Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Witam,
Mam olbrzymi problem z moją 1,5 roczną głuchą sunią. Kiedy tylko nikogo nie ma w kuchni, ona wskakuje na stół i na blaty w poszukiwaniu jedzenia. Tłucze naczynia, zrzuca garnki z palnika (kiedyś w ten sposób wylała na siebie zupę, NA SZCZĘŚCIE zimną), ogólnie sieje spustoszenie. Co więcej, ona doskonale wie, że nie wolno tego robić - kiedy tylko ktoś wchodzi do kuchni, zeskakuje natychmiast, kładzie uszy i idzie na posłanie (wie, że będzie bura!). Ale to jej nie powstrzymuje, kiedy jest sama. Nie wiedzieliśmy co na to poradzić, więc postanowiliśmy nigdy nie zostawiać nic na stołach, nawet na chwileczkę. Wydaje się to bardzo prostym rozwiązaniem, ale, niestety tylko w teorii. W domu mieszka 8 osób, w dodatku studentów, a to niezbyt porządnicki gatunek. Ciągle zdarza się, że ktoś wyjdzie na chwilę, chociażby do toalety, zostawiając grzanki na patelni, albo talerz w okruchami w zlewie. Na dłuższą metę nie da się tak żyć, żeby na stole nigdy nic nie było. Nie wiem już co robić, wszyscy mają dość, pies jest w niebezpieczeństwie (niezdrowe jedzenie no i SZKŁO z naczyń które tłucze), czy ktoś ma może jakiś pomysł jak temu zaradzić?

Posted

polubić szkło na podłodze? nie bardzo :evil_lol: U nas niestety kuchnia jest połączona z dużym pokojem i nie bardzo da się ją wyizolować. Pies musiałby cały czas siedzieć sam w przedpokoju. Tzn oczywiście, JAKOŚ można ją wydzielić, zrobić ścianki ze styropianu, ale czy naprawdę nie ma żadnego sposobu na oduczenie szkodliwego zachowania?

Posted

A jak wyobrazasz sobie oduczenie psa bez izolowania go od pomieszczenia, w sytuacji, gdy zostaje sam?
Przemyslalabym kilka rzeczy: sposob zywienia psa, co ma zostawione do zajecia, gdy zostaje sam, kwestie sprzatniecia blatow przez lokatorow, ze wzgledu na samo bezpieczenstwo psa.

Posted

a jakiej wielkości jest pies? czy ma możliwość wskoczenia na stół jeśli np. odsuniecie krzesła? może warto odgrodzić samą kuchnię kojcem albo drewnianym płotkiem jak dla małych dzieci i zrobić drzwiczki. warto też uczyć psa jedzenia w innej części domu niż kuchnia- niech miejscem jego posiłków będzie np. korytarz a w kuchni nie dostaje kompletnie nic.
poza tym łatwiej chyba przemówić do człowieka i po sobie sprzątać nawet jeśli to się tyczy kilku osób, żeby zadbać o bezpieczeństwo psa niż z dnia na dzień nauczyć psa żeby nie wskakiwał na stół? poza tym jeśli przez jakiś czas pies na stole czy blacie nie będzie już tak notorycznie na stół wchodził bo nie będzie dla niego nagrody w formie jakiegoś kąsku.

  • 2 weeks later...
Posted

Nie wiem na ile pobudzony jest pies, gdy szaleje, ale spróbuj kilku sposobów.

Odgranicz kuchnię za pomocą jaskrawożółtej taśmy na podłodze. Nie musisz bawić się w budowlańca-taka taśma jest wyraźną granicą. Naucz go, że nie wolno przekraczać tej linii-kiedy to zrobi, wygoń go natychmiast. Tylko z werwą, zachowuj się, jakby właśnie nasikał Ci na talerz z obiadem, musisz wpaść w udawaną histerię :) Tylko nie krzycz i nie bij, Twoja panika wystarczy. Za każdym razem jak dojdziecie razem do linii, każ mu usiąść albo się położyć. I bądź absolutnie nietolerancyjna, nawet pół pazurka za taśmą jest niewybaczalne.

Spróbuj się zaczaić na psa i "ukarać" go gdy wydaje mu się, że nie widzisz. Wyjdź z kuchni, odejdź gdzieś, gdzie psim zdaniem nie widzisz, co się dzieje. Gdy przejdzie linię, rzuć w niego grochem/fasolką lub strzel mu wodą w pysk. Tylko ważne-pies nie może wiedzieć, skąd nadleciała fasolka i że to Ty to zrobiłaś. To ma być "ręka Boga" - przekroczyłeś linię, to Cię życie pokarało :)

Możesz też ustawić pułapkę. Może przydać się odstraszacz psów, który zareaguje natychmiast, gdy pies przekroczy taśmę, albo sprytnie ustawione plastikowe miski, które spadną NA psa gdy tylko położy łapę na blacie.

Posted

fajny patent z tą taśmą:) Wymaga sporo konsekwencji i zaangażowania właścicieli, ale może się udać. Pomyślałabym również nad przyzwyczajeniem psiaka do klatki kennelowej, żeby mógł w niej zostawać na czas nieobecności domowników.

Posted

[quote name='Evodish']Nie wiem na ile pobudzony jest pies, gdy szaleje, ale spróbuj kilku sposobów.

Odgranicz kuchnię za pomocą jaskrawożółtej taśmy na podłodze. Nie musisz bawić się w budowlańca-taka taśma jest wyraźną granicą. Naucz go, że nie wolno przekraczać tej linii-kiedy to zrobi, wygoń go natychmiast. Tylko z werwą, zachowuj się, jakby właśnie nasikał Ci na talerz z obiadem, musisz wpaść w udawaną histerię :) Tylko nie krzycz i nie bij, Twoja panika wystarczy. Za każdym razem jak dojdziecie razem do linii, każ mu usiąść albo się położyć. I bądź absolutnie nietolerancyjna, nawet pół pazurka za taśmą jest niewybaczalne.

Spróbuj się zaczaić na psa i "ukarać" go gdy wydaje mu się, że nie widzisz. Wyjdź z kuchni, odejdź gdzieś, gdzie psim zdaniem nie widzisz, co się dzieje. Gdy przejdzie linię, rzuć w niego grochem/fasolką lub strzel mu wodą w pysk. Tylko ważne-pies nie może wiedzieć, skąd nadleciała fasolka i że to Ty to zrobiłaś. To ma być "ręka Boga" - przekroczyłeś linię, to Cię życie pokarało :)

Możesz też ustawić pułapkę. Może przydać się odstraszacz psów, który zareaguje natychmiast, gdy pies przekroczy taśmę, albo sprytnie ustawione plastikowe miski, które spadną NA psa gdy tylko położy łapę na blacie.[/QUOTE]

I takie rady ze strony 'trenera' ?!
Szczegolnie przy gluchym psie ta 'panika' da swietne rezultaty, szczegolnie w sytuacji, gdy pies rzadzi w kuchni pod nieobecnosc domownikow, zostawiajacych specjalne kaski na stole :)).

Posted

Karjo, nie rozumiem zdaje się Twoich aluzji. Gdzie widzisz tutaj błąd?

I dlaczego wyśmiewana przez Ciebie metoda z taśmą i nauką jej znaczenia zadziałała już kilkukrotnie, gdy ją zastosowałem wobec różnych psów, skoro jest błędna?

Posted

Moze po prostu trafialam na psy, ktore w obecnosci domownikow respektowuja pewne normy, a czyms innym byl pusty dom.
Wierz mi, zadna tasiemka, w obojetnie jak jaskrawym kolorze, nie powstrzymalaby kilkudziesieciokilogramowego psa przed wejsciem tam, gdzie chce.
A uzycie dzwieku w przypadku psa gluchego, no coz... dosc nowatorskie...
Podobnie jak strzelanie woda w pysk, na pewno pies nie bedzie widzial czlowieka, ktory to robi ;).

Posted

[quote name='karjo2']Moze po prostu trafialam na psy, ktore w obecnosci domownikow respektowuja pewne normy, a czyms innym byl pusty dom.[/quote]
Nie tylko Ty na takie trafiasz, przecież to jest norma.. Ale skoro właściciel nie chce skorzystać z klatki i nie może oddzielić kuchni, to podałem pomysły, które nieraz mi już pomogły. I działają. Rzadko, ale jednak. A moim zdaniem warto spróbować wszystkiego, skoro nie można stosować metod w stu procentach skutecznych, jak wydzielenie kuchni. Jeżeli właściciel postara się, aby w kuchni nigdy nic nie było, a jednocześnie pies wyrobi sobie rytuał zatrzymywania się przed taśmą odpowiednio silnie, to będzie to robił automatycznie. Nie zastosujesz tutaj numerów w stylu Stillwelowskim jak np. głośniki i kamery po całym domu, a innych pomysłów nikt nie miał.
[quote]Wierz mi, zadna tasiemka, w obojetnie jak jaskrawym kolorze, nie powstrzymalaby kilkudziesieciokilogramowego psa przed wejsciem tam, gdzie chce[/quote]
Ja nie muszę Ci wierzyć, ja wiem, że jednak nie masz tutaj racji.Bella, półtoraroczny około 40 kilogramowy labrador. Nie wchodzi do kuchni nawet, jeśli jest tam jego miska (bo zazwyczaj jest), a kuchnia jest częścią salonu-nie jest oddzielona nawet blatem. Na podłodze natomiast jest zwykła taśma malarska. Kasandra-11 miesięczny golden retriever, nie wchodzi do kuchni niezależnie od okoliczności, nie sięga na stół nawet jeśli leży tam talerz z czekoladą - kuchnia jest zawsze otwarta, a stolik ma 40 cm wysokości(sprawdziłem, bo to mój pies). Żaden z tych psów nie został nigdy skarcony i oba przynajmniej raz wlazły do kuchni i zeżarły coś dobrego(co więcej, Kasandra zjadła również znakomite ciasteczka leżące na stole, pełen talerz). U mnie w domu już teraz nie ma tasiemek wcale, i suka i tak zatrzymuje się w odpowiednim miejscu.Jeżeli mi nie wierzysz-zapraszam do Poznania.
Nie musisz zawsze stosować managementu, czasami jeśli pewne zasady są stosowane odpowiednio konsekwentnie lub wprowadzisz je odpowiednio wcześniej, to pies nawet nie bierze pod uwagę ich złamania. Ja nie mówię, że to działa zawsze-bo tak nie jest. Ale na niektóre psy to skuteczna metoda. Dlaczego psy na PT-3 są w stanie wytrzymać obok innych psów w danej pozycji nawet gdy właściciel odchodzi i dość długo nie wraca w ich pole widzenia? Przecież według Twojej logiki niezależnie od szkolenia powinny olać komendę, skoro nie ma właściciela, prawda?
[quote]A uzycie dzwieku w przypadku psa gluchego, no coz... dosc nowatorskie...[/quote]
Mea culpa, zapomniałem o tym "szczególe".
[quote]Podobnie jak strzelanie woda w pysk, na pewno pies nie bedzie widzial czlowieka, ktory to robi ;).[/QUOTE]
Tutaj akurat chodziło mi bardziej o efekt zaskoczenia, a nie o braku powiązania tej kary z człowiekiem. W przypadku rzutu fasolką natomiast działają oba elementy. Nie wiem, jaki jest układ mieszkania, ale leonberger znajomych zdaje się do tej pory nie wie skąd brała się woda na jego nosie.

To, że w coś nie wierzysz, nie znaczy, że to nie działa. Ja nie opieram się na swoim przekonaniu i wiedzy, tylko na doświadczeniu.

Posted

Nadal nie do konca czytasz :).
czyms innym jest zauczanie zachowania od szczeniaka, czyms innym oduczenie zachowania zauczonego, powtarzanego i nagradzanego od dawna, powtarzanego w sytuacji zostawania w pustym mieszkaniu.
Poza tym smiem przypisywac psu troche wieksza inteligencje i umiejetnosc rozroznania, kiedy, na ile i z kim mozna sobie pozwolic.
Nie bardzo widze Twoje metody uzyte w sytuacji psa samego w domu, a w obecnosci opiekunow problem nie wystepuje.
dodatkowym utrudnieniem jest zaludnienie mieszkania i dosc swobodne podejscie pozostalych domownikow do problemu.
Co do fasolek, rzutow, wody itp. atrakcji, po prostu widzialam rozne reakcje, czesto to dziala na zasadzie chwilowego rozproszenia do skupienia na czlowieku, a na pewno nie uczy powstrzymania sie przed zerowaniem w pustym domu.



I nie mieszaj trybu pracy, zostawania z komenda, z normalnym funkcjonowaniem przecietnego psiaka w domu.

Posted

[quote name='karjo2']Nadal nie do konca czytasz :).
czyms innym jest zauczanie zachowania od szczeniaka, czyms innym oduczenie zachowania zauczonego, powtarzanego i nagradzanego od dawna, powtarzanego w sytuacji zostawania w pustym mieszkaniu.[quote]
Nie jestem idiotą ani laikiem, zdaję sobie z tego sprawę.Podałem Ci dwa przykłady. Kasandra była uczona od maleńkości, ale Bella była nauczona po licznych przygodach w kuchni, czyli oduczana, w dodatku była już wtedy dorosła. Przy obu psach (i nie tylko przy tych) metoda poskutkowała. W dodatku Bella najpierw prezentowała zachowanie również w obecności właścicieli, a później tylko gdy ich nie było i co więcej-na ich blacie kuchennym praktycznie zawsze są orzeszki albo jakaś mieszanka w podobnym stylu. Równie często wylizywała brudne talerze obok zlewu. To nie jest zachowanie wyuczone i od dawna nagradzane? Miała bardzo fajnie wzmocnione wchodzenie do kuchni, bo praktycznie za każdym razem sama się nagradzała.A jednak przestała je prezentować, choć pokusa (orzeszki, miska i talerze w zlewie) pozostała. To jak to wyjaśnisz? Przypadek? Pigi (pudlica lat około 4 czy 5, podobny problem ale z wchodzeniem do pokoju i gryzieniem pewnego mebelka) również została tego oduczona, i to mając już mocno wdrożone niewłaściwe zachowanie. Kolejny przypadek?
[quote]
Nie bardzo widze Twoje metody uzyte w sytuacji psa samego w domu, a w obecnosci opiekunow problem nie wystepuje.[/quote]
Tu chyba dość jasno opisałem, że samego rytuału uczy się W OBECNOŚCI WŁAŚCICIELI, bo jak inaczej? Chodzi o wyrobienie schematu-za ta linię wchodzić Ci nie wolno. Jeżeli zrobisz to odpowiednio konsekwentnie, to będzie działać również bez właściciela. Czy Twój pies skacze po meblach, jak Cię nie ma albo ogryza ściany? Dlaczego? Przecież nie jest w trybie pracy, nie ma wydanej komendy? Po prostu nauczyłaś go, że tego robić nie wolno. Nie musi nad nim wisieć Twoją ręka, żeby takich zachowań nie prezentował. Widziałem pewien film na kursie w którym uczono coś w stylu asta nie wybiegania na ulicę. I uczono dokładnie tak samo-zatrzymanie i siad przed krawężnikiem, po kilku próbach powtórka bez komendy i panika gdy pies sam nie usiadł. I co? Cofnął się, i usiadł. Trochę pracy i działa.
[quote]dodatkowym utrudnieniem jest zaludnienie mieszkania i dosc swobodne podejscie pozostalych domownikow do problemu.[/quote]
I to rzeczywiście jest olbrzymi problem, dlatego nie sprzeczam się, że metoda zadziała. Ale jest na to szansa, wiec chyba warto spróbować prawda? Poza tym chyba nie jest specjalnym problemem poproszenie kolegów, aby wyganiali psa gdy tylko przekroczy wyznaczoną linię? A wtedy szkolenie będzie jeszcze skuteczniejsze.
[quote]Co do fasolek, rzutow, wody itp. atrakcji, po prostu widzialam rozne reakcje, czesto to dziala na zasadzie chwilowego rozproszenia do skupienia na czlowieku, a na pewno nie uczy powstrzymania sie przed zerowaniem w pustym domu.[/quote]
Dlatego nie stosuję tego jako metody treningu, a tylko jako przypomnienie i wsparcie.



[quote]I nie mieszaj trybu pracy, zostawania z komenda, z normalnym funkcjonowaniem przecietnego psiaka w domu.[/QUOTE]
Ani Bella, ani Kasandra, ani Pigi nie są w trybie pracy, gdy zostają same w domu. I żadna z nich nie przekracza już wyznaczonych im granic, niezależnie od czasu, na jaki pozostają same oraz pokus, jakie za tymi granicami czekają.
Nie rozumiem troszkę Twojego podejścia, Karjo. Ja Ci piszę, że ta metoda zadziałała kilkukrotnie i może zadziałać też tutaj (bo stosowałem je w podobnych przypadkach z tym wyjątkiem, że psy słyszały), a Ty odpowiadasz, że według wiedzy teoretycznej to nie ma prawa działać. Ja też bym w to nie wierzył, gdybym kilka razy nie przekonał się, że niezależnie od teorii behawioru jednak to działa.

Niespecjalnie mam ochotę na utarczki z Tobą-czytałem Twoje posty i wiem, że jesteś specjalistką z dziedziny szkolenia. Ja tylko podałem metodę, która już nie raz zadziałała w różnych warunkach, z różnymi psami, również jako metoda na oduczenie zachowania. A skoro zadziałała u mnie i u innych trenerów, to może zadziałać i tutaj. Możesz mi wypluć w twarzy podstawy teoretyczne, dla których to niemożliwe-ja mogę Ci tylko odpowiedzieć-wiem co widziałem.

Posted

[quote name='Evodish']
To jak to wyjaśnisz? Przypadek? Pigi (pudlica lat około 4 czy 5, podobny problem ale z wchodzeniem do pokoju i gryzieniem pewnego mebelka) również została tego oduczona, i to mając już mocno wdrożone niewłaściwe zachowanie. Kolejny przypadek?

[COLOR=blue]Nie zbywam tego, jako przypadki. Owszem, mozna sprobowac, ale odnoszac sie do warunkow Zajca metoda ma[/COLOR] [COLOR=royalblue]niewielkie szanse na powodzenie, jest strata czasu moim zdaniem.
[/COLOR]
Czy Twój pies skacze po meblach, jak Cię nie ma albo ogryza ściany? Dlaczego? Przecież nie jest w trybie pracy, nie ma wydanej komendy? Po prostu nauczyłaś go, że tego robić nie wolno. Nie musi nad nim wisieć Twoją ręka, żeby takich zachowań nie prezentował. Widziałem pewien film na kursie w którym uczono coś w stylu asta nie wybiegania na ulicę. I uczono dokładnie tak samo-zatrzymanie i siad przed krawężnikiem, po kilku próbach powtórka bez komendy i panika gdy pies sam nie usiadł. I co? Cofnął się, i usiadł. Trochę pracy i działa.

[COLOR=blue]Powyzszego nie rozumiem, szczerze mowiac.

[/COLOR]
I to rzeczywiście jest olbrzymi problem, dlatego nie sprzeczam się, że metoda zadziała. Ale jest na to szansa, wiec chyba warto spróbować prawda? Poza tym chyba nie jest specjalnym problemem poproszenie kolegów, aby wyganiali psa gdy tylko przekroczy wyznaczoną linię? A wtedy szkolenie będzie jeszcze skuteczniejsze.

[COLOR=blue]A jak pies nie zaakceptuje/uzna za zagrozenie zachowanie ludzi i sie odwinie, moze sie okazac, ze z kwestii niecheci do sprzatania czy zamkniecia wejscia do kuchni narobia znacznie wiecej klopotow...[/COLOR]


Ani Bella, ani Kasandra, ani Pigi nie są w trybie pracy, gdy zostają same w domu. I żadna z nich nie przekracza już wyznaczonych im granic, niezależnie od czasu, na jaki pozostają same oraz pokus, jakie za tymi granicami czekają.

[COLOR=blue]O trybie pracy pisalam w kontekscie zostawania w trakcie szkolenia, wspomniane PT-3

[/COLOR]Nie rozumiem troszkę Twojego podejścia, Karjo. Ja Ci piszę, że ta metoda zadziałała kilkukrotnie i może zadziałać też tutaj (bo stosowałem je w podobnych przypadkach z tym wyjątkiem, że psy słyszały), a Ty odpowiadasz, że według wiedzy teoretycznej to nie ma prawa działać. Ja też bym w to nie wierzył, gdybym kilka razy nie przekonał się, że niezależnie od teorii behawioru jednak to działa.
[COLOR=blue]Nigdy nie pisze na podstawie wiedzy teoretycznej. Moze po prostu za duzo psow mocno samodzielnych/po przejsciach sie przewinelo, dla ktorych nie bylo problemem[/COLOR] [COLOR=blue]zauczenie nie wchodzenia do jakiegos pomieszczenia, ale (np. psy poschronowe, ktorym bylo zasmakowac glodu i rywalizacji) cos podstawowego, jak jedzenie bylo silniejszym impulsem niz zakaz. Szczegolnie, gdy swietnie wiedza, ze zostaja same :). Moze za bystre i lubia kombinowac, a moze jedyna metoda bylaby niezbyt mila dla nich, a mi az tak nie zalezy na ukradzionym kotlecie...[/COLOR]

Niespecjalnie mam ochotę na utarczki z Tobą-czytałem Twoje posty i wiem, że jesteś specjalistką z dziedziny szkolenia. Ja tylko podałem metodę, która już nie raz zadziałała w różnych warunkach, z różnymi psami, również jako metoda na oduczenie zachowania. A skoro zadziałała u mnie i u innych trenerów, to może zadziałać i tutaj. Możesz mi wypluć w twarzy podstawy teoretyczne, dla których to niemożliwe-ja mogę Ci tylko odpowiedzieć-wiem co widziałem.[/QUOTE]
[COLOR=blue]daleka jestem od arogancji, plucia itp. forumowych atrakcji. I do szkoleniowca duzo brakuje. Nie spieram sie co do pomyslu na metode, tylko nie widze jej skutecznosci w tym okreslonym przypadku.
Szczegolnie przy braku zainteresowania wkladem wlasnym zalozyciela watku przy oczekiwaniach cudu.[/COLOR]

Posted

[quote name='karjo2'][COLOR=blue]daleka jestem od arogancji, plucia itp. forumowych atrakcji. I do szkoleniowca duzo brakuje. Nie spieram sie co do pomyslu na metode, tylko nie widze jej skutecznosci w tym okreslonym przypadku.
Szczegolnie przy braku zainteresowania wkladem wlasnym zalozyciela watku przy oczekiwaniach cudu.[/COLOR][/QUOTE]

I tutaj zostaje mi się z Tobą zgodzić, Karjo. Ja nie widzę tutaj sukcesu jeśli nie spotkają się z dobrym szkoleniowcem-piekielnie konsekwentnym i kreatywnym.
Cud jest możliwy, ale wymagałoby to dużo pracy-a zdaje się zajec oczekiwał od nas chyba opisu w jaki sposób ma pstryknąć palcami, żeby pies przestał być psem.

A co do szkoleniowca-nie ma chyba w Polsce wymogu posiadania określonego papieru. Jak dla mnie rady osoby z dużą wiedzą i praktyką są znacznie bardziej wartościowe niż rady szkoleniowców, którzy przeczytali pół Lindsaya i trochę Fishera.

Toteż taki tytuł naprawdę należy Ci się dużo bardziej, niż wielu osobom z którymi miałem styczność :) Stąd takie określenie.

A metoda nie zadziała, bo wymaga silnej motywacji i solidnej pracy, czego-jak wskazuje moje doświadczenie w pracy z ludźmi-brakuje praktycznie wszystkim. Ale mogłaby, toteż ją podałem. Nie ma chyba sensu wyjaśniać sobie jej skuteczności, dopóki nie zostanie zastosowana-a raczej nie zostanie.

Posted

Dzieki za mile slowa :).

Zrobie OT, bo troche mnie intryguje Twoj opis 'paniki' w sytuacji zatrzymania sie na krawezniku ;).
A gdyby pies uciekajac od dziwnego zachowania wyskoczyl na jezdnie?

Posted

[quote name='karjo2']Dzieki za mile slowa :).

Zrobie OT, bo troche mnie intryguje Twoj opis 'paniki' w sytuacji zatrzymania sie na krawezniku ;).
A gdyby pies uciekajac od dziwnego zachowania wyskoczyl na jezdnie?[/QUOTE]

Musiałbym chyba znaleźć ten film, żeby Ci wyjaśnić jak to wyglądało.. No nic, na razie opowiem.

Pies szedł przy nodze. Za każdym razem, jak dochodzili razem do krawężnika, następowała komenda siad.
Za którymś razem komendy nie było-pies przy krawężniku się zawahał i został pół kroku z tyłu. Trener był już trzy kroki za tym krawężnikiem, pies dopiero wszedł jedną łapą na jezdnię (czyli trener był o dwa kroki przed psem). Facet gwałtownie obrócił się w miejscu (tym samym znalazł się przed psem) i krzyknął, jednocześnie podnosząc w górę ręce dość gwałtownie (no jednym słowem-sam bym się wystraszył na miejscu tego psiaka :) )-pies nieco wystraszony automatycznie się cofnął. Szansa, żeby wbiegł na jezdnię była minimalna-bo trener był przed nim, więc musiałby rzucić się w jego kierunku (co jest sprzeczne z instynktem przecież), a w razie czego był na smyczy.
Pół sekundy później pies zrozumiał o co poszło i usiadł.
Następnym razem, mimo tego, że trener wszedł pewnym krokiem na ulicę, pies się zatrzymał przy krawężniku, za co oczywiście dostał solidną pochwałę.

Ułatwienie dla trenera było takie, że wcześniej pies nauczył się chodzić na smyczy przy nodze, a do tego był spokojny i ułożony-taka gwałtowna reakcja w wypadku agresywnego psa byłaby..no niewskazana powiedzmy:)

Posted

Karjo, znalazłem.
Ćwiczenia:
[url]http://www.youtube.com/watch?v=NCuY9uX7ods&feature=related[/url]

Efekt docelowy(tutaj akurat inny pies z innym przewodnikiem, nie mogę znaleźć tego powyższego już "po"):
[url]http://www.youtube.com/watch?v=msCmMaYtjpI[/url]

To naprawdę działa, również bez właściciela. Jak znajdę dowód, to przedstawię:) Zresztą-i tak moim zdaniem imponujące, bo pies nie reaguje ani na zabawkę, ani na wołanie właściciela, mimo, że nie dostał żadnej komendy. To jest ten rytuał, o którym mówiłem.

Posted

[quote name='Evodish']Musiałbym chyba znaleźć ten film, żeby Ci wyjaśnić jak to wyglądało.. No nic, na razie opowiem.

Pies szedł przy nodze. Za każdym razem, jak dochodzili razem do krawężnika, następowała komenda siad.
Za którymś razem komendy nie było-pies przy krawężniku się zawahał i został pół kroku z tyłu. Trener był już trzy kroki za tym krawężnikiem, pies dopiero wszedł jedną łapą na jezdnię (czyli trener był o dwa kroki przed psem). Facet gwałtownie obrócił się w miejscu (tym samym znalazł się przed psem) i krzyknął, jednocześnie podnosząc w górę ręce dość gwałtownie (no jednym słowem-sam bym się wystraszył na miejscu tego psiaka :) )-pies nieco wystraszony automatycznie się cofnął. Szansa, żeby wbiegł na jezdnię była minimalna-bo trener był przed nim, więc musiałby rzucić się w jego kierunku (co jest sprzeczne z instynktem przecież), a w razie czego był na smyczy.
Pół sekundy później pies zrozumiał o co poszło i usiadł.
Następnym razem, mimo tego, że trener wszedł pewnym krokiem na ulicę, pies się zatrzymał przy krawężniku, za co oczywiście dostał solidną pochwałę.

Ułatwienie dla trenera było takie, że wcześniej pies nauczył się chodzić na smyczy przy nodze, a do tego był spokojny i ułożony-taka gwałtowna reakcja w wypadku agresywnego psa byłaby..no niewskazana powiedzmy:)[/QUOTE]

Powiem tak - moje psy mialy ten temat obcykany na 100% (bez smyczy) poniewaz wiekszosc zycia spedzaly w miescie, przy mnie. Obejrzalem filmik, przeczytalem Twoj opis i nie bardzo rozumiem to, co jest tam przedstawione. Pies [B]ufnie[/B] idzie obok przewodnika, do tego jeszcze na smyczy, a przewodnik wymaga od niego siadu przed kraweznikiem, samemu sie nie zatrzymujac??? Po co? Przeciez wystarczy, zeby pies stawal w momencie kiedy staje przewodnik. Tak bylo ze wszystkimi psami prowadzanymi przeze mnie po miescie - kazdy kraweznik i, nawet kiedy w promieniu kilometra nie bylo widac jadacego auta, byla komenda "stop!". Tylko, ze ja uczylem je tak, zeby nie wychodzily na ulice idac swobodnie przede mna (wtedy stawaly i czekaly), natomiast kiedy szly przy nodze, wtedy reagowaly na moje zatrzymanie sie. To jest rownoczesnie zaufanie, posluszenstwo i wygoda.

Posted

Odpowiedź jest gdzieś w połowie tego topicu. Chodzi o to, aby pies zatrzymywał się automatycznie przed daną granicą (granica działki, krawężnik, próg między pokojami) bez ingerencji właściciela i bez fizycznego ograniczenia (metoda podana ponieważ założyciel tego tematu nie chciał zastosować nic innego). Żebyś zostawiając otwartą furtkę czy bramę nie musiał nieustannie pilnować psa albo wychodząc do sypialni nie musiał uważać czy coś smakowitego nie zostało w kuchni.

Naturalnie dla mnie akurat pewność z takiego treningu nie byłaby wystarczająca, żebym zostawiał np. furtkę od posesji otwartą, podobnie jak nie pozwoliłbym, aby pies w typie tego z filmiku miał możliwość wybiegnięcia na ulicę bez kagańca, ale w domu to stosuję (zakaz wstępu do kuchni i w pobliże stołu) i działa.

Posted

Rozumiem. Jesli chodzi o mieszkanie - ok. Ale na ulice sposob z filmiku wydaje mi sie bezsensowny. Metoda stosowana przeze mnie uczy psa, ze przechodzic moze [B]tylko[/B] razem z czlowiekiem. Nie wyobrazam sobie spaceru z psem na smyczy np. o polnocy, kiedy nic nie jezdzi, a on siada mi przed kazdym kraweznikiem, nawet kiedy ja sie nie zatrzymam. Gdybym byl niewidomy, to pewnie bym sie z takiego psa cieszyl ;).
Wiele lat temu doberman znajomego "zniknal" w parku w pewnym miescie i znalazl sie pod drzwiami mieszkania. Na drugi dzien znajomy idac z nim zostal zaczepiony przezjakas kobiete, ktora zachwycona opowiedziala, ze widziala jego psa jak biegnac zatrzymywal sie przed przejsciami i czekal az ludzie rusza, a wtedy on tez przechodzil ulice. Uczony byl "ulicy" razem z moim psem, tymi samym,i sposobami. Jak widac skutecznie.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...