sylrwia Posted August 18, 2006 Posted August 18, 2006 Młody źle skoczył na beton i rozwalił pazur. Twardsza część jest zadarta do góry, środek pazura - ta żywa część jest odsłonięta i znjaduje sie pod ta zadartą. Mocze mu w riwanolu, ale nie wygląda to ciekawie. Na początku pies rzadko podnosił nogę, teraz częściej chroni ja unosząc do góry. Co można jeszcze zrobić, aby szybciej sie zagoiło. Potrzebuje jak najszybciej doprowadzić psa do stanu "używalności", młody musi iść w pole. Pomóżcie:placz: Quote
shangri_la Posted August 18, 2006 Posted August 18, 2006 moja sucz tez kiedys tak zdarla lapke. tzn tak jakby ta czesc z pazurem odczepila sie od poduszki i zywe mieso wystawalo, rozciecie bylo tak na7mm dlugie ale skonczylo sie bez szycia. ja jeszcze po wstepnym zaleczniu jakas mascia (detromycyna chyba) to leczylam aloesem- mam w domu odrywalam lisc i wyciskalam ta maź na rane i super leczylo pozdrawiam Quote
TangoBlue Posted August 18, 2006 Posted August 18, 2006 Witaj :) Nam przytrafilo sie to samo, w ostatnim dniu ubieglego roku. Pies zahaczyl lapa o dywanik, na ktorym stala choinka. Pociagnal, i naderwal sobie pazur. Od razu pojechalismy z nim na ostry dyzur. Tam dostal zastrzyk, lapa zostala zabandazowana ( specjalnym bandazem, dla zwierzat ). Pan weterynarz przepisal nam rowniez masc ( Kw Oil Salve ) i dal 3 zapasowe bandaze. Zglosilismy sie do lecznicy tydzien po tym wydarzeniu. Byla to wizyta kontrolna. Wszystko ladnie sie goilo, nie bylo wiec potrzeby usuwania pazura. Regularnie obcinam wszystkim swoim psom pazury ( raz na dwa tygodnie ), ale akurat tamten dzien byl wyjatkowo feralny. Quote
bluerat Posted August 18, 2006 Posted August 18, 2006 [LEFT]Czy to wygląda tak że pazur pękł wzdłuż a górna część jest ruchoma i odstaje w górę od reszty pazura[czyli od rdzenia i spodniej warstwy rogowej]? Czy też może inaczej? Mojemu psu pękały zazwyczaj właśnie wzdłuż, wtedy tą górną część albo zrywałam(z polocainą znieczulająco plus vagothyl gdyby krwawiło) albo obcinałam jak najkrócej żeby nie wystawała i nie zahaczała o wszystko. Pilnowałam żeby nie lizała, a samą żywą część smarowałam maścią z antybiotykiem, żeby nie rozwinęło się jakieś zakażenie. Ogólnie trochę trwa zanim się zagoi - bo przy chodzeniu może uderzyć tą odsłonięta żywą częścią i skaleczyć. [/LEFT] Quote
sylrwia Posted August 18, 2006 Author Posted August 18, 2006 To wygląda tak jakby żywa część wyszła pod spodem pazura. A raczej odwrotnie ta twarda została tak pociągnieta do góry, że żywe jest na swoim miejscu wychodząc z tej twardej osłonki, która w obecnej chwili znajdujesię nad tym zywym. Twarda trzyma sie nie jest luźna aby ja usunąć. Nie wiem czy pisze zrozumiale. Quote
sylrwia Posted August 20, 2006 Author Posted August 20, 2006 Pazurek mi sie nie podoba i mam wrażenie, że dziwnie "pachnie", jutro lecimy do weta. :-( Quote
MonikaSz Posted August 22, 2006 Posted August 22, 2006 Mam nadzieję, że już jesteście po wizycie u weta. Moja sucz w tym roku załatwiła sobie pazura, gdy wysiadałyśmy z pociągu - zahaczyla o ażurowy schodek. Zawsze wszystkich przestrzegałam, a nas to trafiło [IMG]http://www.belgi.com.pl/images/smiles/icon_evil.gif[/IMG] Yaga dostała dawkę antybiotyku w zastrzyku (żeby nie było zakażenia - miała żywe mięcho), poza tym ważne, by powycinać włosy wokół pazura - mogą się poprzyklejać. Jak się poprzyklejają- moczyć łapę w Rivanolu (maść chociaż wygodniejsza to za mało). 2 x dziennie smarowaliśmy maścią z antybiotykiem (Detreomycyna), 1 x dziennie żelem chłodząco-kojącym, 1 x dziennie moczyliśmy pazura w Rivanolu. No i na spacerki tylko w jałowym gaziku + ochronnym buciku, ale co wet to pewnie byłoby inne leczenie. Dosyć długo trwało zanim pazur zrogowaciał - na szczęście ładnie się goił - ok. 2 tygodni. Quote
sylrwia Posted August 22, 2006 Author Posted August 22, 2006 Bylismy na kontroli nie jest tak źle jak mi sie wydawało. Wet przyciął kawałek pazura, który odstawał i na nowo drażnił rane. Dalej mamy moczyć łape w riwanolu i pod koniec tygodnia znów do kontroli. Quote
Agnieszka K. Posted August 22, 2006 Posted August 22, 2006 Mój pies zerwał kiedyś pazur - piaty (ten najwyżej) w przedniej łapie. Jak to zauwazyłam, to pazur jeszcze był przy łapie, ale go bolał. Na szczęscie dał sie łatwo zdjąć (sama to zrobiłam) i zostało samo mięsko (nie krwawiło). Później w ogole nic z tym nie robiłam, niczym nie smarowałam i szybko zrogowaciał. Myslę, ze szybko się zagoił, bo po pierwsze nie miał kontaktu z podłożem, a po drugie pies ma długą sierśc na łapach. Quote
sylrwia Posted August 22, 2006 Author Posted August 22, 2006 No niestety pazur mojego psa jest ciągle "pracujący". Najgorzej jak pobiega to się na nowo pazurek rozchyla:cool1: Quote
Ali26762 Posted August 22, 2006 Posted August 22, 2006 Mój poprzedni piesek miał problem z naderwanym pazurem. Trafiliśmy do wetki, która nie zapisała mu nawet antybiotyku, nie odcięła tego dyndającego pazura, chociaż mówiłam, żeby zabezpieczyła porządnie, bo w domu mamy remont (pies chodził przy remoncie w dziecinnej skarpetce na łapie). Niestety, skutki niedbalstwa tej pani były takie, że co kilka dni pazur się nadrywał na nowo - wystarczyło, że pies przebiegł się kawałek. Po wizytach u kilku wetów, gdzie chciano mu cały palec uciąć, trafiłam do szpitala zwierzęcego. Tam wreszcie postawiono prawidłową diagnozę - bakterie beztlenowe i przepisano kurację antybiotykową. Bardzo długą. Pomogło, jednak łożysko, z którego pazur wyrastał było już szczątkowe i zdarzały się jeszcze urazy, średnio raz na rok, które kończyły się ucinaniem całego naderwanego pazura. Quote
niki_ill Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 Witam Moja sucz dzis to samo spotkalo. Wlasnie wrocilam do domu i zobaczylam, ze jej piaty pazur przedniej lapy jest naderwany i odstaje do zewnatrz:shake: Nere to bardzo boli, daje sobie obejrzec, ale popiskuje. Polalam pazura woda utlkeniona i czekam do 10, wtedy zaginam do weta. Sama jakos boje sie tknac:shake: Eh los, wczoraj zaliczylam weta z mlodszym psiskiem:shake: Quote
Aisa_ Posted May 10, 2007 Posted May 10, 2007 Moj starszy raz mial juz ulamany pazurek, zrobil to na wieczornym noworocznym spacerku, więc, zeby nie jezdzic do weta chwycilam go ze szwagrem i ucięłam ten milimetr, który łączył pazurek ze skórą. Dobrze, że szwagier go trzymał, sama chciałam zrezygnować już przy pierwszym podejściu :oops: Na cale szczescie trwało to tylko sekundę, mały kawałek skóry i po krzyku, nawet nie pisnął. Zabandażowałam na żółwiowy i zabezpieczyłam obwiązując wokół klatki piersiowej. Zmieniałam bandaż codziennie i już po tygodniu było wszystko ok. Na moje nieszczęście dzisiaj przy zabawie zrobił sobie dokładnie to samo, tylko teraz nie ma ze mną nikogo, kto mógłby go przytrzymac... Obwiązałam bandażem (zeby się nie wylizywał) tak, jak pół roku temu, ale pazurek zostawiłam, jutro z rana do weta... Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.