Romas Posted August 10, 2006 Posted August 10, 2006 [quote name='SuperGosia']Romas, czlowiek - owszem - glupieje, kiedy po raz pierwszy widzi atakujacego psa. Potem jednak reaguje znacznie szybciej, znacznie poprawia sie refleks :p [/quote] Ja chyba za nerwowa jestem.A moze poprostu zbyt skutecznie pilnowalam mojego psa :lol: i za malo mialam takich akcji .W kazdym razie jesli tylko szanse byly wyrownane, a moj w kagancu, wolalam zostawic koguciki niz pchac pomiedzy nich łapy. Ale zdaje sobie sprawe,ze po pierwsze mieszkam gdzie mieszkam ( przestrzen i b.malo psow bojowych) ,po drugie moj DC stanowczo sila i agresja przewyzszal wiekszosc psow.Gdybym miala malego samczyka pewno inaczej bym spiewala :shake: Totez mam dwie suki ,jedna starsza b. dobrze zsocjalizowana z psami ,mistrzynie negocjacji i druga mloda ,ktora sie dopiero uczy.W ten sposob oszczedzam swoje nerwy . Quote
Dinho Posted August 10, 2006 Posted August 10, 2006 Tak jak mówisz. Dlatego własnie lubie duze psy :). Quote
anastazja Posted August 10, 2006 Posted August 10, 2006 Generalna zasada to spokoj ( :cool1:) i nie wtracanie sie w psie sprawy, jesli oczywiscie mamy doczynienia z sytuacja, gdzie nie pedzi na nas z wscieklym warkotem wiekszy pies, ktory na bank nie uzna sygnalow poddanczych. Rady Romas bardzo trafne i wyprobowane takze u mnie! Jesli psy atakujace moje sa mniejsze (wielkosci pinczera sredniego, bo jeszcze mniejszymi w ogole sie nie przejmujemy-co najwyzej poleca w jego kierunku moje klucze lub druga smycz), staram sie odejsc jak najszybciej sie da (po polkolu), ewentualnie puszczam starszego psa, ktory albo sama postawa odstraszy kamikadze, albo przygniecie jedynie do ziemi (lapa lub calym cialem)-nigdy nie uzywajac zebow.W 99% przypadkow to wystarczy, aby nagle znalazl sie wlasciciel, lub tez pies sam odszedl. Jesli nie odejdzie, moj starszy pies powtorzy procedure z wiekszym rozmachem teatralnym, uzywajac calej swojej mimiki i na koniec znowu wgniatajac w ziemie opryszka.Nie bylo sytuacji, zeby musial powtarzac po raz 3 :cool1: Poniewaz zolty nie uzywa zebow w takim wypadku i sam wraca do nas bez odwolania (po skonczonej robocie :mad:), moge sobie na to pozwolic bez uzywania kaganca (ktorym zapewne rozplaszczylby i pochartal skore agresora)-nawet jesli mniejszy pies go dziabnie, on nie odda a bedzie staral sie zablokowac kolejny cios skuteczniej (a metody swoje ma-najwazniejsze, ze bezkrwawe). Jesli pies jest wiekszy, to albo zwiewam, jesli mam czas, albo przygotowuje sie do spotkania (czyli gaz pieprzowy, ciezki lancuszek, zapasowa smycz pod reka).Od tego momentu sa dwa warianty-albo nakazuje psom "siad" (pokazujac pilki, na ktorych punkcie maja wrecz niezdrowego hopla), albo znow puszczam starszego luzem i czekam na ciag dalszy. Od czego zalezy moje postepowanie? Od konkretnego psa.Jesli widze wscieklego, pedzacego na mnie bez zwalniania zwierza, sama atakuje pierwsza-najpierw gaz, pozniej lancuszek i smycz ladujace na nim-jesli bylby w poblizu kamienie, nie wahalabym sie ich uzyc. Zazwyczaj na gazie koncze-tylko w 2 przypadkach musialam uzyc dodatkowo lancuszka+smycz.Dlaczego wiec starszy pies luzem? Dlatego, ze on mi po prostu nie przeszkadza "w robocie" bedac luzem(a dwa burki na smyczy, stanowiace wspolnie cos kolo 75 kg z "nieco" przerosnieta funkcja ciagniecia to "nieco" za duzo :cool3:), obserwuje i wkroczy tylko, jesli dostanie komende lub jesli pies zaatakuje bezposrednio mnie lub drugiego psa. Do tego jednak nigdy nie doszlo za czasow, kiedy mam dwa samce i gaz pieprzowy. Zdarzylo sie natomiast (rowniez 2 razy)kiedy byl tylko starszy i efekt byl taki, ze wlasciciele juz nigdy nie puszczali swoich agresorow luzem i omijali nas duuuuuuzyl lukiem. Druga sytuajca, kiedy odwracam uwage psow jest wtedy, kiedy obcy pies biegnie, ale nie wykazuje oznak, ze za moment na bank sie rzuci-jest po prostu bez wlasciciela na horyzoncie i wykazuje bardziej zainteresowanie, niz agresje... Najczesciej juz samo odwrocenie sie od niego moich psow powoduje zniechecenie do podejscia i "zmierzenia sie", choc raz mialam naprawde smieszna sytuacje, kiedy nakazujac moim "siad" i skupienie, obcy pies....usiadl rowniez! :crazyeye: :lol: Malo tego-czekal wyraznie na nagrode :evil_lol:Wlasciciel sie znalazl i nieco skolowany zabral psa. Starszy pies jest oczywiscie luzem (mlodszy profilaktycznie na linie/smyczy) i jesli pies pomimo to podejdzie (zdarzylo sie raz), do tego od tylu, starszy wstanie, wymieni "powiatania", po czym psy sie rozchodza. Musze wrocic do dwoch samcow jako takich-od kiedy mam dwa, "napady" na nas praktycznie nie maja miejsca (mowie o psach, w przewazajacej czesci wiekszych lub co najmniej srednich, bedacych luzem) :mad: Inne psy wola nie pakowac sie miedzy sforke (w koncu mala bo mala, ale jest) i bardzo dobrze-konfliktow z burkami-luzakami tez mniej :cool1: Natomiast psy na smyczach to Z U P E L N I E inny temat, ale ze sa na smyczach, srednio nas w ogole interesuja-to problem ich wlascicieli, ktorzy rece maja do kolan :cool1: Quote
Guest Mrzewinska Posted August 11, 2006 Posted August 11, 2006 Nigdzie w cywilizowanym swiecie nie ujdzie na sucho zagryzienie psa przez psa w publicznym miejscu, my nie jestesmy cywilizowani. Jesli facet z dwoma mieszancami udrecza osiedle i jego psy puszczane bez jakiejkowiek kontroli zabily kilka innych, to o czym mowic! Musi w kodeksie karnym czy administracyjnym byc przewidziana mozliwosc odebrania zwierzecia, ktore naprawde zagraza otoczeniu - takze innym zwierzetom. Jesli puszczany luzem bez kontroli pies zagryzie czy ciezko pokaleczy inne zwierze, musi sie temu polozyc koniec. A tego rodzaju przypadki wcale nie sa rzadkoscia! I napastnik niekoniecznie musi wywodzic sie z ras uznawanych za chetne do walki, na jednym z nowych osiedli Krakowa wlasciciele ustawicznie puszczaja ...agresywnego labradora, rzucajacego sie bez wyboru na psy i suki - tym chetniej, im mniejszy przeciwnik. Okoliczni psiarze o tym wiedza, i nie ma sily ludzkiej na faceta i jego zone. Po tym samym osiedlu chodzi tez bardzo pilnowany, zawsze pod kontrola AST. Nie kocha innych psow, ale jest pilnowany i o to chodzi. Jakos na jego widok wlasciciele labka szybciutko zapinaja smycz, ale nie odwoluja swego pieseczka przy ataku na mieszanca yorka.... I co zrobic, znacie sposob??? Gaz, paralizator, kopniak? Wiadomo, ze nalezaloby sie ludziom przede wszystkim, ale oni, gdy ich pies atakuje, sa na ogol o kilkadziesiat metrow - i nie reaguja w ogole... Kiedys w jednym z podkrakowskich parkow wlasciciele mniejszych psow w koncu pobili goscia ustawicznie puszczajacego do awantur i ostro gryzącą dobermanke - podzialalo - ale to naprawde nie moze stac sie regula. Zofia Quote
Romas Posted August 11, 2006 Posted August 11, 2006 To naprawde jest straszne ,ze budza sie w nas takie mordercze instynkty.Przeciez generalnie lubimy psy ale jesli obcy pies zaatakuje naszego to co nam po lubieniu ,trzeba sie bronic .I nieraz nie przebierajac w srodkach. Tak jak piszecie.Jesli jest czas na reakcje i sytuacja grozna trzeba ostro sie bronic a wiec i smycz czasem poleci i gaz i bywa ,ze kamien.Straszne ale prawdziwe. Odnosnie takich psow puszczanych luzem.Niemniejszy problem jest jak suka ma cieczke a namolni absztyfikanci nie dadza przejsc. Mialam taka sytuacje na wiosne ,ze jeden pies zjawial sie zawsze kiedy szlam na ranny spacer.Widac zawsze rano puszczany.Moje odganianie ,machanie reka ,tupanie nie dawaly efektu.Byl tak zdeterminowany ,ze kryl moja suke doslownie w "locie". Mialam straszne pomysly .Wymyslilam ,ze wezme farbke plakatowa do spryskiwacza ,pomaluje mu grzbiet i doczepie kartke do obrozy ,z wiadomoscia dla wlascicieli ,ze psu stanie sie cos gorszego niz pomalowanie jak nie przestana go puszczac. Oczywiscie w koncu tego nie zrobilam ,szkoda mi bylo tego psa.Nosilam kijek w reku jak duren jakis ,to na niego dzialalo. Ja mysle ,ze w takiej sytuacji jak z tym labkiem trzeba sie uprzec i monitowac policje codziennymi zgloszeniami.Moze sfilmowac akcje.Moze zrobic zdjecia i oplakatowac osiedle z odpowiednimi podpisami .I kupa mosci panowie ,w ilosci sila.Pojedyncza osoba jest bez szans wobec takiej bezczelnosci.Monity do administracji ,jesli rzecz dotycz blokow. Nie dalej jak wczoraj wezwala nas administracja bloku gdzie wynajmujemy trzem dziewczynom mieszkanie ,sasiedzi (konkretnie jedna osoba) naskarzyli ,ze dziewczyny pala paierosy na balkonie a pani to przeszkadza. No wiec jesli administarcja zajmuje sie takimi bzdurami jak zapach papierosa to tym bardziej powinni reagowac jesli dzieja sie takie rzeczy jak wsciekly pies na osiedlu. Ponoc prokuratura musi reagowac na kazde doniesienie i byl opisany w Angorze ( chyba) przypadek wariata ,ktory slal ciagle doniesienia do prokuratury ,bełkot i stek bzdur ale prokurator musial sie zajac wyluskaniem z tekstu konkretnej skargi.Musial isc sprawdzic (nie osobiscie) sytaucje w szpitalu , mieszkaniu itd. Moze trzeba tych ludzi z labkiem zalac fala doniesien na policje ,prokurature, do TOZ itd. Pozostajac bierni dajemy takim ludziom sygnal ,ze jest O.K i moga dalej tak robic. Quote
Cathedral Posted August 11, 2006 Posted August 11, 2006 [quote name='Romas'] Pozostajac bierni dajemy takim ludziom sygnal ,ze jest O.K i moga dalej tak robic.[/quote] Oportunizm jest naszą plagą narodową. Niewielu znajdzie się chętnych na wyciągnięcie komórki i wezwanie straży miejskiej. Co gorsza - ludzie dają się zastraszyć groźbami typu "albo dasz mi spokój, albo... piesek będzie nieżywy, zniszczymy ci samochód itp." Rozumiem ich obawy, ale to przecież nie oni powinni się bać! Niech się boi ten, kto źle czyni! Jak już ktoś napisał - największa jest siła we wspólnocie. Quote
frruzia Posted August 11, 2006 Posted August 11, 2006 mój rodzinny dom jest na takiej ulicy domków jednorodzinnych, jedni sąsiedzi z poczatku ulicy mieli zwyczaj wyprowaczać swoją onkowata sukę luzem, któregoś ranka gdy tato akurat wychodził do pracy nasza jamniczka (no prawie jamnieczka) wybiegła za nim i pech chciał że trafiła w paszczę tej suki, nie miała z nią szans, cały brzuch miała rozpruty, weterynarz założyj jej kilka szwów mówiąc że nawet flaki były na wierzchu, ale na szczęscie wyszła z tego, nie muszę chyba mówić że całe leczenie dość słono kosztowało i ojciec kazał wszystkie koszty leczenia ponieść właścicielom tej suki, od tamtego czasu już jej nigdy nie widziałam bez smyczy wiem że czasem jest trudno wyegzekwować aby koszty za leczenie ponosił właścieciel agresora ale to chyba jest najlepsze rozwiązanie, Quote
Mokka Posted August 14, 2006 Posted August 14, 2006 [quote name='Romas'] Pisze to z pozycji osoby ktora miala silniejszego psa. Pozostale dwie walki moj pies stoczyl w kagancu i wtedy wystarczylo sie nie wtracac.[/quote] To miałaś komfortową sytuację. Mój pies nawet w kagańcu potrafi być niebezpieczny :shake:. Ma dość dużą siłę rażenia, pomimo niezbyt imponującej postury. Nie wiem, co go spotkało w poprzednim życiu, ale nienawiść do przdstawicieli własnego gatunku ma bardzo głęboko zakorzenioną. [quote name='Romas']To jest b. dobry spsob dla silnych ,NORMALNYCH ,psow .Kiedy moj zostal zaatakowany przez owczarka kaukaskiego poprostu rzucilam smycz i odeszlam.I rzecz cala skonczyla sie na rykach i tyle.Potem nie raz tak robilam ,nawet kiedy podbiegaly mniejsze psy (oczywiscie moj w kagancu podkreslam) ,smycz na ziemie i dosc manifestacyjne odejscie.[/quote] Powtórzę - komfort. Niestety, nie wszystkie psy tak łatwo odpuszczają. Bywają takie, które walczą do upadłego i opuszczenie placu boju przez przewodnika jest tym, czego pragną najbardziej. Dlatego rozdzielanie walczących stron już praktykowałam. U nas najlepiej sprawdza się łapanie za ogon, ponieważ oprócz tego, że jakoś się tego psa ma już w ręce, do niego trochę zaczyna docierać, że pańcia czuwa, nie odeszła i wszystko widzi, więc jest szansa na to, że do zakuteg łba coś dotrze. Quote
Piesik Posted August 16, 2006 Posted August 16, 2006 [FONT=Microsoft Sans Serif]Ares już raz się gryzł z takim jednym Kacprem - Kacper był bez smyczy i kagańca a Ares na smyczy. Jakimś cudem udało mi się go odciągnąć (Aresa). W ogóle największe ataki są zawsze, gdy Ares jest na smyczy. Gdy jest spuszczony - jest mniej agresywny a nawet się boi. Częściej on szczeka na inne psy, a nie vice versa, ale gdyby przyszło do prawdziwej bójki... nie sądzę, że bym psy oddzielała, bo nie chcę być szyta. Myślę, że rzuciłabym w nie czymś.[/FONT] Quote
kasia124 Posted August 17, 2006 Posted August 17, 2006 heh ja mam psa od grudnia i juz dwie bojki na koncie :) Figa jest mieszancem sznaucerka miniaturowo-sredniego (10 kg wazy) i jest okropnie zaczepna szcegolnie do bojowych ras psow i to takich 5 razy wiekszych od niej.pierwsza awantura miala miejsce na wsi u mojego chlopaka, przy budzie na lancuchu byl pies owczarkowaty, Fidze oczywiscie od razu sie nie spodobala, i jak tylko byla okazja (drzwi od domu nie zamknela babcia wychodzaca na dwor) Figa jak torpeda wyleciala wprost w paszcze rozwscieczonej Azy (tej owczarki) aza zlapala ja w zeby i szarpala na boki (jak jakas sciereczke) Figa narobila wrzasku jak nie wiem co, wszyscy stali na podworku i sie patrzyli co sie dzieje:angryy: ja wylecialam za Figa i zaczelam ciagnac Aze za lancuch ale obroza jej puscila!!! wiec ja za kark zlapalam za skore i z calej sily ciagnelam ale co ja odciagnelam to Figa znowu ja ataklowala (szalona czy co?) i w koncu podbiegl moj chlopak zlapal mojego malego rannego Figuska na rece (wyciagal ja z zebow Azy za lapke) i zaniosl do domu. miala szyje i brzuch i lapki w ranach ale nie groznych. drugie starcie bylo pare dni temu, jakis nawiedzony mieszaniec owczarka ale mniejszy rzucal sie na kazdego psa przechodzacego obok (zauwazylam to dopiero po fakcie!!) i oczywiscie zaliczyl i Fige ale jakos zlapalam go za kark i odrzucilam i jakos pomoglo, poza tym Figa narobila tyle wrzasku ze zaarz przyszedl wlasciciel ktoremu zrobilam awanture!!!(w zlosci o malo sie nie przejezyczylam chcialam powiedziec ze zaraz zadzwonie po straz miejska a prawie palnelam ze po pozarna :eviltong: ) takze Figa chodzi na smyczy na osiedlu a mimo to pada ofiara wiekszych psow, nie wyobrazam sobie co by sie stalo jak by ja w koncu skutecznie zaatakowal jakis wiekszy pies.....ale jedno zauwazylam ze jak tylko jest bojka to nawet nie mam czasu na myslenie tylko od razu lapie przeciwnika za skore na karku i odrzucam ale niewiele to daje...... Quote
Romas Posted August 18, 2006 Posted August 18, 2006 [quote name='Mokka']To miałaś komfortową sytuację. Mój pies nawet w kagańcu potrafi być niebezpieczny :shake:. (....)U nas najlepiej sprawdza się łapanie za ogon, ponieważ oprócz tego, że jakoś się tego psa ma już w ręce, do niego trochę zaczyna docierać, że pańcia czuwa, nie odeszła i wszystko widzi, więc jest szansa na to, że do zakuteg łba coś dotrze.[/quote] Tak ,moj Toro mimo ,ze bojowy i dosc agresywny (dominant) ,byl zrownowazony.Nie gryzl do krwi .Jesli powalil przeciwnika na plecy to mu wystarczalo -przynajmniej ja tak to widzialam ,bo nie bylo za wiele okazji sie przekonac co zrobi,pilnowalismy go jednak dosc skutecznie. Dlatego podkreslam ,ze sposob z rzucaniem smyczy jest dla psow zrownowazonych ,do ktorych mamy zaufanie i kiedy sily sa wyrownane. Ja zanim podjelam taka decyzje ,ze postapie w ten sposob ,miesiacami omawialam sposoby postepowania na liscie behawiorystycznej dogobserver ( wczesniej A to my wilki) .Nie zrobilam tego na urrra i nikomu nie polecam. Toro byl bardzo odwolywalny ,potrafil zostawic grozenie drugiemu psu zeby przyjsc kiedy wolalam ,to tez jest warunek konieczny w takich razach. No i mial miekki kaganiec. Ale mialam sytuacje kilka dni temu ,ze moja suke (mlodsza) zaatakowal pies sasiadow .Ten pies jest nienormalny ,bo ci ludzie bardzo go bili kiedy byl mlody i nieposluszny.On chyba od tego zwariowal w kazdym razie atakuje wszystko co sie rusza. Traf chcial ,ze wyjechalam na niego i jego pania rowerem z za rogu.A Bianka oczywiscie bez smyczy. Zawsze ,zawsze jadac przez osiedle mam psy na smyczy.Ten jeden raz sobie pozwolilam ,bo jakos ludzi nie bylo a ona tak grzecznie biegla .I bach! Jak tylko zobaczylam go , to zeskoczylam z roweru i rzucilam go na ziemie.Bianka z rozpedu poleciala jeszcze te kilka krokow.Ja odrazu zaczelam sie cofac i wolac ja. Niestety on byl na flexi i doskoczyl.Na szczescie jak skoczyl na nia ,ona uslyszala ,ze wolam i zdolala sie wyrwac spod niego i do mnie .Odeszlysmy jeszcze troche ,oni przeszli.Udalo sie uniknac jatki. W takich przypadkach pierwsze co robie to szybko sie oddalam glosno wolajac swojego psa.Czasem jeszcze dzwonie kluczami ,klaszcze w rece.Robie wszystko co mze odciagnac uwage mojego (jesli bez smyczy ) i sprowadzic go do mnie. Gdybym podeszla Bianka z pewnoscia pewniej sie czujac zaatakowala by rowniez lub sie ostrzej bronila.Tamten pies jest silny i na flexi wiec bym nie dala rady rodzielic nie mowiac o tym ,ze ta flexi moglby mnie wywalic. Z mojej praktyki psio -awanturniczej wynika ,ze jesli jest szansa to trzeba starac sie odejsc ,odciagnac psa,odwolac go . No ale do tego trzeba miec przywolanie i chyba nie ma wazniejszej komendy niz "choc tu".Doslownie ratuje zycie. I bije sie w piers ,bo dawno takiej glupoty nie zrobilam jak z tym rowerem i psem luzem ,przeprosilam sasiadke . Quote
Apbt_sól Posted August 22, 2006 Posted August 22, 2006 [FONT=Comic Sans MS][COLOR=darkolivegreen]Czytam i mózg mi sie lasuje,co tu ludzie pisza za jadra za łapy walenie smycza litości!!!!! co to głupoty ludzie!!!!! Jest prosty sposób rozdziela soe tym psy nazywa sie ta magiczna rzecz"[URL="http://pitbull.bazarek.pl/opis.php/tid,48021/"][B][COLOR=#0000ff]Breaking stick [/COLOR][/B][/URL]" dostepna w sklepach internetowych.Bardzo przydatna dla ludzi posiadających terierry typu bull.Wystarczy psu w pysk włożyc lekko nacinąć działa na zasadzie dzwigni i po sprawie wyciagmy 2 psa z pyska .Ale nie tłuczcie waszych psiaków to tylko zwierzeta i lepiej ich pilnujcie skoro mja skłonnosci do bójek. podaje link.:[url]http://pitbull.bazarek.pl/kat.php/kid,1432/ap,0/[/url] współczuje waszym zierzakom.....[/COLOR][/FONT] Quote
shangri_la Posted August 22, 2006 Posted August 22, 2006 [quote name='Apbt_sól'][FONT=Comic Sans MS][COLOR=darkolivegreen]Czytam i mózg mi sie lasuje,co tu ludzie pisza za jadra za łapy walenie smycza litości!!!!! co to głupoty ludzie!!!!! Jest prosty sposób rozdziela soe tym psy nazywa sie ta magiczna rzecz"[URL="http://pitbull.bazarek.pl/opis.php/tid,48021/"][B][COLOR=#0000ff]Breaking stick [/COLOR][/B][/URL]" dostepna w sklepach internetowych.Bardzo przydatna dla ludzi posiadających terierry typu bull.Wystarczy psu w pysk włożyc lekko nacinąć działa na zasadzie dzwigni i po sprawie wyciagmy 2 psa z pyska .Ale nie tłuczcie waszych psiaków to tylko zwierzeta i lepiej ich pilnujcie skoro mja skłonnosci do bójek. podaje link.:[URL="http://pitbull.bazarek.pl/kat.php/kid,1432/ap,0/"]http://pitbull.bazarek.pl/kat.php/kid,1432/ap,0/[/URL] współczuje waszym zierzakom.....[/COLOR][/FONT][/quote] o tym "urzadzeniu" czytalam jakis czas temu tylko ze.... jak to psu wsadzic w pysk jak psy sie kotluja w ferworze walki, trudno wogole do nich podejsc bo przemieszczaja sie z predkoscia swiatla... kłapią zębami wszedzie, trzeba dzialac szybko . jak np jakis pies by sie rzucil na moja suke to napewno bym nie myslala "jak najlepij to psu wlozyc w szczeki" ale jak szybko i skutecznie obronic swojego psa, nie dajac sie tym samym pogryzc... wiec mysle ze teksty typu "wspolczuje waszym zwierzakom" sa nie na miejscu... ja na pewno nie ryzykowalabym tak blisko wsadzac lapy w kierunku wscieklego psa... pozdrawiam edit: poza tym ten sprzet sluzy raczej do tzw "szczekoscisku" a nie do rozdzielania gryzacych sie psow.... Quote
Apbt_sól Posted August 22, 2006 Posted August 22, 2006 jak sie boicie ze was pies dziabnie lepiej odrazu uciekajcie a zamiast szarpać,bić i wrzeszczesc przytrzymać psa i normalnie włożyc do pyska a jeszcze jedno nie ma takiego czegosc jak szczekościsk gdy gryza sie psy wystepuje to czasem przy stanie padaczkowym i jest odruchem bezwarunkowym. wiecej ran narobicie gdy bedziecie je szarpać gdy pies trzyma drugiego psa a gdy obydwoje właściciele przyttzumaja psy staje sie to łatwiejsze i skuteczniesze.A szarpanie psa powoduje ze bardziej stara sie ugryzc i ciezej jest go odciagnąć. Sprzet ten był wlasnie wymyslony w celu rozdzielania psów. Quote
SuperGosia Posted August 22, 2006 Posted August 22, 2006 [quote name='Apbt_sól'] Sprzet ten był wlasnie wymyslony w celu rozdzielania psów.[/quote] ...ktorych wlasciciele popelniali powazne bledy wychowawcze prowadzace do takich sytacji. Zeby nie bylo niedomowien, jestem wielka fanka terrierow typu bull i moje obecne mikrusy bawia sie z takimi psami - oczywiscie odpowiednio wychowanymi przez wlascicieli i zsocjalizowanymi z innymi czworonogami. A skoro (w przyblizeniu) 15 znanych mi osob potrafilo wychowac AST i bulki tak, by nie atakowaly innych zwierzat - mysle, ze przy odrobinie checi i pracy powinno sie to udac kazdemu. Niestety - nie kazdemu sie chce. Jestem teraz nieco zajeta innymi sprawami, ale w wolnej chwili poszukam i wkleja zdjecia bulli z Shih Tzu - Dawid i Goliat :evil_lol: Nigdy tez nie uderzylam swojego psa - prosze przeczytaj wszystkie posty dokladnie, a dowiesz sie jak wygladaly nasze "przygody". Kazdego swojego podopiecznego uczylam w pierwszej kolejnosci nie zaczepiania innych psow. Bylo by milo (nie wspominajac, ze bezpiecznie), gdyby wszyscy robili to samo. Pozdrawiam Quote
shangri_la Posted August 22, 2006 Posted August 22, 2006 czegos tu nie rozumiem.. to co wg ciebie najlepiej wogole psa nie bronic tylko uciekac jak sie nie chce byc pogryzionym ? ten topik sluzy radom miedzy innymi jak reagowac na takie sytuacje i jak sobie z nimi radzic ... a jak pies nie trzyma tylko gryzie raz po raz, a twoj pies wiesz ze nie ma szans sie obronic. np przed wiekszym to co zrobic?, odejsc na chwile i szukac w torbie "magicznego cuda do rozdzielania" no prosze cie , w tym czasie to juz moze byc za pozno :shake: mialam taka sytuacje ze pies (ON) rzucil sie na nas... po prostu przeciagnal wlasciciela na smyczy, z zebami do mojej suki ( mimo to, ze szedl na alejce a my widzac ich, zeszlysmy obok w taka boczna alejke... to normalnie byla chwila pies juz byl zebiskami przy mojej suce i w tym momencie dostal po prostu kopa... gdyby nie to to pewnie by ja pochwycil, na szczescie zaraz ten wlasciciel- gbur odciagnal psa, ale myslslam ze go zakatrupie- udawal ze to normalka i ze nic sie nie stalo...). powiedz co ty bys zrobil(a) w takiej sytuacji 1- zaslonic psa wlasnym cialem- skutki oplakane 2- kopnac psa 3- poczekac az ugryzie i wyjac cudowny sprzet.... czy moze jest jeszcze jakies rozwiazanie ( odciagniecie psa na bezpieczna odleglosc nei bylo mozliwe bo ten skubaniec po prostu do nas "doskoczyl" z wlascicielem na drugm koncu smyczy:angryy: i dzialos ie to bardzo szybko. zastrzegam ze przy takich akcjach to bylo doslownie zaskoczenie- minimum czasu na reakcje, to naprawde nie jest latwo. wiec powtarzam- takie reakcje to nie jest znecanie sie, zastanow sie dobrze nad podana sytuacja, czy jak w gre wchodzi zdrowie a czasami nawet zycie twojego psa to czy nie uzyl(a)bys przemocy, aby pomoc swojemy tudziez innemu psu??? i od razu dodaje- nie kloce sie- wyrazam swoje poglady ;) pozdrawiam Quote
Apbt_sól Posted August 22, 2006 Posted August 22, 2006 ja tez sie nie mam zamiaru klocić:lol: nie o to chodzi jesli juz mówimy io tym sprzecie nosi sie go ze soba w kieszeni przy pasku jesli wiesz ze istnieje ryzyko uzycia a tam Pani pisała ze o bledach wychowawczych tez nie dokonca tak jest uwazam ,ze zalezy to od typu charakteru psa i czlowieka bo czasem to tworzy agresywna mieszanke...i nie mowie tez ze tzeba uciekac to była ironia.:cool3: Sama mam 3 pity i zdarzyło mi sie raz rodzielać mojego psa od innego byłam sama tamten nie miał własciciela,złapałam po pache mojego i powiedziałam : gdzie pancio poszedł szukaj raz,dwa ,no gdzie on poszedł ...i poscił wolał pancia.Całe szczescie bo tamten kwiczał ze strachu.Pózniej mojego przywiazałam do barierki i tamtego obejrzałam bo ze strachu skamieniał,całe sczescie miał tylko lekka ranke na łopatce. Sprzet ten wymyslono dla walczacych pitów Pani SuperGosiu ja pisze ze Pani psa tłucze przeczytałam to predzej jak ludzie swoje psy za jadra ciagną. Najważniejsze zeby unikać takich sytuacji jak sie da. Pozdrawiam --chyba zostane najbardziej znienawidzona osoba wypowiadająca sie w ty temacie.:roll: Quote
kasia124 Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 wiesz abt-sol moze jak bys byla w sytuacji zaatakowanej i bezbronnej to nie mowilabys w ten sposob.moj pies wazy 10 kg i naprawde nie ma zadnych szans z wiekszymi psami. wyobraz sobie taka sytuacje ze idziesz ze swoim astem szczeniaczkiem na smyczy i nagle rzuca sie na niego rozwscieczony i wielki np. ONek. to tak samo jak na mojego psa rzuca sie wiekszy i naprawde, w takiej sytuacji nikt przy zdrowych zmyslach nie bedzie szukal gdzie pies atakujacy ma pysk i mu wciskal jakis kij w zeby!!! wypowiadasz sie o tym urzadzeniu a powiedz ile razy obcemu psu w trakcie walki mialas okazje to wsadzic w pysk?to jest moje zdanie osoby ktorej pies jest atakowany przez wieksze i grozne rasy psow, ktorych ja sama sie boje....a niestety na moim osiedlu takich nie brakuje i beztroskich dresow puszczajacych je bez smyczy i kaganca..... Quote
moon_light Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 No ale po co ten stick ? Jak psy się gryzą, to zazwyczaj jest to "kąsanie", a nie długotrwały zacisk szczęk na przeciwniku. Zanim zdążyła bym włożyc cokolwiek w paszcze drugiego psa, ten zdążył by ugryźć mojego 7 razy. Quote
Apbt_sól Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 Nie pisze o jedym najwspaniaszym sposobie rozdzielania,ale o mozliwości w takiej właśnie formie,Gdy psy kosają sprawa jest o wiele łatwiejsza.A tak na marginesie to ludzie puszczająco bezwolnie psy powinni być za to karani surowo bo mandatów tacy raczej nie płaca,co gorsza odwracają sie na piecie... Ale mi jazde robicie:cool3: hehe. Pozdrawiam. Quote
kasia124 Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 co do tej piety to powiem wam szybko ostatnio szlam poosiedlu z Figa i latal bez smyczy i kaganca mieszaniec owczarkowaty ale mniejszy, i juz raz kiedys rzucil sie na fige wiec ona na jego widok zaczela szczekac jednak on w tym czasie atakowal juz innego psa oczywiscie mniejszego od sioebie, na moje krzyki zeby facet wzial psa na smycz on mi odpowiedzial ze to moj pies zaatakowal jego!!!!!!!!!!!!!!!!!:angryy: i oczywiscie nie wzial go na smycz a ja z figa na rekach musialam isc Quote
kasia124 Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 heh ten stick tylko troche wiekszy by sie przydal na niektorych wlascicieli :mad: Quote
Apbt_sól Posted August 25, 2006 Posted August 25, 2006 Kasia124 i tu masz racje ja mam na podwórku takie jaja ze ja swoje musze krótko i najlepiej z łapami w powietrzu prowadzić a najlepiej jakbym klatke na kółczkach targała.Jeszcze biega taki male czarny drań i do tylnich łap się ciagle psom mi rzuca a jak głupia moje odciagam bo żal mówie psa bo małe a jego0 pani stoi i fajke jara i opowiada jaka to miała sraczke bo sie bobu najadla.Uwage zwracam od 4 miesiecy ale jakos narazie nic to nie daje .Mówie na pały zadzwonie ale oni do mnie po co sobie takie psy sprawiłam.Wiec litości......... Jak kocham zwierzeta i szlak mnie trafia to kiedyś jak popuszcze niech tylko mu futro przetrzepie albo zebami kłapnie moze sie nauczy bo jego pani to raczej do mało normalnych nalezy i moje upomnienia kwituje kłutnia lub wyzywaniem mnie od satanistek bo czarna skóre ramozke nosze wiec pewnie groby wywalam.Wiec tak jak mówisz taki stick to chyba sobie sprawie z piwnicy tam gdzie drewno mam bo..... Nerwy nawet aniołowi puszczają. Quote
kasia124 Posted August 26, 2006 Posted August 26, 2006 hihi to juz by calkiem powiedzieli ze wariatka :)ale beztroska ludzi przeraza niestety....wczoraj z kolei uciekalam przed amstafem ktory juz raz sie na nas rzucil a jak na balkonie stoi i widzi fige to malo krat nie przegryzie tak agresja nim targa, wiec wczoraj dzieci z nim wyszly i on po raz kolejny wyszarpnal im smycz z reki i polecial do innego amstafika (akurat ten drugi to znajomy) bez kaganca bez niczego, wiec ja fige na rece i chodu czym predzej zeby nas nie zauwazyl......takze tak wygladaja moje spacery chyba sprawie sobie rottwailera (nie znam poprawnej pisowni) i tak jak jedna z dogomaniaczek napisala zeby miec spokojne i bezpieczne spacery bedzie bronil Figego przed wiekszymi napastnikami Quote
Apbt_sól Posted August 26, 2006 Posted August 26, 2006 Najlepiej jest chyba sprawić wciry ludziom bez wyobrazni skoro upomnienia i prośby skuku nie przynosza.Ciekawe jak by sie taki czlowiek czuł gdyby co spacer jakis "kark" łomot mu sprawiał.Ale tu mozna gadać i gadać i tylko to zostaje.Ech....nie ma sposobu by sie ustrzec chyba wyprowadzic w przed chałupa psa puszać.Ale nie wszyscy maja tak dobrze.:roll: Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.