sunshine Posted August 6, 2009 Posted August 6, 2009 canis_16 nie dziwie się Twojemu zachowaniu. Też już miałam sytuacje że suka wyraźnie chciała zdominować mojego psa, warczała groźnie a że mała nie była dłużna właziła łapami na tamtą. Suka była amstafem i była niepewna obnażała zęby a Shira ma 3 miesiace i bałam się że jeśli do czegoś dojdzie zrobi jej krzywde( kocham amstafy moja ciocia miala takiego psa ale wszyscy wiemy dobrze że takie zachowanie każdej rasy psa może się źle skończyć,a to jednak potężne szczęki).Shira była na smyczy a tamten pies bez i żona tego pana mówiła "weź ją na smycz"a on że się tylko bawią. Nie byłam w sumie oburzona sytuacją bo gościowi brakowało troche wiedzy. A wiem(mieszkaja blok przedemną) że znaleźli tą suczke pobitą, pogryzioną lub po wypadku ( nie wiadomo co się stało) na trawniku koło sklepu i przygarneli ja i zabrali do weta. Aż sie boję myśleć co spotkało to biedactwo:shake:. Więc sami mogli jej dokładnie nie znać no i mało wiedzieć o psach wogóle. Zastanawia mnie tylko kto ją tak mógł bestialsko potraktować bo jest pięknym pieskiem i jak do niej mówiłam to z podkulonym ogonem i uszami po sobie ale podchodziła i mnie po buzi lizała. Biedaczysko :shake:
gops Posted August 6, 2009 Posted August 6, 2009 ja sie wkoncu zdenerwowalam po jakis 50 incydentach podbiegania do mnie suki sasiadow i gryzienia mojej wczoraj nie wytrzymalam moja sucz zawsze podkreslam zawsze jest na smyczy pod blokiem i na klatce , wlasnie z powodu tej suki wczoraj wychodze na wieczorny dluzszy spacer z sucz, wychodze z klatki i odrazu akcja suka byla na dworze oczywiscie bez smyczy z wlascicelami w ogrodku (po drugiej stronie bloku) i leci na nas jak zawsze sie gryzc a ze suki obydwie (moja i tamta) takie bardzo male nie sa (moja ponad 15 kg tamta kolo 14 ) to po takich akcjach zawsze cos jest wiec zeby znowu to moja nie bylo poszkodowana i zeby moze wkoncu ludzie tzn wlascicele sie nauczyli do czego jest smycz popuscilam moja (mialam flexi) jak tamta zobaczyla ze ja moja ma wieksza swobode to sie cofnela i podlatywala gryzla i uciekala i tak w kolko . no to ja poprostu zaczelam krzyczec ze sie psy gryza (specjalnie zeby sasiedzi z laski swojej wyszli ) i popuslilam sucz na 5 m . troche sie zlapaly i szamotaly ale sasiadka bardzo szybciutko zrozumiala o co chodzi i zaczela odciagac swoja sucz , baaa nawet zapiela ja na smycz :lol: chyba pierwszy raz widzialam ta sucz na smyczy wiem ze sama jestem chamska ale nie wytrzymalam juz, a musze z nimi zyc jeszcze kupe lat , wiec wole miec spokoj no i dzisiaj rano wyszlam z sucz na smyczy jak zawsze flexi , ide za blok na polanke i za rogiem ta suka , ale co jest najlepsze byla na smyczy :-o:crazyeye::diabloti: no i suka podleciala do mojej na 3 m pan sie kapnal ze biegnie i zatrzymal ja (tez mial flexi ) i tak pierwszy raz w zyciu uniknelismy pogryzienia sie przez suki :multi: a bylo ich z 50 napewno (a moja suke mam dopiero 8 meisiecy) ;)
Pusiakowa Posted August 6, 2009 Posted August 6, 2009 ale mnie dziś gościu wkurzył.:angryy: wracamy z nad rzeki (ja,koleżanki,puszek i suzi - suka koleżanki).wszystko cacy. nagle na przeciwko idzie facet z psem, bez smyczy i kagańca. coś w typie asta. Puszek zaczyna sie już rzucac, warczec, szczekac. facet to widział. to ja psa na krótszą.idziemy z nadzieją, że psa zapnie. nagle leci do nas uhahana psinka.a Pusz jeszcze bardziej sie rzuca. gościu go woła, pies oczywiście ma go w dupie.:roll: odrazu podbiegl do suki. ta na niego warknęła.Koleżanka tupnęła nogą. ja w tym czasie próbowałam uspokajac psa. brac go na ręce, ale z rąk mi się wyrywa.całą mnie podrapał.to go położyłam. i nagle na nas cudowna psinka leci:multi::shake:. pusz jeszcze bardziej zaczyna się rzucac. a facet... zupełnie nic!:angryy: pies już jest tak blisko, że ledwo trzymałam puszka w dodatku w jakichś zaroślach. w końcu nie wytrzymałam i krzyknęłam, dośc nieprzyjemnym tonem: weźmie go pan. a on co zrobił? podszedł i pomachał smyczą nad nim zamiast go zapiąc. myślałam, że wyjdę z siebie, stanę obok i mu przyłożę czymś:angryy:.
Bogarka Posted August 7, 2009 Posted August 7, 2009 Jak byłam na działce byłam na spacerze z Hadarem. Hadar był na smyczy nagle z naprzeciwka jedzie chłopiec ok 10 lat na rowerze i mówi do mnie ze gdzies z tyłu jest jego pies. Wiedziałam ze maja małego mieszanca i wiekszego w typie ONa. Zobaczyłam jakies 10 metrów za rowerem mieszanca zeszłam z Hadarem na...cudza działke bo innej mozliwosci nie było i czekałam az pies przebiegnie. Czekam czekam juz nie pamietam czy powiedziałam cos chłopcu, pamietam, ze on mi powiedział cos takiego ze wczesniej czy pózniej przyjdzie jego pies, a ja na to odpowiedziałam ze ja tez bym szła. Okazało sie ze pies przebiegł za nami tj, po tej działce na której stałam i ze to suka a nie pies jak myslałam.
aśka-od-dagona Posted August 10, 2009 Posted August 10, 2009 A ja się tak zastanawiam, co Wy wszyscy robicie, że ciągle i wszędzie Was takie przyjemności spotykają... Swoją drogą, po przeczytaniu niektórych opisów Waszych reakcji wydaje mi się, że niektórzy powinni wziąć sobie do serca, że "denerwowanie się to mszczenie się na własnym zdrowiu za głupotę innych";)
zmierzchnica Posted August 10, 2009 Posted August 10, 2009 [B]aśka-od-dagona - [/B]wychodzimy na spacer :cool3: Ja też bym nie uwierzyła, że takie rzeczy się ciągle zdarzają, gdybym sama nie "walczyła" z paroma kundelkami i labradorem, podbiegającymi i gryzącymi moje psy (głównie dużego samca). Właścicieli owych psów moje groźby i prośby nie obchodzą. Różne inne sytuacje zdarzają się sporadycznie - tupanie na moje psy, wkładanie łap w ogrodzenie itd. Ale najbardziej mi jednak podnoszą ciśnienie te podbiegacze agresywne :roll: Cóż zrobić, tylko na dogo pozrzędzić... W ramach tego zrzędzenia - ostatnio dowiedziałam się, że "jestem nienormalna, bo mam trzy psy i specjalnie je denerwuję, żeby szczekały na ludzi na chodniku" :crazyeye: Fakt, Chibi naszczekała zza płotu w sumie bez powodu na tą panią, walczę z tym jej zachowaniem i zawsze ją ganię... Ale bez przesady :shake:
aśka-od-dagona Posted August 10, 2009 Posted August 10, 2009 Hmmm, no ja też na spacery wychodzę;) i też mi się zdarzają spięcia, ale może to kwestia perspektywy i tego, co uważa się za chamstwo^^ bo inaczej nie umiem sobie wytłumaczyć natłoku takich sytuacji u udzielających się w tym topicu:) Patrzę na to tak, że ani ja, ani mój pies nie jesteśmy święci... więc nie moge od innych wymagać aby takimi byli. O np. dziś idę sobie z Debilem, przede mną trzy osoby z Pitem, na smyczy bez kagańca. Ściągnęłam Dagona do nogi, zeszłam trochę na ulice(gwoli scisłosci-mój zawsze łazi w kagańcu na ryju), żeby ich obejść bo Dag ma odpały. No, i tym razem też wystartował, rzuciłam mu 'przestań', szarpnęłam, już mam dostojniexP kroczyć dalej, a tu słyszę jak Pan w wersji ABS odzywa sie w te słowa: 'daj im się powąchać', ja na niego wielkie oczy, myślę-'moze nie dosłyszałam przez mp3', ale profilaktycznie rzuciłam 'nie, lepiej nie', pan odpowiedział-'szkoda, zobaczyłabyś co by się działo'. I tyle. I luz. Nie ma się czym podniecać, choć oczywiście mogłabym ta historię przedstawić tak, że wszyscy tu zaczęli by biednego chłopa od prowokatorów wyzywać;P mogłabym się również pobawić w 'dyskusję' z Panem, żeby nadać opowieści pikanterii;) tylko po co? A dążę w sumie do tego, zę czytając ten topic mam wrażenie, że Wy się sami w niektórych sytuacjach niepotrzebnie nakręcacie, ale oczywiscie mogę się mylić.
zerduszko Posted August 10, 2009 Posted August 10, 2009 A teraz sobie wyobraź, że owy chłop nic do Ciebie nie mówi i popuszcza psu smycz, a Ty widzisz jednak jak się "wąchaja" :evil_lol: I witaj w świecie "chamstwa".
aśka-od-dagona Posted August 10, 2009 Posted August 10, 2009 Ale chłop powiedział i nie popuścił smyczy;) nie twórzmy abstrakcji. I nie róbmy ze mnie nooba w, cytując, świecie chamstwa, bardzo proszę- zdarzyło mi się i ściąć z ludzikami, i skopać/uderzyć psa, załamać nad ludzka głupotą, odprowadzać psy do właścicieli, odrywać yorka od własnej ręki jak również zasunąć babie w, za przeproszeniem, ryja. Etc. Z drugiej strony sama niejednokrotnie przepraszałam innych użytkowników przestrzeni życiowej. Stanowczo bardziej dumna jestem z tego drugiego. I dlatego właśnie uważam, że nie mam prawa wrzucać wszystkiego np. roztargnienia/braku wiedzy czy wyobraźni/gorszego dnia właściciela czy jego psa/głupoty itp do worka "chamstwo", krytykować i sprawiać wrażenie mądrzejszej niż inni;) Chociaż jak sobie przypomnę co pisałam w pierwszej edycji tego topicu, to trochę mi się z biegiem czasu myślenie zmieniłoxP //i od razu zastrzegam, że nie chce tu nikogo prowokować ani Was oceniać, tylko po protu lubię dyskutować;P
zmierzchnica Posted August 10, 2009 Posted August 10, 2009 Rozumiem ;) Fakt, że mi czasem niepotrzebnie ciśnienie skacze, a człowiek jakby dał spokój, to więcej by zyskał (i nerwy oszczędził). Ale fajnie jest czasem na takim topiku odreagować... Dla mnie ogólnie jakieś teksty, jednorazowe podbieganie psów itd to nie problem. Borykam się z notorycznymi atakami zawsze tych samych psów na moje i to mnie akurat do szału doprowadza :lol: Jak miałam tylko suki to jakoś mniej tego było, a teraz bardzo często :roll:
aśka-od-dagona Posted August 10, 2009 Posted August 10, 2009 Ale w tym chyba coś jest... w sumie z poprzednia sunią pamiętam jeden incydent, drugi znam z opowieści, co daje dwa spięcia na 16 lat życia psa...z obecną suką nie kojarzę żadnych atrakcji, natomiast z Dagonem a i owszem. Przy czym zapewne obok płci duże znaczenie ma tu charakter mojego delikwenta, jego wygląd i wielkość, oraz paradoksalnie fakt, że zawsze chodzi w kagańcu, a u nas ciągle pokutuje przekonanie, że jak ma kaganiec to zły jestxP
Bogarka Posted August 11, 2009 Posted August 11, 2009 Wczoraj wyprowadziłam Krasne i rzucałam jej patyk. Nagle pojawił sie owczarek belgijski w dodatku tez suka, biegł w strone Krasny. Szybko przywołałam Krasne zanim zacznie bronic swojego patyka. Do suki zaczełam krzyczec "wracaj". Suka nie odchodziła do włascicielki która ja albo wołała albo nie (za daleko była zebym ja słyszała) a po jakims czasie jak suka nie wracała zrobiła taki ruch do mnie jakby rozkładała rece. Wyruszyła w przeciwna strone niz ja szłam wtedy dopiero suka poszła za swoja pania. Siostra w domu powiedziała ze ona juz tez toa suke spotkała i ta pani nie moze zrozumiec ze skoro ktos bierze swojego psa na smycz jak ona w tamta strone idzie to oznacza ze z jakiegos powodu nie chce zeby sie psy spotkały
Adamant Posted August 11, 2009 Posted August 11, 2009 a ja mam inną metodę na debili z psami. Poprostu omijam szerokim łukiem krótko prowadząc psy. Raz drugi trzeci i sami przestają lecieć z wywieszonym ozorem bo widzą mnie za oknem. Spaceruję o stałych godzinach i wtedy nikogo z kim nie chcę się "kumplować" nie ma:cool3:
zmierzchnica Posted August 11, 2009 Posted August 11, 2009 [quote name='aśka-od-dagona']Ale w tym chyba coś jest... w sumie z poprzednia sunią pamiętam jeden incydent, drugi znam z opowieści, co daje dwa spięcia na 16 lat życia psa...z obecną suką nie kojarzę żadnych atrakcji, natomiast z Dagonem a i owszem. Przy czym zapewne obok płci duże znaczenie ma tu charakter mojego delikwenta, jego wygląd i wielkość, oraz paradoksalnie fakt, że zawsze chodzi w kagańcu, a u nas ciągle pokutuje przekonanie, że jak ma kaganiec to zły jestxP[/quote] Dokładnie - mój pies wprawdzie chodzi bez kagańca (zawsze na smyczy), ale jest średnio-duży (ma te 22 kg), chętnie wdałby się w bójkę itd :diabloti: Suki są łagodne i małe, podkolankowe... Te same psy, które na luzie podbiegają do nich się przywitać (i sprawdzić, czy przypadkiem nie mają cieczki:roll:) są ogromnym utrapieniem, kiedy akurat idę z samcem. Najgorzej jak idziemy razem - psy podbiegają do suk, ignorując samca, który uważa, że musi bronić stada :diabloti: Jak miałam tylko Lukę to prawie wcale nie miałam problemów...
zerduszko Posted August 11, 2009 Posted August 11, 2009 Oczywiście masz rację, że wszystkeigo pod chamstwo podciągac nie można. Znam mnóstwo psów, które łażą za nami obszekując... ale to sa takie niegroźne osobniki; nie raz pies podleciał, ale własciciel widząc jaka jest różnica gabarytów i znając swojego psa oraz widzą strach mojego, zabierał go. Ale, jak już ktoś na prośbę zapięcia psa reaguje tką urażoną duma, że robi wręcz na złość czy wiecznie puszcza agresywnego psa samopas, to albo głupota, albo chamstwo. [quote name='aśka-od-dagona']Ale w tym chyba coś jest... w sumie z poprzednia sunią pamiętam jeden incydent, drugi znam z opowieści, co daje dwa spięcia na 16 lat życia psa...z obecną suką nie kojarzę żadnych atrakcji, natomiast z Dagonem a i owszem. [/quote] Ja zauwazyłam, że wolno latające lub samowyprowadzajace sa na ogół psy, dlatego spięć jak się ma suki jest mniej. No i niestety, wiecej "beztrosikich" ludzi ma psy, bo nie ma cieszczek, nie ma kłopotu - a o tym, że przysparzają kłopoty innym juz nie pomyslą.....Ale za to "ataki" napalonych samców to normalka i tu mi para uchami idzie, bo skoro czyjś pies jest chętny z wszytkim i 24 h/d, to niech mu sam ulży, skoro o kastracji czy pilnowaniu psa mowy nie ma, a nie karze mi to znosić :angryy:
nanet1002 Posted August 11, 2009 Posted August 11, 2009 Witam ;) Ja też mam nieraz problemy z innymi wlascicielami psiaków, moja suka jest dośc sporych rozmiarów (26 kg) mimo, żo to takie duże kluchy są zawsze wychodzi na smyczy. Niedawno sie przeprowadziliśmy i na nowym osiedlu panuje zasada jesteś nowym psiarzem to pokaz na co stac twojego psa ( chodzi oczywiscie o agresje psiny) Jednego dnia pani siedziała ze swoim jamnikowatym krzykaczem na podwórku, ja ze swoja na smyczy tamten biega luzem, podbiega do mojej Sońki i zaczyna wachac nowa koleżanke. Gdy psiaki sie poznaly ja ze swoja odchodzę kierując się w strone domu a pani z puszką piwa w ręce zaczyna podpuszczac swojego niby jamnika do ataku:angryy: A moje kluchy jak nigdy, bo zawsze ogon pod siebie i do domu, wkońcu zareagowały i pokazała zabki ostro się przy tym jeżąc:evil_lol: tak,że psisko okazalo się mądrzejsze od swojej już podchmielonej włascicielki i wycofało sie samo. Moja rozmowa z tą panią była bez sensowna więc poszłam do domu. Sytuacja znowu miała miejsce jednak tym razem mój mąż był z nią na dworze(a Sonia bardziej się jego słucha;)) pani znowu psiaka podpuszcza,mąż znając swojego psa odpiąl smycz i powiedzial tylko bierz, szybko pani zabrała swojego jamnikowatego:evil_lol: A najsmieszniejsze było to ,że te moje kluchy nie znaja komendy "bierz" :eviltong: Najwazniejsze, że podziałało i upierdliwa pani juz więcej nie podpuszcza swojego psiaka.
an1a Posted August 11, 2009 Posted August 11, 2009 "Średnio-duże", "spore".. To w jakich widełkach ja się mieszczę z psem >40kg? :evil_lol:
Darianna Posted August 11, 2009 Posted August 11, 2009 [quote name='an1a']"Średnio-duże", "spore".. To w jakich widełkach ja się mieszczę z psem >40kg? :evil_lol:[/quote] olbrzymie ;) A na dogi niemieckie i bernardyny to już skali nie ma :diabloti:
zmierzchnica Posted August 11, 2009 Posted August 11, 2009 [quote name='an1a']"Średnio-duże", "spore".. To w jakich widełkach ja się mieszczę z psem >40kg? :evil_lol:[/quote] Kategoria "łooo matko, toż to koń!" :cool3: Moja przyjaciółka ma suczkę 40 kg i faktycznie mój "średnio-duży" Frotek przy niej mały jest :diabloti: Ale w porównaniu z moimi sukami i większością psów na moim osiedlu to jest dość spory ;)
***kas Posted August 11, 2009 Posted August 11, 2009 hmmm, to ja już chyba rozumiem dlaczego ludzie uciekają z tramwaju jak wsiadam do niego z moim kaukazem:diabloti:. Jednego razu zapytano mnie dlaczego wilka prowadzam po mieście...:shake: co do chamstwa, ja zapomniałam, jakie to uciążliwe, od czasu przeprowadzki na wieś, z różnych powodów musieliśmy się na 2 miesiące przenieść do miasta. dochodzę do wniosku,ze to nie jest chamstwo, a czysta głupota, bo jak inaczej nazwać człowieka, który widząc moje usmyczowione, zakagancowane psy, ba mało tego w trakcie szkolenia[SIZE=1]( 2 psy na smyczach przywiazane, ja z 3 akurat pracowalam,TZ miał na oku moje brytany, a ja zajmowałam sie rudzielcem)[/SIZE] puszcza swojego labka co by poszedł sie przywitać. No ja rozumiem, że piesek kocha inne pieski i cały świat, ale na litość boska, co on nie widział(facet, nie pies), że moje futra na smyczach? Oczywiscie poplatane zdenerwowane i lekko wkurzone po takim "miłym" spotkanku. Inna sytuacja, rzucam piłkę naszemu rotkowi, staje kobieta ze swoim psem, po chwili puszcza do mówiac" idź się pobaw z pieskiem i panią, oni tacy samotni" :cool3: a już perełką jest, jak kilka dni temu kobieta na mnie nawrzeszczała, że się nad psem znecam, bo uwaga! każe mu ciągnąc oponę, przy mnie zadzwoniła na policję krzyczać do sluchawki, że psa maltretuje, i że ona mnie za rekę trzyma. Policjanci przyjechali, jak zobaczyli te "męczarni" kobiecie wlepili mandat 200zł za bezpodstawne wezwanie funkcjonariuszy...:shake: Naprawdę nie wiem czy mam się smiać czy płakać :roll:
Yanni Posted August 11, 2009 Posted August 11, 2009 Przeczytałem większośc wątków i rzeczywiście macie nie złe przygody. Ale co ja mam powiedzieć jak wyłażę na spacery z psem w papilotach? Tylko u mnie z tym chamstwem jest odwrotnie -.Podchodzą i bardzo miło męczą "a po co pan kręci pieskowi włosy? nie lepiej lokówką pokręcić?" ( mam Shih Tzu więc jest akurat odwrotnie...hahahaha) albo "jak można tak psa męczyć?" ",że już nie wspomnę "dziwny ten pies jakiś -nie lepiej to obiciąć te włosy niż z takimi pryszczami chodzić po mieście?" .Po jakimś czasie ciężko zachowac zimną krew.
badmasi Posted August 11, 2009 Posted August 11, 2009 To u mnie na osiedlu znowu nowy nabytek-suka labka oczywiście i oczywiście musi się ze mną i moimi psami witać. Ostatnio jak wyszłam szeltikiem w nocy to skoczyła na mnie od tyłu aż się wystraszyłam. Pan na to, że nie muszę się bać bo pies nie gryzie.Co z tego, że nie gryzie jak cale spodnie i kurtkę miałam ufajdane a mój pies zakręcił smycz wkół moich nóg uciekając przed nachalnym labkiem. Następnego dnia suka podlatywała do mojej collie. Moje psy w końcu się wkurzyły a że były na smyczy to ja musiałam je uspoić i przytrzymać co skończyło się nadwyrężonym stawem barkowym. Pan stał i się głupio uśmiechał patrząc jak jego labek podlatuje najpierw w celach zabawowych a potem obszczekuje moje psy. Chyba następnym razem puszczę collie to ustali pozycję raz na zawsze i będzie koniec głupich zabaw i uśmiechów pana. Najgorsze jest to, że trudno jest wyjść z psami gdy nikogo nie ma bo w pobliżu tyle psów i to puszczanych luzem bez kontroli, że jet to kompletnie niemożliwe...Całe szczęście mam swój wiejski domek i hektar ogrodu gdzie psy mogą pobiegać za frisbee bo inaczej bym zwariowała i one też.
Ppx Posted August 11, 2009 Posted August 11, 2009 A o jaką oponę chodziło i czemu jej to przeszkadzało? :P
Saite Posted August 12, 2009 Posted August 12, 2009 [B]***kas [/B]w końcu jak Twoje psy usmyczowione i zakagańcowane to tym bardziej pieseczka można do nich puścić, w razie czego nie pogonią, nie ugryzą. A swoją drogą nie mogę wyjść z podziwu, jeśli chodzi o fenomen labków. Dlaczego te psy w tak ogromnej przewadze, w każdym zakątku kraju są takie nieznośne i upierdliwe, a ich właściciele przeważnie nie grzeszą rozumem? A co do pani, która wezwała policję, to wolę już przewrażliwionych ludzi, jeśli chodzi o "krzywdę" zwierząt niż takich zupełnie obojętnych. I w sumie szkoda, że kobieta dostała mandat, bo na przyszłość pewnie będzie się bała reagować.
aina155 Posted August 12, 2009 Posted August 12, 2009 Jak kiedys uslyszalam od posiadacza laba: te psy nie musza chodzic w kagancu i na smyczy, bo wszyscy wiedza ze sa lagodne. A sm jak podjezdza i widzi, ze to lab to nic nie karze z tym robic. Zagotowalam sie :angryy:
Recommended Posts