Milka__ Posted June 14, 2010 Posted June 14, 2010 Witajcie. Piszę, ponieważ bardzo zastanawia mnie zachowanie mojego psa Bastera w stosunku do innych psów. Jest to 2-letni samiec sznaucera średniego, niekastrowany. Chodzi o to, że pies wykazuje agresję smyczową, widząc na horyzoncie inne czworonogi. Wygląda to tak, że rzuca się, staje na tylnych łapach i ciągnie do nich. Generalnie jest on psem bezproblemowym (posiada podstawy posłuszeństwa - szkolony pozytywnie, trenujemy agility), natomiast przy bezpośredniej konfrontacji szereg tych zachowań nagle zanika. Przy spotkaniu z drugim psem - samcem, obwąchuje go i odchodzi, nigdy nie wszczął bójki. Jest nauczony pracować z innymi psami i skupiać sie przy nich, chodzi mi konkretnie o fakt rzucania sie na smyczy. Zdarza się natomiast, że bywa spięty, najeżony, ale nigdy nie warczy. Były takie sytuacje, kiedy rzucił się na niego pies - mniejszy lub większy, Baster wtedy wcale się nie bronił, tylko próbował odepchnąć ciałem napastnika, wykręcając się, a po wszystkim stawał jak gdyby nic się nie stało, całkowicie niewzruszony. Było też tak, że młody 8miesieczny border collie (większy jednak od Basta sporo) kłapał na niego nachalnie bez powodu zębami i "zaganiał" go zaraz po tym, jak mój pies spokojnie odszedł po powąchaniu się. Kiedy młody przegiął i zaczęła się ostrzejsza przepychanka, w pewnym momencie Baster skoczył na niego od tyłu (pozycja jak do kopulacji) i złapał go po prostu mocno łapami dopóki tamten się nie uspokoił i nie stanął bez ruchu. Przypuszczam, że była to oznaka dominacji lub chęć pokazania młodszemu panujących zasad - co o tym sądzicie? Dziwi mnie właśnie to, że Baster tak bardzo dąży do kontaktu z psem, na smyczy wykazuje agresję i również podczas podchodzenia podbiega do psa od przodu, czasem na ugietych łapach, nie respektując często sygnałów uspokajających wysyłanych przez drugiego osobnika, a mimo to nie wykazuje agresji i nigdy, nawet zaatakowany, nie broni sie, nie odpiera ataku. Tak, jakby szukał zaczepki, ale nie chciał bójki. To interesujące, ale troche skomplikowane, spotkaliście sie z czymś takim? Zdaję sobie sprawę z tego, że psom często sie nie podoba jego zachowanie, m.in. to podchodzenie od przodu, bo wszystko wskazuje na to, że ma nieprzyjazne zamiary. Czasem kładzie głowę na kark, ale nigdy nie zaatakował. Co do socjalizacji, to myślę, że wszystko jest jak należy, od małego miał mnóstwo okazji do spotkań z psami i nigdy nie było problemów. Z małymi samcami potrafi się bawić i ganiać, do większych ma dystans i woli trzymać się na odległość, jednak zaobserwowałam nerwowe zachowania podczas szaleństw innych dużych psów, kiedy np. zaczynają biegać w koło niego i skakać. Wtedy biega za nimi, "pochrapując"(to nie jest warczenie), a w skrajnych sytuacjach podszczypuje i odskakuje (ale to też zależy, bo zdarza sie że to olewa - wlaśnie to jest zastanawiające!). Dodam też, że małym psom bardziej pozwala na siebie wskakiwać, ignoruje to, a czasem nawet zacheca do zabawy. W większej grupie przy psach samce całkowicie ignoruje. JEst możliwość, że jego zachowania wynikają z niepewności, lękliwości? Ogólnie Baster jest psem lękliwym odkąd tylko do mnie trafił (a miał wtedy 8 tyg.). Przez jego lęki staje się nadpobudliwy, ale wciąż pracuje nad skupieniem, by dawać mu pewność siebie i być dla niego dobrym przewodnikiem - podporą. Przykładowo już od pierwszego dnia w domu u nas reagował lękliwie na obce osoby (chowanie się pod biurkiem i szczekanie). Mnóstwo pracy sprawiło jednak, że jest teraz bezproblemowym psem, jednak w pewnych sytuacjach reaguje bojaźliwie, przykładowo nie da się pogłaskać obcym osobom (nie pozwalam na to zresztą, ewentualnie w ramach socjalu proszę osoby o dawaniu psu smakołyków, zezwalam jedynie na dotyk pod brodą, jak pies sam wykaże chęć nawiązania kontaktu). Nie wiem, z czego ta lękliwość się wzięła, bowiem psiak pochodzi z bardzo dobrej hodowli i wszystko było w jak najlepszym porządku. Powracając jednak do głównego zagadnienia.... Kiedy tak się zachowuje na smyczy, staram sie odwracać jego uwagę smakolami, zabawkami, zanim zauważy psa, jednak czasem nic na niego nie działa. Co o tym wszystkim myślicie? Chciałabym przede wszystkim, żeby psiak czuł się komfortowo. Quote
badmasi Posted June 14, 2010 Posted June 14, 2010 A jesteś pewna, że twój pies jest lękliwy? Może to tylko nieufność? Psy lękliwe zazwyczaj przejawiają cały zespół zachowań-boją się ludzi, grup ludzi, wielu przedmiotów, dźwięków....Na widok stracha potrafią uciekać, wpadać w letarg, drżą, mają przyspieszoną akcję serca, ślinotok i nie przyjmują pożywienia. Bywają psy nieufne, ostrożne-niechętnie podchodzą do nowych znajomości, nie przepadają za towarzystwem obcych psów i ludzi, trzeba się postarać aby zaskarbić sobie ich zaufanie. Agresja smyczowa może mieć wiele powodów: napinanie się właściciela (strach przed konfrontacją), odruchowe skracanie smyczy, dopuszczanie do mierzenia się przez psy wzrokiem, ... Teoretycznie samemu można zrobić kilka rzeczy-odwołać psa do siadu i skupić na sobie, odwrócić się i iść w inną stronę z komendą zwrot, schować delikwenta za plecami tak aby nie miał kontaktu wzrokowego z przechodzącym psem.Próbowałaś tych rzeczy? Bywa, że psy na smyczy zachowują się wstrętnie, puszczone luzem i po odprawieniu swoistych rytuałów rozchodzą się w spokoju. Biorąc pod uwagę opis zachowania twojego psa puszczonego luzem to zachowuje się moim zdaniem całkowicie normalnie. Nie wiem co cię konkretnie niepokoi i co byś chciała osiągnąć? Quote
Milka__ Posted June 15, 2010 Author Posted June 15, 2010 Dziękuję za odpowiedź. Uważam, że jest to lękliwość, ponieważ wystąpiły jeszcze inne zachowania, których tu nie wymieniłam, jednak nie przeszkadzają one tak bardzo. Boi sie dużych grup ludzi, tłumów, kiedy ktoś zrobi gwałtowny ruch (ucieka a potem sie odwraca i szczeka - ale to sie tyczy osób obcych lub nowo poznanych). Niektórych przedmiotów również się boi, ale z tym jest chyba najlepsza sytuacja, bo jego wrodzona ciekawość pozwala mu przezwyciężyć lęki. Najpierw sie wystraszy, odskoczy, "pufa" na przedmiot, jeży się, a potem spięty okrąża go i następnie zbliża się, by powąchać, aż strach całkowicie mija i wszystko jest ok. W takich sytuacjach pozwalam mu się zapoznać z przedmiotami, sam decyduje czy ma na to ochotę, czy nie. Co do agresji smyczowej, to stosowałam różne metody. Smycz jest zawsze luźna, bo psiak ładnie się na niej zachowuje, natomiast kiedy pojawia się pies, Baster leci do niego bez względu na to, czy coś go ogranicza czy nie. Ewentualnei kładzie się w bezruchu na ziemi i nie chce iść, a kiedy czworonog sie zbliża (nieważne czy idzie na wprost czy z boku), ten "wystrzela" jak z procy. Stosowałam rozdzielanie ciałem - nic nie daje, on wtedy lata na boki, żeby wyjść przede mnie, poza tym i tak muszę go prowadzić przy tej nodze wewnętrznej, kiedy idziemy np. alejką w parku, bo jak mam go przy zewnętrznej i skrócę mu smycz, to będzie się odbijał od moich nóg (po pierwsze pobrudzi, po drugie cieżko go utrzymać), a jak dam dłuższą to wyleci mi przed nogi i nie mam jak iść,ani go przytrzymać. Próbowałam z siadem, skupianiem uwagi i to sie sprawdza przy większych odległościach, od mało interesujących psów (stare albo takie, które go całkiem ignorują) daje się odwołać dość często. Co bym chciała osiągnąć? To, żeby spokojniej szedł, a nie się rzucał, bo to po prostu bardzo niewygodne, on jest silny. Daję z nim spokojnie radę, ale jednak trochę waży, bo 22 kg. Są osoby, które by go nie utrzymały. Dodam jeszcze, że chodzi w szelkach, bądź zwykłej skórzanej obroży, nie ma mowy o żadnych kolczatkach itp. Generalnie to zastanawia mnie mocno to jego zachowanie, że pozornie taka zadziora, a normalnie jest spokojny i mimo prezentowanych zachowań dominacyjnych do innych psów, nie potrafi się obronić przed rzekomym atakiem. Myślę, że chyba skupianie go na sobie będzie najlepszym sposobem, ale strasznie się pobudza, widząc innego zwierzaka.. nie wiem, jak nad tym zapanować. Gdyby dało się to wyeliminować, spacery byłyby przyjemniejsze i nie musiałabym skręcać, widząc innego dużego psa ani się stresować, bo niektóre osoby nie panują nad swoimi zwierzakami. Przykładowo babeczka w lesie z wielkim psem wielkości bernardyna na spacerze, na kolczatce i na flexi (o zgrozo), mój spokojnie szedł jeszcze wtedy i tamten wystrzelił w naszym kierunku, przewracając swoją panią i ciągnąć ją po korzeniach na drodze. O mały włos a skończyłoby się tragicznie. Weszłam miedzy psy, swojego na siłę odciągałam do tyłu i jakoś się to udało zakończyć... dlatego teraz się boję, że ktoś może mieć problem z panowaniem nad swoim psem i mojemu może grozić niebezpieczeństwo - schodzę takim z drogi, dlatego fajnie by było, gdyby mój sie zachowywał nieco spokojniej... Quote
badmasi Posted June 16, 2010 Posted June 16, 2010 A myślałaś o szkoleniu ukierunkowanym na problem? Biorąc pod uwagę gabaryty psa to rzeczywiście może być słabo. Moi znajomi mają sukę, która podobnie się zachowywała. Nie jest agresywna ale jej pobudliwość była bardzo męcząca. Stosują obecnie kilka metod wyuczonych przez szkoleniowca i te metody się sprawdzają jednak wolałabym ich nie przytaczać gdyż wymagają one pewnej wprawy. Mój szetland też lubi "czaić się" na psy-kładzie się i wyskakuje jak sprężyna. Większość psów traktuje to jak zaproszenie do zabawy-są to głównie psy pasterskie, które przodują w tego typu zachowaniach (lubią to także znajome terriery) jednak większość nie czyta tego zbyt dobrze. Dlatego prowadząc psa na smyczy i widząc, że szykuje się do swojego ulubionego numeru natychmiast ustawiam psa za plecami blokując nogą. Zasłonięty rezygnuje z głupot ale to mały pies więc sztuczka nie jest trudna do wykonania. Biorąc pod uwagę twój opis co do lękliwości psa to nie jest ona tak duża, że może ona stanowić problem nie do rozwiązania. Jeśli pies wykazuje ciekawość tzn. że nie jest źle. Dobrze, żeby szkoleniowiec ocenił na ile pies jest strachliwy, na ile pobudliwy, na ile wykazuje zachowania dominacyjne. Jeśli mam być szczera to obawiam się, że biorąc pod uwagę to że próbowałaś już wszystkiego i masz dużą świadomość prowadzenia i uczenia psa to problem może rozwiązać jedynie dobry szkoleniowiec, który rozpozna właściwie zachowania psa i nauczy cię jak sobie radzić z konkretnymi problemami. Można też zastosować spacery równoległe (ja to robię z drugim moim psem) ale bez pomocy szkoleniowca podobne eksperymenty mogą mieć znikomą wartość wychowawczą. Tym bardziej, że bez opanowania konkretnych metod, twój może się odczulić na konkretnego psa z którym ćwiczysz zaś w towarzystwie innych zastosuje cały zestaw niepożądanych zachowań. Co do historii z bernardynem, to myślę że nie ma tu twojej winy. Mało, który pies zachowałby się spokojnie na miejsu twojego. Większość zareaguje szczekaniem, czasami atakiem (obroną) a niektóre wezmą nogi za pas. Ja w takich sytuacjach odwołuje psy do siadu odwracając tyłem do napastnika (jeśli ten jest na smyczy), bywa że nieskutecznie (szczekają) jeśli agresor jest nachalny i zbyt blisko (nos w nos)jednak w obliczu realnego ataku i przewagi przeciwnika moje psy się poddają i nie walczą co kilka razy uratowało im życie. W momencie jeśli już dojdzie do ataku przez psa puszczonego luzem to nie warto odwracać swojego plecami do napastnika i zmuszać do wykonywania komend (wiem że tego nie zrobiłaś), pies musi się bronić lub poddać, pokazac zestaw sygnałów. Wkraczanie między psy też może się skończyć źle dlatego najlepiej potraktować napasatnika gazem. Można odgrodzić swojego ale trzeba uważać aby napastnik lub co gorsza twój własny pies nie przekierował ataku na ciebie. Quote
Milka__ Posted June 18, 2010 Author Posted June 18, 2010 [quote]A myślałaś o szkoleniu ukierunkowanym na problem?[/quote] A dokładniej? Próbowałam tylko metod wymienionych w pierwszym poście, czyli skupiania, rozdzielania itp. A jakie metody stosowali wobec tej suni? Pytam z czystej ciekawości. Czy są to metody awersyjne, a może odwrażliwianie? Ja stosowałam na razie same pozytywne, jestem zwolennikiem tych metod, ale warto dowiedzieć się czegoś też o innych sposobach, a nuż trafi się jakiś odpowiedni i dający dobre rezultaty. Słyszałam też o czymś takim, że można prowadzić psa przy psie i mają tak iść przy właścicielach aż nerwus się nie uspokoi. Wątpię jednak, czy to coś da, bo zachować się przy psie to on potrafi, ale chodzi o moment powitania. To o tym pisałaś, prawda? O spacerach równoległych. Co do szkoleniowców... uważam, że nie ma w okolicy takiego, do którego mogłabym się z tym zwrócić. Już jedno "szkolenie" zaliczyłam, ale w porę zrezygnowałam i już wiecej podziękuję. Szkolę psa sama, to moja pasja i hobby. Nie jest to zresztą tak straszny problem, ale zastanawia mnie, czemu mój pies tak robi i czy są jakieś skuteczne metody na to, bo jak na razie na nic takiego nie trafiłam. Skupianie pomaga, ale on się bardzo łatwo pobudza, a czasem nic nie działa wcale.. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.