Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Kumpel ma psiaka. Psiak ma 6 miesięcy, potrafi być baardzo kłopotliwy z powodu rozbestwienia i ogólnie pomagam jako tako go wychować w ramach tego co sama umiem. Maluch jest niesamowicie inteligntny, więc idzie nam nieźle, ale nadal wszelakie rozproszenia są nieporządane.
Poszliśmy na spacer co by maleńki się załatwił, przy okazji rozmawiamy nt. ciągnięcia do wszelakich mijanych psów, samochodów, ludzi, drzewek... no, ogólnie całego niezwykle interesujacego świata. Nagle na chodniku pojawia się pani z spuszczonym psem i woła z daleka "To suczka, ona łagodna". Odpowiedź mojego spokojnego, łagodnego kumpla powaliła mnie na kolana "Ku*wa, a to obojniak, zagryza wszystko co spotka na swojej drodze"...
Może i lekko to chamskie, ale miny kobieciny i pytania "Naprawdę?" zadanego pełnym zdumienia głosem to ja długo nie zapomnę :D.

Posted

[quote name='Paulina516']Też dobry pomysł z tą fundacją może być ;)[/QUOTE]
Może... ale dzisiaj byłam w pracy a pana ani śladu...

Posted

[quote name='Ana04']Mam sukę w typie donka i nie wydaje mi się by budziła jakiś szczególny respekt. Zdecydowana większość reakcji to właśnie cmokanie i wyciąganie rąk. Szkoda tylko, że pytań czy można jest bardzo mało...[/QUOTE]
Widocznie mój Paco wygląda aspołecznie,bo do niego nikt nie cmoka,ciumka i nie wyciąga rąk:evil_lol:

Posted

Nigdy nie pisałam o problemach na spacerach ,z psami, ich właścicielami, bo ich po prostu nie miałam,...... do dzisiejszego południa. Wracam do domu po spacerze z psem przez osiedle i widzę yorczka bez obroży, smyczy, biegającego od straganu do straganu, (rząd budek dawniej warzywnych, obecnie przerobionych na np, alkohole świata, prasa książka ruch ,piekarnia itp). Wszędzie zaglądał, ewidentnie widać,że się zgubił. A,że w pobliżu ulica i innych psów dużo, uwiązałam swego przy barierce i udało mi się złapać yorka. Okazało się ,że to sunia. Razem z psem stałam na środku placyku a potem zaglądałam do wszystkich budek, sklepów pytając o właściciela. Zostawiłam w dwóch swój numer telefonu i po 40 minutach stania i rozglądania się postanowiłam iść do domu. Nie zdążyłam odwiązać swego psa jak dopadła mnie właścicielka i z obrażoną miną oznajmiła,
-.... gdybym jej nie wzięła na ręce to by sunia poszła do domu, bo jej pies tak zawsze robi.
Szczęka mi opadła i tyle.
Poczułam się jak złodziejka polująca na osiedlu na modne pieski.

Posted

Miałam kiedyś podobną sytuację, będąc z jamnicami na przy osiedlowym trawniku usłyszałam klakson - trąbił samochód, który prawie rozjechał małego pieska chcącego przebiegnąć na drugą stronę ruchliwej jezdni. Też się przejęłam, próbowałam złapać psa, ale się nie dało. Po 20 min. berka, przyszły jakieś dzieciaki, również w celu złapania psa - dowiedziałam się, że to pies ich sąsiadki i on tu często tak biega samopas. Im się udało go złapać całe szczęście. Teraz czasem widuję tę babkę z tym psem, całe szczęście zawsze na smyczy. Ale też poczułam się idiotycznie jak sobie przypomnę jak ganiałam za jej psem po trawniku, bo inaczej niechybnie by go coś rozjechało, a ona miała to najwyraźniej gdzieś.

Posted

Ja też miałam sytuację, że piesek biegał ze smyczą po ulicy. Ładny, zadbany, kojarzyłam, że od takiej staruszki. Wchodzę do najbliższego sklepu i pytam, czy ktoś nie widział właściciela tego psa itd... nagle wybiega rozjuszona babcia i krzyczy, że mam zostawić psa, że on tak zawsze, mam się nie wtrącać! Ekspedientka popatrzyła na mnie (?) krzywo i nic nie powiedziała, pewnie uznała, że dręczę biedną staruszkę...
Cóż, psa i pani nie widuję już, nie wiem, czy jednak mu się coś nie stało.

Posted

[quote name='Bogarka']Od wczoraj nie moge spuscic Hadara bo na wybiegu jacys ludzie namiot sobie rozbili i psa tez maja[/QUOTE]

Ciekawy sposób spędzania wakacji:evil_lol:
Oni rozbili się z biwakiem na psim wybiegu?:crazyeye:

Posted

[quote name='kavala']Dlatego bardzo ważne jest, żeby pies miał nr telefonu przy obroży, można wtedy szybko rozwiać wszelkie wątpliwości.[/QUOTE]
Pies w ogóle nie miał obroży , a jego pani wolnej ręki do prowadzenia psa, bo wyszła ze sklepu z trzema siatkami.

Posted

Wczoraj spacer z Iwanem standardową trasą. Musimy przejść przez należący do szkoły park, by dojść na łąki. Do teg parku można swobodnie wchodzić.
Jest tu sporo psów, ale żaden nie jest zsocjalizowany z psami i po prostu, gdy widzimy tam psa, to idziemy drugą stroną. Wczoraj jednak było dwóch dorosłych facetów z dzieckiem, że ślicznym, dużym kundelkiem, który biegał z dziaciakiem a ogon nie przestał mu się cieszyć nawet, gdy nas zobaczył. Pies na flexi, więc podchodzimy. Facet od razu do nas, czy Iwan jego psa nie zagyzie. My, że nie, że to misiek taki i że chętnie by się pobawił. W momencie, kiedy facet zaczął mówić, że jego pies też i luzować mu smycz, ten zaczął się wścielke rzucać na Iwana. No nic, pożegnaliśmy się.
Jakieś piętnaście metrów dalej podbiega do nas ten pies ciągnąć za sobą smycz i rzuca się Iwanowi na kark. Iwan pierwszy raz w życiu odpowiedział na atak, chyba dlatego, że był to pierwszy tak poważny atak, ale tylko odwrócił łeb ukazując sporą szczękę i w tym czasie mój chłopak wszedł tak jakby między nie, unosząc rękę z palcem do góry w geście 'wioo!' oraz krzyknął i pies się wycofał. Tak po prostu. Chłopak złapał go za smycz i odprowadził do właściciela.
Facet ten nawet nie ruszył się z miejsca, ani przepraszam, ani dziękuję, ani pocałuj mnie w dupę, tylko skierował się do psa piskliwym głosikiem 'oj, niedobry ty.. niedobry taki'. Witki nam opadły, ale poszliśmy dalej nawet się nie odzywając.

Teraz, przyznam, jestem trochę spokojniejsza, bo wiem, że w razie co Iwan może by się bronił przed atakiem agresora. Do wczoraj nawet w to nie wierzyłam.

Posted

To przykre że chamstwo z braku niewiedzy można znaleźć i we własnym domu..
Pod koniec roku na świat przychodzi mój wyczekany przez 4 lata miot Borderów, zapewne nie musze pisać że to rasa dla której najważniejsza jest praca z człowiekiem. Z psem planuję agility, dog frisbee, no i sztuczki ;) Bardzo długo czekam na tego psa, rozmawiam z właścicielami, czytam fora polskie i zagraniczne, jeżdżę na wystawy, zawody, poznaję te psy na spacerach i słyszę od siostry: ,,Ty kupujesz tego psa tylko po to, żeby siedział w klatce i robił sztuczki" to aż się przykro robi... Szczególnie, że jest to osoba która nie jest wstanie zapewnić psu podstawowych potrzeb i wychodzi z psem na pierwszy spacer o 17... I zazwyczaj wygląda to tak, że ja z psem wychodzę (jej psem) bo nie moge patrzec jak on się wstrzymuję... A mogłabym sobie pospać.

Posted

Moja ulubiona odpowiedź, "ale mój nie gryzie" :D tylko co mnie to obchodzi, moja nie lubi innych psów? Gdy byłyśmy nad morzem, weszłyśmy z mamą do pobliskiego lasu i widzimy ok. 100m dalej psa, młodego owczarka (ściślej - sukę), którego w lesie czesze właściciel. Przechodzimy więc na luzie z daleka i już miałyśmy zniknąć im z widoku gdy widzę, jak biegnie do nas szczęśliwa i rozhahana suczka, mama staje przed nią, Happy się za mną chowa i na razie ani w głowie jej atak, wysyła sygnały uspokajające, ale koleżanka jest nachalna, więc w pewnym momencie Happy zaczęła na nią wściekle szczekać. Pewna jestem, że by się pobawiły, ale niestety charakterek mojej spanielki na to nie pozwala ;) całe szczęście, że ta suka była dość młoda i jej atakowanie polegało na okrążaniu nas, z tym że coraz bliższym - szczerzy kły, jeży się i słyszę jak facet woła "ale ona jest łagodna!", gdyby nie sytuacja, zaczęłabym się z niego śmiać. Na szczęście nie uciekała przed nim, więc ją szybko złapał i mogłyśmy spokojnie odejść. Gdyby zareagował szybciej, w ogóle by nie doszło do takiego spięcia, bo Happy nie miała najmniejszej ochoty na kłótnie.
Niestety babcia jest osobą nietolerującą psów i kompletnie nic sobie nie robi z Happy. Gdy ona warczy, babcia stoi nad nią i wygraża jej palcem patrząc jej prosto w oczy i śmieje się z nas gdy mówimy, że to ją prowokuje ("co to, na psa nie można patrzeć, no co za ludzie"), a dziadek kompletnie nic sobie nie robi z jej sygnałów, z tym że on raz ją głaszcze, a raz okrzyczy. Dlatego sytuację w domu mamy niekoniecznie komfortową, bo tak to można by pozwolić sobie na o wiele więcej, np. ignorowanie jej szczekania i tego typu zachowań, ale nie można, bo zaraz jest wielkie halo.

Posted

[quote name='"Kasi i Lena"']Ciekawy sposób spędzania wakacji[IMG]http://www.dogomania.pl/threads/142760-Jak-reagujecie-na-chamstwo-innych-psiarzy-2/images/smilies/evil_lol.gif[/IMG]
Oni rozbili się z biwakiem na psim wybiegu?[IMG]http://www.dogomania.pl/threads/142760-Jak-reagujecie-na-chamstwo-innych-psiarzy-2/images/smilies/new_Eyecrazy.gif[/IMG] [/QUOTE]
Albo biwakuja albo bezdomni. Jesli to pierwsze to dziwne ze tam.

Posted

Wielu bezdomnych w lecie rozbija namioty w środku miasta- w W-wie np na Gocławiu koło stacji benzynowej- kiedyś byłam tam z psami i że tak się wyrażę "weszłam komuś do domu"- bo tak to wyglądało- cała polana zaadoptowana na mieszkanie, mały namiocik do spania... W wielu innych miejscach też coś takiego widziałam, i najczęściej są tam psy.

Posted

Na moim osiedlu też mam bezdomnych z psem,dużym włochatym samczykiem.Jestem nim zachwycona,tak grzecznego psa dawno nie widziałam.Nie podbiega do ludzi i zwierząt,nie szczeka,nie wdaje się w bójki.Tak myślę że u bezdomnych z psami jest naturalna selekcja,albo nie sprawiasz kłopotów, zostajesz i dostajesz jedzenie,albo wynocha.

Posted

Ja dzisiaj doznałam szoku, jakiego chyba w całym życiu nie doznałam.
Od pewnego czasu pewna właścicielka yoreczka który całe życie chodzi na krótkiej smyczy prowadza dwa pieski. Tego yorka i małego, brązowego szczeniora. Zawsze było mi żal tego szczeniora bo babka kompletnie ich nie ogarnia, plączą jej się między nogami, plączą się smycze, ona się o nie potyka, nie umie ich utrzymać jak przechodzi obok psów, strzela im głośne wyklady, dale maluchowi klapsy a spacery są króciutkie, takie 20 minutowe.
Dzisiaj sobie przechodzę obok niej i popatrzyłam na szczeniaka, to piękny mały rhodesian. Zastanawiam się co się stanie jak piesek urośnie, będzie siał popłoch wśród psiarzy i spędzał sen z powiek właścicielce.

Posted

Fauka u mnie jest podobnie, patologiczna rodzina - ojciec w więzieniu, kilkunastoletni chłopak w poprawczaku, 3 córki, brak pieniędzy i sprowadzili sobie do bloku szczeniaka labradora, suczkę na dodatek. Dziewczynki, które z nią spacerują chodzą do podstawówki, teraz to szczeniak, aż strach pomyśleć, co będzie, kiedy wyrośnie z niej prawdziwy labek...

Dawno tu nie zaglądałam, ale parę dni temu miałam sytuację - niedaleko mnie jest karczma, którą można odwiedzać z psami. Wzięłam więc mojego Gizmo, usiedliśmy sobie z rodziną przy stoliku na zewnątrz, pies leży obok nas, a przy stoliku obok jakieś starsze małżeństwo z małą kundelką bez smyczy, która burczy w kierunku mojego psa. Ale nie podchodziła, więc nie interesowało mnie to. Karczma słynie z pysznego imbirowego piwa, więc zamówiliśmy sobie 3 takie, stoją sobie pełne na stoliku, mój pies nadal leży spokojnie obok na trawie na smyczy, nagle to małe coś rzuca się spod naszego stolika na mojego psa, mój Gizmo się zrywa, tamto małe coś od razu odskakuje do właścicieli, ale piwa wylane, ja cała mokra, mój pies zdezorientowany... A właściciele tej suczki? "Mówiliśmy ci, że nie wolno tam chodzić". Żadnego słowa przeprosin, nic. We mnie aż się gotowało z powodu takiego braku odpowiedzialności i taktu.

Posted

W moim bloku mieszka z kolei rodzina z tych "lepszych"- bo bogatszych niż reszta ;) Nie mówią "Dzień dobry", a mieszkają-z tego co mama mi mówi- od 30-stu lat... Mają whippeta i jacka russella. Ich spacery z psem wyglądają tak- jedno z nich wychodzi przed klatkę, zapala papierosa, i puszcza psy dookoła podwórka zaadaptowanego na placyk zabaw dla dzieci. Psy biegają dookoła aż pan/i skończy palić. Problem w tym, że w bloku nie mieszkają sami, a ich psy przyjazne nie są...
Ostatnio wieczorem wychodziłam z całą moją czwórką- dwie chihuahua, westik, stafficzka. Trzy na smyczach, mała Chicca-jako że chodzi przy nodze, luzem (smycz w kieszeni na wszelki wypadek). No i niestety zza zakrętu prosto na nas wypadł whippet- mocno przestraszył "małe", Chicca zaczęła szczekać. Sciągnęłam Ariel, czekając, żeby pani zabrała pieska. Niestety- pani do mnie z pretensjami, że musi się ruszyć po psa:crazyeye:, bo podbiegł do moich. Podchodząc próbowała "rozsunąć" moje chihuahua nogą- czego po prostu nienawidzę- i wdałyśmy się w sprzeczkę. W końcu powiedziałam, że proszę ją, żeby psy wyprowadzała na smyczy (biedny jack stał 50m dalej i bał się podejść) bo nie mieszka sama itd. Niestety, wiem że to nic nie da- tak jak parking "jest ich" (postawili tam dwa duże samochody-OK, a do tego- przyczepę do przewozu koni:cool3:) to najwidoczniej roszczą sobie pretensje do podwórka... Szkoda mi tych psiaków...

Posted

Arielko - po pierwsze gratuluję stadka, cudowna mieszanka, musisz mieć wesoło :)
Po drugie - moim zdaniem sąsiadką powinien się ktoś zająć, pomijam już fakt, że ich psy są zagrożeniem dla innych, ale co jeśli na placu zabaw pojawi się dziecko, a oni, zajęci paleniem papierosa nie zainterweniują? Takie sprawy można zgłaszać na SM, zwłaszcza jeśli chodzi o miejsce parkingowe.

Posted

20 MINUT TO KRÓTKI SPACER!?!??!?!
moi sąsiedzi mają młodziutkiego spaniela, niespełna rocznego - ten to wychodzi na 5 minut. siku pod blok i wio do domu. nigdy nie widziałam go na dłuższym, choćby 20minutowym spacerze.

Posted

[quote name='pinczerka_i_Gizmo']Arielko - po pierwsze gratuluję stadka, cudowna mieszanka, musisz mieć wesoło :)
Po drugie - moim zdaniem sąsiadką powinien się ktoś zająć, pomijam już fakt, że ich psy są zagrożeniem dla innych, ale co jeśli na placu zabaw pojawi się dziecko, a oni, zajęci paleniem papierosa nie zainterweniują? Takie sprawy można zgłaszać na SM, zwłaszcza jeśli chodzi o miejsce parkingowe.[/QUOTE]
Plac zabaw na szczęście jest ogrodzony- co nie zmienia faktu, że zawsze jakieś dziecko może akurat iść na plac...
A psy biegają tak "dzień dnia", na dłuższym spacerze widziałam je RAZ i to z młodym sąsiadem- chłopakiem, któremu pewnie zapłacili żeby wyszedł z psiakami...
Też się zastanawiam czy nie interweniować- spróbowałabym porozmawiać, ale po tamtej wymianie zdań, mam wrażenie że pani właścicielka za nic ma zdanie innych...

Posted

Dzisiaj pewien pan z psem postanwił przeprowadzić na mnie zamach, na ruchliwym acz szerokim przejściu dla pieszych kiedy ja prowadziłam i psa i rower postanowił podejść do nas z suką, która wyjechała z zębami na mojego podczas gdy mój postanowił nie być dłużnym.

Posted

[quote name='Fauka']Dzisiaj pewien pan z psem postanwił przeprowadzić na mnie zamach, na ruchliwym acz szerokim przejściu dla pieszych kiedy ja prowadziłam i psa i rower postanowił podejść do nas z suką, która wyjechała z zębami na mojego podczas gdy mój postanowił nie być dłużnym.[/QUOTE]
Na mnie kiedyś facet taki zamach zrobił jak jechałam na rowerze, oj parę słów podziękowania usłyszał bo prawie wyrżnęłam z rowerem na Hexę na asfalcie. Do dyspozycji miał całą nie uczęszczaną przez samochody ulicę, piesek oczywiście na rozciągniętej flexi musiał się przywitać z moim zajętym dotrzymywaniem mi kroku :angryy:.

Ale ogólnie mam spokój poza jakimiś incydentami kiedy ludzie zapomną po co smycz mają i muszę zwiewać żeby nie mieć urwanej ręki albo poobcieranych nóg bo moje czarne psisko nie lubi jak jej pies zimny nochal w tyłek pcha a młoda siostrzyczkę będzie bronić przed złem tego świata :cool1:

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...