, a gdy przyszło co do czego, pobiegły kilkaset metrów, po czym po prostu położyły się. ;) Był to właściwie eksperyment, po którym stwierdzono, że do zaprzęgów nie potrzeba domieszek wilczej krwi, ponieważ psy nie staną się silniejsze, ani lepsze (i tak były kształtowane przez setki lat), a z pewnością będą o wiele krnąbrniejsze. Z resztą weźmy takie wilczaki. Mają zaledwie 1/4 krwi wilka, a cała reszta należy do wyjątkowo podatnego na szkolenie owczarka - większość tych mieszanek i tak jest niezwykle uciążliwa ;) Za to są o wiele wytrzymalsze od "zwykłego" psa. Wilczak po przebiegnięciu 100 km potrzebuje średnio 4h odpoczynku. Za to owczarek niemiecki po przebiegnięciu 50 km, musi poświęcić 12 h na regenerację sił! Myślę jednak, że dobrze, że istnieją jeszcze zwierzęta, nad którymi człowiek nie sprawuje kontroli, a może jedynie próbować je przekupić ;) Quote
Fauka Posted July 29, 2011 Posted July 29, 2011 [quote name='zaginiona sara']Moje psy nie są kastrowane bo uważam podobnie, że dopóki są zdrowe to nie muszę tego robić. [/QUOTE] Jak zachorują może być za późno, dyskutowałam o tym z weterynarzem. Zwykle zbyt późno diagnozuje się raka prostaty i kastracja psa nie ratuje jego życia. Quote
cienkun Posted July 29, 2011 Posted July 29, 2011 [quote name='Martens']Litości, nie odbierajmy wilkom inteligencji. Każdy wilk widzi, że człowiek wygląda inaczej, inaczej pachnie, ma inną mowę ciała. Ten pan potrafił wejść do stada wilków, potrafi przekazywać im na swój sposób sygnały wilczym językiem, ale proszę, nie róbmy z wilków takich idiotów, że nie widzą żadnej różnicy między współplemieńcami, a odwiedzającym je dwunogiem. To, że go akceptują nie znaczy, że uważają go za wilka.[/QUOTE] Nie było mowy o uważaniu za wilka, tylko za członka stada Quote
Eta_carinae Posted July 29, 2011 Posted July 29, 2011 Przecież już pisałam: [QUOTE]Z resztą wilki mają pojęcie o odrębności gatunkowej - nigdy nie uznają człowieka za jednego z nich, a tym bardziej nie przyjmą go do swojej watahy.[/QUOTE]Żeby przyjąć kogoś do swojej watahy, wilk musiałby go uznać przynajmniej za swojego krewnego, bo byle kogo, nawet jeżeli byłby to wilk, nie wpuści od tak do watahy. Wataha wilków to rodzina - najczęściej jest to para "alfa" i jej dzieci, gdzie nie ma walk o hierarchię, gdyż nasuwa się ona sama - starszy jest wyżej, a młodszy się mu podporządkowuje. Nie ma tam miejsca na inne gatunki, a jak już padło wilk nie weźmie człowieka za wilka - odpowiedź więc nasuwa się sama. Tak więc podsumowując: Wilk ma pojęcie o odrębności gatunkowej. Wataha to rodzina i raczej nie wpuszcza się do niej obcych, a tym bardziej obcych i to z innego gatunku. Jeżeli człowiek jest akceptowany przez wilki, to jest to akceptacja, a nie przyjęcie do stada - człowiek byłby uznany za sprzymierzeńca, lecz nie za członka. Quote
zaginiona sara Posted July 29, 2011 Posted July 29, 2011 [quote name='Fauka']Jak zachorują może być za późno, dyskutowałam o tym z weterynarzem. Zwykle zbyt późno diagnozuje się raka prostaty i kastracja psa nie ratuje jego życia.[/QUOTE] Niektóre psy różnie mogą reagować na narkozę, czego się obawiam. Z weterynarzem widzą się dość często, obserwuję ich zachowanie i chucham na nie, moje suki nie mają prostaty. Psów również bym nie kastrowała gdyby nie było ku temu wyraźnego powodu zdrowotnego. To po części tak jakby sobie amputować pierś bo można za późno wykryć guza. Quote
cienkun Posted July 30, 2011 Posted July 30, 2011 [QUOTE] Z resztą wilki mają pojęcie o odrębności gatunkowej - nigdy nie uznają człowieka za jednego z nich, a tym bardziej nie przyjmą go do swojej watahy. [/QUOTE] A co z dziećmi wychowanymi przez wilki? Nie tylko przyjęły je do watahy, ale nawet wykarmiły... [quote name='zaginiona sara']. To po części tak jakby sobie amputować pierś bo można za późno wykryć guza.[/QUOTE] Dokładnie to miałem napisać. :) Quote
Fauka Posted July 30, 2011 Posted July 30, 2011 [quote name='zaginiona sara']Niektóre psy różnie mogą reagować na narkozę, czego się obawiam. Z weterynarzem widzą się dość często, obserwuję ich zachowanie i chucham na nie, moje suki nie mają prostaty. Psów również bym nie kastrowała gdyby nie było ku temu wyraźnego powodu zdrowotnego. To po części tak jakby sobie amputować pierś bo można za późno wykryć guza.[/QUOTE] Ja wykastrowałam swojego psa bo mam sumienie i wiem, że dla niego jądra to nie to samo co jądra dla mężczyzny, u ludzi panuje swoisty kult męskości poprzez patrzenie na jądra, ich wielkość, ich bycie. ;) Mam sumienie, nie mogłam patrzeć jak mój pies męczy się za każdym razem kiedy suka w okolicy ma cieczkę, jak piszczy. Nie chciałam się bać że ucieknie mi za suką która ma cieczkę i nie posłucha tylko dlatego, że instynkt jest silniejszy. Nie chciałabym by trafił do pseudohodowli gdyby uciekł/został skradziony. Gdybym chciała zgadzać się z naturą psa i jej nie zmieniać to wypuszczałabym go za każdym razem gdy piszczy za suką w okresie cieczki by mógł to załatwić w sposób naturalny i zaspokoić potrzebę. Żal mi psów które mają ogromny popęd, ogromną potrzebę która jest przez nas hamowana. Dlatego lepiej wykastrować, ulżyć sobie i psu. Mój pies przestał ślinić się do ziemi i nachalnie węszyć tropy suk, potrafi się z nimi bawić a nie tylko próbować z nimi kopulować jak dotychczas. jest spokojniejszy w stosunku do psów, nie ma potrzeby rywalizacji. Co do reakcji na narkozę, też bardzo się tego bałam i skonsultowałam to z weterynarz. Psy do 8 roku życia zwykle dobrze znoszą narkozę, bez większego problemu ale jeśli ktoś ma obawy to robi się badania krwi. Ja ich nie robiłam ponieważ mój pies już wcześniej był poddawany narkozie ponieważ poważnie zranił łapę i było konieczne szycie. Quote
Martens Posted July 30, 2011 Posted July 30, 2011 Tylko, że nie każdy pies kwiczy za sukami. Mam w tej chwili drugiego samca w życiu, oba nie były niekastrowane, i jeszcze ani razu nie widziałam, żeby któryś piszczał do suk, próbował uciekać, zaśliniał się do trawy czy ot tak rzucał się na inne samce. Poprzedniemu zdarzało się powąchać wycieraczkę sąsiadów, kiedy ich suka miała cieczkę - i tyle. Żadnych kwików, ucieczek, głodówek, kopulowania na obcych suczkach tylko dlatego, że to suki. Psy są różne, mają różne temperamenty, różny poziom testosteronu i nie można zakładać, że każdy niekastrowany pies samiec cierpi katusze. I rozmnażanie wszystkich psów jak leci nijak się ma do natury psowatych. Quote
Karilka Posted July 30, 2011 Posted July 30, 2011 [quote name='Fauka']sabusia, obojętnie jakiego masz psa to TY go musisz bronić, pies pod żadnym pozorem nie może bronić ciebie bo to oznacza, że on przejmuje kontrolę, a żaden pies, tym bardziej silny i trudny nie może tego robić. [/QUOTE] Oj. Świetnie. Mam zapinać psa na smycz kiedy atakuje nas inny, lktóry wyszedł spod kontroli? Może ja mam walczyc z 70kg kaukazem jeszcze trzymając psa na smyczy i obronić jego? Dzięki. Miałam dwa razy podobną sytuacje i udało nam sie obejść bez większego szwanku tylko dzięki temu, ze pozwoliłam swojemu psu walczyć zanim tamten dopadł i zagryzł mi psa trzymanego na smyczy a potem zająłby sie mną (lub odwrotnie). Myślę, że ja nie mam szans z kaukazem, któremu przyszłoby do głowy mnie zabić. Mój pies jest troche szybszy od każdego człowieka. Quote
zaginiona sara Posted July 30, 2011 Posted July 30, 2011 [quote name='Fauka']Ja wykastrowałam swojego psa bo mam sumienie i wiem, że dla niego jądra to nie to samo co jądra dla mężczyzny, u ludzi panuje swoisty kult męskości poprzez patrzenie na jądra, ich wielkość, ich bycie. ;) Mam sumienie, nie mogłam patrzeć jak mój pies męczy się za każdym razem kiedy suka w okolicy ma cieczkę, jak piszczy. Nie chciałam się bać że ucieknie mi za suką która ma cieczkę i nie posłucha tylko dlatego, że instynkt jest silniejszy. Nie chciałabym by trafił do pseudohodowli gdyby uciekł/został skradziony. Gdybym chciała zgadzać się z naturą psa i jej nie zmieniać to wypuszczałabym go za każdym razem gdy piszczy za suką w okresie cieczki by mógł to załatwić w sposób naturalny i zaspokoić potrzebę. Żal mi psów które mają ogromny popęd, ogromną potrzebę która jest przez nas hamowana. Dlatego lepiej wykastrować, ulżyć sobie i psu. Mój pies przestał ślinić się do ziemi i nachalnie węszyć tropy suk, potrafi się z nimi bawić a nie tylko próbować z nimi kopulować jak dotychczas. jest spokojniejszy w stosunku do psów, nie ma potrzeby rywalizacji. Co do reakcji na narkozę, też bardzo się tego bałam i skonsultowałam to z weterynarz. Psy do 8 roku życia zwykle dobrze znoszą narkozę, bez większego problemu ale jeśli ktoś ma obawy to robi się badania krwi. Ja ich nie robiłam ponieważ mój pies już wcześniej był poddawany narkozie ponieważ poważnie zranił łapę i było konieczne szycie.[/QUOTE] Każdy z nas może wybrać czy chce kastrować czy nie. Sumienie również mam, co nie znaczy że mam obowiązek kastrować nie zważając na nic. Ja jakbym chciała sukę kastrowaną to wolałabym już dostać gotową, po kastracji, niż samemu to przeżywać. Znam psa, który nijak nie ma interesu do suczek z cieczką, wcale na nie nie reaguje. Nie ma instynktu rozmnażania. Psy są tak stworzone że mają się mnożyć jak mają cieczkę, raz, dwa czy więcej razy w roku, więc sama cieczka to nie zbrodnia. Jeśli suka nie ma urojonych ciąż, dobrze znosi cieczkę, nie odwala jej. Jest zdrowa i mamy pewność, że dopilnujemy żeby się nie mnożyła, możemy sobie pozwolić na niekastrowanie. Ale wygodniej jest kastrować i pochwalam to, szczególnie u suczek, bo przyczynia się do zmniejszenia populacji bezdomnych psów. Jednak trochę niepewności mam. Jak jest z hormonami, jakie są możliwe komplikacje. Widziałam kotkę po kastracji, strasznie się wybudzała, nie żeby jakieś powikłania, ale dostałą silniejszą dawkę bo miała mocną głowę. Takie dylematy ma chyba każdy komu zależy na zwierzęciu, czy wszystko będzie dobrze itd. Quote
zaginiona sara Posted July 30, 2011 Posted July 30, 2011 [quote name='Karilka']Oj. Świetnie. Mam zapinać psa na smycz kiedy atakuje nas inny, lktóry wyszedł spod kontroli? Może ja mam walczyc z 70kg kaukazem jeszcze trzymając psa na smyczy i obronić jego? Dzięki. Miałam dwa razy podobną sytuacje i udało nam sie obejść bez większego szwanku tylko dzięki temu, ze pozwoliłam swojemu psu walczyć zanim tamten dopadł i zagryzł mi psa trzymanego na smyczy a potem zająłby sie mną (lub odwrotnie). Myślę, że ja nie mam szans z kaukazem, któremu przyszłoby do głowy mnie zabić. Mój pies jest troche szybszy od każdego człowieka.[/QUOTE] Najlepiej by było żeby każdy zajmował się własnym psem, a nie musiał się bronić przed cudzymi. Kiedyś mojego wcześniejszego psa zaatakował duży niby labrador(jeszcze aż takie popularne nie były), biegał luzem bo właściciel tak go puszczał. Mój psiak był szczeniakiem, tamten podbiegł i rzucił się na nią. Nic jej nie zrobił ale na psychice ślad został. Czasem niestety pies musi bronić się sam bo nie jesteśmy w stanie fizycznie tego zrobić. Znam przypadek kiedy pies w kagańcu ledwo uszedł z życiem, nie mógł się obronić, a człowiek aż tak zwinny i szybki nie jest. Quote
cienkun Posted July 30, 2011 Posted July 30, 2011 [quote name='Karilka']Oj. Świetnie. Mam zapinać psa na smycz kiedy atakuje nas inny, lktóry wyszedł spod kontroli? Może ja mam walczyc z 70kg kaukazem jeszcze trzymając psa na smyczy i obronić jego? Dzięki. Miałam dwa razy podobną sytuacje i udało nam sie obejść bez większego szwanku tylko dzięki temu, ze pozwoliłam swojemu psu walczyć zanim tamten dopadł i zagryzł mi psa trzymanego na smyczy a potem zająłby sie mną (lub odwrotnie). Myślę, że ja nie mam szans z kaukazem, któremu przyszłoby do głowy mnie zabić. Mój pies jest troche szybszy od każdego człowieka.[/QUOTE] Polecam gaz pieprzowy. Najlepiej żel lub pianka. Nie powoduje trwałych obrażeń, nieźle odstrasza i jest legalny w RP. Quote
cienkun Posted July 30, 2011 Posted July 30, 2011 [quote name='zaginiona sara']Ciekawe czy na wszystkie psy działa.[/QUOTE] Chodzi Ci o to, czy każdego zniechęci do ataku zapewne? Otóż na chwilę na pewno. Jeżeli pies jest bardzo rozdrażniony i jest rasy która ma wysoki próg odporności na ból, to zniechęci go mniej. Jednak i tak ostudzi jego zapał, bo chociaż na chwilę straci oddech. Problemem jest tylko wietrzna pogoda. Quote
Fauka Posted July 30, 2011 Posted July 30, 2011 Ja oczywiście nie przymuszam nikogo do kastracji psa i rozumiem obawy, sama zrobiłam to w ostateczności. Bardzo się bałam, po wszystkim długo gryzły mnie wyrzuty że zrobiłam coś strasznego ale teraz widzę że tak nie jest, jestem zadowolona bo mój pies znacznie się zmienił, jest bardziej zorientowany na mnie i lepiej znosi cieczki. U mnie na osiedlu jest masa suk, kiedy jedna kończy cieczkę druga zaczyna i życie nie jest łatwe a mój labek okazał się bardzo nakręcony, nie mógł bawić się ani z psami, ani z sukami, spacery bywały straszne. Myślę że podjęłam odpowiednią decyzję, szkoda bo jeździliśmy na wystawy i w planach było robienie reproduktora ale ważniejsza była moja codzienna relacja z psem. Odnosze się głównie do psów, nie mam suki i trudno mi powiedzieć czy bym sterylizowała, chyba nie. To jest poważniejszy zabieg niż u psa, przezywałam sterylizację mojej kotki bardzo i nie wiem czy zdecydowałabym się na to w wypadku psa. Co do obrony, pewnie że są sytuacje że pies musi się sam obronić, ja ich unikam jak ognia i zwykle staram się trzymać kontrolę, na szczęście nie byłam w sytuacji w której musiałabym oddać kontrolę psu. Unikanie przejmowania kontroli przez psa jest bardzo ważne by nie zaczynał robić tego sam z siebie bo wtedy stanie się to niebezpieczne. Każdy powinien pilnować własnego psa i nie pozwalać by był uciążliwy dla innych. No i wiadomo - każda walka odciska na psie ślad i może źle wpłynąć na jego psychikę. Mój pies został znienacka zaatakowany kilka razy gdy był młody, wszystko się spieprzyło, już nie ejst taki fajniutki do psów jak kiedyś bo zobaczył że psy nie bywają takie fajne. To przykre. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.