tessciowa Posted November 13, 2005 Posted November 13, 2005 Witam jestem u was od niedawna, a psami zajmuję się od kilkunastu lat. Najczęściej wśród moich uczniów stosowałam metodę pisku lub/ i gryzienia w ucho. Szczenię rodzi się z niewykształconymi do końca mięśniami żuciowymi szczęki, przez to nie jest w stanie do końca kontrolować siły ugryzienia i musi się tego nauczyć. W gnieździe uczy się tego podczas zabawy z braćmi oraz od matki. Wygląda to mniej więcej tak: szczeniaki bawią się jeden drugiego ugryzie za mocno i ten gryziony albo bardzo głośnym piskiem albo też piskiem i odgryzieniem się manifestuje za mocne zaciśnięcie szczęk przez tego pierwszego. Suka natomiast albo odchodzi od rozbawionego wampirka lub przytrzymuje go za kark, jeśli on nie chce się opanować. Nie jest to złapanie za skórę na karku i podniesienie (to rzadkość) tylko przytrzymanie za kark przy ziemi/podłodze. Zachowanie stadne przekładamy na nasze "stado" ludzko-psie. Należy pamiętać przy tym, że generalnie psiak od małego powinien nauczyć się, że ludzi się nie gryzie, nie podgryza, nie "przeżuwa". Jedynym wyjątkiem są psy sportowe lub takie, które będą szkolone na psa obronnego. Wtedy oduczanie podgryzania odbywa się o wiele delikatniej i trochę w inny sposób. Jeśli chodzi o proponowane przez Panią Zofię Mierzwińską metody szkolenia są one całkiem godne polecenia, uważam jednak, że nie do końca nadają się dla ludzi posiadających psa po raz pierwszy. Nie posiadają oni wiedzy i umiejętności pozwalających na ewentualną zmianę metod szkoleniowych i dostosowania ich do danego osobnika. Zwłaszcza gdy trafią na zwierzaka o tendencji do dominacji. Pozdrawiam Quote
Behemot Posted November 13, 2005 Author Posted November 13, 2005 Bardzo dziękuję za treściwe i mądre odpowiedzi :fadein: Na razie udaje mi się opanować wampirzą naturę w jeden sposób. Nauczyłam jej wykonywania komendy "siad". Reaguje pięknie - nawet, kiedy jest bardzo rozochocona, bo wie, że jeżeli uspokoi się i usiądzie, dostanie smakołyk (kawałeczek żółtego sera). Nic innego na nią nie działa :( Metoda ignorowania z pewnością jest dobra, ale jak ją wykorzystać w malutkim mieszkaniu, gdzie jedynym zamykanym pomieszczeniem jest łazienka? :wink: Zauważyłam też, że Sonia z wielkim szacunkiem traktuje kuchnię. Kiedy tylko przekraczamy jej próg, kończy się podgryzanie stóp. Kuchnia budzi w niej respekt, bo Sonia wie, że tam się robi jedzonko :wink: Może mogłabym jakoś wykorzystać te pozytywne wzmocnienia w wychowywaniu Soni? Quote
an3czka Posted November 13, 2005 Posted November 13, 2005 ...albo karmic ja nie tylko w kuchni. Mozesz udawac np. w pokoju, ze robisz jej jedzonko, ze niby mieszasz w misce skladniki, itp. :P moze to zadziala. Lazienka, to swietne miejsce, w ktorym mozna sie na chwile zamknac, az sie wampir stonuje troszke. Mozesz polaczyc obie metody. Quote
coztego Posted November 13, 2005 Posted November 13, 2005 [quote name='an3czka'] Lazienka, to swietne miejsce, w ktorym mozna sie na chwile zamknac, az sie wampir stonuje troszke. Mozesz polaczyc obie metody.[/quote] Otóż to! ;) U mnie karnym zamknięciem była ubikacja :fadein: Bo to jedyne pomieszczenie, w którym maluch nie ma się czym "zająć" :wink: Behemot, tylko pamiętaj, to zamknięcie ma byc na moment, 2 minutki. Potem pies zapomni za co go zamknęłas ;) Quote
tessciowa Posted November 13, 2005 Posted November 13, 2005 Co do nagródek polecam parówki. Zamrażamy je w lodówce i tuż po wyjęciu kroimy na cieniutkie plasterki, z dwóch tak przygotowanych parówek wychodzi pół woreczka śniadaniowego (czasem więcej) który wystarczy na godzinne pełne szkolenie. mają one intensywny zapach, pozostający na ręku dość długo. Przetestowałam je wielokrotnie i nawet niejadki się skusiły. Uwaga tylko na psy z alergią pokarmową. Quote
Behemot Posted November 13, 2005 Author Posted November 13, 2005 A dlaczego parówki mają być wcześniej zamrożone??? BTW: mam pierwsze sukcesy w uczeniu Soni warowania :) Quote
coztego Posted November 13, 2005 Posted November 13, 2005 [quote name='Behemot']A dlaczego parówki mają być wcześniej zamrożone??? [/quote] Pewnie dlatego, że łatwiej je pokroić na cieniutkie plasterki. :wink: Ja nie zamrażam, kroję na trochę grubsze plasterki i każdy plasterek kroję na ćwiartki :fadein: Quote
Behemot Posted November 25, 2005 Author Posted November 25, 2005 Minęły 2 tygodnie i jest może ciutkę lepiej, ale i tak dłonie mam rozorane :-? Gryzienie Soni składam na karb długiej kwarantanny (kończy się w najbliższy wtorek) i zwykłej nudy :wink: proszę, powiedzcie, że gdy szczeniar zacznie wychodzić na dwór, przestanie tak wariować w domu... Już mi ręce opadają... najgorzej jest, kiedy ktoś do nas przychodzi - wtedy nie ma przebacz. W szale radości dzieciar nie slucha moich zakazów i goście wychodzą z podrapanymi rękoma i podartymi rajstopami. czy jej zachowanie jest normalne? Czy ja jestem kiepską nauczycielką? Może powinnam odwiedzić z nią specjalistę? CO ROBIĆ??? :cry: Quote
souris Posted November 26, 2005 Posted November 26, 2005 Nie dramatyzuj, to jeszcze mały szczeniak ! Widocznie zwyczajnie się w domu nudzi. Jak zaczniesz z nią wychodzić, jak ona zacznie poznawać świat, bawić się z psami z tobą w domu bedzie tylkko spać i jeść. Ona musi się nauczyć delikatności dla rąk i innych części ciała. Musisz być konsekwentna i stanowcza. Za gryzienie wyrzucaj karnie do innego pokoju, gdzie będzie sama ( to bedzie naprawdę dotkliwa kara dla szczeniaczka ). Nie ma zmiłuj, zawsze jak choćby leciuteńko dziabnie idzie za karę do innego pomieszczenia, samo zaprzestanie zabawy nie działa w przypadku piesków które są bardzo nakręcone, bo pies i tak za Tobą lezie i podgryza. Tylko zawsze przed wyrzuceniem do innego pokoju mówisz "nie"albo "fe". Żeby wiedziała że po tych słowach ma przestać bo się ją odłączyu od rodziny. W zależności od tego jak mocno gryzie na tak długo ją gdzieś zamykaj ( max 3-4 minuty, potem już nie bedzie wiedziała czemu jest sama ). Po wypuszczeniu daj jej kilka komend, ostatnią nagródź i wróć do zabawy i tak do skutku. Jak zostanie 20 razy dziennie wyrzucona za gryzienie może zrozumie. Życzę powodzenia :D Quote
Guest Mrzewinska Posted November 26, 2005 Posted November 26, 2005 Do Tessciowa - nazywam sie Mrzewińska, nie Mierzwinska. Ale to czesta pomylka i nie o to mi chodzi. Poniewaz szanuje opinie kazdego czytelnika, chcialabym wiedziec, co w moich absolutnie elementarnych poradnikach moze byc za trudne dla kogos posiadajacego psa po raz pierwszy. Do Behemot - gryzienie nie wynika z braku ruchu, z kwarantanny, tylko z faktu, ze szczeniak nie wie jak sie wobec Ciebie zachowac. Nie polecam izolacji, tylko nauke jak szczeniak ma sie zachowac wobec naszych rak. Nie obrzydzam rak, obrzydzam fakt ich gryzienia. I taki sam sposob stosowalam wobec wszystkich moich psow - wlasnie sportowych, czyli ON i OB malinois, robiacych w przyszlosci stopnie sportowe IPO. Zajmij sie jej szkoleniem, czas najwyzszy, nauczaniem aportowania, szukania zabawki, przychodzenia na zawolanie, wytrzymania kilku sekund w siadzie, koncentracji na Tobie - pokonywania przeszkod - te przeszkody to moga miec 5 cm wysokosci, szczenie bedzie mialo co robic, to nie bedzie Cie podgryzac. Ucz spokojnego gryzienia, ale kosci cielecej, ktora trzymasz w rece. Noszenia gryzaka czy zabawki razem z Toba i oddawania spokojnego. Szczegoly znajdziesz na blogu na forum owczarka niemieckiego. A gdy szczeniak zacznie wychodzic - obok socjalizacji z psami, to Ty masz byc najlepszym, najciekawszym partnerem zabawy, to zabawa z Toba polaczona ze szkoleniem ma zmeczyc malentasa. Nie licz na to, ze zabawa z innymi psami wystarczy. Owszem, jest bardzo potrzebna, ale juz takiego malucha po kwarantannie uczy sie, ze warto od psich kumpli wracac do wlasciciela. Bo proponuje lepsza zabawe. Zofia Quote
Behemot Posted November 26, 2005 Author Posted November 26, 2005 Souris, od wczoraj zaczęłam stosować metodę 2-minutowego zamykania Soni w łazience, kiedy mnie podgryza lub ignoruje zakaz wchodzenia na łóżko. Metoda ta jest o tyle dobra, że Sonia rzeczywiście odbiera krótką izolacje jako coś nieprzyjemnego (cicho skamle pod drzwiami, a po wyjściu przez chwilkę jest spokojna). Nadal słabo kojarzy ją z zakazem, ale myślę, że przy mojej konsekwencji są szanse na sukces :) Quote
souris Posted November 26, 2005 Posted November 26, 2005 Zawsze tuż przed karą mów łagodnie, stanowczo słowo które używasz do zakazów wtedy zacznie lepiej kojarzyć. Pies gryzie w trakcie gryzienia mówisz to słowo i wsadzasz psa do łazienki Quote
tessciowa Posted November 27, 2005 Posted November 27, 2005 Do Mierzwińska Trudność polega na tym, że szkoleniowiec zawsze patrzy przez pryzmat tego, czego oczekuje w przyszłości od psa. Przeciętny właściciel nie zrozumie powodów stosowania takiej, a nie innej metody. Uczenie szczeniaka nie gryzienia będzie różniło się w stosunku do psa, który w przyszłości ma być szkolony w kierunku obrony oraz w stosunku do domowego pupila. W drugim przypadku zakaz jest kategoryczny, bez taryfy ulgowej, a w pierwszym nie do końca. Mało świeżo upieczonych właścicieli wie dlaczego bardzo ważne jest pokazanie świata szczeniakowi i ile czasu ma na to. Znajomość psiej psychiki w naszym kraju pozostawia wiele do życzenia. Dlatego twierdzę, że metody są trudne nie ze względy na wykonanie ale zrozumienie i umiejętności właściciela. Quote
Gonia Posted November 27, 2005 Posted November 27, 2005 [b]MRZEWIŃSKA.[/b]Pani Zofia Mrzewińska! :D Quote
tessciowa Posted November 27, 2005 Posted November 27, 2005 O boshe :oops: :o przepraszam ale tak to jest jak się pisze bez okularów jeszcze raz przepraszam Panią Zofię Mrzewińską Quote
Gonia Posted November 27, 2005 Posted November 27, 2005 Pani Zofia pewnie się nie obrazi :D Myślę,że jej rady są cenne,nie znam osoby bardziej kompetentnej w tym temacie niż ona sama! :D Quote
tessciowa Posted November 27, 2005 Posted November 27, 2005 To, że się z pewnymi radami Pani Zofii nie zgadzam nie oznacza, że nie są one cenne. Prawda jest taka, że każdy szkoleniowiec ma soje wypracowane metody. Co prawda i tak większość twierdzi, że jego są najlepsze. Taka uroda ludzi. Jestem zwolennikiem dyskusji, bo ona oznacza wymianę poglądów. Quote
Berek Posted November 27, 2005 Posted November 27, 2005 "Metoda ta jest o tyle dobra, że Sonia rzeczywiście odbiera krótką izolacje jako coś nieprzyjemnego (cicho skamle pod drzwiami, a po wyjściu przez chwilkę jest spokojna). Nadal słabo kojarzy ją z zakazem, ale myślę, że przy mojej konsekwencji są szanse na sukces" Pies nie kojarzy "kary" ktora spotyka go choć chwileczkę PO konkretnym zachowaniu ktorego chcesz oduczyć. Pani Mrzewińska ma rację - musisz go nauczyć jakie zachowanie wobec Ciebie jest O.K., a jakie jest nieakceptowalne. Być może rzecz w tym że dopuszczasz do eskalacji zachowania, reagując dopiero w momencie gdy Cię naprawdę już zaboli? Powiedz - czy stosujesz metodę naciskania na fafelek? Proszę, proszę, nie mów mi tylko że pies jest za mały albo za szybki :wink: - osobiście stosuję to w przekroju ras od ON do yorka i się udaje :D . Może problem w czym innym - w bolącym serduszku właściciela? Ludziom się wydaje że wyrzucenie psa za drzwi to niby "kara" a jednocześnie jakoś im łatwiej to zastosować... niż - nazwijmy to - przemoc wobec psiaka ktora polega na tym w sumie, że piesek sam sobie robi "aua!" - ale je sobie robi, bo przygryzienie fafla boli. I właściciel okropnie to jakoś w podświadomości przeżywa, że piesek będzie miał "aua". :wink: Dlatego niestety wśród ludzi pokutują te koszmarne pomysły o przyciskaniu do ziemi i łapaniu za kark, że to jest, powiedzmy, ten rodzaj przemocy na ktory ich stać (im się wydaje że nic takiego się nie dzieje... słowem, humanitaryzm w pełni). Niestety, psy są istotami bardzo źle znoszącymi przemoc psychiczną, zwłaszcza gdy na ich logikę nie wiedza, skąd pochodzi i jak jej uniknąć. Niejednokrotnie "aua" daje psu wiecej do myślenia, niż wymyślne "kary" stosowane przez gatunek ludzki - "kary" ktore dla psa są abstrakcją. :cry: Quote
tessciowa Posted November 27, 2005 Posted November 27, 2005 Zgadzam się w zupełności z beznadziejnością stosowanego powszechnie dociskania do ziemi. W efekcie powoduje ono strach przed ludźmi, a nie przed nie akceptowanym przez nas zachowaniem. W sumie znowu wracamy do koncepcji "brat ugryzł brata", którą opisywałam wcześniej. Na dobrą sprawę czy będzie to dociśnięcie fafelka, czy też ugryzienie, uszczypnięcie w ucho nie ma znaczenia, bo po prostu ma to zaboleć. Nasza reakcja stanie się jednoznacznia w odbiorze dla szczeniaka. Zastanawiam skąd wzięła się koncepcja izolowania. Od jakiegoś czasu już natykam się na nią i wydaje mi się, że jest to kiepska interpretacja myśli pani Fennel. Przytacza ona w książce metodę ignorowania i coś mi się wydaję, że przerobiono ignorowanie na izolowanie. Nie można na psa patrzeć przez pryzmat ludzkiego postrzegania świata. Pies pozostanie psem, nie myśli jak człowiek. Dlatego tak ważna jest jednoznaczność naszego postepowania. Są niestety sytuacje, w których psa musi zaboleć. Quote
Guest Mrzewinska Posted November 27, 2005 Posted November 27, 2005 Nigdy w zyciu nie traktowalabym inaczej szczeniecego gryzienia u psow szkolonych pozniej do obrony! Pies - kazdy pies - ma sie nauczyc, ze gryzienie rak wlasciciela jest "be", bo psu to sprawia przykrosc. Pies, ktory w przyszlosci bedzie szkolony do sportu, powinien byc prowadzony na poped na lup - a to akurat z gryzieniem rak wlasciciela nie ma nic wspolnego, pies szkolony do obrony cywilnej tez w zadnym wypadku nie jest uczony gryzc rak wlasciciela! Nie jestem szczeniakiem-bratem dla mojego psa, bo to najgorsza moim zdaniem z mozliwych postaw - ja jestem szefem, ktory stoi tak wysoko, ze zaden z moich psow nawet nie pomyslal o mozliwosci zmiany sytuacji. Dorosly pies samiec znosi niewiarygodnie wiele od szczeniaka - my mamy wrazliwsze rece, szczeniak o tym nie wie, jesli ja chce sie zachowywac jak samiec-dominant, staram sie sprowokowac sytuacje, w ktorej szczeniakowi samemu jest przykro gryzc moje rece. Bardzo twardy dorosly pies zareagowal dopiero wtedy, gdzy szczeniak z dzikim wizgiem radosci wgryzl mu sie wewnatrz ucha - krotkim ostrzegawczym rykiem, uderzeniem pyskiem, nie przyciskaniem do ziemi. Nie szczypaniem, szczeniak zrozumial, nadal radosnie szarpal swego doroslego opiekuna za ogon i lapy, ucha juz nie ruszal. Wsuniecie piesci w pysk szczeniaka, z nacisnieciem palcem nasady jezyka, czy takie ulozenie dloni aby szczeniak gryzl sie we wlasne fafle- a potem podanie jedzenia spomiedzy zacisnietych palcy - uczy bardzo wyraznie -= zle jest gryzc te gole rece, cudownie jest je lizac. a jednoczesnie z szacunkiem i podziwem do tych rak rosnę w oczach szczeniaka - super dominant lekcewazy szczeniece zabawy w zagryzanie, tylko braciszek i siostrzyczka traktuja to jako wyzwanie kto rzadzi. Sorki, ale nie widze zadnego powodu, dla ktorego jakikolwiek pies, wszystko jedno czy pozniej szkolony czy nie, mialby od poczatku traktowac wlasciciela jak rywalizujacego szczeniaka. Zofia Quote
Behemot Posted November 27, 2005 Author Posted November 27, 2005 Jak właściwie stosuję się tę metodę z fafelkami? Trzeba je podwinąć pod zęby pieska, czy docisnąć do zębów? Zupełnie sobie nie wyobrażam, jak to zrobić... Sonia jest jak fryga, zanim złapałabym fafelek, zaczęła przy nim gmerać, już by mi się wywinęła i capnęła np. w nogę :wink: No i jest jeszcze probolem wskakiwania na łóżko. Od samego początku stanowczo jej tego zabraniamy, ale ona i tak się buntuje. Jest już na tyle duża, że potrafi na nie wskoczyć (do tej pory tylko opierała się łapkami o jego brzeg). Zganiamy ją ze stanowczym "Nie wolno", które czasami skutkuje, kiedy Sonia jest w miarę spokojna, ale kiedy się rozkręci, ma nas gdzieś :wink: Quote
Guest Mrzewinska Posted November 27, 2005 Posted November 27, 2005 Pies porusza zuchwa, gorma szczeka jest nieruchoma, prawda? W momencie gdy pies chce zlapac za rece, nie uciekasz z reka, albo wsuwasz cala piesc do pychola i naciskasz palcem na nasade jezyka - czyli blizej gardla, pies reke z obrzydzeniem wypluje, albo wsuwasz dlon tak, by stworzyc "przekladaniec"- dolna szczeka (czyli zuchwa) z ostrymi zabkami-psie fafle - twoja reka. I wtedy pies ruszajac zuchwa, zeby zlapac Ciebie, lapie sie sam, ot, przykrosc:-))) Wiele razy, bardzo wiele razy uczysz pokazywania zebow, czyli wlasnie manipulujesz przy pyszczku jedna reka, ale w rece drugiej masz nagrode, ktora - np kawalek sera - wystaje spomiedzy palcy zacisnietej piesci. Pies wylizuje smakola, a Ty manipulujesz przy pyszczku - pies musi wiedziec, ze Twoje rece dadza cos dobrego jak je bedzie lizal.A potem zabawka w reke - gryzak - pies to lapie, nie przeciagasz sie z nim, tylko obejmujesz psa od gory, glaszczesz, unosicie razem, czekasz az pies sie uspokoi, na tyle zeby chcial oddac albo wymienic na zarcie, zarcie podajesz przycisniete palcem do otwartej dloni lub spomiedzy palcow piesci. Co do lozka - wez szczeniaka na smycz, podprowadz do lozka, naprowadz smakolykiem w siad lub w waruj, podajac haslo siad lub waruj, pochwala, nagroda. I jeszcze raz- podprowadzasz, pies probuje skakac, spokojne, informacyjne - nie - naprowadzanie z haslem w siad lub w waruj, pochwala, nagroda. Zeby zrozumial, ze nagroda jest jak usiadzie lub polozy sie obok lozka, bez wskakiwania.Jesli zdazy wskoczyc, nie nagradzasz zeskoku, bo zrozumie, ze warto wskoczyc, zeskoczyc i nagrode dostac. Wtedy nakazujesz zejscie, podprowadzasz jeszcze raz, naprowadzasz w siad i nagradzasz. A potem zabawa w parterze - Ty w przykleku uczysz psa zmian pozycji, zabawy z pileczka, ale tak by psiak nie uciekl z pileczka, spokojnie pozwalasz gryzc pileczke przy tobie, spokojnie odbierasz za nagroda, spokojnie dajesz jeszcze i jeszcze raz... To wszystko zaprocentuje w przyszlosci. No i oczywiscie ucz w domu chodzenia na smyczy, nagradzajac chwile gdy szczeniak jest przy Twojej nodze. Krok jeden razem - naprowadzenie w siad - i znowu nagroda,,,uff, calej ksiazki nie przepisze:-)) Zofia Quote
tessciowa Posted November 27, 2005 Posted November 27, 2005 Nie wydaje mi się bym napisała, że jestem traktowana jak kumpel do gryzienia przez moje psy, zresztą nie tylko moje. Nie bardzo widzę różnicę między wypluciem wepchniętej ręki, ugryzieniem się w fafle, a uszczypnięciem w ucho. Efekt jest ten sam - boli lub jest nieprzyjemnie, więc nie warto gryźć. Dalej uważam, że różnice w szkoleniu są. W stadzie jest nie do pomyslenia by członek niżej ustawiony atakował gdy alfa nie atakuje, co przekłada się na niektóre ćwiczenia obronne. Dlatego też ukierunkowując psa będzie się bardziej zwracało uwagę na wzmocnienie pewności siebie między innymi. Jest też różnica między wytłumaczeniem psu, że tylko właściciela się nie gryzie, a wytłumaczeniem, że nie gryzie się ludzi w ogóle. To miałam na myśli pisząc o różnicach. Quote
coztego Posted November 27, 2005 Posted November 27, 2005 [quote name='tessciowa']Jest też różnica między wytłumaczeniem psu, że tylko właściciela się nie gryzie, a wytłumaczeniem, że nie gryzie się ludzi w ogóle.[/quote] :hmmmm: To ludzi w ogóle się gryzie? Kreska była uczona, że nas się nie gryzie. I nie gryzie ludzi w ogóle- mimo, że jakoś specjalnie jej tego nie tłumaczyłam... Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.