Marina_22 Posted December 10, 2010 Author Posted December 10, 2010 Nie pojechałam specjalnie po psa do Hamburga! ludzie ja tam ma rodzinę, tam się urodziłam i wychowałam. Zastanawiałam się nad zakupem cziłki, podkreślam zastanawiałam, podczas jednej z wizyt u ojca dowiedziałam się o Meflo pomogłam mu zabierając go od tego człowieka. Do p. Andrzeja jeżdżę 1 czasem 2 razy w tyg. Ale pies mnie nie widuje. Od początku nic się nie zmieniło. Pies jest na etapie przychodzenia na zawołanie i podobno jest lepiej. Ostatnio ktoś podrzucił mi szczeniaka, ale oddałam go do znajomego, ludzie to potwory! jak można tak zrobić? szczeniaczek by zamarzł na tym mrozie, bo mnie nie było w domu z 2-3 godziny i nie wiedziałam co się stało. Quote
Marina_22 Posted December 10, 2010 Author Posted December 10, 2010 Aha Mefluś źle się czuje, miał biegunkę, jutro idzie do weta, zadeklarowałam, że pokryje koszta leczenia, zakupiłam mu karmę poleconą przez panią ze sklepu zoologicznego Royal Canin Intensilal czy coś takiego,oby mu się polepszyło, ciekawe co to za cholerstwo Quote
Marina_22 Posted December 12, 2010 Author Posted December 12, 2010 Jest podejrzenie u Meflo parwowirozy, psiak przebywa w szpitaliku. Czy ta choroba jest zakaźna? bo jeśli tak, to muszę Meflo zabrać od p.Andrzeja, ponieważ tam są 4 psy. Ale u mnie też jest Fojbe, chociaż jest szczepiona na wszystko Quote
Martens Posted December 12, 2010 Posted December 12, 2010 Jeśli psy są dorosłe, szczepione, to nie powinny się zarazić. Meflo nie był szczepiony na parwo? Quote
Marina_22 Posted December 12, 2010 Author Posted December 12, 2010 Ja przygarnęłam Meflo gdy miał 4 miesiące i nic o nim mi nie powiedział jego właściciel. U mnie zaszczepiony był tylko p. wściekliźnie, czekam na wyniki, bo nie jest to pewne, że to parwo, zobaczymy Quote
Impresja&Simarilion Posted December 12, 2010 Posted December 12, 2010 pies prawdłowo zaszczepieony na parwo na pewno by na nią nie zachorował. Przygarniając psa o nieznanaym pochodzeniu powinno się go profilaktycznie zaszczepić za wszystkie zakaźne. dodatkowa dawka nawet jesli nie jest potrzebna krzywdy nie zrobi, a moze uchronić przez chrobą. Quote
PawelParos Posted December 12, 2010 Posted December 12, 2010 nie bylbym taki pewien...wystarczy oslabienie inne schorzenie czy starosc i parwo takze moze zaatakowac, a juz szczegolnie jak psiaki nie byly szczepione co roku... Quote
Impresja&Simarilion Posted December 12, 2010 Posted December 12, 2010 dlatego mówię prawidłowo zaszczepiony, czyli szczepionka powtarzana co roku :) Quote
Brezyl Posted December 12, 2010 Posted December 12, 2010 [quote name='Marina_22']Jest podejrzenie u Meflo parwowirozy, psiak przebywa w szpitaliku. Czy ta choroba jest zakaźna? bo jeśli tak, to muszę Meflo zabrać od p.Andrzeja, ponieważ tam są 4 psy. Ale u mnie też jest Fojbe, chociaż jest szczepiona na wszystko[/QUOTE] Już parę razy zabierałam sie do napisania czegoś do tego wątku, ale gryzłam sie w język. Marina jeżeli chodzi o parvo, większe szanse pies miał na załapanie tej choroby na miejscu, u myśliwego niz u Ciebie, wrzucenie psa przyzwyczajonego do zycia w domu, mieszkaniu do kojca, w obcym miejscu, wśród obcych ludzi, przy tak duzym spadku temperatury i fatalnej pogodzie zaowocowało mocnym spadkiem odporności psa zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Duża część dorosłej psiej populacji jest nosicielem parvo, gdyż dla zwierzecia w dobrej kondycji jest ona niegroźna i przechodzi bezobjawowo. Problem ze szczeniakami trzymanymi w dobrych warunkach jest właściwie tylko w okresie luki immunologicznej, no chyba ze szczeniak jest osłabiony z innego powodu. Jeżeli chodzi o psy dorosłe to chorują psy o obniżonej odporności (głód, choroby, zagęszczenie) i jest to raczej choroba przepełnionych schronisk i pseudohodowli niż mająca wpływ na życie codzienne dla zwykłych posiadaczy psów. Z uwagi na jej zajadliwość i "przeżywalność" w środowisku naturalnym oraz częstości występowania u psów mozna spokojnie powiedzieć, ze nasze psy spotykaja się z nią na niemal każdym spacerze, jeżeli okolica jest zapsiona. Od momentu zarażenia się przez psa parwowirozą do pierwszych objawów upływa 4-6 do 14 dni, dlatego raczej nie masz co obawiać się, że psy mysliwego się zarażą, to raczej na 99% one zaraziły biednego wyżła. Quote
Martens Posted December 13, 2010 Posted December 13, 2010 [quote name='Marina_22']Ja przygarnęłam Meflo gdy miał 4 miesiące i nic o nim mi nie powiedział jego właściciel. U mnie zaszczepiony był tylko p. wściekliźnie, czekam na wyniki, bo nie jest to pewne, że to parwo, zobaczymy[/QUOTE] Tez się do tej pory gryzłam w język, ale... wzięłaś szczeniaka z kiepskich rąk, książeczki szczepień jak rozumiem nie dostałaś - i nie zaszczepiłaś go przez tyle miesięcy ani na parwo, ani na inne wirusówki? Nie miałaś czasu czy co? Nie wiesz/nie robisz tak podstawowych rzeczy, a chciałaś sobie poradzić z układaniem tego psa?! Przykro mi, ale moje zdanie jest takie - biorąc tego psa tylko zrobiłaś mu krzywdę. Nie jesteś jedyną osobą na świecie, która mogła mu pomóc; może po Twoim wyjeździe zabrałby go tam ktoś odpowiedzialny, może trafiłby do schroniska (gdzie by go chociaż zaszczepiono) i znalazł odpowiednich opiekunów, którzy wiedzą co to wyżeł w domu. Wzięłaś sobie drugiego psa na głowę mimo licznych ostrzeżeń tutaj, nie mając warunków ani jak widać wiedzy co bierzesz, zwaliłaś psu psychikę nieudolnymi próbami pracy z nim (a mimo to jak widać pies do tej pory behawiorysty nie oglądał, bo pieniążki muszą być na co innego... :cool1:), po wielu miesiacach oddałaś w "dobre ręce" zmanierowanego psa, nie wiem w jakim celu, skoro teraz pies jak widać nawet do polowania się nie nadaje, bo to już nie szczeniak do układania na spokojnie tylko zepsuty przez Ciebie dorosły pies z którego idę o zakład ten człowiek też zrezygnuje, a teraz jeszcze jest chory... Zmarnowałaś psa i tyle. Więcej się za ratowanie psów nie bierz; boże uchowaj psy od takiej pomocy :shake: [quote name='Marina_22']zadeklarowałam, że pokryje koszta leczenia, zakupiłam mu karmę poleconą przez panią ze sklepu zoologicznego Royal Canin Intensilal czy coś takiego,oby mu się polepszyło, ciekawe co to za cholerstwo[/QUOTE] :lol: to nagle pieniążki się znalazły? Kiedy proponowano Ci szkoleniowca, żeby pomógł Ci popracować z psem i Meflo mógł zostać u Ciebie, pisałaś że nie masz na to kasy, że może po Nowym Roku, aż w międzyczasie pozbyłaś się problemu - a teraz nagle pieniążki są? Wyrzuty sumienia teraz Cię zżarły - pies musiał sterczeć wywalony do kojca u obcych ludzi i ciężko zachorować, żebyś zaczęła być odpowiedzialna za to co robisz? Kasę trzeba było wysupłać dawno temu na specjalistę do pracy z psem; nie musiałby najpierw marznąć sam w kojcu, a teraz dyndać pod kroplówkami w lecznicy. Quote
Marina_22 Posted December 14, 2010 Author Posted December 14, 2010 Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Meflo jednak nie ma parwo, to była zwykła niestrawność podbudzona zmianą środowiska. Dziękuję za rady, uciekam z wątku Quote
Delph Posted December 14, 2010 Posted December 14, 2010 Nie obrażaj się i nie uciekaj, ja rozumiem, że powyższe wypowiedzi mogą być raniące, ale jak z czasem nabierzesz dystansu do sprawy to na pewno zrozumiesz o co dziewczynom chodziło. Wiem doskonale jak to jest mieć w domu psa problemowego, zagrażającego innemu psu czy ludziom. W takich sytuacjach warto próbować wszystkiego i nie podejmować pochopnie decyzji, chociażby dla spokoju własnego sumienia. Cieszę się, że Meflo nie ma jednak parwo, bo przyznam, że wiadomość mnie zmroziła i myślałam o najgorszym. Wiele osób zaglądających na wątek chciałoby wiedzieć, jakie psiak robi postępy i czy zaaklimatyzuje się w nowym domu, dlatego fajnie by było, gdybyś nas nie opuszczała ;) W razie czego wspólnymi siłami można też szukać innego domu dla niego, dlatego daj znać jak sytuacja się rozwinie. Quote
IwonCairn Posted December 30, 2010 Posted December 30, 2010 [FONT=Times New Roman][SIZE=5]Marina_22[/SIZE][/FONT] [SIZE=5] [/SIZE] [FONT=Times New Roman][SIZE=5]Witam,[/SIZE][/FONT] [SIZE=5] [/SIZE] [FONT=Times New Roman][SIZE=5]Przeczytałam uważnie cały wątek i jestem po prostu zbulwersowana. Nie pochopną decyzją o przyjęciu psa, gdy i warunków i doświadczenia brakuje .. i nie dalszymi problemami będącymi skutkiem tej pierwszej, nieodpowiedzialnej decyzji. To wszystko byłoby możliwe do przepracowania przy odrobinie dobrej woli i konsekwencji. Ale na litość, jak można w grudniu wywalić psa z ciepłego mieszkania do kojca na dworze ? I wielkie zdziwienie, że jest teraz chory ? A jaki ma być ? Nie napiszę nic więcej, bo po prostu szkoda słów. Totalny brak empatii, wyobraźni i zwyczajnej przyzwoitości. Może Marina powinna sama zamieszkać w grudniu np. w szałasie i przekonać się jak to jest.. I to miała być pomoc dla psa, gratulacje...[/SIZE][/FONT] Quote
Marina_22 Posted January 4, 2011 Author Posted January 4, 2011 Meflo czuje się dobrze. Przyzwyczaja się co raz bardziej do nowych warunków. Zaczął tolerować psy mieszkające z nim i jest lepiej. Z jedną suczką wyżła- Leną ma wspaniały kontakt, razem śpią, jedzą, bawią się. Zaczął lepiej przychodzić na zawołanie. Myśliwy jest zachwycony perfekcjonizmem psa w wykonywaniu komend, a jednak moja praca nie poszła na marne. W ciągu najbliższych 2 miesięcy, kiedy zostanie skończony remont domu Meflo zamieszka w domu, a nie jak do tej pory w kojcu. Utrzymuje stały kontakt z opiekunem psa i w razie problemów jestem "pod telefonem". Dostałam na święta 2 kotki;) świetne są i bardzo urocze. Jeden kociak- samczyk to kot birmański o wdzięcznym imieniu Casimir, ma 3 miesiące, natomiast kotka jest rasy norweski leśny, ma cudowne zielone oczka i do tego piękne imię- Saathiya( satiyja) czyli po domowemu Saśka. Fajne słodkie maluchy, nigdy nie miałam kotów, ale tak naprawdę ledwo są zauważalne. Zazwyczaj większość czasu łażą i biegają po ogrodzie, albo strychu domu. Nigdy nie miałam kota w domu, to moje pierwsze takie stworzenie, ale nie żałuję. Fojbe ładnie bawi się z Małym i razem śpią, piękny widok, tym bardziej, że Saathiya jest biała, tak jak Fojbe, więc ładnie się uzupełniają. Na co szczepi się kociaki? bo nie mam pojęcia, a dostałam je zupełnie przypadkowo, nie chcę wnikać w szczegóły i nie znam się na nich Quote
joanna83 Posted January 4, 2011 Posted January 4, 2011 [quote name='Marina_22']Meflo czuje się dobrze. Przyzwyczaja się co raz bardziej do nowych warunków. Zaczął tolerować psy mieszkające z nim i jest lepiej. Z jedną suczką wyżła- Leną ma wspaniały kontakt, razem śpią, jedzą, bawią się. Zaczął lepiej przychodzić na zawołanie. Myśliwy jest zachwycony perfekcjonizmem psa w wykonywaniu komend, a jednak moja praca nie poszła na marne. W ciągu najbliższych 2 miesięcy, kiedy zostanie skończony remont domu Meflo zamieszka w domu, a nie jak do tej pory w kojcu. Utrzymuje stały kontakt z opiekunem psa i w razie problemów jestem "pod telefonem". Dostałam na święta 2 kotki;) świetne są i bardzo urocze. Jeden kociak- samczyk to kot birmański o wdzięcznym imieniu Casimir, ma 3 miesiące, natomiast kotka jest rasy norweski leśny, ma cudowne zielone oczka i do tego piękne imię- Saathiya( satiyja) czyli po domowemu Saśka. Fajne słodkie maluchy, nigdy nie miałam kotów, ale tak naprawdę ledwo są zauważalne. Zazwyczaj większość czasu łażą i biegają po ogrodzie, albo strychu domu. Nigdy nie miałam kota w domu, to moje pierwsze takie stworzenie, ale nie żałuję. Fojbe ładnie bawi się z Małym i razem śpią, piękny widok, tym bardziej, że Saathiya jest biała, tak jak Fojbe, więc ładnie się uzupełniają. [B]Na co szczepi się kociaki? bo nie mam pojęcia, a dostałam je zupełnie przypadkowo, nie chcę wnikać w szczegóły i nie znam się na nich[/B][/QUOTE] Dziewczyno przerażasz mnie coraz bardziej! Odda Ty te biedne kociaki, bo za chwilę skończą tak jak Meflo! Zajmij się opieką nad suką i daruj już sobie ratowanie i przygarnianie innych zwierząt. Kompletny brak odpowiedzialności. A może to jakaś głupia prowokacja? Bierzesz kolejne zwierzaki i [B]nie chce Ci się wnikać jak się nimi opiekować[/B]!!!:crazyeye: Quote
Taya Posted January 4, 2011 Posted January 4, 2011 ...po pierwsze : małe kociaki i "łażenie po ogrodzie kiedy chcą", a w dodatku male kociaki W TYPIE RASY (gdyby były z rodowodem to miały by szczepienia , "papierek', oraz instrukcje postępowania od hodowcy ) dlugo ci po tym ogrodzie nie pochodzą. Albo ktoś je zwinie (może to i lepiej???),albo zeskrobiesz je za jakiś czas z ulicy. Dla kota ogrodzenie to nie przeszkoda, a kociaki są bardzo ciekawskie. Oddaj je. Komuś,kto będzie wiedział, jak się nimi zająć. Oddaj je komuś,dla kogo nie bedą zaskoczeniem tylko ZAPLANOWANYMI CZŁONKAMI RODZINY. Po drugie: panleukopenia, koci katar(chlamydia,herpes,calicivirus), kocia białaczka...to choroby,na które narażasz kociaki wypuszczając je na ogród bez szczepień. Dla małych kociąt często śmiertelne choroby. Quote
engelina_88 Posted January 5, 2011 Posted January 5, 2011 [B]Marina_22[/B] do tej pory jakoś wytrzymywałam ten temat, miałam cię za dziewczynę, która owszem, popełnia błędy (bo kto nie?) , ale wyciąga z nich wnioski. Pomyliłam się. Pomijając fakt, że małe stworzenia były prezentem gwiazdkowym (!), to jeszcze. tak myślę, kupione w pseudo. Co wiesz o kotach tej rasy, poza tym, że są "fajnymi, słodkimi maluchami"? Bo na pewno nie wiesz, ajk się nimi opiekować, skoro wypuszczasz je NIESZCZEPIONE na zewnątrz. Porażka... To na co je narażasz, doskonale wymieniła Taya. Są u Ciebie od świąt, a ty jeszcze nie wiesz na co je zaszczepić? Czyli w ogóle nie byłaś z nimi u weta? Quote
Marina_22 Posted January 5, 2011 Author Posted January 5, 2011 nie chce wnikać w szczegóły skąd je mam, o to chodziło. Zaczęłam już czytać o kotach. Coś tam wiem. Wytłumaczę wam się troszkę: Casimir zostanie u mnie na stałe. Natomiast Saśka, za ok. 2-3 miesiące zamieszka u kolegi, jako jego kot. Kociaki dostałam od kolegi, który jechał za granicę, a też je dostał wcześniej pod choinkę, co jest bardzo nieodpowiedzialne. Wzięłam więc je do siebie, zaopiekuje się nimi, a potem jeden zamieszka gdzie indziej. Kociaki biegają po ogrodzie pod moją kontrolą, spokojnie. Do weterynarza z nimi pójdę. Kociaki fakt nie mają rodowodu, ale mój Casimir będzie kastrowany ze względu na zapach jaki dorosły kot potrafi wydobywać z siebie. Co mam wiedzieć o kotach? nie wiedziałam nic tylko o szczepieniach dlatego zapytałam, natomiast kociaki dostają bardzo dobrą karmę, mają ciepło, dach nad głową i towarzystwo. Miały u mnie zostać 2 kociaki, ale kolega bardzo chciał malca dla swojej córeczki, dlatego postanowiłam mu oddać Saśkę. Zostanie mi tylko jeden. Mam jeszcze jedno pytanko: czy kotom tak jak psom wszczepia się czip? Quote
zaba14 Posted January 5, 2011 Posted January 5, 2011 jeśli biega po dworze to chyba odpowiedz jest jasna.... Quote
Delph Posted January 5, 2011 Posted January 5, 2011 Za 2-3 miesiące to kotka pewnie będzie już w ciąży z kocurkiem :shake:. A przedwczesna kastracja kocura może mieć opłakane skutki. Tak, wszczepia się czip. Naprawdę nie uczysz się na swoich błędach? Powielasz dokładnie to, co zrobiłaś z Meflo, bierzesz zwierzaki bez minimalnego chociażby przygotowania i przemyślenia sprawy. Mam nadzieję, że to jest jakaś bardzo marna prowokacja, bo aż mnie zatkało na takie wieści... Quote
Patyś_ Posted January 5, 2011 Posted January 5, 2011 Oddajesz kotkę koledze bo :"chce ją dla córeczki?" To twoim zdanim jest odpowiedzialność? Oddajesz żywe zwierze komuś, bo dziecko chce...? Błagam... :( Reszty nie komentuje. Nieszczepione koty na podwórku... Baardzo mądre i odpowiedzialne. szkoda zwierzat :( Quote
Marina_22 Posted January 5, 2011 Author Posted January 5, 2011 Córka jego ma już 12 lat i jest odpowiedzialną dziewczynką. Mieli już kocura- Kaspra prawie 13 lat i kiedy odszedł chcą kolejnego. Nic złego na pewno się nie stanie,jestem tego pewna Quote
Koszmaria Posted January 5, 2011 Posted January 5, 2011 tyle że psy i koty nie są zwierzętami męża/żony/dziecka/babci-to zwierzęta całej rodziny. dziewczynka sobie może dosypywać jedzonko,ale to jej rodzice muszą być za kota odpowiedzialni.w pełni,dziecko w jej wieku nie może brać PEŁNEJ odpowiedzialności za ŻADNE zwierzę.koniec,kropka. nieszczepionych kotów na dwór się nie wypuszcza-tak jak nieszczepionych szczeniąt.to można wydedukować na drodze zwykłego,zdroworozsądkowego rozumowania. Quote
Patyś_ Posted January 5, 2011 Posted January 5, 2011 [quote name='Marina_22']Córka jego ma już 12 lat i jest odpowiedzialną dziewczynką. Mieli już kocura- Kaspra prawie 13 lat i kiedy odszedł chcą kolejnego. Nic złego na pewno się nie stanie,jestem tego pewna[/QUOTE] Czy 12 letnia dziewczyna zapłaci za szczepienia kota, badz leczenie, gdy coś mu się stanie? proszę cie... Zwierze to nie zabawka. to decyzja całej rodziny. Ta dziewczynka za 8 lat pewnie wywieje z domu na studia, zabierze kota ze sobą? Yh... Quote
Delph Posted January 5, 2011 Posted January 5, 2011 Dziewczyny, już lepiej, żeby [B]Marina_22[/B] koteczkę oddała, skoro to dom, w którym kot był i miał się dobrze. Jeżeli nie ma pojęcia o kotach w ogóle, a do tego ma jeszcze kocurka i wypuszcza je samopas do ogrodu :shake: Oby jak najszybciej, zanim kotów zrobi się "niespodziewanie" więcej, albo np. przestaną się dogadywać z psem czy zaczną sprawiać inne "problemy"... Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.