Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

SAIKO - to co to za spacer jak pies sie wlecze za mna .....głupota jakas spacerto pies sobie biega jesli akurat nic do niego nie mam, wacha trawke czyta swoje ogłoszenia na drzewach itp. Ale na moje wolanie wraca do mnie niezwłocznie tak dla mnie wyglada spacer z psem bo ten spacer ma byc dla psa a nie dla mnie , mnie by sie niechcialo samej latac trzy razy dziennie zeby sie przewietrzyc. Mam teraz w domu owcxzarka szetlandzkiego i powiem CI ze mnie czasami wkurza jak sie tak za mna stale snuje bo juz mnie szyja boli od ciagłego odkrecania sie i patrzenia gdzie jest moj szeltik a czasami to biedak niechcacy dostaje kopa bo jak idzie tuz za mna to jak sie noga moja zaplacze w trawe to ja dosc energicznie wyszarpuje wiec sie biedakowi czasami dostaje ...za nic jak to mowia w pewnej reklamie hehehe

sorry jakos nie doczytałam zes mezczyzna ale teraz juz wiem czemu lubisz miec psa za soba - to testosteron przemawia. Ale wiem ze faceci tak maja szybkie auta piekne kobiety i psy-automaty/roboty :evil_lol:....no cóz taka meska ułomnosc. ja tam wole miec psa-przyjaciela ktory potrafi sam myslec bo to sie czesto przydaje w codziennym zyciu :lol:

Posted

[quote name='dog193']Bonsai, o nic więcej mi nie chodziło, tylko właśnie o to że w niektórych przypadkach po prostu same pozytywy nie wystarczą. To miałam na myśli pisząc, że nie wszystko da się wyklikać ;) Często używam skrótów myślowych ;)[/quote]
No, mówimy o tym samym, tylko inaczej. Ja mówię, że pozytywy starczą. Dopiero jak przekroczymy pewne granice, jak sami wymusimy na psu nienaturalne sytuacje, to wtedy "nie starczą pozytywy" - ale już nie z winy psa, tylko naszej. Bo wystawiamy psa na nienaturalne dla niego sytuacje i wymuszamy nienaturalne zachowanie. Chcąc, by było dla nas najwygodniej, będziemy musieli przyzwyczaić psa do nienaturalnych zachowań - korygując te zachowania. Natomiast wychodząc z założenia, że respektujemy pewne psie potrzeby i instynkty, nie będziemy musieli go zmuszać do np. bytowania z królikiem, jako zachowania nienaturalnego dla psa. Nie będziemy mogli mieć królika, ale pies będzie mógł żyć 'naturalnie', a my tym samym nie będziemy musieli korzystać z metod niepozytywnych.
I z resztą na odwrót - chcąc zapewnić królikowi naturalne warunki, nie bierzemy psa. Tylko jak weźmiemy psa, królik jest w o tyle mniej komfortowej sytuacji, że nie jest drapieżcą i jest bardziej zagrożony, ale ogólnie stres ten sam.
Jakby posiadanie psa i królika na raz to trochę takie nasze, ludzkie , widzimisię, bo po prostu kochamy oba zwierzaki i nie chcielibyśmy z żadnego rezygnować. Ale poniekąd, posiadając oba zwierzątka, obu nie zapewniamy w 100% tego, co moglibyśmy, posiadając jeden gatunek.

Posted

Ogarnięcie w pełni „przekazu” Cesara nieodłącznie wiąże się z -po polsku rozumianą- MENTALNOŚCIĄ. Pozerom dużo wygodniej jest stosować od dawna znane i nie zawsze działające schematy, bo stosując te schematy dalej mogą być pozerami. Żeby zrozumieć, te metody działają jedynie wtedy, kiedy stosuje się je całościowo. Jeżeli ktoś myśli, że może stosować je na wyrywki, to znaczy, że nie rozumie o czym nawija Cesar. A ktoś, kto nie rozumie jego przekazu, nie może (z powodzeniem) stosować jego metod.

Posted

[quote name='SAIKO']Proszę Cię...mogłaś podać pełne odcinki, a nie zmontowane[/quote]
To, że podajemy zmontowane filmiki, nie oznacza wcale, że nie widziałyśmy ich w całości. Odcinek z wilkiem widziałam w całości i dlatego się do niego odniosłam. Jak dla mnie, ten pies pod koniec padł z wyczerpania, a nie ze zrelaksowania.

[quote]Jeżeli lubisz mieć psa przed sobą- Twoja sprawa, nie wnikam, ja wolę mieć psa spokojnego i uległego idącego obok nogi.[/quote]
A ja wolę mieć psa radosnego, idącego jakkolwiek przy mnie, pilnującego się i spokojnego - i takiego mam. Smyczy praktycznie nie używam.
Powiedz mi, co to za spacer, na którym pies ma iść cały czas przy nodze, czy za Tobą? Spacer jest dla psa, ma na nim eksplorować, węszyć, używać mózgu - a nie smętnie iść przy nodze, pilnując się, by nie wyjść centymetr przed właściciela.

Posted

[QUOTE]Nie odniosłeś się do filmiku z małym białym psem atakującym nożyczki - to dopiero pokazuje "cudowny" warsztat pracy pana zaklinacza, nie? I wybraź sobie, mój pies urządzał podobne rodeo u weta przy okazji obcinania pazurów. Obecnie suczowe pazury obcinam ja, zupełnie bezstresowo, po całe serii odwrażliwiania psa na mordercze obcinaczki ;-) Kurde mol, da się? No niemożliwe :roll:[/QUOTE]

Przepraszam, zapomniałem dodać:) Tu masz rację to było niemądre i nieodpowiedzialne, można inaczej to rozwiązać.

Posted

[QUOTE]To, że podajemy zmontowane filmiki, nie oznacza wcale, że nie widziałyśmy ich w całości. Odcinek z wilkiem widziałam w całości i dlatego się do niego odniosłam. Jak dla mnie, ten pies pod koniec padł z wyczerpania, a nie ze zrelaksowania.
[/QUOTE]

Przejrzałem sobie na szybko ten odcinek i nie widziałem, żeby ta hybryda padła z wyczerpania, ani z zrelaksowania. One cały czas chodziły ulicami w towarzystwie innych psów jak już coś to siadały, a jak byla (sunia) położona na ziemi to właściwie leżała i nie miała głowy przyklejonej do asfaltu.

Posted

[quote name='SAIKO']Przepraszam, zapomniałem dodać:) Tu masz rację to było niemądre i nieodpowiedzialne, można inaczej to rozwiązać.[/QUOTE]

ano wlasnie i wiekszosc tego co robi CM mozna załatwic inaczej, mniej szarpania i wieszania psa na smyczy a wiecej inwencji i zdrowego myslenia.

[quote]Ogarnięcie w pełni „przekazu” Cesara nieodłącznie wiąże się z -po polsku rozumianą- MENTALNOŚCIĄ. Pozerom dużo wygodniej jest stosować od dawna znane i nie zawsze działające schematy, bo stosując te schematy dalej mogą być pozerami. Żeby zrozumieć, te metody działają jedynie wtedy, kiedy stosuje się je całościowo. Jeżeli ktoś myśli, że może stosować je na wyrywki, to znaczy, że nie rozumie o czym nawija Cesar. A ktoś, kto nie rozumie jego przekazu, nie może (z powodzeniem) stosować jego metod. [/quote]

a pozerem to wydaje sie byc walsnie sam Pan Cesar Millan, troche juz zyje na tym swiecie i widze ze facet znalazl sobie ciepla posadke i trzepie kasiure na tych programach

Posted

SAIKO - widze w avatarze ze masz akite, ja mam szpice wilcze czyli psy z grupy V ktore sa niezalezne nawet powiem ze akita jest bardziej niezalezna niz moj szpic.
Powiedz mi czy gdybys tak kopał ( dotykal) i rzucal na smyczy swoim psem to On by sie z tym pogodzil i spokorniał??? ....bo moje futra na takie traktowanie czyli wg CM nauki to wziełyby nogi za pas i spierniczyły z podworka a jesli nawet nie to na pewno nie mialyby do mnie za grosz zaufania.

Posted

Bonsai, oczywiście, według mnie ogólnie posiadanie zwierząt to nasze widzimisie ;) Zaczynając od tego, że nasze domowe warunki nie są w stanie zastąpić zwierzakowi jego naturalnego środowiska. Oczywiście, że pies czy królik jest udomowiony od x lat, ale wiesz, o co mi chodzi ;) Prosty przykład - piszesz, że zapewniłaś swojemu królikowi warunki jak najbardziej zbliżone do naturalnych. Pozwolisz, że zaprzeczę - króliki są zwierzętami silnie stadnymi, ośmielę się stwierdzić, że trzymanie królika w pojedynkę jest najbardziej drastyczną ingerencją w jego naturę. Relacje i więzi między królikami są naprawdę wysoko rozwinięte, trwałe i bardzo ważne dla ich prawidłowego funkcjonowania.
Dopiero później można jakoś uszeregować zamknięcie w klatce, zmianę pożywienia itd.


Dlatego widzisz, że w warunkach domowych ciągle działamy wbrew naturze naszych zwierząt, nic się na to nie poradzi. Więc skoro można trzymać królika osobno, to dlaczego nie można by było trzymać go z psem? ;)

Posted

[QUOTE]Pozer jak wynika z nazwy próbuje stwarzać pozory. Pomimo małej wiedzy w wybranej dziedzinie pozer na siłę próbuje udowodnić innym osobom, że się na tym zna. Najbardziej dobijające jest to, że sam zaczyna wierzyć w swoją nieomylność. Jakiekolwiek krytyczne uwagi odnośnie jego wypowiedzi spotykają się z oburzeniem, obrażaniem itd. Pozerem można nazwać również osobę, która próbuje zwrócić na siebie uwagę innych poprzez swój ubiór.[/QUOTE]

[QUOTE]Daruj sobie takie uszczypliwości. Nie ubliżasz nam nimi, a jedynie pokazujesz swój (niski) poziom. [/QUOTE]

Nie ubliżam, jeżeli poczułaś się tym dotknięta to przepraszam, nie mam na celu nikogo tutaj obrażać.

Posted

[QUOTE]a pozerem to wydaje sie byc walsnie sam Pan Cesar Millan, troche juz zyje na tym swiecie i widze ze facet znalazl sobie ciepla posadke i trzepie kasiure na tych programach [/QUOTE]Facet jest zaradny i ma szczęście, za coś w końcu musi utrzymać te 40 (ok) psów.

[QUOTE]Powiedz mi czy gdybys tak kopał ( dotykal) i rzucal na smyczy swoim psem to On by sie z tym pogodzil i spokorniał??? ....bo moje futra na takie traktowanie czyli wg CM nauki to wziełyby nogi za pas i spierniczyły z podworka a jesli nawet nie to na pewno nie mialyby do mnie za grosz zaufania. [/QUOTE]Z reguły jeżeli 3 razy dam znać smyczą i nie dociera, że pies ma zmienić zachowanie dostanie delikatnie z "piętki". Nigdy po czymś takim nie warknął, nie wyrywał się ze smyczy, nie podskoczył, brał do siebie korektę i wrzucał na luz. Jeżeli wiedziałem, że jestem poddenerwowany to korekty nie wykonuję- nie ma ona sensu. Mój pies nie jest wystraszony, nieufny, spięty itp, jest pewny siebie, radosny i ma do mnie "zaufanie".

Posted

[quote name='dog193']Bonsai, oczywiście, według mnie ogólnie posiadanie zwierząt to nasze widzimisie ;) Zaczynając od tego, że nasze domowe warunki nie są w stanie zastąpić zwierzakowi jego naturalnego środowiska. Oczywiście, że pies czy królik jest udomowiony od x lat, ale wiesz, o co mi chodzi ;) Prosty przykład - piszesz, że zapewniłaś swojemu królikowi warunki jak najbardziej zbliżone do naturalnych. Pozwolisz, że zaprzeczę - króliki są zwierzętami silnie stadnymi, ośmielę się stwierdzić, że trzymanie królika w pojedynkę jest najbardziej drastyczną ingerencją w jego naturę. Relacje i więzi między królikami są naprawdę wysoko rozwinięte, trwałe i bardzo ważne dla ich prawidłowego funkcjonowania.
Dopiero później można jakoś uszeregować zamknięcie w klatce, zmianę pożywienia itd.[/quote]
Wiem, że trzymanie królików w pojedynkę to dla nich udręka i nawet przygarnęłam mu kumpla, ale to już inna historia... :/

Widzisz, ja uważam, że naprawdę wiele ludzi nie powinno mieć psów, zwierząt. Branie psa i potem skazywanie go na 8h przebywania w samotności to dla mnie głupota. Moje psy są same max. 5h dziennie. A pracuję i studiuję. Życie co prawda jest bardzo podporządkowane psom, ale dzięki temu śmiem twierdzić, że są szczęśliwe i w miarę zaspokajam ich naturalne potrzeby.

Posted

[quote name='Bonsai']Wiem, że trzymanie królików w pojedynkę to dla nich udręka i nawet przygarnęłam mu kumpla, ale to już inna historia... :/ [/QUOTE]
Nie chciałam ci robić żadnych wyrzutów, tylko taki przykład myślę dosyć obrazowy podałam :)
Swoją drogą, z dwoma samcami to musiałaś mieć wesoło :evil_lol: Parka potrafi się ostro lać, zanim się zaprzyjaźnią, przy dwóch samcach (tym bardziej niekastrowanych) to już musi być apokalipsa ;)

[quote name='Bonsai']Widzisz, ja uważam, że naprawdę wiele ludzi nie powinno mieć psów, zwierząt. Branie psa i potem skazywanie go na 8h przebywania w samotności to dla mnie głupota. [/QUOTE]
Pewnie że tak. Wszystko musi być w granicach rozsądku (sprzeciwianie się naturze też ;)). Bo jeśli biorę psa, a całymi dniami mnie nie ma w domu, wychodzę z nim tylko na 2 min pod blok na siku, to coś jest nie tak. Biorę królika, który całe swoje życie siedzi w 50cm klateczce i służy chyba jako ozdoba pokoju, to też coś nie pasuje. Biorę bojownika i trzymam go w litrowej kuli - to samo. Tak, niektórzy zdecydowanie nie powinni mieć zwierząt.


Właściwie, metody pozytywne też dla psa naturalne nie są, wszak mamuśka się ze szczylami nie cacka i jasno daje im do zrozumienia, że coś jej się nie podoba ;)

Posted

[quote name='dog193']Nie chciałam ci robić żadnych wyrzutów, tylko taki przykład myślę dosyć obrazowy podałam :)
Swoją drogą, z dwoma samcami to musiałaś mieć wesoło :evil_lol: Parka potrafi się ostro lać, zanim się zaprzyjaźnią, przy dwóch samcach (tym bardziej niekastrowanych) to już musi być apokalipsa ;)
[/quote]
Gorzej... Myślałam, że mam samicę, wzięłam drugą i się trochę zdziwiłam... Blanka zmienił imię na Blanki. Potem się posypało, rodzice nie chcieli się zgodzić na sterylkę... Na "szczęście" urodziły się "tylko" 3... Domy znalazłam, ale i Lily musiałam oddać. Do dziś widzę jej oczy, gdy ją oddawałam. :( :( :( Potem oczywiście o drugim króliku nie mogło być mowy. Nawet nie wiesz, jakie mam wyrzuty sumienia do dziś... Choć wpływ na to miałam niewielki... Tylko, głupia, mogłam płeć lepiej sprawdzić...

Posted

[B]Bonsai[/B]: Pewnie, jeżeli da się uniknąć sytuacji stresujących, należy ich unikać. Ale teraz, hipotetycznie, wyobraź sobie, że musisz się przeprowadzić do jednopokojowego mieszkania z królikiem i psem. I co, oddajesz jedno ze zwierzaków? To jest lepsze, niż próba oduczenia psa zapędów łowieckich?
Albo druga hipotetyczna sytuacja, przygarnęłaś nowego psa do Twojego i się nie potrafią dogadać. Też nie sięgniesz w sytuacji ekstremalnej do innych metod, w imię zasad, i oddasz psa?
Nie chcę się spierać, czy udowadniać, że nie masz racji, bo wiem, o co Ci chodzi. Jednak sama byłam postawiona w sytuacjach ciężkich i - paradoksalnie - uważam, że zastosowanie metod przez Ciebie nie akceptowanych było wyjściem działającym w efekcie na korzyść psa i jego dalszego życia.

To oczywiście nie ma przełożenia na "zwykłego Kowalskiego". Jednak ja nie zapieram się w jednej słusznej metodzie i podejściu, bo niestety życie nie jest czarno-białe.

P.S. Na temat królika: mi w ten sposób jak byłam dzieciakiem sprzedano zaciążoną samiczkę świnki morskiej jako samczyka do towarzystwa dla mojego samca. Mimo moich wielokrotnych pytań i próśb o sprawdzenie płci (sklep koło lecznicy weterynaryjnej przy zoo...) szkoda pisać... Na szczęście jakimś dzikim trafem okazało się, że mój samczyk nie jest w stanie nic "zmajstrować" i samiczki oddawać nie musiałam, ale małego, który się urodził właściwie tuż po zakupie, już tak :(

Posted

[quote name='Delph'][B]Bonsai[/B]: hipotetycznie, wyobraź sobie, że musisz się przeprowadzić do jednopokojowego mieszkania z królikiem i psem. I co, oddajesz jedno ze zwierzaków?[/QUOTE]
Jasne - jak powiedziałam A i wzięłam królika i psa, a sytuacja życiowa się zmieniła, to powiem B i będę próbowała nauczyć ich współistnienia - ze świadomością, że niestety, nie jest to najlepsze wyjście. Jednak nie zdecydowałabym się na królika, mając jednopokojowe mieszkanie i psa.

[quote]przygarnęłaś nowego psa do Twojego i się nie potrafią dogadać. Też nie sięgniesz w sytuacji ekstremalnej do innych metod, w imię zasad, i oddasz psa?[/quote]
Hm. Nie. Zanim przygarnę drugiego psa, zapoznaję go z pierwszym i już mam ogląd na to, jak ułożą się między nimi relacje. Przygarniam psa takiego, który pasuje do pierwszego. Tym samym prawdopodobieństwo, że psy nie będą potrafiły się dogadać, bardzo się zmniejsza. I wtedy nie sądzę, by trzeba było uciekać się do negatywnych metod.

Posted

Bonsai, przykra sprawa :( Na pocieszenie mogę ci powiedzieć, że często weci się mylą co do płci, bo na królikach mało który się zna i nie wie, że np samce chowają jądra w podbrzusze w sytuacjach stresowych. Ile ja już znam historii pt. "a bo u weterynarza mi powiedzieli, że mam samicę, to wziąłem drugą samicę, a tu mi się młode urodziły"... Głowa do góry, ważne że znalazły dobre domki, a i Blanki z tego co pisałaś miał niebo na ziemi w porównaniu z wieloma innymi królikami :)

Nota bene, w przypadku parki zawsze wykastrowany musi być samiec, choć oczywiście najlepiej, jak oba są po zabiegach. Samiec z jajkami + wysterylizowana samiczka raczej się nie zaprzyjaźnią, bo samiec by jej spokoju nie dał.

Kurczę, nie możecie mi pozwolić gadać o królikach, bo jak zacznę, to skończyć nie mogę ;)

[quote name='Delph']
To oczywiście nie ma przełożenia na "zwykłego Kowalskiego". Jednak ja nie zapieram się w jednej słusznej metodzie i podejściu, bo niestety życie nie jest czarno-białe.[/QUOTE]
Dokładnie :) I czasami jednak życie poglądy weryfikuje, nawet te najbardziej zagorzałe ;)

Posted

[quote name='dog193']Bonsai, przykra sprawa :( Na pocieszenie mogę ci powiedzieć, że często weci się mylą co do płci, bo na królikach mało który się zna i nie wie, że np samce chowają jądra w podbrzusze w sytuacjach stresowych. Ile ja już znam historii pt. "a bo u weterynarza mi powiedzieli, że mam samicę, to wziąłem drugą samicę, a tu mi się młode urodziły"... Głowa do góry, ważne że znalazły dobre domki, a i Blanki z tego co pisałaś miał niebo na ziemi w porównaniu z wieloma innymi królikami :)

Nota bene, w przypadku parki zawsze wykastrowany musi być samiec, choć oczywiście najlepiej, jak oba są po zabiegach. Samiec z jajkami + wysterylizowana samiczka raczej się nie zaprzyjaźnią, bo samiec by jej spokoju nie dał.

Kurczę, nie możecie mi pozwolić gadać o królikach, bo jak zacznę, to skończyć nie mogę ;)
[/QUOTE]
Ja to w ogóle o zwierzętach nie mogę gadać, bo jak zacznę, to nie skończę. :evil_lol:

Chciałam zrobić u Lily sterylkę aborcyjną, a u Blankiego kastrację... Ale nie miałam zbyt wiele do gadania w tej kwestii wtedy.

Najgorsze, że według mnie, nie wszystkie domy były idealne... Chyba całe życie będę miała kaca moralnego przez to. I wzrok Lily przed oczami "dlaczego mi to zrobiłaś?". :(

Posted

No tak, dlatego napisałam, że przeprowadzasz się, jak już masz oba zwierzaki.

A w sytuacji drugiej, pewnie, że łatwo jest, jak możesz sobie psa wybrać. I tak powinno się robić. Ale ja nie mogłam wybrać, trafiła się suka potrzebująca pomocy taka a nie inna, jeżeli bym jej nie wzięła na dt, to po niej. Miało być pięknie, zapewnienia były, że jest przyjazna do zwierząt, a w domu okazało się że chce mi zamordować psa. Mogłam ją odwieźć, albo oddać do schroniska, bo nikt inny jej nie chciał. Wybrałam terapię u szkoleniowca konkretnie podchodzącego do sprawy. Żeby ratować mojego psa i jednocześnie dać suce szansę na dalsze życie, dopóki nie znajdę dla niej odpowiedzialnego domu. Uważam, że te niedopuszczalne wg Ciebie metody w takiej sytuacji były dla niej wybawieniem.

Oczywiście są to sytuacje ekstremalne i absolutnie nie mają przełożenia np. na wychowywanie szczeniaka lub resocjalizację psa w innej sytuacji (np. gdybym nie miała wtedy psa, gdy przygarnęłam sukę, zastosowałabym zupełnie inne metody na wyeliminowanie jej agresji do psów). Raczej chciałam zwrócić uwagę, że nie chodzi o twarde trzymanie się jednej strony, wszystko zależy od sytuacji, możliwości i tego, co chcemy osiągnąć. Jeżeli próbujemy po prostu iść po najmniejszej linii oporu, bo łatwiej psa przygwoździć do gleby, zamiast pomyśleć i trochę popracować, to w ogóle nie ma o czym gadać ;)

Posted

[QUOTE]Jasne - jak powiedziałam A i wzięłam królika i psa, a sytuacja życiowa się zmieniła, to powiem B i będę próbowała nauczyć ich współistnienia - ze świadomością, że niestety, nie jest to najlepsze wyjście. Jednak nie zdecydowałabym się na królika, mając jednopokojowe mieszkanie i psa.
[/QUOTE]

Mój pies bez większego uczenia zachowania co do chomika (nie to samo co, królik ale też jest potencjalnym jedzeniem), tylko raz próbował złapać chomika (to było przy nas)- wtedy udało się go skorygować, wcześniej zwalił klatkę- powywalał z niej wszystko, a chomik nie wiem jak ale zwiał mu i był cały (siedział za meblami i właściwie po powrocie do domu myślałem, że juz po nim, ale zaczął skrobać i w ten sposób się znalazł). Dzisiaj już wie co jest w klatce, czasami zwróci na chomika uwagę ale żeby np, świrował gdy ma się go rękach to niee, nawet mozna mu go koło psyka dawać (w dłoniach) i nie próbuje go dziabnąć, nie zmienia także mowy ciała więc póki co jest ok.

[QUOTE]Hm. Nie. Zanim przygarnę drugiego psa, zapoznaję go z pierwszym i już mam ogląd na to, jak ułożą się między nimi relacje. Przygarniam psa takiego, który pasuje do pierwszego. Tym samym prawdopodobieństwo, że psy nie będą potrafiły się dogadać, bardzo się zmniejsza. I wtedy nie sądzę, by trzeba było uciekać się do negatywnych metod. [/QUOTE]

A co, jeżeli po tygodniu bądź dwóch przestaną się akceptować? taka sytuacja też może mieć miejsce :).

Posted

[quote name='Delph']

A w sytuacji drugiej, pewnie, że łatwo jest, jak możesz sobie psa wybrać. I tak powinno się robić. Ale ja nie mogłam wybrać, trafiła się suka potrzebująca pomocy taka a nie inna, jeżeli bym jej nie wzięła na dt, to po niej. [/QUOTE]
No jasne, w przypadku DT to niestety wszyscy muszą trochę pocierpieć, ale jednak nie jest to sytuacja stała. Nie szukając daleko, teraz mam w domu 3 psy, totalnie awaryjnie, i Buddy (Gucio ;) ), nie do końca akceptuje nowego przybysza (Hamleta - tak tego od tej baby wstrętnej, co go doprowadziła do takiego stanu, że teraz trzeba codziennie poświęcić sporo czasu na nasączanie mu strupów, przemywanie oczu i ran). Nie wyrzucam jednak Hamleta za drzwi samopas, bo nie o to chodzi. ;) Staram się, jak tylko mogę, zaaranżować wszystko tak, by psy były spokojne i by Buddy nie czuł się przymuszony do ataku. Dużo spacerujemy. Jest ciutkę lepiej, mały się nie rzuca, choć jest napięty, gdy Hamlet obok niego przechodzi. Ale to dopiero tak naprawdę drugi dzień. A stan ten potrwa max. jeszcze kilka dni, kiedy Hamlet jedzie do DT/DS.
Mam świadomość, że poniekąd robię krzywdę moim psom, biorąc tymczasa. Jednak, nie jest to sytuacja stała. Naprawdę staram się stawać na rzęsach, by choć trochę bardziej uczynić im to komfortowe. Niestety, psy dogomaniaków z miękkim sercem muszą trochę pocierpieć w imię ratowania świata. ;)

[quote name='SAIKO']
A co, jeżeli po tygodniu bądź dwóch przestaną się akceptować? taka sytuacja też może mieć miejsce :).[/QUOTE]
Wiesz, adopcja drugiego psa w moim przypadku była długoetapowa, zastanawiałam się pół roku nad jednym, konkretnym psem. Trochę zdążyło się go poznać, a i spacery wspólne z dwoma psami oczywiście były, w liczbie większej niż jeden. ;) Oczywiście, nie wykluczałam i nadal nie wykluczam, że mogłyby się pojawić problemy - pies w schronisku nigdy nie jest w 100% sobą. Jednak zaobserwowanie relacji między psami, ich charakterów, pozwoliło mi stwierdzić, że ewentualne konflikty nie będą w takim stopniu, by nie dałoby się im zaradzić. Pozytywnie zaradzić, bez 'korekt', etc. Bo naprawdę istnieją inne metody niż korekty, i to skuteczne metody. ;)

Posted

U mnie niestety nie dało się zaaranżować sytuacji, żeby nie było tragedii. W innych sytuacjach, gdy łączyłam inne psy, też nie zawsze było różowo, ale tutaj była sieczka. Suka chciała wyeliminować, a nie odstraszyć, czy atakować w konkretnych sytuacjach, których można uniknąć. Nie życzę nikomu takich atrakcji, nie obeszło się oczywiście bez klatki i separowania, bo straciłabym psa. Trzeba było działać, te psy mają takie charaktery, że same nie dogadałyby się za nic (i to właśnie dlatego - paradoksalnie - że mój pies jest niekonfliktowy i nie mógł sobie z sytuacją poradzić).

Metod jest naprawdę mnóstwo. Jakkolwiek by je nazywać, nie ma tylko tych "pozytywnych" i "niepozytywych". Istnieje cały wachlarz możliwości do wykorzystania, wszystko zależy od motywacji, otwartego umysłu i chęci właściciela psa.

Upieranie się przy stosowaniu korekt jako leku na całe zło to też niezła pułapka, gdy na przykład nagle zaczynają pojawiać się problemy wydawałoby się zupełnie nie związane z zachowaniami, nad którymi "pracujemy"...

Posted

[quote name='SAIKO'][URL]http://www.youtube.com/watch?v=ps8g86khGFE&feature=relmfu[/URL][/QUOTE]
tralalalalaa..... a wiesz jakie było zakonczenie odcinka?????
ja pytam na serio a nie dla jaj.

(od wczoraj tylko - w lesie znalazły jeża i mi przyniosły, dziś rano tez mialam jeża pod schodami, kur na szczęście nie było)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...