Radek Posted May 8, 2016 Posted May 8, 2016 Dobrze, że mamy pamięć. Dzięki niej nasze psy są zawsze z nami. Czasem boli, ale nie chciałbym nie mieć tych wspomnień. Quote
szajbus Posted May 9, 2016 Author Posted May 9, 2016 Czas sobie mija a tęsknota coraz większa - 7 tygodni Balbisiu nie pisałam Ci, że 2 dni po Twoim odejściu sparcelowali ogród, na który uwielbiałaś chodzić, na którym biegałaś na lince. Wycieli ten ogromny orzech, pod którym zawsze siedziałaś i się chłodziłaś podczas upałów. To było Twoje ukochane miejsce. Wycieli wszystkie owocowe drzewa, które wiosną wyglądały jak jeden kwiecisty gaj. Sparcelowano też pół tej drugiej części ogrodu, na którym był ogromny dywan czerwonych tulipanów. Mój Janusz kiedy na to patrzy powtarza "umarła Balbisia i umarł jej ogród". Teraz w tym miejscu jest jeden wielki plac budowy. Podobno powstanie Pepco. Szymon w piątek wziął ostatni zastrzyk. Minął rok odkąd zaczął leczenie. Skutki uboczne coraz bardziej dają mu się we znaki. We wtorek dowiemy się czy ma już zakończyć całe leczenie, czy musi wybrać tabletki do końca opakowania. Wiremia jest zerowa i to jest najważniejsze. Nie będziemy już musieli czuwać z Januszem w noce z piątku na sobotę. Kocham Was moje psie córcie Quote
Radek Posted May 11, 2016 Posted May 11, 2016 Twój wpis o sadzie i ogrodzie, który przestał istnieć po odejściu Balbisi ma w sobie coś symbolicznego. Jednocześnie jest tak bardzo smutny. Smutne jest, gdy tracimy miejsca, z którymi są związane wspomnienia. Quote
szajbus Posted May 15, 2016 Author Posted May 15, 2016 Smutne faktycznie. Tym bardziej, ze Zuzi wszystko jedno gdzie chodzi. Balbinka uwielbiała tamto miejsce. Moje kochane królewny kocham i tęsknię za Wami Quote
Radek Posted May 15, 2016 Posted May 15, 2016 Jak różne są psiaki. Piszesz, że Zuzi jest wszystko jedno gdzie chodzi. Trochę podobnie było z Noraskiem, ona była zawsze szczęśliwa gdy szła z nami. Mogło być zwykłe wyjście dookoła bloku i szczęście na pyszczydle było takie samo jak przy dłuższych wędrówkach na przykład do lasku bielańskiego. Sarunia miała miejsca gdzie nie przepadała chodzić i jak musieliśmy przejść przez takie miejsce, to szła ze spuszczoną głową i szła noga za nogą. Za to w miejscach, które lubiła zupełnie inny pies. Quote
szajbus Posted May 15, 2016 Author Posted May 15, 2016 Zuzi było i jest wszystko jedno gdzie idzie byle ze swoim stadem. Babinka najpierw musiała "zaliczyć" swoje ulubione miejsca a potem szła gdzie my chcieliśmy. Wszystko dokładnie obwąchiwała i podsikiwała choćby kropeleczką moczu. Mięliśmy ubaw , bo mówiliśmy, że Balbisia jakimś psiakom wysyła e-maile i biegnie sprawdzić czy jest odpowiedź. Potem mogła zmienić trasę bez problemu. Zuzia pod tym względem była inna i jest inna ale...była wierna Balbince do samego końca. Kiedy Balbince na spacerze coś nie przypasowało i chciała wracać do domu (a fobii jej nie brakowało) Zuzia też przerywała spacer. Balbinka nie szła - ona też nie i koniec.Balbince z kolei było wszystko jedno czy Zuzka idzie na spacer razem z nią czy nie. Dlatego po odejściu Balbinki Zuzia nie mogła odnaleźć się i w domu i na spacerach. Quote
Radek Posted May 15, 2016 Posted May 15, 2016 15 minut temu, szajbus napisał: mówiliśmy, że Balbisia jakimś psiakom wysyła e-maile i biegnie sprawdzić czy jest odpowiedź. My też takiego porównania używamy (a właściwie to używaliśmy, bo nasza mała mordka, nie zostawia znaków tak intensywnie). Pojawiło się gdy zobaczyliśmy, że Saruśka zostawia swoje wiadomości co chwilkę, szczególnie na porannym wyjściu. Quote
szajbus Posted May 15, 2016 Author Posted May 15, 2016 Dokładnie tak i pewnie dlatego ta stała trasa była dla niej tak ważna. :) Potem już było wszystko jedno. Quote
szajbus Posted May 16, 2016 Author Posted May 16, 2016 Nasze kochane maluszki Balbinko to już 8 tygodni Quote
Radek Posted May 16, 2016 Posted May 16, 2016 Piękne, kochane mordki, a Psonia taka szczęśliwa na zdjęciu. Quote
szajbus Posted May 18, 2016 Author Posted May 18, 2016 Psonia.......ona była tylko nieszczęśliwa jak zwietrzyła, że ktoś w ręku trzyma aparat fotograficzny, Poza tym była chodzącą kupką szczęścia. Najbardziej była zadowolona z siebie samej. Dzień bez psot był dniem straconym - to była jej dewiza na życie. Była psiakiem totalnie nieprzewidywalnym w psikusach jakie nam gotowała.Skąd jej się to brało? Nikt nie wie. Taka była od szczeniaczka aż do samego końca. Może odziedziczyła to w genach? A, że wszystko miała wybaczane i nigdy nie ponosiła za nic kary to pozwalała sobie dosłownie na wszystko. Była przy tym niesamowita gadułą. Pyskowała jak przekupka. Na swoim kocie miała masę zniszczeń. Balbinka..... totalnie wypłoszona kupka nieszczęścia, nad którą trzeba było ciężko pracować.Patrzenie na tego psiaka wręcz bolało i wyzwalało w nas nienawiść - tak nienawiść do człowieka, ludzi, którzy ją skrzywdzili. Byla psiakiem szczególnej troski. Minęło trochę czasu zanim się przed nami zupełnie otworzyła. Co prawda po kilku dniach po adopcji zdarzało jej się rozrabiać, wtedy czasem mi przypominała Psonię ale błyskawicznie sama przywoływała się do porządku. Była słodką cwaniaczką i awanturnicą ale na spacerach i na balkonie. Tak naprawdę rozbrykała się dopiero po adopcji Zuzi, kiedy obie zaczęły demolować mieszkanie i szły w tzw tany.W sumie nie miała na swoim osobistym koncie żadnych zniszczeń. Quote
Radek Posted May 20, 2016 Posted May 20, 2016 Nasz Norasek też był kupką szczęścia, nawet gdy braliśmy do ręki aparat;) Była bardzo pewna siebie i pewnie z tego powodu nie było w niej nawet grama agresji. Chociaż była dużą owczarkowatą sunią. Szkody wyrządzone przez Norcię były niewielkie, kilka gałek od komody i dwa twarde dyski w komputerze podczas zabawy z patykiem, to po trochu moja wina. Z rzeczy poważniejszych, to raz Norcia (gdy była szczeniakiem) mało mnie nie zabiła (przegryziony kabel i wokół mokra podłoga ze szczeniaczkowego powodu;). Saruśka dotarła do nas po przejściach i dlatego początkowo wykazywała dużą rezerwę do ludzi (szczególnie mężczyzn, ale nigdy do mnie) i innych psiaków. Później to minęło, jedyne czego się bała i reagowała agresją to była obecność owczarków w pobliżu. Szkody wyrządziła w domu niewielkie i to też niezamierzone. Psiakiem specjalnej troski jest nasza mała mordka, chociaż szkód w domu nie wyrządza. Bardzo boi się innych psów, reaguje bardzo źle i raczej to nie minie. Za to w domu jest bardzo kochana. Nie wiem, co ją spotkało ale dostała w kość od życia. A na balkonie... No cóż, mordka rozdarta czasem aż za bardzo:) Quote
szajbus Posted May 21, 2016 Author Posted May 21, 2016 Balbisiu to już dwa miesiące odkąd pobiegłaś do Psoni na tęczowe łąki. Matko jak ja tęsknię. Quote
Radek Posted May 22, 2016 Posted May 22, 2016 Jakże prawdziwe są słowa o smutku na dnie serca. Często mam kłopot z nazwaniem tego, co mam w sercu, a te słowa dobrze oddają to, jak się czasem czuję. Quote
szajbus Posted May 29, 2016 Author Posted May 29, 2016 Ten smutek już pozostanie na zawsze. W tym tygodniu odsunęłam kanapę i znalazłam Balbinki ciasteczko. Musiała je tam schować przed Zuzią pomimo, że Zuzia i tak by go nie wzięła, bo nie lubiła. Wzięłam je do ręki i strasznie zaczęłam płakać. Jedno ciasteczko tak szarpnęło mnie za serducho. Schowałam je jak największą relikwię. Te ciasteczka Balbinka jadła na 2 dni przed odejściem. Pamiętam jak po odejściu Psoni w podobny sposób znalazłam schowanego precelka. Też spoczął w pamiątkach po niej. Chyba nikt z nas nie przyjął do wiadomości, że Balbinka pobiegła na tęczowe łąki. Wychodząc na spacery wołamy "dziewczynki idziemy". Kiedy ktoś chce nas odwiedzić mówimy "ok, ale dopiero po spacerze z psiakami". itp.. Wczoraj kąpałam Zuzię i naszykowałam też ręczniki Balbinki. Cały czas zachowujemy się tak jakby Balbisia była obecna w domu. Quote
Radek Posted May 29, 2016 Posted May 29, 2016 Takie znaleziska potrafią wytrącić z równowagi na dłuższy czas. Po odejściu Saruśki znaleźliśmy między meblami jej ukochanego hipka (niebieski futrzak-hipopotam, ulubiona zabawka, która jest obecnie schowana w pudełku z pamiątkami po pożegnanych suniach). Ostatnie dni Saruśka była słabiutka i się nie bawiła, więc hipek trafił między meble podczas jednego z ostatnich dni, gdy kochana sunia się jeszcze bawiła. Po znalezieniu pluszaka długo nie mogłem dojść do siebie. Płakałem, nie mogłem tego dnia zasnąć, a i kolejny dzień nie był łatwy. To była zabawka, którą Saruśka zawsze zabierała ze sobą na noc na posłanko. Dopiero choroba to zmieniła:( Po Norasku znalazłem wspomnienie całkiem niedawno. To było już po odejściu Saruśki. Czytałem książkę, której nie czytałem od wielu lat (lubię wracać do książek, a tę jakoś przeoczyłem przez jakiś czas) i w trakcie lektury znalazłem sierść Norci. Wzięła się tam stąd, że Norcia właziła na książkę gdy uznała że za długo czytam (mogła tak robić, bo zwykle czytam na sofie i książka leży na siedzisku). Książka pojechała z nami przy zmianach miejsca zamieszkania, wróciłem do niej dopiero stosunkowo niedawno, a tu takie znalezisko. Jak ja dobrze rozumiem Twoje wpisy. Quote
Radek Posted June 1, 2016 Posted June 1, 2016 My dziś mieliśmy dzień stresu. Nasza mała mordka cały dzień kasłała. Od razu panika i myśli biegnące po głowie z zawrotną prędkością. Po południu wędrówka do lecznicy. Gajula ma kaszel kenelowy, a my siedzimy jak na szpilkach. Teraz przez tydzień czekają nas codzienne wizyty w lecznicy, a nie jest to miejsce, które lubię:( Mam nadzieję że wszystko będzie w porządku. Tak nie lubię jak psiaki chorują. Quote
Aga76 Posted June 3, 2016 Posted June 3, 2016 Zaglądam z pozdrowieniami :) Szajbusku, jak się czuje Szymon? Quote
Radek Posted June 4, 2016 Posted June 4, 2016 Jakoś przetrwałem 10 rocznicę pożegnania Noraska. Pewnie pomogła obecność urodzinowych (urodziny miałem wczoraj) gości. Nie było jednak łatwo, bo cały czas krążyły, gdzieś obok, te gorsze wspomnienia. Tęsknię za wszystkimi pożegnanymi psiakami i brakuje mi ich obecności:( Szajbusku, zaglądam do Psoni i Balbisi bo są obecne w moich myślach tak, jakbym znał je osobiście. Quote
szajbus Posted June 5, 2016 Author Posted June 5, 2016 Twoje psiaki tez zapadły mi serducho. Kochane dziewczynki nie będę się rozpisywała bo mam zakaz zbliżania się do komputera, wychodzenia na słonce, wiatr itd. Powód? Zapalenia oczu. Wczoraj ledwie co widziałam. Oczy mam jak jakiś zombie albo inny stwór. Bolą strasznie, krople i maść do oczu na razie niewiele pomogły ale trudno oczekiwać cudów po jednej dobie. Jak pech to pech. Balbinko a miałam w planach wczoraj lub dziś jechać do Ciebie. Teraz muszę wyleczyć oczy i pamiętać o okularach p.słonecznych. Okulista powiedziała, że mi powyrywa nogi z d..y jak mnie zobaczy bez takich okularów. Dziś chociaż widzę ekran i klawiaturę a nie jedna, wielką mgłę, więc złamałam zakaz i jestem tutaj. Kocham Was moje Słoneczka. Quote
Radek Posted June 6, 2016 Posted June 6, 2016 Szajbusku, życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Kiedyś miałem gronkowca w spojówce (3 tygodnie spuchniętego oka i siedzenia w domu bez możliwości czytania) więc chyba się domyślam jak się czujesz. Do Balbisi pojedziesz jak oczy wrócą do normy. Ona na pewno to rozumie. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.