wirka Posted January 8, 2004 Posted January 8, 2004 Buldog Przeczytałam sobie swoje posty i rzeczywiście też bym tak odebrała to co pisałam... :oops: Mądra wirka nie opisała do końca metody i chce, żeby każdy ją zrozumiał :lol: Jeszcze raz: Idę z Siwym, a on czai sie na psa - straszę go, żeby odwrócił uwagę od ofiary i zwrócił uwagę na mnie, wtedy szybciutko wyciągam piłkę, czy smakołyk i zaczynamy się bawić, czasem to jest tylko zwykły "siad", ale to go odstresowuje. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale widzę, że on nabiera do mnie szacunku (przy samych nagródkach traktował mnie jako frajera). Teraz pies wie, że nie może czegoś tam wykonać, ale nie kojarzę mu sie ze strachem... Quote
Buldog Posted January 8, 2004 Posted January 8, 2004 ekhm, ekhm... :roll: musze Ci sie zwierzyc, ze ja juz sie powoli spodziewalem jakiegos opisu wyrywania pazurow, elektrowstrzasow, czy innego przypalania papierosami... ;) Quote
wirka Posted January 8, 2004 Posted January 8, 2004 Buuuuuuldooooog!!!!!!!!!!!!!! :oops: :wink: Quote
PIKA Posted January 8, 2004 Posted January 8, 2004 Sylwia dziekuję za informację. Buldog :lol: Ja wirke zrozumialam "nie doslownie" ale dokladnie tak jak to wyglada (i jak pozniej specyzowala) i stad moja polemika. :lol: Kogo, jak kogo, ale jej o wyrywanie pazurow i przypalanie papierosami bym nie podejrzewala :o :wink: A poza tym nie przesadzajmy "doopa nie szklanka" nie peknie. :wink: Czasami tez klapsa dac trzeba :wink: To tak jak z dziecmi :lol: Quote
Monik@ Posted January 8, 2004 Posted January 8, 2004 Jasne sam zakaz spania, bez ustawienia prawidlowych relacji w innych sytuacjach nic nie da, zas jesli inne relacje sa prawidlowe, to taka akstrawagancja na pewno tego nie zburzy. ................I o tym mowie. Nieprawda.....to ja o tym mówię. :drinking: Ludziom sie wydaje, ze wystarczy, ze skopia psa z lozka i on juz sie natychmiast zacznie ich sluchac. A czy myślisz, że Ruffi należy do takich ludzi? :o :o :o Monia wyobraz sobie nmrozna zime i spanie na dworze. Nie chcę!!!!!!!! A co do szpicowatych - skąd wiesz, że to dominant się podkłada do podwładnych????? A nie one do niego? Wtedy to ma jak najbardziej sens! Bo nie bardzo to widzę w ten sposób, że dominujący się układa a potem reszta stada zwala się na niego. I dlatego mówiłam, żeby Ruffi właził jej do łóżka! .................... .................... A teraz do Ruffiego. Ponieważ wciąż o Tobie myślę, więc wczoraj wieczorem też! No i sobie przypomniałam, jak ja to zawsze robię z "mieszaniem międzygatunkowym". Idealna sytuacja wprowadzenia kota do domu (wg. mnie): Idziesz z Miyą na spacer, męczysz ją przeokrutnie, idziesz po kota. Z kotem i Miyą wracasz do domu. Chodzi o to, żeby: 1. Miya była zmęczona i marzyła jedynie o ciepłym jedzonku i odpoczynku... 2. niejako ona wprowadziła do domu nowego członka stada. Wtedy automatycznie - wie, co jest w transporterku i nie wzbudza to jej podniecenia. A kot nie zostaje na dzień dobry potraktowany wielkim nochalem i może sobie spokojnie popatrzeć przez kraty, a potem wyjść. P.S. Mam nadzieję, że nie zagmatwałam. Quote
Monik@ Posted January 8, 2004 Posted January 8, 2004 A poza tym nie przesadzajmy "doopa nie szklanka" nie peknie. Czasami tez klapsa dac trzeba To tak jak z dziecmi Nie przeginaj. Aż tak bym psa nie stłukła. Quote
Rotti Posted January 8, 2004 Posted January 8, 2004 Monik@ Nie zagmatwałaś. Też już o tym myslałam. Może nie do końca tak samo, bo wymyśliłam, żeby kota przywieźć pod nieobecność Miyi, ale idea była podobna. Quote
PIKA Posted January 8, 2004 Posted January 8, 2004 I o tym mowie. Nieprawda.....to ja o tym mówię. :drinking: . Czyli mamy takie samo zdanie :hmmmm: To po kiego dyskutyjemy? :o :drinking: A czy myślisz, że Ruffi należy do takich ludzi? :o :o :o Nie, cos Ty, goopia nie jestem :lol: Chyba? :hmmmm: Pisałam, ze przy okazji poruszam ten temat, ale w formie ogolnej bez odnoszenia sie do konkretnego przypadku :lol: A co do szpicowatych - skąd wiesz, że to dominant się podkłada do podwładnych????? . Fakt tego nie wiem, ale sprobuje sie dowiedziec.. Ale znam psy alfa, chowane w domu z innymi psami, ktore zarowno wpuszczaja psich wspolokatorow na swoje poslanie, jak rowniez ida pospac do nich. Quote
PIKA Posted January 8, 2004 Posted January 8, 2004 A poza tym nie przesadzajmy "doopa nie szklanka" nie peknie. .......... To tak jak z dziecmi Nie przeginaj. Aż tak bym psa nie stłukła. A dziecko? 8) Quote
Monik@ Posted January 8, 2004 Posted January 8, 2004 Pisałam, ze Nie pisałaś! :drinking: A dziecko? Hhhmmmmmmmmmm............. :drinking: .......nie powiem! Quote
PIKA Posted January 8, 2004 Posted January 8, 2004 Pisalałam, ze nie pisałam! :drinking: : No wlasnie 8) Quote
Ruffikuss Posted January 9, 2004 Posted January 9, 2004 Witam Na początek dzięki za wszystkie rady i opisy :modla: A teraz przechodzę do rzeczy: Raport z pola walki. Meldunek nr 1. Piątek godzina 10.50 Od trzech dni walczymy. Obraliśmy nową strategię w wyniku analiz sztabowych i raportów wywiadu z dogomani. Jest ciężko, ale przyświeca nam szczytny cel i nie poddamy się. Zastowaliśmy strategię zmasowanych bodźców i ćwiczymy intensywnie. Po trzy cztery razy dziennie na spacerach, a później w domu. Po pierwsze w przypadku zauważenia psa na horyzoncie odwracamy uwagę na wszelkie możliwe sposoby po czym sadzamy suczydło na tyłek. Sa posadzenie czterech liter i zaprzestanie warkotu natychmiast jest nagradzana. Trzy razy mieliśmy już bliskie spotkania trzeciego stopnia. Dwa razy by odwrócić uwagę suczydła od potencjalnej przekąski musieliśmy wykonać manewr oskrzydlający polegający na symulacji dania w dupsko. Suczydło wężowym ruchem ataku uniknęło natomiast zwróciło na mnie uwagę. A to o to chodziło. W tym momencie siad i smakołyk. Przy trzcim razie mimo początkowych harców na smyczy na komende siad zareagowała po molosowatemu, ale o dziwo zareagowała :D więc oczywiście nagroda itp. Naturlanie byłem w ciężkim szoku. Oczywiście cały czas ćwiczymy również niejako od początku chodzenie na smyczy, przychodzenie na komende siad leżeć itd. No i niew wiem czy to ja przedstawiłem zbyt drastyczny obraz, czy Miya była rozbrykana po sylwestrze gdzie latała całymi dniami po górkach imprezowała z nami i wolno jej było niemal wszystko, w każdym razie psisko reaguje prawidłowo i oki. Inna sprawa, że ja stałem się dużo bardziej stanowczy, no i chyba przede wszystkim konsekwentny. Olbrzymią pomocą jest również fakt, że bestia za ciasteczko zrobi wszystko. Więc pracujemy. Staram się zabierac ja w miejsca mało uczęśzczane, żeby przede wszystkim wyrobić nawyki. Zobaczymy. Miya jest chyba lekko oszołomiona zmianami, ale to dobrze. Zmieniło się też trochę w domu. Już nie ma głaskania kiedy tylko psisko podejdzie i chce być głaskane nie ma zabaw wtedy kiedy ona przyniesie zabawkę i kupa innych drobiazgów, które jednak budują relacje. Skoncentrowałem się jednak na pozytywnych działaniach czyli nagradzaniu, ale przestałem już uważać, że danie klapsa od czasu do czasu to nie zbrodnia przeciwko ludzkości. Oczywiście klapa jeszcze ani razu nie dostała, ale dwie próby już były, które przyniosły pożądany skutek - uświadomiły Miyi, że JA nie chcę, po drugie odwórciły jej uwagę. Aha no i ćwiczymy na lince. Po pierwsze ja mam większy komfort psychiczny i kontrolę po drugie pomaga mi w szkoleniu. cokolwiek to znaczy. :) Wiem, że przed nami jeszcze kupę roboty, natomiast zacząłem wierzyć, że jestem coś w stanie z suczydłem zrobić. No i kwestia kota. Benek jest u nas od wczoraj. Relacje między zwierzakami bardzo poprawne. Chociaż Miya go troszkę gania, ale to bardziej cheć zabawy i obwchąchania. Wczoraj był już moment, że razem leżały obok kanapy. Wprawdzie jeszcze dystans między nimi zachowany i jedno i drugie dość czujne, ale leżały. Może to też dlatego, że Miya byla padnięta po spacerze, a Benek zszokowany przeprowadzką. No w każdym razie kocisko pierwszy raz od tygodnia zjadło w spokoju, ma wyznaczony swój azyl, no i zobaczymy co będzie dalej. szeregowiec Ruffikuss Jeszcze raz dzięki za wszystki ready i posty no i będę relacjonował na bieżąco Quote
Basia_D Posted January 9, 2004 Posted January 9, 2004 Ruffi, baaardzi się cieszę. Axel miał to samo, za cisata dałby się pokroić. No teraz suczydło ;-) ma kumpla w domu. POczekaj do czasu, aż zaczną się tłuc (oczywiście dla zabawy), u mnie gdy dochodzi do rękoczynów to odrwracamy się od tv i oglądamy real. Quote
popek Posted January 9, 2004 Posted January 9, 2004 rufi to walczymy razem z wiatrakami ja niedokońca wierząc w rady dogomaniaków swój front też już otworzyłem ale rozpocząłem od wizyty u fachowca - jest to policjant z psami :) wrażenie zrobił dobre natomiast opinia o bonusie a raczej rokowania to buuuuuuu powiedział że mam psa bardzo mocnego psychicznie (to że fizycznie to od razu widać ;) ) kumatego z dobrym kontaktem i dość wyuczonego no i że trzeba popracować nad kontrolą w sytuacjach krytycznych ale nienawiść dd psów to trzeba raczej zaakceptować i uczyć się tylko dobrej kontroli i wyciuiszania psa ale jak bym chciał oduczyć go tego to trzeba by było użyć obróżki z pradem a to powoduje zniszczenie psychiki od psa i bardzo odrazdza takich metod na obrone tez mnie nie wysyłał :) (tu dostał za to bardzo duży plus bo ja tak też uważam) bo bonus jest psem szybko pobudzającym się i mogły by (choć nie muszą) wystąpić poważne problewmy z kontrolą tego a jak chodzi o jego obronność to widać od razu że nikt przy zdrowych zmysłąch nie będzie próbował :) to tyle raport z pola walki zdaje starszy kiblowy popek (idąc za przykładem rufiego ;) ) Quote
PATIszon Posted January 9, 2004 Posted January 9, 2004 teraz do Ruffiego. Ponieważ wciąż o Tobie myślę, więc wczoraj wieczorem też! No i sobie przypomniałam, jak ja to zawsze robię z "mieszaniem międzygatunkowym". Monika, Ja wiedziałam, że jesteś wyuzdana (czyt. zboczona), ale zeby od razu wszystkich o tym informowac na forum publicznym??? :roll: Poza tym z Ruffim nie zaszalejesz, bo o ile mi wiadomo to ten sam gatunek jest! :hmmmm: Quote
Ruffikuss Posted January 9, 2004 Posted January 9, 2004 Popek no to Ci nie zazdroszczę.... No cóż nie pozostaje nam nic innego jak walka do samego końca, naszego lub ich ;) Dzięki za dobre słowa.... :D Quote
Terzia Posted January 10, 2004 Posted January 10, 2004 @ Ruffi Benek? Ja mialam kiedys wielkiego kocura tez o imieniu Benek - odszedl od nas jak mial ponad 13 lat. @ all Ja tez tak paraduje z Bravo. Bravo to ostatni palant, larwa i nie wiem jak go jeszcze nazwac. Zobaczy gdzies psa w odleglosci 200 m i juz dostaja fiola. Dlatego przestalam chodzic z dwoma psami na spacer na raz - bo Bravo widzac psa zaczal sie miotac, rzucac na moja suke - jak nas ktos gdzies z boku obserwowal to myslal pewnie: co za idiotka! Ma 2 psy z ktorymi nie potrafi dac sobie rady... Staram sie odwrocic uwage Bravo od psow smakolykiem lub pileczka - ale... nie zawsze mi sie to udaje. Czasem jest tak uparty, ze NIC do niego nie dociera. Oj... ciezkie jest zycie z takim dupkiem! :oops: Quote
popek Posted January 11, 2004 Posted January 11, 2004 ja teraz staram się realizować plan kontroli nad agresją zapodany przez nowego speca od psów generalnie nie różni sięod standardowych rozwiązań dogomaniakowych ale są jednak drobne różnice : -nie odwracam uwagi od celu agresji tylk usadzam osiołka na dupie i mówie do niego tonem jakbym miał go uspać oczywiście pilnuje mniej więcej krytycznej odległości -niestety uzywam czasem łańcuszka niestety metoda albo plan taktyczny względnia czasem urzycie siły ale nie posiadam w śród swoich znajoomych osoby która pokazała by czasem poprawiła błedy jakie zawsze siępojawia ja niestety z netu wszystkiego się nie da zrobić :( Quote
Monik@ Posted January 12, 2004 Posted January 12, 2004 Ja wiedziałam, że jesteś wyuzdana (czyt. zboczona), ale zeby od razu wszystkich o tym informowac na forum publicznym??? Widzisz, taka już ze mnie szczerowinka. Co w ręku, to na języku. Quote
PATIszon Posted January 12, 2004 Posted January 12, 2004 Co w ręku, to na języku. Nie, no! Znowu! Monika, ja Cie bardzo proszę, owiń chociaż trochę w bawełnę... Quote
Monik@ Posted January 12, 2004 Posted January 12, 2004 Monika, ja Cie bardzo proszę, owiń chociaż trochę w bawełnę... O nie! Waty jeść nie będę! Quote
popek Posted January 12, 2004 Posted January 12, 2004 trochę wam psując offowy topic powróce to tematu :( rufi jak meldunki z placu boju (mam nadzije że palców do stukanai po klawiszch bestyja ci nie odgryzła ;) ) u mnie mały postęp bo w pewnej odległości od usadzonego cielątka moze przejść inny pies (o ile się nie będzie za mocno rzucał) ale nie mam wątpliwości że brak uwięzi spowodowałby ignorACJE MOICH ZALECEŃ CO DO JEGO ZACHOWANIA I POWRÓT DO ULUBIONEGO ZAJĘCIA :( :evilbat: Quote
Ruffikuss Posted January 14, 2004 Posted January 14, 2004 Raport z pola walki. Meldunek nr 2. Cały czas nieustająco walczymy. Bitwy toczone są niemal na wszystkich polach. I jest różnie. Czasami wydaje mi się, że bestia załapała i już rozumie czego, niejako od nowa, od niej oczekuje, po to by już za chwilę wpędzić mnie w minorowy nastrój. Wiem, że potrzeba czasu i wytrwałości dlatego zagrzam zęby i ruszam do nowych ataków. Staram się zdobywać kolejne przyczółki i umacniać się. Jeżeli chodzi o ponowną naukę chodzenia na smyczy. Jest prawie dobrze. Już przypomniała sobie, że nie można ciągnąć. I jest za to nagradzana. Czasami jednak jakiś zapach jest silniejszy od niej i w momencie kiedy grzecznie idzie przy nodze robi z nienacka kic w bok by coś powąchać. Sam do końca nie wiem jak się w takich sytuacjach zachować, bo w końcu spacer jest dla niej, a nie dla mnie, po wtóre nie ciągnie gdzieś do przodu, no ale co najwazniejsze nie idzie tak ja bym sobie tego życzył. Więc póki nie ustalę w niej określonych zachowań stosuję ostrzegawcze szarpnięcie smyczą (czasem wbrew sobie) a jak tylko po szarpnięciu nawet cztery kroki zrobi przy nodze dostaje nagrodę. No i chyba pomału łapie, że wąchać czy chodzić własnymi ścieżkami może tylko wtedy kiedy JA jej na to pozwole. Chociaż tak jak mówiłem, zdarza jej się jeszcze zapominać. No, ale to przcież dopiero poczatek drogi tówrczej i szlaku bojowego :) Znacznie gorzej jest jeżeli chodzi o reakcję na psy. Tutaj jeżeli obcy pies jest w znacznej odległości to sukę jestem w stanie posadzić i nawet przez chwile odwrócić jej uwagę i wtedy nagrodzić smakołkiem. Znacznie gorzej jest gdy "śniadanie" przechodzi dość blisko. Nie dość, że Miye jest dość trudno wtedy posadzić, albo nawet zwrócić jej uwagę na siebie. To nawet jak już posadzi cztery litery na ziemi to zaraz po dostaniu nagrodu za siad, opróbuje ruszyć do ataku. No ale walczymy. Cały czas mam świadomość rozmiaru zaległości wychowawczych do jakich doprowadziłem i wiem, że jeszcze dużo pracy przed nami. Jestem jednak dobrej myśli. Mimo takich sytuacji, że pies już dawno przeszedł ja z Miyą dreptamy w innym kierunku, wydaję się, że suczydło już zainteresowane zupełnie czymś innym więc odpinam smycz i cóż robi moje kochane maleństwo? W tył zwrot i nabieg z maksymalną prędkością w kierunku zwierza, który ledwo majaczy na horyzoncie. Na szczęści była na lince i momentalne szarpniecie, siad, leżeć i cd ścieżki zdrowia. Później ponowne odpięcie smyczy. Przychodzenie na komende i nagrody. Heh, bo zapomniałem, napisac, że generalnie stosuję podstęp w wpostaci chodzenia na licne i smyczy jednoczesnie. I w momencie kiedy odpinam smycz, suczydło myśli, że już wolna jest jak ptak i niezależna ode mnie. A tu niespodziewana niespodzianka. Inne sprawa, że dzięki temu już trzy, albo cztery razy uniknąłem pewnie sporych nieprzyjemności. No a Miya wie, że jestem wszechmocny ;) No i dalej ćwiczymy przychodzenie na komende. Chociaż z tym też jest różnie. Na 10 przywołań 9 razy przychodzi. (chociaż ostatnio jakby z mniejszym zapałem. Tzn normalnie galopuje jak gazela, a ostatnio truchtra sobie spacerowo. Może ktoś ma jakiś pomysł czy to jest to wskaźnik jakiś nowych zachowac czy ja może robię jakies błędy czy też może po prostu nic się nie dzieje? No a czasmi jakiś zapach, albo badyl tak ją zaaferują, że mimo sxmaokołyków udaje, że nie słyszy.... :-? Wtedy przypominaj jej linką....no i jak jej przypomnę to cwałuje do mnie....Oczywiście, za każde przybycie nagroda. W każdym razie pracujemy. No i jeszcze sprawa kota. Na razie nic się nie zmieniło. Kocisko generalnie Miyę olewa, a ona chce się z nim bawić w momentach kiedy nie próbuje przeniknąć do jego miseczki, względnie gania go. No i oczywiście jest potwornie zazdrosna o każde głaskanie, ba zwrócenie uwagi na Benka. No zaczęła pilnować swoich zabawek. Kiedy nakryła Benka, ze ten bawi się jej piłką tenisową, momentalnie piłkę zarekwirowała do pyska i zaniosła na swoje legowisko, które póki co kocisko omija szerokim łukiem. odmeldowuję się szeregowiec Ruffikuss Quote
PIKA Posted January 14, 2004 Posted January 14, 2004 podstęp w wpostaci chodzenia na licne i smyczy jednoczesnie. I w momencie kiedy odpinam smycz, suczydło myśli, że już wolna jest jak ptak i niezależna ode mnie. no toś ją w trabę zrobił, jak nic :lol: Na 10 przywołań 9 razy przychodzi. (chociaż ostatnio jakby z mniejszym zapałem. Tzn normalnie galopuje jak gazela, a ostatnio truchtra sobie spacerowo. Rufi, to nie jest owczarek niemiecki, tylko molos . :lol: One czasami troche inaczej reagują, jak na zwolnionym filmie. :lol: Ważne, że przychodzi. Ja swoja nauczyłam jeszcze komendy "szybko" tzn jak wołam "do mnie" to może przyjść w swoim tempie (ale bez zachaczania nosem o trawnik :wink: ) ale jak dodam "szybko" to pies ma do mnie podbiec. A poza tym zwróć uwagę, na odległość Twoja od psa. tzn, czy ona przypadkiem nie galopuje do ciebie, kiedy jesteście od siebie znacznie oddaleni, a idzie truchtem kiedy ta odległość jest mniejsza. Nie wiem, ale ja u swojej taka zależnośc zauważyłam A poza tym to jesteście na początku drogi, więc 9 przyjść na 10 to już jest sukces. Wiecej uwag nie mam. Powodzenia i czekam na dalsze raporty z pola walki. a jak tak dalej pójdzie na generała cie pasujemy. :wink: Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.