Jump to content
Dogomania

Azor został sam, teraz szuka domu! Wrocław/Sobótka


irysek

Recommended Posts

  • Replies 420
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

hej cioteczki,

chcialam sie z wami podzielic ostatnimi wiadomosciami o Mimi i moimi watpliwosciami...Wy doswiadczone dogomaniaczki jestescie to bedziecie wiedziec jak sie zachowac...
Mimi, jak juz pewnie wiecie znalazla DS u pary emerytow, duzy dom z ogrodem we Wroclawiu. Pojechalysmy tam z xmartix pare dni temu na podpisanie umowy adopcyjnej i przy okazji zobaczyc jak sie miewa Mimi.
Musze przyznac, ze sama pracujac jako psycholog z pacjentami (czesto trudnymi) DAWNO nie mialam tak ciezkiej, bezndziejnej i bezproduktywnej rozmowy! NIe wspominajac ze nieprzyjemnej i obfitujacej w inwektywy tamtej pani pod moim adresem...Ale zostawie kwestie osobiste na boku, pani ma najwyrazniej jakis problem ze soba, ale to nie moja sprawa. Chodzi mi o piesia.
Otoz pani byla wrecz wsciekla, ze ja przyjechalam na rozmowe (bo przeciez pies mnie zna i "jak ona sobie teraz poradzi zeby Mimi sie do niej przyzwyczaila??" MIalam ochote zlosliwie odpowiedziec ze najlepiej sprawdzonym sposobem jest psa kochac i sie dobrze nim zajmowac to raz dwa uczucie odwzajemni, zwlaszcza taki psiak jak MImi. ale ugryzlam sie w jezyk. Po drugie pani NIE ZYCZY sobie wizyty poadopcyjnej, z tego samego powodu. Mowi, ze to ma byc jej pies i nikt jej nie bedzie mowil co ma robic i jak z nim postepowac. Hitem rozmowy zostalo chyba stwierdzenie: "a skad ja wiem czy wy mi tu nie bedziecie przyjezdzac pod okna i sprawdzac co sie dzieje z Mimi"... Pani generalnie oddala nam wszystkie rzeczy, ktore Mimi miala u nas, bo ona nie chce zeby nasz zapach byl w jej domu. Tlumaczenie ze psiak przynajmniej na poczatku powinien miec cos swojego i znanego nie daly rezultatu, bo pani wysyczala: "ja tu bede mowic, a panie beda mnie sluchac!"
Pani twierdzi ze wychodzi z Mimi tylko na smyczy, na spokojne spacery. Nie rzuca jej pilek ani zabawek, drzwi balkonowe na ogrod byly zamkniete na glucho. Nie wyglada mi na to zeby Mimi miala tam szanse na aktywnosc. Pani uraczyla nas jeszcze jedna madroscia: "pies to powinien duzo spac, bo inaczej wczesnie zdycha. Mimi cos za malo spi!" Tlumaczenie ze to mlody psiak ktory cale zycie spedzil w klatce 2-3 m2 i cieszy sie na kazda dawke ruchu nie przyniosly efektu. Kiedy zapytalam pani, czy rzucala jej moze jakies patyki do wody, bo to ulubiona rozrywka Mimi, pani sie na mnie wsciekla i mowi: "a jak sobie to pani wyobraza, gdzie ja mam jej te patyki rzucac, nad jaka woda??"
Nie skomentowalam ze mieszka w okolicy gdzie jest mnostwo jeziorek i stawow, nota bene w tej samej okolicy co i my, i my z MImi bylismy praktycznie na kazdym spacerze nad jakims bajorkiem...

Sluchajcie ciotki, jestem w kropce! Zostawilam te biede tam, bo nie mialam innego pomyslu co z nia zrobic, ale teraz mnie przesladuje mysl ze zle zrobilam. Boje sie ze Mimi za rok bedzie spaslym kanapowcem, ktorego juz nic wiecej nie czeka :( Wypowiedzcie sie blagam. Co myslicie? Co byscie zrobily? Mialyscie kiedys taka podobna adopcje?

Link to comment
Share on other sites

OJ, niezadobrze to brzmi.....:shake:
A umowa zostala podpisana, tak?
Jak sie MImi zachowywala? Mysle ze najwazniejsze to to, zeby ona niestala sie strachliwa, bo to by oznaczlo ze nietraktuja ja dobrze. Problem jest jednak taki, ze pani niezyczy sobie dalszych wizyt. A co jest w umowie? Ja daje tutaj umowy takie, ze bez zawiadomienia, mam prawo sprawdzic dom kiedy tylko chce, i ile razy chce, a jak wyglada wasza umowa?
Podstaw zeby ja z tamtad zabrac niestety niema, wiec niezabardzo da sie cos zrobic.
Oh, a taka OK sie wydawala.:-(

Link to comment
Share on other sites

Nie, nie, pani znalazla Mimi z ogloszenia i sobie ja upatrzyla, po czym zadzwonila do mnie zeby ja sobie zarezerwowac. Xmartix miala tylko taki w tym udzial, ze Mimi byla u niej na czas mojego wyjazdu i to ona z moim chlopakiem zawiozla ja do tego DS.
Co do umowy to my tez mamy zapis (pkt 4) o wizycie poadopcyjnej, Ale pani na nas wymogla ze ma byc tylko jedna, i ze to ona nam da znac kiedy bo teraz wyjezdzaja w gory, byc moze nawet na 3 miesiace i dopiero jak wroca to moze sie taka wizyta odbyc. Przy czym pani zazyczyla sobie ze absolutnie ma mnie na tej wizycie nie byc, tylko ktos inny. Najlepiej chyba jakby duch swiety tam zstąpił i wizyte odbyl, moze tylko jemu by pani pozwolila Mimi zobaczyc i poglaskac, bo ten przynajmniej jej nie zna! Mowie wam, koniec swiata i cyrk na kolkach z baba. No i co ja mam robic???
Mimi wydawala sie nieco niepewna, moze tak jak zachowywala sie u nas w pierwszym dniu, dziwne to troche bo jest u nich juz ponad 1.5 tygodnia. Ucieszyla sie na nasz widok, poskakala, po czym polozyla sie pod stolem. Kiedy wychodzilysmy, poleciala do przedpokoju, cieszac sie i "prowadzac" nas do drzwi, jak by mowila: no to jak, idziemy juz? idziemy? :)
Kurde, nie wiem o co tu chodzi i co sie w takich przypadkach robi...

Link to comment
Share on other sites

najgorsze, ze babka teraz wyjezdza i nie bedzie o suni wiesci zadnych.
a co bedzie jak, tfu tfu, ja tam zostawia, bo cos nie tak bedzie?
brak mi pomyslow co tu doradzic.
bylam swiecie przkonana, ze to marta znalazla dom, bo tak sie nawet wypowiadala na forum, ze to ona dom znalazla i ze tylko ona i demi maja teraz prawo wybierac dom dla mimi, bo sunia jest u niej!
a tu nagle, ze to do ciebie sie pani zglosila. dziwne.

kiedy z nia wyjezdzaja? wiesz dokladnie?

Link to comment
Share on other sites

Wyjezdzaja chyba jakos na dniach, tak zrozumialam. NIe wydaje mi sie ze mogliby ja gdzies tam zostawic, wydaja sie porzadnymi ludzmi. Tak ze moje watpliwosci nie dotycza ewentualnego zlego traktowania Mimi, czy zostawienia jej gdzies tylko po prostu tego ze panstwo zyja sobie spokojne, powolne zycie w swoim domu i chca spokojnego, cichego pieska, ktorego beda wyprowadzac na smyczy 3 razy dziennie, dawac mu jesc, a poza tymi momentami piesek ma grzecznie spac pod stolem. Co jest ok jak sie bierze jakiegos staruszka, ktory ma po prostu dozyc sobie spokojnie ostatnich lat. Ale jak sie bierze mlodego psiaka ktory biedny spedzil kupe czasu w jakiejs klatce zapomniany to dobrze by bylo naprawde zapewnic mu cos wiecej niz tylko miche i smycz...

Link to comment
Share on other sites

ostatnie zdjecia Azora jakie mam. chyba trza by sie tam do niego przejechac i zobaczyc co u niego. zobaczymy jak to z czasem bedzie.

[IMG]http://img137.imageshack.us/img137/8461/p8060967.jpg[/IMG]

[IMG]http://img137.imageshack.us/img137/6097/p8060968.jpg[/IMG]

[IMG]http://img406.imageshack.us/img406/2241/p8060969.jpg[/IMG]

[IMG]http://img406.imageshack.us/img406/5487/p8060970.jpg[/IMG]

[IMG]http://img90.imageshack.us/img90/486/p8060972.jpg[/IMG]

i to na tyle...

Link to comment
Share on other sites

przeczytałąm o Mimi i dech mi zaparło.:-(
Jeżeli by sie znalazł inny dom, to myślę,że podstawą do odebrania Mimi jest brak zgody kobiety na wizyty, co jest zawarte w umowie.
Jak możesz , podaj mi adres kobiety na pW, może akurat znam kogoś z tego rejonu miasta albo podjadę cichcem popatrzeć co się dzieje z sunią.
MOże im zarpronować innego spokojnego psa?
Sama już nie wiem co robić :shake:

Link to comment
Share on other sites

Moze mozna by zadzwonic do tej pani i sprobowac z nia porozmawiac jeszcze raz? Moze Ciebie, Pokerku pani w ogole bedzie chciala wysluchac, bo mnie z Marta potraktowala jako smarkule. Nie chcialabym podjac jakichs pochopnych krokow, jesli ten domek ma szanse byc dobrym domkiem. Moze to tylko kwestia uswiadomienia pani kilku rzeczy? Nie wiem, kurcze, male mam doswiadczenie w tej kwestii, to byla moja pierwsza adopcja...

Link to comment
Share on other sites

jeszcze raz przeczytałam wypowiedź ellesilli o wizycie u pani , dużo spraw mnie niepokoi,ale może kobieta ma taki styl bycia? próbuje ile jej się uda zakrzyczeć.Do takich często trzeba tym samym sposobem , bo inaczej nie rozumieją o co chodzi,
Z jednym się z nią zgadzam.Szybka wizyta dotychczasowej opiekunki nie jest korzystna dla psa, bo on głupieje i nie rozumie przecież,że to tylko wizyta i że zostaje tu gdzie jest.
Wszystkie swoje wyadoptowane psy spotykam nie wcześniej niż po kilku miesiącach !!!.Jestem natomiast w stałym kontakcie telefonicznych lub na wątku.
Umowę podpisuję w momencie wydania psa.Wiem,że w przypadku Mimi była z tym trochę inna sytuacja.
Co kobieta wie o Was? czy wie na jakiej zasadzie działa - cie/my ?

Link to comment
Share on other sites

Dokladnie, Mimi nie byla do mnie specjalnie przywiazana, dlatego wiedzialam ze spokojnie moge pojechac. I faktycznie, Mimi poskakala chwile i na mnie i na Marte po czym polozyla sie z pyskiem na pani kapciu. Zwrocilam pani na to uwage, na co ona na chwilke zmiekla i powiedziala: no faktycznie, moze faktycznie niepotrzebnie sie tak balam...Po czym za chwile znowu ustawiala nas pod swoje dyktando i obrazala.
Marta wytlumaczyla jak dzialamy, na czym polega umowa adopcyjna, wizyta poadopcyjna i tak dalej. Pani jednak jakby miala sluchawki na uszach, sluchala tylko samej siebie i powtarzala: wy mnie tu bedziecie nachodzic, to ma byc moj pies, to wasza wina, ze pies zostal u was miesiac i sie przyzwyczail, trzeba to bylo inaczej zalatwic itd itp... Na argument, ze nikt Mimi wczesniej nie chcial i opcja bylo schronisko albo klatka w Sobotce pani rowniez pozostala glucha. Mowie wam, dawno nie spotkalam sie z kims tam ciezkim...
Pokerku podesle ci numer pani na priva jak sie skontaktuje z Marta, bo mi sie gdzies skasowal. Myslisz ze dasz rade z nia pogadac?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ellensilla'] sluchala tylko samej siebie i powtarzala: wy mnie tu bedziecie nachodzic, to ma byc moj pies, to wasza wina, ze pies zostal u was miesiac i sie przyzwyczail, trzeba to bylo inaczej zalatwic itd itp... Na argument, ze nikt Mimi wczesniej nie chcial i opcja bylo schronisko albo klatka w Sobotce pani rowniez pozostala glucha. [/quote]
dom może i dobry, ale nastawienie Pani takie, że aż wam współczuję :roll:

Link to comment
Share on other sites

Strach ma wielkie oczy :-o
Odbyłam bardzo miłą rozmowę.Jak dwie starsze panie zrozumiałyśmy się dobrze. :evil_lol:
Mimi ma się bardzo dobrze,państwo ją pokochali i nie wyobrażają sobie życia bez niej.Nazywają ją Mimisia.
Sunia chodzi 4 X dziennie na spacery, jest bardzo ułożona.Leży przy nodze któregoś z państwa.A z panią ogląda TV leżąc na kanapie.Je nieźle, chociaż jest dość wybredna, jarzyny i makaron czy ryż wylatują między ząbkami, mimo że są starte na tarce.
Państwo wyjeżdzają w góry , jak wrócą w grudniu to mam się pojawić na herbatkę.Mimi będzie sterylizowana w grudniu.
Udzieliłam pani trochę porad, chociaż ona miała psa 17 lat , więc sporo wie .
Nie martwcie się, dom jest dobry, a właściciele odpowiedzialni.
Wszystko jest dobre, co się dobrze konczy.
Możemy wszyscy sobie podziękować wzajemnie za uratowanie Mimi,( ja najmniejszy mam udział :oops:), chociaż nerwów i to zupełnie często niepotrzebnie było sporo.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...