Aga76 Posted December 24, 2006 Posted December 24, 2006 Norciu, świętuj wśród przyjaciól za TM... [URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images4.fotosik.pl/253/53eaef58ae887776.jpg[/IMG][/URL] Quote
Fifek_Miśki Posted December 24, 2006 Posted December 24, 2006 Norciu w tym szczególnym dniu [*] 1 Quote
szajbus Posted December 31, 2006 Posted December 31, 2006 Pieseczku, niech ten Nowy Rok przyniesie ci szczęście, wiele radości i wspólnych, beztroskich zabaw z nowymi przyjaciółmi za TM [img]http://img289.imageshack.us/img289/5636/krze57ci5.gif[/img] Quote
zurdo Posted December 31, 2006 Posted December 31, 2006 [B]Nora <*><*><*>[/B] Norciu, z góry widać więcej, więc prowadź Radka tylko szczęśliwymi drogami. Quote
Radek Posted January 1, 2007 Author Posted January 1, 2007 Noreczko, nie mogłem złożyć Ci dziś życzeń bezpośrednio, mimo to byłaś w tę noc ze mną. Jak zwykle nie bawiliśmy się nigdzie ze względu na obecność psiaka w domu (ach te petardy). Norciu, bądź szczęśliwa, tam gdzie jesteś. Życzę Ci samych dobrych chwil. Wciąż pamiętamy o Tobie. Mam do Ciebie prośbę, opiekuj się Saruśką, wiesz, że ona boi się petard jeszcze bardziej niż Ty? Quote
Radek Posted January 4, 2007 Author Posted January 4, 2007 Norasku, dziś minie siedem miesięcy bez Ciebie :( Między Świętami, a końcem roku miałem trochę nerwówki i odezwała mi się choroba. Wczoraj gdy leżałem na sofie wskoczyła do mnie Sara, położyła się obok mnie i delikatnie położyła głowę na moim brzuchu. Tak jak Ty robiłaś gdy czułem się źle. Od razu przed oczami stanęłaś mi jak żywa. Przypomniałem sobie jak doskonale wyczuwałaś momenty gdy źle się czułem. Nigdy wówczas nie zachęcałaś mnie do zabawy. Przeważnie wchodziłaś na łóżko, delikatnie kładłaś się obok, a głowa spoczywała na bolącym brzuszysku. Bolało to wspomnienie, ale cieszę się, że spotkałem na swojej drodze tak cudowną sunię jak Ty. Quote
zurdo Posted January 4, 2007 Posted January 4, 2007 [B]Nora <*>[/B] [FONT='Arial Narrow'][SIZE=3]Łzy mi popłynęły. Rasta robiła to samo. Kiedy tylko źle się czułam – kładła się przy mnie, bardzo delikatnie, bez zwykłego wiercenia się i udeptywania. Kładła się i leżała spokojnie, niczego nie chciała, po prostu leżała cichutko i obserwowała mnie. [/SIZE][/FONT] [FONT='Arial Narrow'][SIZE=3]Ehhh, te onkowe kobiety, zawsze pełne wyczucia i empatii... Wczoraj też pewnie Norcia leżała tuż obok Ciebie i Sary, zatroskana i pełna miłości – miałeś podwójne wsparcie.[/SIZE][/FONT] Quote
Radek Posted January 5, 2007 Author Posted January 5, 2007 A wiesz co w tym wszystkim było najśmieszniejsze. Norcia nie dawała się oszukać. Czasem wracałem zmęczony i po spacerze chciałem się zdrzemnąć, więc kładłem się, udając że nie czuję się dobrze. Ledwo przymykałem oczy słyszałem najpierw takie charakterystyczne "parskanie" i czułem jak ogon Nory mało się nie urwie, a po chwili byłem zachęcany do zabawy głośnym szczekaniem, bądź przynoszeniem coraz to nowych zabawek (na zasadzie, jak nie chcesz tej, to może pobawimy się inną ;) ) Chcąc nie chcąc musiałem wstawać i bawić się. Takie zachowanie nie zdarzało się gdy czułem się naprawde źle. Nie ma to jak onkowe sunie. Quote
lewkonia Posted January 6, 2007 Posted January 6, 2007 Taak... nie ma jak ONkowe sunie... ja mam dwie. I to dwie ONki po przejściach. Nigdy nie myslałam ,że będe kiedykolwiek miała ONka... a mam dwie cudowne, mądre i delikatne suńki. Quote
szajbus Posted January 6, 2007 Posted January 6, 2007 Tak zachowywała się również moja Psonia, a daaaaaaaaaaaleko było jej do Onka. Myślę, że psy mają większe wyczucie niż nam się wydaje. Swoimi zmysłami są w stanie więcej ogarnąć niż homo sapiens całą swoją inteligencją. Quote
Radek Posted January 8, 2007 Author Posted January 8, 2007 Masz rację Szajbus, psy czują więcej niż my. Wspaniale wyczuwają nastroje, smutek, złe samopoczucie, ale też i radość. Quote
Radek Posted January 15, 2007 Author Posted January 15, 2007 W piątek przypadkiem wpadło mi w ręce nagranie, które było często nadawane na falach eteru w czasie, gdy chorowałaś. Utwór nawet lubię, ale nie słyszałem go od tamtych chwil. Wróciły przykre wspomnienia. Dobrze, że w sobotę miałem sporo różnych spraw, dzięki temu myślałem o czymś innym. Brakuje nam Ciebie psinko:( Quote
szajbus Posted January 15, 2007 Posted January 15, 2007 Norciu? Co ty na to? Nie uwazasz , że czas odwiedzić swojego pana i szepnąć mu do uszka , że jest ci dobrze? [img]http://img382.imageshack.us/img382/5006/kerze8ik2.gif[/img] Quote
Radek Posted January 16, 2007 Author Posted January 16, 2007 Norcia rzadko przychodzi do mnie. Najbardziej utkwiły mi w pamięci pierwsze odwiedziny we śnie. Było to 2 dni po tym jak odeszła. Na miejscu gdzie zawsze spała postawiliśmy tego dnia suszarkę na pranie. Norcia odwiedziła mnie wtedy we śnie. Była zupełnie zdrowa. Podeszła do miejsca gdzie było jej posłanko i gdy zobaczyła suszarkę spojrzała na mnie zdziwiona. Tak jakby pytała, gdzie ja się teraz położę. Było to tak realne. Quote
szajbus Posted January 16, 2007 Posted January 16, 2007 Psonia tez mnie rzadko odwiedza. Po takich odwiedzinach świat wydaje mi się piękny, ale niemoc, że nie mam jej fizycznie jest silniejsza i ryczę. Quote
zdrojka Posted January 16, 2007 Posted January 16, 2007 A mnie się mój Migacz, jeśli już w ogóle śnił, to zawsze w koszmarnych, nieprzyjemnych snach. Lepiej niech się nie śnią wcale, niż w ten sposób. A pamiętać i tak je będziemy w tych najlepszych, najśmieszniejszych i najbardziesz kochanych momentach. Quote
Radek Posted January 19, 2007 Author Posted January 19, 2007 Staram się pamiętać tylko o dobrych chwilach, ale nie zawsze wychodzi. W środę byłem u mamy (tam mieszkaliśmy z Norcią, nie zdążyła się przeprowadzić :( ). Kiedy szedłem przez osiedle patrzyłem na trawniki, po których kiedyś biegała Norcia. Przypomniały mi się te wszystkie chwile gdy wędrowaliśmy razem, stanęły też przed oczami nasze ostatnie spacery, gdy Nora chodziła powolutku. Gdy już wjechałem windą na piętro otworzyłem zamki i zacząłem otwierać drzwi. Zrobiłem to tak, jak robiłem zawsze po powrocie z pracy. Bardzo delikatnie, żeby nie potrącić suńki, która uwielbiała leżeć przy drzwiach. Dopiero po wejściu do mieszkania zdałem sobie z tego sprawę. Usiadłem i poryczałem się. Quote
szajbus Posted January 19, 2007 Posted January 19, 2007 I takie właśnie sytuacje sprawiają, że mamy kluchę w gardle, a łzy same płyną po policzkach. Quote
zurdo Posted January 19, 2007 Posted January 19, 2007 Też to robiłam. Teraz ten nawyk się przydaje, ale przez dwa miesiące każdy powrót do domu - powolne przekręcanie klucza, żeby dać czas na wstanie, powolne otwieranie drzwi w oczekiwaniu na ustępujący opór podnoszącego się z trudem ciała... I jeszcze cicha nadzieja, że tym razem - po prostu leży gdzie indziej... A potem już tylko łzy. [B]Norciu <*>[/B] Quote
zdrojka Posted January 19, 2007 Posted January 19, 2007 Oj, skąd ja to znam... Dopiero teraz, po 4 miesiącach, jak idę do rodziców, to dzwonię przy furtce. Wcześniej nigdy,zawsze otwierałam sama, bo Migacz takim szczekaniem i galopem do drzwi reagował na dzwonek, że bałam się, że coś sobie złego zrobi... Quote
szarotka11 Posted January 20, 2007 Posted January 20, 2007 Piękna jest Twoja miłość do Norci. I pięknie o Was piszesz. Mnie też każdy skrawek lasu czy ogrodu przypomina o Morusie. To dopiero 18 dni. Razem biegają za TM i opiekują się maluchami:lol: Quote
Radek Posted January 24, 2007 Author Posted January 24, 2007 Jeszcze raz dziękuję za wsparcie w tym wątku. Nie zawsze łatwo mi tutaj zajrzeć :( Przeczytanie ciepłych słów pomaga. Dziś od rana (a właściwie to już w nocy) pada śnieg. Norcia tak go uwielbiała. W taki dzień jak dziś poranny spacer trwałby i trwał. Byłoby oranie nosem w śniegu, bieganie za kulkami i cały arsenał psich wygłupów. Brakuje mi tego :( Quote
szajbus Posted January 24, 2007 Posted January 24, 2007 Początkowo zaglądając tutaj czułam ból. Nie wiedziałam co napisać w wątku o Psoni, w głowie miałam pustkę. Nie potrafiłam przelać tego co czułam, swojego bólu, tęsknoty, niemocy. Cokolwiek bym nie napisała, nie było tym co chciałam przekazać. Forumowicze wyczuli, co się dzieje w mym sercu, co naprawdę czuję. Zaczęli mnie pocieszać, tłumaczyć. Rozumieli, bo przeżywali to samo i dzielili się swym doświadczeniem. Polska , to nie Ameryka, gdzie są tzw. telefony zaufania czy grupy terapeutyczne dla tych, którzy stracili ukochanego pupila i nie mogą się odnaleźć w rzeczywistości. To forum odebrałam jak właśnie taką terapię. Wirtualnie co prawda, ale poznałam tu wielu przyjaciół, którzy podali mi rękę w potrzebie. Tego się nie zapomina, a nawet pokuszę się o stwierdzenie, że zobowiązuje. Nabieramy doświadczenia i mozemy pomagac innym. Zobacz, ciągle nas tu przybywa - tych zagubionych, niepogodzonych ze stratą swojego czworonoga, których nie rozumie wiekszość ludzi "głupia(i) ryczy za psem". Gdzie mają szukac pomocy jak nie wśród innych psiarzy? To co się tu dzieje, jest zarazem bolesne i piękne. Bolesne, bo dotyczy osobistych tragedii, a piękne dlatego, że nasze psy odchodząć pozwoliły nam się poznać i nawzajem wspierać. Zobacz jaka tu panuje cisza. Nikt nikogo nie wyśmiewa nie ma sporów, nie ma podziałów- jest skupienie. Dla twojej Norci, która z góry obserwuje pierwszy śnieżek w tym roku. [img]http://img382.imageshack.us/img382/5006/kerze8ik2.gif[/img] Quote
zurdo Posted January 25, 2007 Posted January 25, 2007 [B]Norciu <*>[/B] Czasem nie wiem już, co można jeszcze napisać, mam wrażenie, że wszystko, co można było powiedzieć - zostało powiedziane... Więc tylko - pamiętam o Tobie, wyjątkowa, wspaniala Norciu, i jestem z Tobą, Radek. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.