Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

  • Replies 456
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Posted Images

Posted

Maksiu był dziś na kontroli po tych wybieranych ostatnio zastrzykach. Te obkurczające guzy niewiele obkurczyły, u niego juz nie mozna zrobic nic,
jedynie czekać.... To co krwawi będą wycinać a przynajmniej spróbują, jesli zacznie mocno krwawić, bo wtedy nie bedzie juz żadego wyboru, ale dopóki nie będzie krwawił nic nie ruszamy, bo wetwerynarze mówią,że on miał juz poprzednio tak mocno powycinane,ze tam nie ma jak ciąć i może byc tak, ze jak zaczną wycinać, to wystąpi krwotok, nie będzie jak/czym tego "połapać" i w takim wypadku życie skończy sie na stole operacyjnym, więc na razie żyjemy i czekamy...
Myślałam żeby Wam pokazać jak to wygląda strasznie, bo słowa wklepywane na watek nic nie pokażą i nie oddadzą dramatu Maksia:-(:-( ,ale boje sie zaglądać mu w pychol, ostatnio widziałam to wszystko 2 tygodnie temu i to był straszny widok,
i nie mam odwagi spojrzec na to teraz kiedy wygląda jeszcze gorzej, duzo gorzej:-(
A żebyscie widzieli jak on patrzy w oczy, staje przed człowiekiem, zadziera łepek i tak wlepia te oczęta, taki ma myślący i przejmujący ten wzrok, czasem mam ochote przed nim uciekać, bo taki czuje sie potworny strach przed tą jego chorobą i bezsilnoscią że nie mozna nic zrobic!:placz: przekleta choroba:placz:
Dziś tak stał przed weterynarkami i wgapiał się w nie, a one tylko mówiły- No co tak patrzysz:-( nie patrz tak na mnie....:-(


[SIZE="1"]wykupiłam recepte na encorton i tabletki przeciwkrwotoczne, potem wstawie paragon[/SIZE]

Posted

To straszne Kasiu co piszesz:bigcry::bigcry::bigcry:....
Poczytałam i łzy same popłynęły mi z oczu...
Biedny, kochany Maksiunio... Życie jednak okazało się dla Niego okrutne, dobrze, że w tym wszystkim trafił do Twojej Sąsiadki i pod twoje skrzydła...
Tyle tylko słoneczka w tym ciężkim jego życiu....

[COLOR=magenta][B]MAKSIU! WALCZ JAK NAJDŁUŻEJ!!! BĄDŹ DZIELNY KOCHANY!!!:iloveyou::iloveyou::iloveyou:!!![/B][/COLOR]

Posted

Ja jestem okropną optymistką i łudzę się , że to się zatrzyma. I tak jak w przypadku Pinesi czułam, że to chyba nie wyrok i jak sie okazało, że to ropień, to odetchnęłam. Choć też nie jest za dobrze.:shake: Może tak jak mówiłam zdarzy się cud.:modla: A przecież zdarzają się, więc jest nadzieja.:lol::saint1: Czarodzieje trzymają kciuki za dobre zdrówko Maksiowe i Pinesi:thumbs::thumbs::thumbs:

Posted

[quote name='yunona']Ja jestem okropną optymistką i łudzę się , że to się zatrzyma. I tak jak w przypadku Pinesi czułam, że to chyba nie wyrok i jak sie okazało, że to ropień, to odetchnęłam. Choć też nie jest za dobrze.:shake: Może tak jak mówiłam zdarzy się cud.:modla: A przecież zdarzają się, więc jest nadzieja.:lol::saint1: Czarodzieje trzymają kciuki za dobre zdrówko Maksiowe i Pinesi:thumbs::thumbs::thumbs:[/QUOTE]

chciałabym zeby była nadzieja, choć jeszcze nadzieja :( ale wynik Maksia przyszedł z Olsztyna , od początku był pewny, tyle że była nadzieja,ze choroba nie będzie postępowac w takim tempie, że Maksiu będzie miał więcej czasu...
Na razie je, ciągle ma apetyt i radzi sobie z jedzeniem a to najważniejsze

[SIZE="1"]u Pinesi znalazłam guza między "listwami mlecznymi"( wyciętymi dawno)...[/SIZE]

Posted

[quote name='ida47']biedny piesek , nie wiem Kasiu jak to wytrzymujesz , zostaje tylko czekac[/QUOTE]

sama nie wiem jak, czasem psychicznie naprawdę ledwo,
boje sie na Maksia patrzeć, boje sie widzieć ten jego ufny wyraz pyska i wpatrzone w człowieka oczy, jakby prosił, o niemożliwe:(
i jeszcze moja Misia-moje słońce..., i Pinesia ciągle chorująca , i Dorota chociaz ona na szczęscie choruje lżej
sił mi brakuje :(

Posted

[quote name='Kasia77']sama nie wiem jak, czasem psychicznie naprawdę ledwo,
boje sie na Maksia patrzeć, boje sie widzieć ten jego ufny wyraz pyska i wpatrzone w człowieka oczy, jakby prosił, o niemożliwe:(
i jeszcze moja Misia-moje słońce..., i Pinesia ciągle chorująca , i Dorota chociaz ona na szczęscie choruje lżej
sił mi brakuje :([/QUOTE], trzymaj sie kochana ,jestesmy z Toba , to trudny okres , mojego Maksa pochowalam 2 miesiace temu , a wszystkie Maksy to fajne chlopaki :-(

Posted

Wklejam zdjęcia...
Guz jest tak wielki,że wychodzi na zewnątrz,
na pozostałych widać jak zdeformowaną mordke ma Maksiu - to wszystko guz.
On ma taką wole zycia,
biega,szczeka, nosi w pysku ukochane kapcie pani i je - bezzmiennie wcina michy pełne mięsa.
Jakby udawał, że przecież nic mu nie jest.....
Boję się kazdego kolejnego dnia usłyszeć, że - nie zjadł...

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images49.fotosik.pl/1098/11038ba09566470a.jpg[/IMG][/URL]
[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images41.fotosik.pl/1091/78ee9ca4ffb53795.jpg[/IMG][/URL]
[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images43.fotosik.pl/1124/8debfb994ab330d1.jpg[/IMG][/URL]


Rozmawiałam dziś z wetką, bo najbardziej sie boimy,że ten guz pęknie w nocy,
bo że pęknie to pewne, jest tak wielki (i ciągle rośnie),że może pęknąć w każdej chwili a wtedy trzeba pędzić do kliniki,żeby Maksiu się nie wykrwawił:-(:-(:-(
(mamy do kliniki kilkanascie kilometrów)
W dzień łatwiej-szybciej można dojechać, klinika czynna, a w nocy? ....
Nawet jesli zdążymy , to nie wiadomo co będzie na miejscu- czy uda się go jeszcze uratować, czy będzie jak, czy trzeba będzie w tym momencie pożegnać Maksia na zawsze.....:-(:-(:-(
Wiecie co?, Ja sobie nie potrafie tego wyobrazić, krążą mi przed oczami rózne scenariusze, ale
nie chce wiedzieć jaką to wszystko będzie tragedią

I nie chce żeby umierał w klinice :-(:-(:-(, on sie tak strasznie boi jazdy samochodem i kliniki, chce zeby
umarł w domu, w swoim legowisku, między kapciami swojej Pani, które tak licznie zgromadził i wielbi ponad wszystko

Posted

O Jezuniu... :(:(:(:(:(....
A może nie pęknie ten guz? Może nie będzie stresu jazdy samochodem i widoku kliniki? Może Maksiu tak poprostu sobie zaśnie????
[B]Życzę Maksiuniowi żeby jak najdłużej był radosny i cieszył się życiem!!!...[/B]

Posted

Ja też się boję wchodzić na wątek... Biedny Maksiulek...
Przecież, nawet jak Go nie boli, to On napewno czuje to, co Mu ciąży na buziaku....
Najważniejsze, że ma w sobie tyle woli życia i jest radosny!!!
Maksiuleńku! Przytulam Cię bardzo, bardzo mocno serducha:buzi::buzi::buzi:!!! i życzę radości z każdej chwili:smilecol:...

Posted

[quote name='paulinken']A jak te preparaty, które Pani Teresa polecała?[/QUOTE]

trudno powiedzieć, bierze tego trochę, czy pomogło? - ja wierzę,że te wszystkie preparaty którymi karmimy chore psy,
zawsze w jakimś stopniu pomagają, wierze,że bez nich choroba pokonałaby je szybciej.
Być może, dzięki temu co dostawał Maksiu, ciagle jeszcze jest...
........jak ja mam o tym pisać.....ze strachu przed rzeczywistoscią chciałabym zapomnieć....nie wiedzieć, nie widzieć i nie słyszeć ,
a wiem,ze już wczoraj Maksiu zjadł tyle co kot napłakał, dziś tylko pił, zobaczymy jak bedzie do wieczora...
I zapach - zapachu Wam nie opiszę... potwornie to wszystko śmierdzi, zgnilizna w najczystszej postaci...
Myślę,ze zbliżamy sie do końca.........................................................

Posted

Nie mogę tego czytać:shake::-(:shake::-(......... To straszne..........:bigcry::bigcry::bigcry::bigcry::bigcry:...
Maksiuniu! Miej się najlepiej, jak potrafisz!!! Przytulam Cię Kochany:calus::buzi::calus::buzi:......

Posted

Kasiu.....strasznie Ci współczuje.. sama tez serce mam skrwawione. Nie pozwólcie Mu cierpieć ...proszę. Jeśli bedzie juz ten czas....wezwijcie weta do domku. Przyśpijcie troszkę ketaminą....a dopiero potem morbitalem. Zapewnijmy My komfort do końca Jego dni..... Mój Kochany Maxiu....

Posted

[quote name='nescca']Kasiu.....strasznie Ci współczuje.. sama tez serce mam skrwawione. Nie pozwólcie Mu cierpieć ...proszę. Jeśli bedzie juz ten czas....wezwijcie weta do domku. Przyśpijcie troszkę ketaminą....a dopiero potem morbitalem. Zapewnijmy My komfort do końca Jego dni..... Mój Kochany Maxiu....[/QUOTE]

Pełna miska to jego zycie, dlatego jeśli nie bedzie mógł już jesć, przestanie na dobre, nie będziemy odwlekać ...,
skazywać go na głód, nie jego- psa który tak kocha jesć!

Na szczęscie wczoraj po południu zjadł, jakby nigdy nic, teraz już każdy dzień dzieli sie na zjedzone i nie zjedzone posiłki:sad:
Poza tym chodzi, szczeka, cieszy się nieprzeciętnie kiedy przychodzą do niego koleżanki - on chce żyć, bardzo o to normalne życie walczy...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...