Jump to content
Dogomania

Za jaką rasą nie przepadacie ?


hexyhexy

Recommended Posts

[quote name='Martens']Pies bojowy to pies używany pierwotnie do walk w jakiejkolwiek formie - czy to z bykiem, czy innymi psami.
Pies obronny to pies z założenia służący do obrony mienia lub osób - pies do obrony osobistej lub stróżujący.
Obie grupy muszą posiadać odpowiedni poziom agresji - różnica w tym, na jakich popędach ta agresja się opiera i w którą stronę jest kierowana. Pies bojowy człowieka atakować nie ma prawa, za to wymaga sie od niego silnego chwytu, uporu, samodzielności; nie wymaga się działania jak w zegarku jak w przypadku owczarka, ani szczególnych instynktów obrony terytorium.
Od psa obronnego wymaga się idealnego posłuszeństwa, skłonności do bronienia przedmiotów, terenu, ścisłej współpracy z przewodnikiem.
Jeszcze osobna bajka to psy typowo stróżujące, służące do bardzo samodzielnej pracy przy ochronie mienia, bez obecności człowieka.
Pies bojowy jako pies stróżujący jest zwykle bezużyteczny - jako pies obronny tylko pod pewnymi warunkami; na pewno nie jest predysponowany do IPO w wydaniu takim jak owczarki.

Oczywiste, że psów nie używa się od dawna jako walczących w bitwach jak za czasów Cesarstwa Rzymskiego; psy służące do walk z innymi zwierzętami jakoś nalezy jednak od psów obronnych i stróżujących odróżniac, bo ich konstrukcja psychiczna jest zupełnie inna. Myślę, że za określenie "psy bojowe" nikt się jakoś wielce nie obrazi :p aczkolwiek też nie lubię gdy jest ono używane wyłącznie w celu zareklamowania super groźnych szczeniaków pseudoamstaffa, gdy ogłoszeniodawca sam nie kuma wymienionych przeze mnie róznic.[/QUOTE]


Okreslenie "bojowy" odnosi sie do sprzetu lub zwierzecia uzywanego w boju (w bitwie). Psy walczace ze soba lub innymi zwierzetami to po prostu psy do walki.
Nie trzeba tez cofac sie do czasow Cesarstwa Rzymskiego, bo np. w Ameryce wojsko uzywalo wczesnych buldogow amerykanskich w czasie wojny secesyjnej czy walk z Indianami. Nie jest to chlubny fragment w historii rasy, wiec informacji jak na lekarstwo, ale widzialem gdzies takie ryciny i jak uda mi sie je odnalezc to wrzuce.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 996
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='asiunia']
Czyli rozumiem że jeżeli owczarek na codzień nie wypasa również traci status owczarka?[/QUOTE]

Nie, bo to co innego. Owczarek jest z reguly czescia nazwy rasy, a poza tym psow do pomocy przy wypasie owiec uzywa sie nadal.
A na marginesie - mowa byla o amstaffie jako psie bojowym, a on nigdy takim nie byl.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pies Pustyni']Skoro przy tym jestesmy, skorzystam z okazji (i tak juz tu taki oftop sie zrobil, ze nikt nie zauwazy) i spytam: moze ktos wie dlaczego w Polsce mowi sie "ta akita"?[/QUOTE]

Prawdopodobnie z tego samego powodu, co np. shiba czy tosa ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja jakąś nie przepadam za rasami "ciężkimi" oraz specjalnie udziwnionymi... dla mnie pies idealny to chart ;).

Po za tym nie lubię z całego serca psów niewychowanych, zwłaszcza labradory i yorki mi podpadły. Nie tyczy się to oczywiście wszystkich psów danej rasy - jak spotkam fajnego, to głośno, wyraźnie i 3 razy powtarzając wyrażę swoje zdanie o psie, a na koniec jeszcze mu zdjęcie zrobię ;). Zazwyczaj właścicielom jest miło jak się zachwycam SZCZUPŁYM labradorem czy tarzam po ziemi z grzecznym, spokojnym i nieszczekliwym yoreczkiem :).

Jeśli chodzi o psy atakujące bez wyraźnego sygnału to robiła to moja suka po wyjściu ze schroniska - tylko ja rozróżniałam, że ma ochotę się rzucić, patrzyła się wtedy w charakterystyczny sposób [jak w miskę pełną mięsa ;)], ale nikt inny, nawet inne osoby żyjące z nią na co dzień tego nie zauważały...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pies Pustyni']Okreslenie "bojowy" odnosi sie do sprzetu lub zwierzecia uzywanego w boju (w bitwie). Psy walczace ze soba lub innymi zwierzetami to po prostu psy do walki.
[/QUOTE]

Do walki, bojowe - to już kwestia nazewnictwa. Problem był w tym, że pies do walki/bojowy nie równa się pies obronny.

[B]bonsai88[/B], ja mam podobnie, tez głośno pochwaliłam właścicieli yorka, który minął mnie i moją sukę na długiej luźnej smyczy, bez szczekania - jakby nas nie było. Szkoda, że tylko raz miałam okazję do wyrażneia swojego zachwytu, bo więcej tych państwa nie spotkałam, jak i nie spotkałam równie dobrze wychowanego yorka :p

Też wydaje mi się, że każdy pies ostrzega - pomijając może niektóre psy szkolone do walki z długą praktyką - tylko często sygnały te sa tak subtelne, że dla czlowieka praktycznie niezauważalne i to nieraz na własne życzenie, kiedy pies jest karcony za warczenie czy wuraźniejsze ostrzeżenia. Mój Zuch
[*] przed atakiem "ostrzegał" drżeniem jednej wargi, czasem tak delikatnym, że tylko wibrysy lekko drgały - tylko ja to widziałam i zwykle łapałam go w momencie, kiedy postanowił już wkroczyć do akcji - ale i to z czasem u niego zanikło... Z tym, że ten zwierz akurat miał problemy neurologiczne i agresji chwilami w ogóle nie kontrolował.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pies Pustyni']
A na marginesie - mowa byla o amstaffie jako psie bojowym, a on nigdy takim nie byl.[/QUOTE]

czyli wszyscy właściciele amstaffów są w błędzie? :) super ze tylko Ty znasz prawdę ;) psy w typie bull były hodowane do walk, kiedyś.. teraz już nie.. większość rozsądnych hodowców pitów/astów nie będzie krzyżować agresywnych osobników, ale nazwa została.. tak były, są i pewnie będą tak nazywane...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bonsai_88']Jeśli chodzi o psy atakujące bez wyraźnego sygnału to robiła to moja suka po wyjściu ze schroniska - tylko ja rozróżniałam, że ma ochotę się rzucić, patrzyła się wtedy w charakterystyczny sposób [jak w miskę pełną mięsa ;)], ale nikt inny, nawet inne osoby żyjące z nią na co dzień tego nie zauważały...[/QUOTE]

Nieprawda :diabloti: Na pewno nie umiesz czytać swojego psa :razz:

[COLOR=White]Dżołk oczywiście, ale nie mogłam się powstrzymać :evil_lol:[/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Uważam się za miłośnika psów, ale nie uważam, że powinnam znać nazwę każdej rasy i jej dokładną specyfikę. Nie dajmy się zwariować.
Nie znam żadnego właściciela amstaffa czy pitbulla, dlatego nie miałam okazji się przekonać do tych psów. Pochodzę z Gdyni i tam niestety zdecydowana większość tych psów jest wyprowadzana przez nastoletnich właścicieli stylizujących się na raperów-gangsterów, podobne tendencje widziałam w Londynie. Widząc takiego z psa z takim właścicielem niestety nie przyjmuję, że pies jest łagodny i dobrze ułożony. Wolę zachować bezpieczną odległość. Ot, tyle.

Link to comment
Share on other sites

blue_bc i tym postem swoim bardzo sie mylisz ;) Twierdzisz, że tylko shelt i papillon mają predyspozycje do sportów. A wytłumacz mi dlaczego ;) Mam yorka, trenuję z nia agi w przyszlym roku wybieramy sie na nasz debiut zawodowy i moge Ci przeslac filmik czy to z treningu czy z pokazu jak zapyla ;d I fakt, jest mała i żałuje, że w polsce nie ma kategorii XS, ale cóż ^^ Może kiedyś wprowadzę ją i tu ;>

Link to comment
Share on other sites

[quote name='daguerrotype']Uważam się za miłośnika psów, ale nie uważam, że powinnam znać nazwę każdej rasy i jej dokładną specyfikę. Nie dajmy się zwariować.
Nie znam żadnego właściciela amstaffa czy pitbulla, dlatego nie miałam okazji się przekonać do tych psów. Pochodzę z Gdyni i tam niestety zdecydowana większość tych psów jest wyprowadzana przez nastoletnich właścicieli stylizujących się na raperów-gangsterów, podobne tendencje widziałam w Londynie. Widząc takiego z psa z takim właścicielem niestety nie przyjmuję, że pies jest łagodny i dobrze ułożony. Wolę zachować bezpieczną odległość. Ot, tyle.[/QUOTE]

To wszystko stereotypy .. ja absolutnie nie chce Cię przekonać bo gdybym miała mniejszego pieska to też obawiałabym się o niego czy nawet o siebie , widząc młodego człowieka z psem takiego typu ... wiesz mój TZt ma ponad 190 cm wzrostu, nie należy do huderlaków, chodzi na siłownie i widząc go z takim psem pewnie przeszłabyś na drugą stronę, ale mój facet i chetnie zamieni słowo o psie jak i moja suka chętnie się przywita :) dziś miałam taką sytuację pod sklepem, właściciele z pieskiem na oko waga 5kg podeszli sami do mnie i psa i zachwycali się... i jako że mieszkam za granicą to niestety musze stwierdzić że uprzykrzyć życie właścicielowi psa TTB może tylko polak .. :/ mój pies tylko siedzi a od matki polki słyszę tekst "pies morderca
" i żal mi tylko za głupotę, bo przekonywać nikogo nie będę .. ;) ale sama najczęściej przechodze na drugą stronę ulicy jeśli jest taka mozliwosć gdy widze innego psa którego znam z zaczepek, nie ważne czy to labek, york czy pit bull ważne aby nam wszystkim żyło się komfortowo ;) ale z założenia lepiej przyjąć że pies może być agresywny i nie wchodzić w konflikt tym bardziej jeśli nasz piesek jest malutki ...

ja bardzo się wkurzyłam jak moja sunia miała 3 miesiące i zaatakował ją duży pudel .. nieokrzesany młodziak, nie chciał zrobić krzywdy, ale przestraszył mi psiaka ..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Do walki, bojowe - to już kwestia nazewnictwa. Problem był w tym, że pies do walki/bojowy nie równa się pies obronny.[/QUOTE]

To juz jest nie fair ;). Przeciez wlasnie o nazewnictwo mi chodzi. Dla mnie problem byl wlasnie w tym, bo dobrze wiem co to jest pies obronny.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zaba14']czyli wszyscy właściciele amstaffów są w błędzie? :) super ze tylko Ty znasz prawdę ;) psy w typie bull były hodowane do walk, kiedyś.. teraz już nie.. większość rozsądnych hodowców pitów/astów nie będzie krzyżować agresywnych osobników, ale nazwa została.. tak były, są i pewnie będą tak nazywane...[/QUOTE]

Na dobra sprawe to amstaff nie byl nawet psem do walk (zapomnijmy juz o psie bojowym), bo czyz nie jest to rasa wyodrebniona z pitow w celu przede wszystkim wystawiania? Mialem gdzies francuskie magazyny "psie" z poczatku lat 90-tych, gdzie przy okazji artykulu o pitach bylo zdjecie psa, ktory w Stanach wystawiany byl jako pit i jako amstaff...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evl']Nieprawda :diabloti: Na pewno nie umiesz czytać swojego psa :razz:

[COLOR=White]Dżołk oczywiście, ale nie mogłam się powstrzymać :evil_lol:[/COLOR][/QUOTE]
Kiedy ja wyraźnie pisałam, że mi się ta sztuka o dziwo udawała :D... Ale zawsze mnie to zaskakiwało jakim cudem się jeszcze nigdy nie pomyliłam. Za to wiem, że jak Birma warczy i się szczerzy to nie muszę się aż tak denerwować - wtedy co najwyżej takiego pieska opluje, powyciera nim trochę okolicę, ale najmniejszego zadrapania nie zrobi. Dziwny ten mój pies jest i tyle...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Pies bojowy to pies używany pierwotnie do walk w jakiejkolwiek formie - czy to z bykiem, czy innymi psami.
Pies obronny to pies z założenia służący do obrony mienia lub osób - pies do obrony osobistej lub stróżujący.
Obie grupy muszą posiadać odpowiedni poziom agresji - różnica w tym, na jakich popędach ta agresja się opiera i w którą stronę jest kierowana. Pies bojowy człowieka atakować nie ma prawa, za to wymaga sie od niego silnego chwytu, uporu, samodzielności; nie wymaga się działania jak w zegarku jak w przypadku owczarka, ani szczególnych instynktów obrony terytorium.
Od psa obronnego wymaga się idealnego posłuszeństwa, skłonności do bronienia przedmiotów, terenu, ścisłej współpracy z przewodnikiem.
Jeszcze osobna bajka to psy typowo stróżujące, służące do bardzo samodzielnej pracy przy ochronie mienia, bez obecności człowieka.
Pies bojowy jako pies stróżujący jest zwykle bezużyteczny - jako pies obronny tylko pod pewnymi warunkami; na pewno nie jest predysponowany do IPO w wydaniu takim jak owczarki.

Oczywiste, że psów nie używa się od dawna jako walczących w bitwach jak za czasów Cesarstwa Rzymskiego; psy służące do walk z innymi zwierzętami jakoś nalezy jednak od psów obronnych i stróżujących odróżniac, bo ich konstrukcja psychiczna jest zupełnie inna. Myślę, że za określenie "psy bojowe" nikt się jakoś wielce nie obrazi :p aczkolwiek też nie lubię gdy jest ono używane wyłącznie w celu zareklamowania super groźnych szczeniaków pseudoamstaffa, gdy ogłoszeniodawca sam nie kuma wymienionych przeze mnie róznic.[/QUOTE]

Oj pitbulle dobrze sie sprawują w IPO

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Karilka']Oj pitbulle dobrze sie sprawują w IPO[/QUOTE]

Ale mimo to nie jest to rasa jakoś szczególnie do tego predysponowana - przede wszystkim ze względu na specyfikę psychiki, bo walory fizyczne mają wymarzone ;) i myślę, że pracuje się z nimi trochę trudniej niż z rasami do tego właśnie stworzonymi. Widziałam w IPO i dalmata, i berneńczyka, co nie znaczy, że to psy typowo obronne ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Aysel'][B]Podpunktem 2 zaprzeczasz podpunktowi 4.
A dlaczego?
Ano dlatego, ze najpierw mówisz, że kazdego psa da się przewidzieć, a parę chwil potem piszesz o tym, że niektóre psy atakują nieprzewidywalnie.
[/B]
Też jestem zdania że wszystko zależy od właściciela. Ale mimo tego, że myślisz, że rozumiesz swojego psa lepiej niż on sam siebie, to grubo się mylisz.
No chyba, że umiesz psu czytać w myślach.
Przykro mi, ja nie potrafię. Chociaż znam je na wylot i spędzam z nimi mnóstwo czasu często mnie zadziwiają.
Z psami jest jak z ludźmi. Każdy ma inny charakter, każdy inaczej myśli, uważa co jest dobre a co złe.
I niestety, ale nigdy nie możesz być na 100% pewna co Twój pies ma na myśli, bo nie jestesmy tymi psami, zeby to wiedziec.
Możesz się domyślać po sygnałach, oczywiście. To ma miejsce w przypadku psów ciętych na inne itp. - po tym widać kiedy będzie atakować i jeśli wtedy nie odwrócimy jego uwagi, to obiekt zostanie zaatakowany.
[B]Ale nie przewidzisz co pies w danej chwili zrobi, nie przewidzisz każdego jego ruchu i tego co on sobie ubzdura do innego psa. [/B]
Mieszkam psami, śpię, egzystuję 24h/dobę. Chyba nie ma rzeczy której bym o nich nie wiedziała ale nigdy nie mogę sobie przewidzieć - 'na tego psa zaszczeka a na tego nie, tego polubi, a tego nie'.
[B]Pies to nie jest maszyna. On myśli, ma swoje zachcianki i fanaberie. I sporo rzeczy może mu do głowy strzelić.[/B]


Co do flexi mam ogromne wątpliwości, bo nie wyobrażam sobie prowadzenia na niej nawet najspokojniejszego na świecie doga.
Nie ta masa na taki sznureczek. Wiem, że takie praktyki mają miejsce i nie pochwalam ich, bo mimo wszystko nie chciałabym spotkać na swojej drodze właściciela który nie może utrzymać psiaka na smyczy i wymiguje się tym, że to flexi i 'on nie może złapać'. TO do cholery czemu nie zmienisz smyczy?
[B]Z flexi trzeba mieć oczy dookoła głowy niestety. To nie jest narzędzie do psów problemowych, szczeniaków. [/B]
Takie jest moje osobiste zdanie i niestety ale go nie zmienię.
Na flexi prowadzam i lubię ten sposób prowadzania psa, ale nie wyobrażam sobie prowadzenia na niej 70 kg doga lub owczarka. [B]Nawet jeśli jest superwychowany i 'przewidywalny' to nie zrobiłabym tego ze względu na bezpieczeństwo i jego i swoje.[/B]
Takie przypadki jakie pokazała Pocahontas tylko potwierdzają mój pogląd na temat flexi.

[B]To, że wyprowadzasz sobie psa luzem, bez smyczy i bez kagańca nie jest chyba powodem do jakiegoś super chwalenia się.[/B]
O ile kaganiec to rzecz zbędna jesli pies na prawdę nie miał nigdy sytuacji kiedy gryzł lub się odgryzał, o tyle smycz to jest konieczność.
I nie chodzi tu o widzimisię władz tylko o to, że ktoś może wyprowadzać np. psiaka niezbyt zrównoważonego, z problemami.
[B]Może pogryźć.
I co, potem będziesz płakać jaka to pancia psa na smyczy niedobra że jej piesek pogryzł Twojego?
No trochę myślenia. [/B]
Nawet najbardziej odwoływalnym psom zdarza się chwila zapomnienia gdy trafi się np. suczka w cieczce. Znam przypadek kiedy to wielka suka (chyba onek) rozszparpywała podchodzących do niej adoratorów.
Wychodząc na ulicę luzem z psem przede wszystkim narażamy psa, bo niestety, ale nie każdy psiak jest milutki jak labrador. Zdarzają się takie, które mimo starań właścicieli potrafią odgryźć się podbiegającym psom.

[B]Może dlatego, że mieszkam na wsi, gdzie pełno takich latających doslownie wszędzie luzem psów. Ale nie wyobrażam sobie prowadzenia ot tak, luzem psa po swojej miejscowości.[/B] Mimo, że jest odwoływalny, mimo, że jest na prawdę posłuszna, zawsze przy nodze, zawsze wpatrzona ja wiem, że może się zdarzyć tak, że instynkt pogoni ją gdzieś dalej.
I to jest właśnie to, czego w psie nigdy nie przewidzimy.
Rozumienie rozumieniem, a przewidywanie przewidywaniem. Ale to już tłumaczyłam.

[B]Co do psów agresywnych bez ostrzeżenia.
Zawsze jest ostrzeżenie w postaci jeżącej się sierści chociażby, napięcia mięśni. Zawsze jest jakiś mały niepokojący sygnał, ktory łatwo wyłapać jesli się psa zna.
To jest reakcja organizmu, dlatego szczerze wątpię, żeby jakiś pies karygodnie odbiegał tej regule. Raczej ludzie nie zauważają wysyłanych przez niego sygnałów.[/B][/QUOTE]

1) A widzisz. Mam sukę, pitbullkę, która ZAWSZE zaatakuje i robi to niespodziewanie. Ot tak. To dla niej forma rozrywki i jest proste i logiczne jak załatwianie potrzeb fizjologicznych. Wiem, że zaatakuje ZAWSZE (są wyjątki owszem ale wole to ZAWSZE - bo po prostu ona sama jest nieprzewidywalna dla siebie). Atakuje bez ostrzerzenia a ja to przewiduje - bo robi to zawsze. Jest przewidywalna? Jest.
Robi to zawsze i koniec.

2) Przewidzę. Wiem, którego psa zaatakuje, którego nie. Wiem kiedy i wiem dlaczego.
(tu mówie o moim dobku, bo suka zaatakuje zawsze, jak już mówiłam wcześniej). Sztuką jest te zachcianki i fanaeberie u swojego psa poznać.;)

3) Uważam, ze flexi daje stosunkowo dużo luzu psu a jednak daje możliwość kontroli tego, co nasz pies robi - jasne psa trzeba nauczyć chodzić na takiej smyczy ale wg. mnie jest pożyteczna. Mówisz o bezpieczeństwie psa - ja uważam, że masz nad psem kontrole mając go na takiej flexi i tyle.

4) Wg. mnie jest powodem do chwalenia się bo nie każdy moze puścić swojego psa luzem. Ja mogę bo wiem, jak sie zachowa w danej sytuacji.

A czy gdy mój pies jest na smyczy to drugi biegający luzem go nie pogryzie? Miałam taką sytuację ze do mojego kundelka dopadł agresywny owczarek bez kagańca i mój Tymczasik nie umiał sie obronić, był słabiutki a do tego na smyczy, która blokowała mu ruchy - nieprzytomnego zawiozłam do kliniki.
Tak samo było z moim dobkiem, który biegał luzem w kagańcu - dobiegł do niego husky, który skoczył na niego i odgryzł mu 1/3 ucha. Mój pies nie miał sie jak obronić bo był w kagańcu. Co prawda przygrzmocił go do ziemii ale ucha już nie miał.

To samo na wsi - miałam sytuacje, gdy przez brame wyszedł kaukaz. Mój pies był na smyczy. Gdy ogromny owczarek zaatakował - puściłam swoejgo ze smyczy - dzieki temu nie został kawałkiem mięsa wiszącym na bezużytecznej smyczy i nie ucierpiałam ja. Właściciel kaukaza słysząc walke i moje darcie ryja - wybiegł i zabrał jakoś to ciele.
Tyle na temat.


Od tamtej pory puszczam psa luzem i bez kagańca - z jakiej racji ma być ofiarą czyjejś głupoty i jakiś kolejny pies durnego właściciela ma coś mu zrobić? Niestety ale nie chce tego znowu przeżywać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Ale mimo to nie jest to rasa jakoś szczególnie do tego predysponowana - przede wszystkim ze względu na specyfikę psychiki, bo walory fizyczne mają wymarzone ;) i myślę, że pracuje się z nimi trochę trudniej niż z rasami do tego właśnie stworzonymi. Widziałam w IPO i dalmata, i berneńczyka, co nie znaczy, że to psy typowo obronne ;)[/QUOTE]

Oj, mam suke, która idealnie sprawuje sie w obronie cywilnej i powiedzmy, ze IPO też - rękaw jej nie interere a duzo bardziej pozorant jako przeciwnik.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Karilka']Oj, mam suke, która idealnie sprawuje sie w obronie cywilnej i powiedzmy, ze IPO też - rękaw jej nie interere a duzo bardziej pozorant jako przeciwnik.[/QUOTE]

No właśnie - a w IPO istotą szkolenia jest bardziej zabawa i nakręcenie psa na rękaw niż rzeczywista obrona przed kimś. Ttb mają właśnie to do siebie, że nie nakręcają się na sam rękaw, tylko na człowieka, i w mało doświadczonych rękach taki pies jest po prostu niebezpieczny.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bonsai_88']Ja jakąś nie przepadam za rasami "ciężkimi" oraz specjalnie udziwnionymi... dla mnie pies idealny to chart ;).
[/QUOTE]
Oficjalnie i publicznie odszczekuję to co napisałam... trafił do mnie shi-tzu, żywe zaprzeczenie kompletnie wszystkiego co lubię u psów, a jednak poległam. Całkowicie i absolutnie zostałam rozłożona na łopatki przez tego małego, kudłatego psiokotka ;).

Link to comment
Share on other sites

wczoraj na zawodach psich zaprzęgów mój pies został zaatakowany przez innego haszczaka.zaatakował bez ostrzeżenia.wgryzł mu się w jego już nieszczęsny nos.ma dwie duże dziury na nosie,jedną z boku oraz naderwaną"chrapkę".oba były na smyczach.normalnych smyczach.mój nie miał szans się obronić gdyż jego górna szczęka była w zębach tamtego psa.razem z weterynarzami ledwo zatamowaliśmy krew.na szczęście został dopuszczony do zawodów i zajęliśmy 2 miejsce :-)
ma bardzo spuchnięty nos,jest cały obolały i leży na fotelu.pies nie dał żadnego sygnału.stał i nagle się rzucił-właścicielka nie miała szans na reakcję.ja też.

Link to comment
Share on other sites

To jest bujda i tyle Wam powiem.
Mam psa który miał taki problem, ale ZAWSZE choć minimalnie można rozpoznać kiedy pies chce zaatakować.
I na to nie ma bata.
Można się zagapić i nie zauważyc napięcia mięśni chociażby.
Ale ZAWSZE jest jakaś reakcja. Tylko, że my NIE ZAWSZE potrafimy lub mamy możliwość ją zauważyć.
Tyle póki co.

Nie mam teraz jak pisać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Aysel']To jest bujda i tyle Wam powiem.
Mam psa który miał taki problem, ale ZAWSZE choć minimalnie można rozpoznać kiedy pies chce zaatakować.
I na to nie ma bata.
Można się zagapić i nie zauważyc napięcia mięśni chociażby.
Ale ZAWSZE jest jakaś reakcja. Tylko, że my NIE ZAWSZE potrafimy lub mamy możliwość ją zauważyć.
Tyle póki co.

Nie mam teraz jak pisać.[/QUOTE]
Możliwe, tyle że czasem to ostrzeżenie to tylko błyśnięcie okiem na ułamek sekundy. Może inny pies zauważy, człowiek - nie. Więc w praktyce wychodzi na to, ze bez ostrzeżenia (lubię praktykę, w przeciwieństwie do teorii ;))

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pocahontas']pies nie dał żadnego sygnału.stał i nagle się rzucił-właścicielka nie miała szans na reakcję.ja też.[/QUOTE]

Wlascicielka widac nie zna swojego psa, bo nie sadze aby zdarzylo sie to pierwszy raz w jego zyciu.
Nie wydaje mi sie rowniez zeby zlapal Twojego psa za szczeke "pierwszym ciosem", wiec chwilke musialo to jednak trwac.
Psy tuz przed atakiem nie byly chyba odwrocone do siebie tylem. Zapewne chwila kiedy agresor stal jak pomnik, bez ruchu, napiety i wpatrujacy sie w drugiego zostala przeoczona (moglo to trwac tylko kilka sekund).
A moze Ty tez nie zdajesz sobie sprawy, ze Twoj pies w jakis sposob prowokuje inne - niedawno byl jakis ratler, teraz ten...

P.S. Tak czy siak gratuluje 2 miejsca.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...