Jump to content
Dogomania

KLAN CZARNYCH czyli świat według JAMBI


jambi

Recommended Posts

[quote name='Fides79']ha ha ha no niezły cyrk, małe zaroślaki, Aron elegancik i jeszcze jeden piesek :lol:[/QUOTE]

ten jeszcze jeden, już kiedyś tu był, w Galerii :) to psiak mojego wujka, kiedyś Wam pokazywałam fote jak 3 paskudy całkowicie porzucając ułożenia się na zielonej trawce zaległy na mnie gdy sobie spokojnie wypoczywałam na leżaczku, bo przecież czemu by nie prawda? :diabloti:

Magda, "zaroślak" ... oj tam oj tam ;) Arona zdążyłam ostrzyc, natomiast małe już się nie załapały - na początku marca, było jeszcze za zimno, a pod koniec marca już nie dałam rady ;) tamtego roku obciachałam je dopiero pod koniec kwietnia :lol:

[quote name='Saththa']ale ale... gdzie ja go widziałam... U Magdy?[/QUOTE]

tak, u Magdy :lol:


a tak na marginesie - na tym filmiku Aron miał 9 lat, więc jak ktoś Wam powie, że 9 czy 10 letni olbrzym to staruszek, to nalezy to między bajki włożyć :)

* * *

Eria, odpowiadając na Twoje pytanie - jak Abi :)

cały czas się "oswajamy", jest nieco lepiej niż na początku - mała zaczyna się do nas przyzwyczajać, czasem zachęca do zabawy, ale wystarczy jakiś "mocniejszy" gest, w stylu machnięcie ręką, a mała już ogon pod siebie i panika... myślę, że jeszcze długa droga przed nami, choć - wyraźnie jest lepiej :)

Sandra pytała kiedyś jak Szymek z Abi :) a, o tak :

[URL="http://imageshack.us/photo/my-images/195/dsc2470l.jpg/"][IMG]http://img195.imageshack.us/img195/3715/dsc2470l.jpg[/IMG][/URL]

:)

a i jeszcze takie mam:

[URL="http://imageshack.us/photo/my-images/338/dsc2469y.jpg/"][IMG]http://img338.imageshack.us/img338/659/dsc2469y.jpg[/IMG][/URL]


a tak było na działce :)

[URL="http://imageshack.us/photo/my-images/411/dsc2413k.jpg/"][IMG]http://img411.imageshack.us/img411/8438/dsc2413k.jpg[/IMG][/URL]


ale...

ale, żeby nie było tak kolorowo....

w pewnym momencie Abi zniknęła mi z oczu, po chwili znalazłam ją... wciśnięta była za śmietnik.... taki sobie "schron" znalazła....

[URL="http://imageshack.us/photo/my-images/408/dsc2397.jpg/"][IMG]http://img408.imageshack.us/img408/3521/dsc2397.jpg[/IMG][/URL]


spójrzcie na tą mine :(

[URL="http://imageshack.us/photo/my-images/21/dsc2398p.jpg/"][IMG]http://img21.imageshack.us/img21/6843/dsc2398p.jpg[/IMG][/URL]



Generalnie - w domu zachowuje się zupełnie inaczej niż na dworzu - w domu jest już "prawie normalnym psem", no... piłeczki nie przyniesie, jak coś upadnie to ona zwiewa, ale i przyjdzie na zawołanie, zaczepia ząbkami :)

na dworzu natomiast - inna bajka :shake: szarpie się na smyczy, boi sie ludzi, innych psów - ale nie wszystkich, no i z tego wszystkiego czasem zapomina się załatwić... ale nic to, potem jej sie przypomina ... w domu :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

co mam pisac , sama wszytsko wiesz , czas czas cierpliwosc , konsekwencja i zrozumienie w koncu da rezultaty ale moze nie zrobic z niej odwaznego gotowego na wszytsko psa, ale spokojna zrownowazona choc deczko wycofana tyz moze byc fajna

trzeba czekac czas pokaze co ona tak naprawde ma pod skora, to jeszcze mlodziutka dziewczynka i ma wiele wiele mozliwosci rozwoju
piekna jest ale to spojrzenie ma ....... no nie do przeoczenia

widze ze Szymka zaakceptowala i sie go nie boi wiec wedle mnie przy jego ruchliwosci jest sznasa ze i ona sie do wielu rzeczy przyzwyczai ino trza czasu
a dziewczyny jak zwykle dziarskie hihihi mapuiszonki kochane

Link to comment
Share on other sites

ale cudnie z Szymkiem :loveu:

ciekawa jestem na ile uda się Wam ją ucywilizować żeby się nie bała - Drops już zostanie taki jak jest raczej - dzikus niedotykalski do obcych, nawet nas się boi jak się czegoś wystraszy - ale u niego inna sprawa była bo chyba Abi nie tyle była bita co nie miała kontaktu z ludźmi co? i stąd lęk - przed nieznanym?

Link to comment
Share on other sites

[B]Tekla [/B]- tak, masz rację :) myślę, że czas, czas pokaże co tak naprawde drzemie w tym małym psiaku :) my mamy czas, ona tym bardziej ;)
Abi ma podobno około roku - jak dla mnie ma troche więcej - w każdym razie to jeszcze młody psiak

[B]malawaszka[/B] - myślę, że własnie tak - jej "problem" wynika z kompletnego braku socjalizacji, braku kontaktu z człowiekime - bądź kontaktu mocno ograniczonego, brak obycia z ludzkim stadem;

myślę, że sporo uda nam się wypracować, ale myślę także, że to jest taki typ - nieco wycofany, uległy

[B]weszka[/B]... co tu dużo mówić... banda była fajna....


cały czas szukam filmików, zaskakuje mnie, że tak naprawde jest ich niewiele ... smutne to. Gdyby człowiek myślał, że kiedyś, w przyszłości będzie musiał pielegnowac jedynie wspomnienia, kręciłby film za filmem... echhh....

ale wróćmy na ziemie

z ostatnich wieści - niestety Fred ma prawdopodobnie nawrót choroby - wygląda na to, że nie zniszczyliśmy bakterii - od kilku dni pies trzepie uszami, w sobote zajrzałam mu do ucha (ucho jest bolesne) a tam - smród i bagno.... po dogłębnym wyczyszczeniu doszliśmy do wniosku, że albo to deja vu albo mamy nawrót....
nie ma ropy, ale jest ciemnobrązowa cuchnąca wydzielina - to samo co wcześniej...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='malawaszka']ciekawa jestem na ile uda się Wam ją ucywilizować żeby się nie bała - Drops już zostanie taki jak jest raczej - dzikus niedotykalski do obcych, nawet nas się boi jak się czegoś wystraszy - ale u niego inna sprawa była bo chyba Abi nie tyle była bita co nie miała kontaktu z ludźmi co? i stąd lęk - przed nieznanym?[/QUOTE]
Podług mnie, to lanego psa wyprowadzisz, jeśli miał socjalizację ok (typu Kluchowska). Natomiast dzikusa wychowanego bez człowieka jest trudniej, a czasem wcale się nie da.

Ale to takie tam, bom ciekawa co z Abi wyjdzie :)

Link to comment
Share on other sites

no to może Drops za 5 lat się wyprowadzi... na lepsze albo od nas :D on zna ból, pamięta że jak ręka leci to bolało, że jak noga się zbliża to bolało - odruchy ma zakodowane - bawimy się ręką żeby nie była straszna - jest lepiej, ale jak się nie jest przy nim w gestach ostrożnym to się kuli - tego nie wiem jak wyprowadzić, no chyba, że on od samego początku - od szczyla był tak "wychowywany" czyli nie miał socjalizacji w porządku...

Link to comment
Share on other sites

ja juz kiedys u siebie chyba mowilam ze tekla byla ze zlych rak ze byla bita , ze byla ostro wychowywana i byla "szkolona na psa obronnego" jak do nas dotarla bala sie wielu rzeczy, wielu rzeczy nie znala , ale ten czas jaki przezyla przed nami do dzis czasem wylazi, ale ino czasem i bardzo niewiele, ino ze Tekla byla zawsze twarda dziewczyna , myslaca i wyciagajaca daleko idace wnioski jesli chodzi o swoje dobro hihihi i kalkulujaca bardzo szybko wiec potrafila sie bardzo szybko dostosowac do nas do naszych wymogow, do naszego zycia i chyba jest szczesliwa ale czasem widze ze tamto zycie w niej siedzi nie zostalo zakopane w otchlani niepamieci ale zwycieza terazniejszosc ,ino ze ona nigdy do ludzi jako takich nie stracila ciekawosci i zaufania ograniczonego , bo nieufna do obcych zawsze byla i taka zostala.

tak, stanowczo latwiej z psem bitym ale nie za dlugo i nie za dotkliwie , jak z psem ktory nie nauczyl sie zyc z czlowiekiem , takie wymagaja wiele czasu i wiele cierpliwosci i jednak gwarancji nie ma ze beda takie jakie chcielibysmy zeby byly ale to nie znaczy ze takie sie nie staja niektore

Link to comment
Share on other sites

Dla mnie to jest jeszcze coś takiego jak charakter, geny czy jak to nazwać. I tak moja Lizka, ona wcale nie musiała być lana żeby tak się zachowywać i reagować. To jest mega miękki pies i na niej 1 klaps mógł zrobić wrażenie na całe życie. Już Ci pisałam kiedyś, że coś chciałam przy Lizce zrobić i się przewróciłam koło niej, to się posikała bidna :( Na nią wystarczy ostro spojrzeć i już jest przerażona. A Sadie jak już mi zaufała, to nie powiem - się jej przykleiło kilka razy i ma to w de obecnie :lol: Na podniesioną rękę dłuuugo zaczynała się rozglądać. A jak pierwszy raz podniosłam przy niej rękę... to mnie udziabała :p Twoje psy zresztą też mają różne doświadczenia, a Luna też ma swoje problemy.

Link to comment
Share on other sites

tak Luna też się boi i ona np przy moim szwagrze kładzie się na glebę jakby ją lał nie wiadomo jak, ale u niej to jest inaczej niż u Dropsa - ona jest własnie taka miękka, tchórzliwa z natury - socjal miała przecież w mieście, ale myslę, że ona była wzięta od matki jak była za mała i może to, a może coś innego - nie wiem, jednak to zachowanie kazde z nich ma inne; widzę po Dropsie że on przełamać się nie potrafi tak jak piszesz, że Sadie ma teraz w d-e jak dostanie w dupsko - jego bym nie mogła bo on na samo "spodziewanie" się skowycze - w sensie jak kiedyś coś robiłam obok niego i wydało mu się że dostanie to padł ze skowytem - może potrzebuje jeszcze więcej czasu, bo np spacery po mieście zupełnie już nie są dla niego problemem

Link to comment
Share on other sites

Może mu tak zostać do końca, bo on też może być ten wrażliwszy/miękki typ. Znaczy, że nie dość, że przeżycia kiepskie, to i trafiło na słabego :( Moja Klucha, to teraz jak się "spodziewa" lania, to biegnie szybko, ale nie że się boi i potemu wraca. Coś na zasadzie "dobra zlewaj szybko, bo ja muszę szybko tam wrócić" ;) Świr. Oczywiście ja jej nie zlewam teraz, ale już wie co to znaczy a i tak robi co jej się podoba ;)

Link to comment
Share on other sites

Jak było z naszym Smolusiem,był bity i to bardzo,bał się podniesionej ręki z odległości 1,5m ale mu przeszło zupełnie tylko współpracy z człowiekiem się nie nauczył ale to rottek wziął górę.

Luna jeśli za wcześnie została wzięta od matki to może mieć problemy z dogadaniem się z psami a jeśli czegoś bardzo wystraszyła się między 7(9)? a 12 tyg. to zostanie jej na całe życie.
I tak jak napisała Zerduszko kwestia charakteru,jak u człowieka.

Link to comment
Share on other sites

Z biciem to tak jest, że coś tam w psychice psa zostaje na zawsze.
Lusia przygarnięta przez moją babcię cały czas reaguje na szybki ruch ręką i przykleja się do ziemi.
Ale po za tym to się tak rozbrykała, że to kompletnie nie ten pies co na początku.

Myślę, że Abi tez nabierze zaufania. Z Szymkiem wygląda cudnie:loveu:
I tu widać ogromne postępy:)
Z siusianiem to tez trzeba dać jej czas.

Co by nie było szkoda jej i wspaniale, że dostała taką szansę:loveu:

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj wieczorem wybraliśmy się do weta. Hubert z Fredem, ja z Abi. Abi tylko tak, towarzysko. Jej kontakt z wetem zakończył się na wadze, nie ona powiem była przyczyną tej wizyty. Rzecz dotyczyła Freda.
Mamy nawrót.
Choroba uszu dała o sobie ponownie znać. Ze zdwojoną siłą.
Uszy są znowu zawalone, zalega w nich śmierdząca wydzielina, wszystko wygląda, pachnie, tak jak wcześniej, a to oznacza, że bakteria nie została zwalczona. Leczenie należałoby powtórzyć.
Dodatkowo wet obmacał Freda - pies wykazuje jakąś bolesność w brzuchu, najpewniej pęcherz moczowy, bo przy uciskaniu tegoż wyje najbardziej, jednak "kawałej dalej" również się spina i skowycze. Wskazaniem byłoby zapewne kolejne USG i badanie moczu.
Jednak...
jeśli jest to pęcherz, należałoby psu podać antybiotyk - zgodnie z tym co mówi wet, ten antybiotyk napewno "zrobi mu źle" na uszy... ale i tak nie można zacząć podawać antybiotyków dopóki nie wyleczyliśmy grzybicy - leczenie wciąż trwa...
Czyli - najpierw należąloby zakończyć leczenie grzybicy, potem wziąć się za pęcherz - czyli znowu walnąć mu antybiotykiem... po pęcherzu przyjdzie czas na uszy - teoretycznie. Poprzednie leczenie uszu trwało 6 tygodni - miało być, że się udało. Podczas operacji pies miał dokładnie płukane uszy - nic tam już nie było ... podobno, chociaż, nie tak całkiem "podobno", bo na własne oczy widziałam jak te uszy są różowiutkie! można było bez obawy odchylić ucho i zajrzeć do środka, a w nozdrza nie uderzał ten potworny smród... cholera! tak było jeszcze miesiąc temu!
Wtedy mówiłam, że jest lepiej!
Miesiąc temu, wszystko wskazywało na to, że zmierza ku lepszemu. I nagle - grzybica, łyse placki, łupież... kolejne leczenie: Ketokonazol, leki na wątrobe osłonowo (Heparagen), jakieś smarowidła... minęły 3 tygodnie leczenia - grzyb zaczął odpuszczać... a teraz znowu te uszy.
Wczoraj pół nocy pies trząsł uszami, popiskiwał, powarkiwał.
Wychodzi na to, że to jest zamknięte koło. Że sprawdziły się słowa jednego z wetów, że uszy da się zaleczyć, ale nie wyleczyć. Pies ma tak osłabiony organizm, że chyba nie daje już rady - ciągłe antybiotyki = wyjałowienie organizmu = atak grzyba = osłabiony organizm = nawrót choroby, rozwój bakterii = antybiotyki i tak w kółko...
Od początku sierpnia, odkąd pies jest u nas, tylko 2 tygodnie nie dostawał żadnych leków, specyfików.
Wetka stwierdza, że jeżeli tak szybko doszło do odnowienia choroby, to znaczy, że bakteria siedzi mocno, trwale a infekcja jest bardzo głęboka.
Chyba przegraliśmy

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...