Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Jetsan tylko raz jechał bez kagańca w autobusie. Było przed 24, pustki, kierowca nie miał nic przeciwko ;)
Arni często jeździ bez kagańca, jeśli siedzimy w takim miejscu by nikomu nie przeszkadzać. Jak jest więcej ludzi kaganiec ma założony- dla świętego spokoju. Ogólnie ludzie na niego pozytywnie reagują i zawsze ktoś go zaczepia, raz tylko jakaś stara baba na mnie naskoczyła, że mam zabrać psa od niej- wchodziłam do autobusu, kasowałam bilety i szukałam jakiegoś skrawka wolnego miejsca, autobus był przepełniony i ciężko było się gdziekolwiek ruszyć :roll:
Na spacerach nigdy nie pozwalam moim psom podejść do obcych psów. Jeśli to się zdarzy odwołuję ich, tak samo nie życzę sobie, by ktoś do nas puszczał psy.
Jetsana zawsze przytrzymuję blisko siebie, Arni na komendę po prostu idzie przy nodze i nie podchodzi do psa, smycz w jego przypadku nie jest potrzebna.
I tak żyję sobie bez większych spin z innymi ludźmi, psami, psiarzami ;)

Posted

[quote name='WATACHA']Ja też zawsze wołam psa (przeprowadzam trzymając za obrożę), gdy ktoś przechodzi, przejeżdża obok.W komunikacji maja kagańce i jak wchodzę do windy pytam czy można wejść, bo nie zakładam ich na chwilę.Nie rozumiem co to za problem.Widać, że ludzie są wdzięczni.Raz w windzie jechał facet i mimo, że zaprosił nas do środka to nie wsiedliśmy, bo widziałam po minie, że się boi.[/QUOTE]
To ja musiałabym wlec psa za obroże cały czas. Mieszkam w ruchliwym miejscu i nie wyobrażam sobie takiego spaceru, szczególnie z szetlandem który i tak nie oddala się o dwa kroki. Wyglądałoby to tak - wysoka postać skulona, wlecząca małego, zdziwionego psa. Myślę, że sąsiedzi wzięli by mnie za wariatkę. Collie jak jest tłok wogóle nie jest puszczana luzem więc nie muszę jaej ciągle targać. Myślę, że już lepiej psa wogóle nie spuszczać niż co krok tarmosić go za obrożę.

Posted

[quote name='a_niusia'] opisana wyzej sytuacja z 3 kaukazami jest tak abstrakcyjna jak przewoz autobusem krowy...chociaz ze swinka wietnamska juz goscia widzialam. to jest oczywiste, ze jeden pies powinien przypadac na jednego wlasciciela.
[/QUOTE]
A dlaczego to ma być oczywiste skoro w przepisach wyraźnie stoi, że psa przewozi się w kagańcu i to dla niektórych oczywiste nie jest. Jak równie to, ze może to powodować dyskomfort innych pasażerów.
Czyli co? Jak nam wygodniej, tak?

Widzisz jak się mówi A to trzeba być gotowym na B, tak własnie to działa. Dla Ciebie oczywiste będzie jedno, a dla kogoś innego drugie. I dlatego jeszcze raz powtórzę, trzeba patrzeć trochę dalej niż koniec własnego nosa ;)

Posted

[quote name='badmasi']To ja musiałabym wlec psa za obroże cały czas. Mieszkam w ruchliwym miejscu i nie wyobrażam sobie takiego spaceru, szczególnie z szetlandem który i tak nie oddala się o dwa kroki. Wyglądałoby to tak - wysoka postać skulona, wlecząca małego, zdziwionego psa. Myślę, że sąsiedzi wzięli by mnie za wariatkę. Collie jak jest tłok wogóle nie jest puszczana luzem więc nie muszę jaej ciągle targać. Myślę, że już lepiej psa wogóle nie spuszczać niż co krok tarmosić go za obrożę.[/QUOTE]

Chodzimy w takie miejsca, że nie muszę tego robić non stop.Na osiedlu jest na smyczy, z wyjątkiem sporego, zielonego terenu, gdzie się z nim bawię, ale ludzie chodzą w znacznej odległości.

Posted

[quote name='evel']Bo to "duży", czujny pies, którego ludzie się obawiają - łapię dla świętego spokoju, właśnie po to, żeby nikt się nie miał prawa przyczepić ani złego słowa powiedzieć - spotykają mnie uśmiechy i podziękowania i to jest fajne. Tak samo ja bym wolała, gdyby ktoś automatycznie odwoływał i łapał swoje psy, gdy widzi nasz "zestaw spacerowy".

A że ludzie u mnie na osiedlu się uczą (w bólach i powoli, ale jednak - niektórzy zaczęli z psami wychodzić, nosząc ze sobą zabawki, zaczęli zbierać kupy, zaczęli robić z psami cokolwiek, a z powietrza im się to raczej nie wzięło), to nic mnie nie kosztuje postępować wobec innych tak, jakbym sama chciała być traktowana. Podobnie jest z kagańcem w określonych sytuacjach. A może po prostu zbyt wiele razy słyszałam, że pies "nic nie zrobi" a okazywało się, że wręcz przeciwnie i jestem przewrażliwiona.

I nie twierdzę, że Twoje sheltie czy Etna są morderczymi bestiami, wręcz przeciwnie - nie znam, nie oceniam, wierzę na słowo że wszystko z nimi OK - ale moim zdaniem wymóg kagańca w komunikacji nie wziął się z sufitu. Tak po prostu ;)[/QUOTE]
No widzisz a moja collie wszystkim kojarzy się z Lassie Wróć i nikt się jej nie boi. Owszem zapinam ją jak widzę obce psy, prewencyjnie bo ona i tak nie ma prawa się oddalać choć w parku wszystkie psy łażą luzem i muszą się dogadać a najgorsze to zlapać swojego na smycz jak coś się przyplącze. Szetland wogóle nie podejdzie do obcego psa tylko obejdzie łukiem jeśli jest taka konieczność.
Ja nie twierdzę, że ludzie się nie nauczą jak coś się dobrze robi tyle, że ja nie mam ciśnienia na zbawianie świata. Często wymieniam się doświadczeniami z sąsiadami, jak o coś się spytają to chętnie podpowiem choć i tak nie mają zacięcia i determinacji aby wprowadzić te metody, kilka osób też zaczęło sprzątać po psach (jednak to nie do końca moja zasługa a koszy, które znienacka pojawiły sie w naszej okolicy).
Szetland nawet jeździł kiedyś w kagańcu ale zbyt dużo osób zaczęło "interweniować" że męczę psa :) więc aby nikogo nie stresować kaganiec wylądował w pudle na psie gadżety.

Posted

[quote name='Ania!']A dlaczego to ma być oczywiste skoro w przepisach wyraźnie stoi, że psa przewozi się w kagańcu i to dla niektórych oczywiste nie jest. Jak równie to, ze może to powodować dyskomfort innych pasażerów.
Czyli co? Jak nam wygodniej, tak?

Widzisz jak się mówi A to trzeba być gotowym na B, tak własnie to działa. Dla Ciebie oczywiste będzie jedno, a dla kogoś innego drugie. I dlatego jeszcze raz powtórzę, trzeba patrzeć trochę dalej niż koniec własnego nosa ;)[/QUOTE]

dlatego, ze nad 3 kaukazami nie panujesz fizycznie.

Posted

Ja zwykle psom każę tylko zawarować i ich nie łapię, bo nie mam takiej potrzeby, ale generalnie zgadzam się z evel ;)

ja swoje psy staram się wychować tak, żeby były jak najmniej kłopotliwe dla mnie i dla całego otoczenia, żeby nikomu, w tym mi, nie przeszkadzały. Uważam że moim obowiązkiem jest trzymanie psa na smyczy gdzie trzeba, zakładanie mu kagańca w komunikacji miejskiej, sprzątanie kup z trawników w środku miasta, i tak dalej, i tak dalej. Bądźmy cywilizowani, wyzbyjmy się polaczkowatości...

Nie wyobrażam sobie chodzić na spacery z psami w miejsca, gdzie musiałabym je co chwilę łapać :roll: co to za spacer? bez sensu totalnie. U siebie na skwerku stoję sobie i rzucam na uboczu piłkę czy cokolwiek, jak już mi przed nos wlezą to psa waruję na chwilę i po krzyku. Ale jak wracamy, to sracz albo idzie na smyczy, albo przy nodze, i nie ma zmiłuj. Gram w takich miejscach jest zawsze na smyczy.

Posted

Ja ostatnio z dwójką bez kagańca jeżdżę, ale to nie jest dla mnie komfortowe. Ja wiem, że psy nic nie zrobią, ale inni nie muszą tego wiedzieć.

PS. Kaganiec jednego psa pożyczyłam suce przyjaciółki, która w autobusie ma swoje odpały, a szczeniak jeszcze nie ma. Tak więc u mnie to sytuacja tymczasowa. ;)

Posted

[quote name='Ejre']A co w sytuacji w której wsiadasz z psem do prawie pustego autobusu a w pewnym momencie robi się już bardzo duży tłok i nie ma się gdzie przesunąć? A właśnie wtedy wsiada ktoś kto musi tym konkretnym autobusem jechać (do pracy, szkoły na konkretną godzinę)? Gdzie ma stanąć? ma zrezygnować z jazdy autobusem? Nie załatwić swoich może bardzo ważnych spraw bo ty masz problem z kagańcem?[/QUOTE]
ja nie mam problemu z kagańcem, wcześniej pisałam że jak już się nam trafi jazda w takim pojeździe to mój namordnik na pysku ma. tak samo jak opisałam, że na pierwszym przystanku można spokojnie zająć takie miejsce, żeby nie być koło drzwi i nikomu w razie czego nie przeszkadzać samą psią obecnością.

Posted

[quote name='a_niusia']dlatego, ze nad 3 kaukazami nie panujesz fizycznie.[/QUOTE]
A właśnie i o to chodzi.
Jeden nie zapanuje nad 3 kaukazami, a inny nie zapanuje nad spanielem. I dlatego wszystkich obowiązują te same przepisy, bo nikt nie jest jasnowidzem ;)

Mam dwa briardy i potrafię nad nimi zapanować. Czasami spotykam dorosłego mężczyznę, który nie potrafi zapanować nad swoim jednym owczarkiem niemieckim, a pies waży połowę mojego.
Nie chciałabym spotkać go w tramwaju bez kagańca.

Tu oczywiście ktoś powie, że to kwestia odpowiedzialności właściciela. No pewnie, tylko jeden odpowiedzialny jest, a inny nie.
I wracamy do tego, że nikt nie jest jasnowidzem i w pewnych sytuacjach lepiej ten kaganiec założyć. A dla mnie podróż komunikacją miejską właśnie taką sytuacją jest :)

Bo to co widzimy bywa złudne i można się nieprzyjemnie naciąć, kiedy się okaże, że nad kaukazami właściciel zapanuje, a my oberwiemy od pudelka ;)

Posted

Ostatnio w pkp kierownik pociagu kazal mi zalozyc kaganiec mojej 4 miesiecznej bokserce.... Zalozylam bo przepis to przepis.

Wolalabym by psy w komunikacji mialy jednak te kagance jak jest wiecej ludzi. Nigdy nie wiadomo, jak pies zareaguje jak ktos niechcacy przydepnie mu ogon czy lape... Ale jak jest duzo miejsca to mi nie przeszkadza pies bez kaganca. Byleby kazdy mogl swobodnie wysiasc z komunikacji nie ocierajac sie o psi pysk....

Posted

[quote name='evel']Bo to "duży", czujny pies, którego ludzie się obawiają - łapię dla świętego spokoju, właśnie po to, żeby nikt się nie miał prawa przyczepić ani złego słowa powiedzieć - spotykają mnie uśmiechy i podziękowania i to jest fajne.[/QUOTE]
mnie generalnie też. tak samo jak i komentarze, że psa łapać nie muszę, bo oni się nie boją. ale niestety trafiają się i tacy, którym to też przeszkadza. jakiś czas temu facet został zauważony przeze mnie jak był na ścieżce jakieś 20 metrów od nas, pies był 2-3 metry ode mnie. odwołanie, zapięcie na smycz, pies przy nodze i idę. będąc już koło tego kolesia usłyszałam, że jestem nienormalna puszczając luzem dużego psa. a ten duży pies w tym czasie był na smyczy, będąc luzem był obok mnie, bez problemu się odwołał a na tamtego kolesia nawet nie spojrzał.

Posted

[quote name='Ania!']Czasami spotykam dorosłego mężczyznę, który nie potrafi zapanować nad swoim jednym owczarkiem niemieckim, a pies waży połowę mojego.[/QUOTE]
briardy ważą 60-80kg?:crazyeye:

Posted

[quote name='a_niusia']jesli ktos nie panuje ad kundlem to czy pies jest briardem czy pudliczkiem to musi nosic kaganiec. wszystko o to sie rozchodzi.[/QUOTE]
Ale i o to w jaki sposób pies jest postrzegany przez innych pasażerów. I w tym tkwi cały problem ;)

[quote name='Beatrx']briardy ważą 60-80kg?:crazyeye:[/QUOTE]
A skąd, waży 100 plus nogi i ogon.
Chyba oczywiste, że to przenośnia była. Ale dokładniej, żeby Cię uspokoić, Briard samiec taki jak mój wazy ok 45 kg, owczarek waży chyba niecałe 30, kolosem nie jest. Mam nadzieję, że teraz wszystko jasne.

Posted

Ja mam spory problem z panem, właścicielem suki owczarka niemieckiego. Pies teoretycznie wydaje się przyjazny ale...Oddala sie od właściciela na sporą odległość, potrafi mnie namierzyć, podchodzi ze spuszczonym łbem i warczy mi na szetlanda. Potem unosi ogon i na sztywnych łapach łazi wokół mnie a szetland chowa się za nogami. Sytuacja powtórzyła się już kilkukrotnie i czuję pewien dyskomfort - o co temu psu chodzi? Mówiłam o tym właścicielowi ale on tylko stwierdził, że pieski muszą sobie pogadać. Tak robi z szetlandem, jak jestem z collie to do tego rytuału dochodzi jeszcze szczekanie. Widziałam, że ten pies traktuje w identyczny sposób jeszcze kilka innych, w stosunku do reszty jest przyjazny. Jest się czego bać? Czy to tylko jakiś tajemniczy rytuał?

Posted

[quote name='Ania!']Szkoda pisać. Twój widać jest niewidzialny :evil_lol:[/QUOTE]

ja opisalam juz wyzej jakie emocje u wspolpasazerow wzbudzaly moje psy podrozujace bez kagacow. POZYTYWNE.

Posted

No właśnie problem w tym, że kaganiec ma złą opinię w społeczeństwie. Jeśli założę kaganiec to nie mogę się opędzić od komentarzy: to on taki groźny? ojej, on gryzie? i tak dalej. Sprawdza się, jeżeli nie chcę, żeby ktoś łapy pchać do psa, ale jest uciążliwe.

Generalnie chodzi mi i większości "przeciwnikom kagańców", żeby nie traktować wszystkich psów jednakowo - niezależnie od tego, czy to dopiero wzięta z łańcucha, zdziczała bestia czy pies szkolony i socjalizowany. Nie po to szkolę, wychowuję, uczę i socjalizuję swoje zwierzęta i spędzam z nimi grom czasu, żeby ktoś traktował je tak samo jak niewychowanego i ujadającego świra na smyczy "bo pies to zwierzę". Są sytuacje, gdzie kaganiec bym założyła - ale staram się jak mogę nie doprowadzać do nich. Za to są sytuacje, gdzie uważam, że psy powinny czasem mieć namordnik, a zwyczajowo nie mają - np. poczekalnia u weta... Masakra, mała powierzchnia, ludzie pchają się nieraz z agresywnymi wobec zwierząt i dodatkowo zestresowanymi psami, kiedy w środku często są jeszcze króliki, koty itd :roll: No ale poczekalnia to "miejsce dla zwierząt", więc szczerzący się na moje psy owczarek jest całkiem w porządku, "bo on nie lubi". Wtedy tak, pies powinien mieć kaganiec, gdyby moje tak się zachowywały to bezwzględnie dostałyby namordnik. Jak miałam z Fro problemy z agresją do psów to chodził w kagańcu do weta. No i o to chodzi, żeby dobierać odpowiednie akcesoria do psa, a nie stawiać sztywne przepisy, które w niektórych przypadkach są niepotrzebne i absurdalne, tak jak zakładanie kagańca szczeniakowi w PKP, bo to pies :roll: Pies opanowany, nie sprawia problemów, nie podchodzi i nie ma odpałów - no to w niezatłoczonym busie/pkpie bez kagańca. Jeśli porąbany, to nawet na spacerze nieraz namordnik na pysk. Niezależnie od rasy i wielkości, bo agresywne yorki rzucające się do łydki to też nic przyjemnego, spotkałam niedawno :roll:

Posted

[quote name='Naklejka']
I tak żyję sobie bez większych spin z innymi ludźmi, psami, psiarzami ;)[/QUOTE]

no, to tak jak ja. chyba, że ktoś uważa za spinę, jak mnie ktoś upomni o założenie kagańca czy złapanie psa. bo ja tak nie uważam, nie mam z tym problemu ;)
i żeby nie było, moje psy też do nikogo nie podbiegają, ani do ludzi, ani do psów.

natomiast np evel ma co rusz problemy z chamstwem innych psiarzy :cool3: ciekawe z czego to wynika, skoro sama tak bardzo się stara być w porządku. mnie nie spotykają dziwne historie, ale ja się po prostu nie spinam przy pewnych sytuacjach. przez pewien czas przejmowałam się tym, że obcy pies do nas podbiega, ale obecnie spotykam masę psów bez właścicieli i cóż, trzeba z tym żyć, a na stresowanie się szkoda mi czasu.

Posted

Jakbym nie założyła mojemu psu kagańca d autobusu to jestem pewna że wyleciałabym z niego na pierwszym przystanku :)
Także rasa psa też ma duże znaczenie , pudla brałam na ręce i nigdy nie było problemu ale u nas przepis jest taki "psy jeżdzą na rękach lub w kagańcu i na smyczy" i nigdy nie przyszło mi nawet do głowy nie założyć kagańca mimo że mój pies go nie potrzebuje nawet w tłumie ludzi .
Suka też zawsze jeżdziła w kagańcu i nic jej z tego powodu nie było , po wyjściu ściągam kaganiec i tyle.


Widziałam sporo sytuacji różnych w autobusach/tramwajach ponieważ 6lat jeżdziłam nimi do szkoły więc prawie codziennie , nie przyjemnych sytuacji z psami też kilka było ale jedną pamiętam najlepiej ponieważ działa się koło moich nóg w bardzo zatłoczonym autobusie .
Wsiadł mężczyzna z labradorem bez kagańca , ludzie od razu kręcili nosami , nie podobało im się to ale ok , nikt go nie wyprosił tylko zwrócili uwage o kaganiec którego nie miał . Na którymś przystanku przy chamowaniu autobus sie zabujał i na psa wpadła kobieta z siatką z zakupami , pies rzucił się na siatke którą rozerwał . Facet uciekł na tym przystanku i tyle , ale zastanawiam się co by się stało gdyby nie było tej siatki ? zaatakował by pewnie kobiete , a co gdyby to było dziecko ? Ten facet w odpowiedźi na kaganiec powiedział " to łagodna rasa" ,cóż ..
Pies to tylko pies i mogą się zdarzyć różne sytuacje i możemy nie przewidzieć zachowania psa, a świrów też nie brakuje .
A swoją drogą myślę że kilku z tych ludzi którzy byli świadkami tej sytuacji będzie się już bała stać koło psa w autobusie .

Posted

jak ktoś mówi, że jego pies jest łagodny, bo to taka rasa to od razu mi się zapala czerwone światełko i tylko czekam, aż coś ten pies odwali:p

Posted

[quote name='motyleqq']no, to tak jak ja. chyba, że ktoś uważa za spinę, jak mnie ktoś upomni o założenie kagańca czy złapanie psa. bo ja tak nie uważam, nie mam z tym problemu ;)
i żeby nie było, moje psy też do nikogo nie podbiegają, ani do ludzi, ani do psów.

natomiast np evel ma co rusz problemy z chamstwem innych psiarzy :cool3: ciekawe z czego to wynika, skoro sama tak bardzo się stara być w porządku. mnie nie spotykają dziwne historie, ale ja się po prostu nie spinam przy pewnych sytuacjach. przez pewien czas przejmowałam się tym, że obcy pies do nas podbiega, ale obecnie spotykam masę psów bez właścicieli i cóż, trzeba z tym żyć, a na stresowanie się szkoda mi czasu.[/QUOTE]

Ja mieszkam w takim miejscu, że nie spotykam dużo ludzi, naprawdę ;) Ale ja się nie spinam, mnie ciężko wyprowadzić z równowagi, zdenerwować, mam na wszystko brzydko mówiąc wy*ebane :evil_lol: Schodzę innym psiarzom z drogi oni często też to robią. Chociaż może jak widzą taką drobną dziewczynę z takimi psami to zwyczajnie się o siebie boją :lol:
Ostatnio miałam małą wymianę zdań z właścicielem westa, coś mu głupiego powiedziałam i sobie poszłam, o cała historia :eviltong: Tylko coraz mniej lubię flexi :evil_lol: No i my spotykamy się częściej na spacerach, więc milutko na mnie patrzy :evil_lol:

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...