kasia124 Posted September 19, 2006 Posted September 19, 2006 a u mnie na osiedlu w bloku obok pojawil sie kolejny "wspanialy" problem...ludzie puszczaja dobermana bez smyczy ikaganca ktory jest agresywny i dzis z jakas kobieta uciekalysmy z psami na rekach przed nim.....naprawde nie wiem co robic z glupota ludzka... powiem wam ze jestem tak sterroryzowana przez agresywne psy na osiedlu ze juz boje sie wychodzic z Figa na spacery bo za kazdym rogiem moze sie czaic agresor.....na sama mysl o wieczornym spacerku (po M jak milosc :loveu:) mam ciarki..... Quote
ulvhedinn Posted September 19, 2006 Posted September 19, 2006 Wypożyczyć ci Milke? Po jednym starciu z nią dobkowi odejdzie na zawsze ochota do awantur...:diabloti: Quote
kasia124 Posted September 19, 2006 Posted September 19, 2006 [quote name='ulvhedinn']Wypożyczyć ci Milke? Po jednym starciu z nią dobkowi odejdzie na zawsze ochota do awantur...:diabloti:[/quote] hehehe!! :) jak tylko bede szla na spacer to bede przypominac sobie Twoje slowa :) beda dodawac mi otuchy :):lol: a z tymi agresorami naprawde jest ciezko, kobieta z ktora dzis uciekalysmy powiedziala mi zebym nie brala psa na rece w razie niebezpieczenstwa, ona tak zrobila (jej pies to przerosniety ratlerek) i nie dosc ze jej pies byl zmasakrowany to i ona przez sasiadki rotwailera .... wiec co w koncu robic jak widze leci do nas pies z ktorym nie mamy najmniejszych szans? niedlugo przestane wychodzic z Figa z domu..... Quote
Apbt_sól Posted September 19, 2006 Posted September 19, 2006 tez moge Ci jednego podrzucić :evil_lol: eheh A miałam dzis spokanie z wilkiem takim przerosnietym chyba z 80 w kłebie ale byle szok....do mojego halfa robił strat a Halfiś zalednie 50 , szczrzył sie na mojego i probował atakować. a mnie jakby cos dopadło i na niego (czlowiek czasami nie mysli wogóle,az mi wstyd) pies był tak zdezorientowany ze powachał trawke i poszedł.Tu uratowała mnie głupota,nie polecam. a jego pani za blokiem śpiewała sobie podczas spacerku. Całe szczescie ze nie była z Soranem pewnie miałabym na sumieniu tego psa..... Moj był na smycz a tamten luzzzzzz To jest sprawiedliwosć Quote
Guest Mrzewinska Posted September 20, 2006 Posted September 20, 2006 [quote name='kasia124'] kobieta z ktora dzis uciekalysmy powiedziala mi zebym nie brala psa na rece w razie niebezpieczenstwa, ona tak zrobila (jej pies to przerosniety ratlerek) i nie dosc ze jej pies byl zmasakrowany to i ona przez sasiadki rotwailera....[/quote] Zlozylyscie skarge na policje, zawiadomilyscie straz miejska?Czy ta pani zglosila sprawe gdziekolwiek? Jesli pies ugryzl czlowieka, wlascicielke agresora czekaloby nieco kloptow i wydatkow (grzywna, nakaz kwarantanny dla psa, kontrolne wizyty u weta) nauczylaby sie myslec troche. Zofia Quote
kasia124 Posted September 20, 2006 Posted September 20, 2006 tak tak ona opowiadala mi o zajsciu ktore mialo miejsce kilka lat temu i byla i policja i sad i oczywiscie ma teraz wroga smiertelnego najblizsza sasiadke.... ale po tej opowiesci to naprawde sie boje brr...:shake: Quote
KAŚKA Posted September 20, 2006 Posted September 20, 2006 [quote name='Apbt_sól']A pies wie co to zazdrosć??? hm.... Pierwsze słysze zebyu zwierzeta myslały takimi kategoriami.[/quote] Nie bądźmy bardziej papiescy niż sam papież. Może poczytaj trochę książek popularyzatorskich, które poza rzetelnością uciekają się też do humoru. Bez przesady z tą fachową terminologią. Kiedy jest konieczność jej używania to się jej używa. Jeśli przekaz jest adresowny do przeciętnego odbiorcy, to pewne sformułowania są na miejscu. Jeśli profesor uniwersytetu ma przekazać wiedzę na temat fizyki jądrowej osobie mało obytej w temacie, to też ma używać słów, których znaczenia taka osoba nie rozumie? Ważne jest chyba przesłanie, a nie jego opakowanie. Quote
mercedes7 Posted October 5, 2006 Posted October 5, 2006 Moja piesia Lady (owczarek niemiecki) raczej sie nie gryzie z innymi, ale kilka sytuacji było: - tarmosiła sie z inna sunią, wiec ja podeszlam wrzasnelam, przylalam smycza(bilam gdzie popadnie), to byla tylko taka proba sily nic sie nie stalo, ale wygladalo strasznie. Po rozdzieleniu suk, obie dostaly lanie od swoich panci za bojke:mad: - a czasem sie zdarza ze pokluci sie z pieskiem cioci(dwa razy mniejsz) tez sie klebia ale zazwyczaj wrzasme i przestaja. No po prostu nie moga sie dogadac, moja Lady che postawic na swoim, a psiak nie chce jej ustapic, no i sa klutnie:angryy: - no i jeszcze czasem z zaznajomionym jamnikiem, ale wtedy to ewidentnie chce pokazać kto tu rządzi zazwyczaj położy jamnika na łopatki i troche powarczy:razz: , ale na to ja prawie nie raaguje, nigdzy nie zrobiła mu krzywdy Quote
Nazarowa Posted October 6, 2006 Posted October 6, 2006 Stanie i lanie smyczą gdzie popadnie nie jest dobrym sposobem na rozdzielanie gryzących się psów, ponieważ jest po prostu nieskuteczne. Nie wiem jak wygladało to lanie, które dostały suki, ale z pewnościa lepszym rozwiązaniem by była "szybka musztra", czyli trochę ćwiczenia posłuszeństwa, żeby suki wiedziały że to nie one ustanawiają tu reguły, a ich właściciele. Quote
darek Posted October 9, 2006 Posted October 9, 2006 [quote name='mercedes7']M - przylalam smycza(bilam gdzie popadnie), Po rozdzieleniu suk, obie dostaly lanie od swoich panci za bojke:mad: [/quote] Nie skomentuje tego,choć naprawdę mnie nosi-współczuje psom... Quote
mercedes7 Posted October 11, 2006 Posted October 11, 2006 To lanie gdzie popadnie z boku wyglądało pewnie strasznie, ale było skuteczne, suki się rozeszły (a naprawde nie stała im się krzywda), a co miałam robić stać i patrzeć:shake:. Krzyk nie pomagał, musiałam coś zrobić. No niestety nie miałam wiele takich sytuacji i nie przyszło mi nic innego do głowy. Quote
mercedes7 Posted October 12, 2006 Posted October 12, 2006 [quote name='Nazarowa']Nie wiem jak wygladało to lanie, które dostały suki, ale z pewnościa lepszym rozwiązaniem by była "szybka musztra", czyli trochę ćwiczenia posłuszeństwa, żeby suki wiedziały że to nie one ustanawiają tu reguły, a ich właściciele.[/quote] Jak rozdzieliłam suki to ja zawołałam swoją suke, kolezanka swoja. Jak już "nawrzeszczałam" i niestety przylałam po dupie, to przez 5 min kazałam iść przy nodze, to tak jakby "szybka musztra", później nie było już klutni:mad: , ale sytuacja cały czas była napięta. Łatwo powiedzieć, tylko jak im wytłumaczyć, że to my ustalamy reguły:-( Quote
Guest Mrzewinska Posted October 12, 2006 Posted October 12, 2006 [quote name='mercedes7']Łatwo powiedzieć, tylko jak im wytłumaczyć, że to my ustalamy reguły:-([/quote] Szkolic codziennie, na kazdym spacerze, nagradzajac odpowiednio prawidlowe zachowanie. Zofia Quote
chicken Posted October 12, 2006 Posted October 12, 2006 Moja 6 miesieczna (wtedy) suczke miesiac temu zaatakowal duzy wyzlowaty pies... Na szczescie chwycil za siersc(jak wiadomo husky maja siersc bardzo puszysta :evil_lol:) i to uchronilo ja od ran. Jak ja zlapal to ja wogole o niczym nie myslalam tylko walnelam go odpychajac reka w bark... Pies puscil na chwile i zjawil sie jego wlasciciel-i cale szczescie!! :angryy: Nawzeszczalam na niego tak ze cala ulica slyszala! :diabloti: Aha powiem jeszcze ze pies byl puszczony luzem a moja psica szla na smyczy kolo mnie (wracalysmy do domu) :cool1: A moje pytanie brzmi: co robicie zanim nastapi atak? Tzn zanim obcy pies podejdzie do waszego... Moja psinka nie potrafi sie bronic (dzis skonczyla 7 meisiecy) i zawsze jak idzie jakis pies to ona chce sie bawic, kladzie sie i patrzy :cool1: a ja odganiam intruza jak tylko moge... :roll: Niestety u mnie ludzie >:angryy:< puszczaja swoje psy luzem zeby sie wybiegaly i nie mam jak ominac miejsc gdzie sa psy :shake: bo sa wszedzie... Na szczescie sa to male pieski (typu jamnik) wiec takiego dam rade zlapac i odciagnac... Raz zdazylo mi sie ze wybiegl duzy pies i zaczal na Kesi szczekac-oczywiscie on ajak gdyby nigdy nic chciala sie bawic a on pewnie by ja zjadl. Pomimo ze Kesi jest juz duza wzielam ja na rece i szybko sie ulotnilam... :cool1: Quote
konisia Posted October 18, 2006 Posted October 18, 2006 Podobno dobrymi metodami są (ale jak dla mnie drastycznymi - chociaż w sytaucjach życia lub śmierci przez zagryzienie, użyłabym ich): - łapanie za szyje psa atakującego, tak żeby go poddusić, czyli za krtań właściwie - musi puścić w końcu,żeby nabrać powietrza - odciąganie psa za tylnie łapy, a właściwie za tzw."słabiznę" z dwóch stron (bo taki chwyt podobno boli) Quote
mia_mia Posted October 18, 2006 Posted October 18, 2006 jesli sa dwie osoby i dwa psy to zlapac kazdy swojego za tylna lape [jedna]-psy traca rownowage.. nie panikowac [wiem ze to nie latwe ale histeria tylko psy nakreci] i ewentualnie strzelic w pysk [w przypadku bulowatych np. ktore trzymaja a nie kasaja] Quote
Alala Posted October 21, 2006 Posted October 21, 2006 chodimy na tresurę i tam się szczepiły dwa pitbulle. Treser chyba poł godziny je rozdzielał. A złapanie za jądra jeszcze je nakręcało :lol: i ,,taczki" tez próbował robić dopiero gaśnicą się udało :lol: Quote
Samturia Posted October 22, 2006 Posted October 22, 2006 w jakiejś mądrej książce pisało żeby psy oblać zimną wodą... tylko skąd wziąć wodę na spacerze z psem? xD Quote
Schatje Posted October 30, 2006 Posted October 30, 2006 ja miałam jedna sytuacje kiedy musialam po prostu bronic swojego psa( Ozon mial troche ponad pol roku; agresor(On-ek) uciekl z podworka-przeskoczyl przez plot:mad:). Kiedy owczarek rzucil sie na Ozoniastego, zaczał go szarpać przy czym psisko moje kochane piszczalo, zaczelam go kopać a ze była zima buty miałam porządne. Po 3 kopach pies puścił Ozona i odszedl. Pozniej krązyl wokół nas i kilkakrotnie próbował zaatakować ale ja zaczelam krzyczec i tupac wiec w koncu na dobre sobie poszedl. Pewnie postapilam lekkomyslnie ale nie wiedzialam co zrobic. Nie powiem az sie poryczalam (najbardziej balam sie, ze cos sie dla Ozona stalo). Gdyby sytuacja sie powtórzyla musiałabym rodzielac 2 walczace psy (Ozon sprowokowany moglby wdac sie w bojke) a to nie jest szczyt moich marzen. Quote
kasia124 Posted October 30, 2006 Posted October 30, 2006 ja w koncu sprawilam sobie gaz i zabieram go ze soba na spacery, moja figa nie ma najmniejszych szans z dobermanami i owczarkami ktore lataja sobie luzem, a ja wiedzac ze mam sie czym bronic czuje sie nieco pewniej... jednak wolalabym nigdy nie uzyc tego gazu... Quote
Różyczka Posted November 1, 2006 Posted November 1, 2006 [quote name='Samturia']w jakiejś mądrej książce pisało żeby psy oblać zimną wodą... tylko skąd wziąć wodę na spacerze z psem? xD[/quote] Mogli jeszcze dopisać że długowłose bo na krótkowłosych to się nie sprawdza łatwiej się tylko wyślizgują z rąk Quote
Agniest Posted November 7, 2006 Posted November 7, 2006 przeczytałam wszystko i udało mi się znaleźć odpowiedzi na wiele moich pytań. Ja również ostatnio często muszę rozdzielać walczące psy. Ale może zacznę od początku. Mam dwie suki boksery - jedna jest z nami od szczeniaczka ma 6 lat, druga jest z nami od 2 miesięcy, również ma 6 lat i jest ze schroniska. Ta druga odkąd się pojawiła w naszym domu bardzo często atakuje rezydentkę. Te walki wyglądają bardzo groźnie - zawsze gryzą się do krwi. Rozdzielamy je na różne sposoby, co nam akurat przyjdzie do głowy. Zauważyliśmy, że to przeważnie Beta - czyli rezydentka jest "górą" w tych starciach, chociaż ZAWSZE walkę zaczyna Żaba - ta ze schroniska:diabloti: :diabloti: :diabloti: . Co zrobić, żeby zakończyć tą rywalizację między sukami? Myśleliśmy że Żaba w końcu odpuści, na dogo pisali mi że sunie z czasem się dogadają, ale chyba to dogadywanie jakoś im nie wychodzi...;) Quote
Baral Posted November 13, 2006 Posted November 13, 2006 jako ze moja sunia jest malutka, a wałęsajacych psów na osiedlu jest sporo i to dużych, niedaleko są wioski i psy gospodarskie przybywaja z wizyta, zaczął sie problem , bo zaczęły atakowac pojedyńcze osoby , narazie niegroźnie , ale jeden z nich zaatakował moja Tulę, ale sie naciął. Sprawilem sobie pistolet startowy, i wystrzelilem mu prosto w nos, do dzisiaj go nie widze, moja sunia jakos to przeżyla, bez specjalnego stresu, proponuje to rozwiazanie bo wiem ze niektore psy panicznie boja sie takich "niespodzianek" Quote
Perfi Posted November 14, 2006 Posted November 14, 2006 ostatnio mojego jamniora dosc dotkliwie pogryzl inny jamnik. mojego tz zamurowalo a ja po prostu wlozylam rece pomiedzy psy i podnioslam Borysa. oczywiscie najbardziej to ja oberwalam (rozwalony palec) - i to od swojego Quote
Lila2006 Posted November 18, 2006 Posted November 18, 2006 Ja właściwie rozdzielałam tylko swoje psy. Miałam kiedyś cztery psy: dobermanopodobną sukę Korę, samoyeda Ikara, ogromnego nierasowega psa w typie molosa Maksa i małego kundelka Toffika. Do kłótni dochodziło najczęściej między Ikarem i Maksem. Ikar miał bardzo silny, dominujący charakter i zaczepiał Maksa o byle co. Maksio zaś był bardzo dobrotliwy i najczęściej schodził Ikarowi z drogi ale czasem albo nie wytrzymywał albo nie miał gdzie odejść i dochodziło do walk. Teraz wydaje mi się, że robiłam błąd wtrącając się i rozdzielając psy ale różnica wag była tak duża, że bałam się o Ikara, tym bardziej, że zawsze przegrywał (a mimo to rządził nadal). Teraz mam dwa psy, wspomnianego juz Toffika i dobermanopodobną sukę Norę (jej przypadek kwalifikuje się na osobny wątek). Ponieważ Nora jest bardzo niezrównoważona psychicznie, często z różnych powodów rzuca się na Toffika. Po pierwsze staram się nie dopuszczać do sytuacji konfliktowych choć czasem trudno je przewidzieć. A jak już dojdzie do walki to wychodzę z pokoju lub jak bójka ma miejsce na podwórku to wchodzę do domu. Prawie natychmiast jest spokój. Natomiast kiedy próbuję je rozdzielać gryzą się bardziej zaciekle i często leje sie krew. Nie wiem czy zawsze to skutkuje ale w moim przypadku to najlepsze rozwiązanie. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.