Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[quote name='LAZY']Moana co to znaczy jak najwyżej głowa? Ja "przerzucam" Małego przez ramię...Czasami mam wrażenie, że jak Go mało delikatnie przerzucę i ucisnę na żołądek to jest taka reakcja. Zmartwiła mnie ilość wydalonego pokarmu. Mam nadzieje, ze to wszystko faktycznie jest w normie.[/QUOTE]

Pół godziny po jedzeniu dziecko powinno leżeć w pozycji półsiedzącej (kąt 45 stopni). Dość trudne do zrealizowania - my często trzymaliśmy pod takims porym kątem na rękach, a materacyk w łóżeczku był lekko (ze 30 stopni może) podniesiony od strony głowy. Przerzucanie przez ramię nie jest zbyt fajne w przypadku takich problemów. U mojego synka uciśnięcie brzuszka 'sprzyjało' ulewaniu. Zatem unoszenie owszem, a potem trzymanie z głową wyzej.

Posted

[quote name='lika1771']Mojej coreczce nie ulewało sie z Niej chlustało jak z fontanny.
Bardzo czesto sie to zdarza juz dokładnie nie pamietam,ale cos sie tam nie domyka i dlatego tak jest,po poł roku wszystko mija najwazniejsze zeby mały przybierał na wadze i jak to sie mowi-wyrosnie.[/QUOTE]

No właśnie, żolądek się nie domyka dobrze i jedzenie wyskakuje.

PS
Sorry, że 2 posty, nie wyszło inaczej...

Posted

[quote name='LAZY']Była u mnie położna i niby wszystko w normie:) Ale i tak dla pewności idę jeszcze po południu do pediatry żeby zważyć Małego i osłuchać czy gdzieś ten niby normalny katar nie schodzi niżej.
Nefesza mam nadzieję, że układ moczowy szybko wyleczycie a w ewentualnych badaniu kontrastu wszystko bedzie ok.
My w nastepnym tygodniu mamy ortopede a za niecałe dwa tygodnie kardiologa. Na spokojnie muszę usłyszeć z czym się "je" te nasze ASD itd.[/QUOTE]

U mnie też dzisiaj była ;) i też stwierdziła, że wszystko jest w porządku.
Zosi również ulewa się po każdym jedzeniu, noszę ją w pozycji półleżącej co najmniej pół godziny, rzadko też się jej odbija - ale tu również położna stwierdziła, że to normalne i nie ma powodu do niepokoju. Pod nogi łóżeczka od strony główki podłożyłam kilka książek, żeby mała leżała pod kątem. Chciałam kupić w hurtowni taki specjalny klin pod prześcieradło, ale będzie dopiero w przyszłym tygodniu.

U Zosi wykryto po porodzie DAP :( Za miesiąc kontrola u kardiologa - LAZY, Ty się już chyba umówiłaś z Olusiem, prawda? Dobry ten kardiolog? Bo ja nie mam pojęcia do kogo iść... No i ortopeda - jest potrzebny ortopeda dziecięcy, czy może być "zwykły", ale dobry? Ja na wszystkie wizyty będę chodzić prywatnie, bo mnie trafi coś z tym zapisywaniem się w przychodni, czekaniem w kolejkach i robieniem wielkiej łaski, że się pacjenta przyjmie...

Posted

[B]Aga [/B]a co to jest ten DAP?
Dziewczyny co do tego ulewania to też mi Jessica ulewała do 6 miesiąca życia. Przestała dopiero jak zaczęła jeść pokarmy o stałej konsystencji (do 6 miesiąca była tylko na piersi). Health visitor nie widziała w tym nic złego. Gorzej jak dziecko chlusta przy tym ulewaniu i często chlusta nosem, bo to może o refluksie świadczyć. W sumie refluks nie jest niczym strasznym, z reguły do pierwszego roku życia dziecko z tego wyrasta, ale może być to męczone dla dziecka i są wtedy podawane specjalne mieszanki dla dzieci z refluksem, ewentualnie tutaj często podaje się też syropy na zgagę ;)

Posted

a ja wlasnie wrocilam z 4 dniowego pobytu na połoznictwie, myslalam ze zwariuje w tym szpitalu......nuuuuddddaaaaaa
we wtorek rano szlam (bardzo inteligentnie)z otwartym laptopem i potknelam sie o spiącego psa i fiknęlam jak długa, uderzajac brzuchem w parkiet,zaczelam tracic przytomnosc, zabralo mnie pogotowie i nie chcieli mnie do dzis wypuscic, dopiero po poludniu mi pozwolili wyjsc bo zaczynalo brakowac miejsc na oddziale
poznalam panstwowa sluzbe zdrowia,Boże bron:)
i tak na przemian ktg, usg, luteina...

a dzis przy wypisie i badaniu dowiedzialam sie ze mam juz otwarte zewnetrzne ujscie szyjki macicy,niby moze tak byc, bo to 34 tydzien, ale cos mi sie zdaje ze terminu nie doczekam

Posted

[quote name='agnieszka32']U mnie też dzisiaj była ;) i też stwierdziła, że wszystko jest w porządku.
Zosi również ulewa się po każdym jedzeniu, noszę ją w pozycji półleżącej co najmniej pół godziny, rzadko też się jej odbija - ale tu również położna stwierdziła, że to normalne i nie ma powodu do niepokoju. Pod nogi łóżeczka od strony główki podłożyłam kilka książek, żeby mała leżała pod kątem. Chciałam kupić w hurtowni taki specjalny klin pod prześcieradło, ale będzie dopiero w przyszłym tygodniu.

U Zosi wykryto po porodzie DAP :( Za miesiąc kontrola u kardiologa - LAZY, Ty się już chyba umówiłaś z Olusiem, prawda? Dobry ten kardiolog? Bo ja nie mam pojęcia do kogo iść... No i ortopeda - jest potrzebny ortopeda dziecięcy, czy może być "zwykły", ale dobry? Ja na wszystkie wizyty będę chodzić prywatnie, bo mnie trafi coś z tym zapisywaniem się w przychodni, czekaniem w kolejkach i robieniem wielkiej łaski, że się pacjenta przyjmie...[/QUOTE]

Jesli chodzi o ortopedę to polecam dr Szczura (prywatnie oczywiscie). Lepszy ortopeda dzieciecy niz zwykły. Szczur jest naprawdę dobry. Jesli chodzi o kardiologa to my idziemy do dr Dawid. Prywatnie przyjmuje na Łuczniczej. Bardzo dobry fachowiec i współpracuje z dr Węgrzynowskim. Badała Małego jak był w brzuchu i w szpitalu. Z tego co czytałam to PDA powinno się zamknąć i za to trzymam kciuki! Mam nadzieje, ze u nas ASD/PFO tez sie samo zamknie.

Posted

[quote name='dzodzo']a ja wlasnie wrocilam z 4 dniowego pobytu na połoznictwie, myslalam ze zwariuje w tym szpitalu......nuuuuddddaaaaaa
we wtorek rano szlam (bardzo inteligentnie)z otwartym laptopem i potknelam sie o spiącego psa i fiknęlam jak długa, uderzajac brzuchem w parkiet,zaczelam tracic przytomnosc, zabralo mnie pogotowie i nie chcieli mnie do dzis wypuscic, dopiero po poludniu mi pozwolili wyjsc bo zaczynalo brakowac miejsc na oddziale
poznalam panstwowa sluzbe zdrowia,Boże bron:)
i tak na przemian ktg, usg, luteina...

a dzis przy wypisie i badaniu dowiedzialam sie ze mam juz otwarte zewnetrzne ujscie szyjki macicy,niby moze tak byc, bo to 34 tydzien, ale cos mi sie zdaje ze terminu nie doczekam[/QUOTE]

Ojej, ale przeżycie! :shake: Ale z dzieckiem jest wszystko w porządku?

[quote name='LAZY']Jesli chodzi o ortopedę to polecam dr Szczura (prywatnie oczywiscie). Lepszy ortopeda dzieciecy niz zwykły. Szczur jest naprawdę dobry. Jesli chodzi o kardiologa to my idziemy do dr Dawid. Prywatnie przyjmuje na Łuczniczej. Bardzo dobry fachowiec i współpracuje z dr Węgrzynowskim. Badała Małego jak był w brzuchu i w szpitalu. Z tego co czytałam to PDA powinno się zamknąć i za to trzymam kciuki! Mam nadzieje, ze u nas ASD/PFO tez sie samo zamknie.[/QUOTE]

Dzięki :)
O dr. Szczurze słyszałam, ja sama się leczę u dr Larysza - jest niesamowity, ale tam gdzie przyjmuje prywatnie, nie zrobi USG bioderek...
A do tej p. kardiolog to się umówię na pewno - skoro współpracuje z Węgrzynowskim, to musi być dobra ;)

Posted

dziecku nic sie nie stalo na szczescie ale napedzilam sobie stracha, nie ukrywam:)

napatrzylam sie na biedne dziewczyny z podlaczonymi kroplowkami, czekajace po terminie na porod i wolalabym nie czekac tak jak one w napieciu ale mam nadzieję, ze Tamara chociaz do konca sierpnia sie na swiat nie bedzie pchac, we wrzesniu juz moze:)

Posted

[quote name='dzodzo']dziecku nic sie nie stalo na szczescie ale napedzilam sobie stracha, nie ukrywam:)

napatrzylam sie na biedne dziewczyny z podlaczonymi kroplowkami, czekajace po terminie na porod i wolalabym nie czekac tak jak one w napieciu ale mam nadzieję, ze Tamara chociaz do konca sierpnia sie na swiat nie bedzie pchac, we wrzesniu juz moze:)[/QUOTE]
Wlasnie, za wczesnie tez niedobrze!
Tak co najmniej do 36 tygodnia niech posiedzi :)

A propo tym centyli - poszukalam, wydrukowalam, sprawdzilam. Filip glowe ma ciut ponizej 50 centyla, a nie na 25!!! Ja sobie zaraz reszte posprawdzam!

Posted

[quote name='nefesza']Wlasnie, za wczesnie tez niedobrze!
Tak co najmniej do 36 tygodnia niech posiedzi :)

A propo tym centyli - poszukalam, wydrukowalam, sprawdzilam. Filip glowe ma ciut ponizej 50 centyla, a nie na 25!!! Ja sobie zaraz reszte posprawdzam![/QUOTE]

No widzisz! Jednak człowiek to zawsze po lekarzu musi wszystko sprawdzić...ehhh.

Agnieszko dr Dawid jest naprawdę dobrym fachowcem. Powiedz mi gdzie ten "podwyższacz" do łózeczka znalazłaś?

Posted

[quote name='LAZY']No widzisz! Jednak człowiek to zawsze po lekarzu musi wszystko sprawdzić...ehhh.

Agnieszko dr Dawid jest naprawdę dobrym fachowcem. Powiedz mi gdzie ten "podwyższacz" do łózeczka znalazłaś?[/QUOTE]

A w tej hurtowni TATO niedaleko mnie - na Cukrowej ;) Ale powinni go mieć w każdej hurtowni, na Prawobrzeżu też. To jest taka jakby poduszka z gąbki w kształcie klinu, którą wkłada się na materac pod prześcieradło. Chciałam kupić jeszcze przed porodem i zupełnie o tym zapomniałam. A teraz by się przydało...

Posted

[quote name='jukutek']jeśli macie sztywny materacyk, dobrze sprawdzi się również zwinięty ręcznik - też jest efekt pochylni i dzięki sztywnemu materacowi nie ma "schodka" :)[/QUOTE]

[quote name='havana']U mnie ten "klin" kompletnie sie nie sprawdzil. duzo lepie bylo po podniesieniu do gory calego lozeczka z jednej strony (na ksiązkach ;))[/QUOTE]

Dzięki, dziewczyny :)
Ja właśnie podniosłam całe łóżeczko, ale efektu nie ma żadnego :shake: Może trzeba dać jeszcze po jednej książce...

A o tym ręczniku to nawet nie pomyślałam, muszę sprawdzić, czy materac jest wystarczająco sztywny ;)

Małej ulewa się po każdym jedzeniu, trzymam ją pół godziny, zanim położę do łóżeczka, a ona i tak się kręci, wierci i widać, że w przełyku pokarm zalega. Bardzo ją to męczy i mnie też.

Posted

[quote name='agnieszka32']Dzięki, dziewczyny :)
Ja właśnie podniosłam całe łóżeczko, ale efektu nie ma żadnego :shake: Może trzeba dać jeszcze po jednej książce...

A o tym ręczniku to nawet nie pomyślałam, muszę sprawdzić, czy materac jest wystarczająco sztywny ;)

Małej ulewa się po każdym jedzeniu, trzymam ją pół godziny, zanim położę do łóżeczka, a ona i tak się kręci, wierci i widać, że w przełyku pokarm zalega. Bardzo ją to męczy i mnie też.[/QUOTE]

podwyższenie materaca nie zlikwiduje problemu - zmniejsza tylko ryzyko zachłyśnięcia podczas snu.
Może - jeśli jej się nie odbija - układaj na boczku (tak mi radziła położna w szpitalu - przynajmniej się "wyleje" bokiem...)
no i może jednak przerzucaj przez ramię - uleje, bo uleje, ale jej ulży?

Posted

Moja Pola miała to samo jak sie Jej nie odbiło to tez sie wierciła trzymałam długo połozyłam podnisłam hlusneła na mnie i wtedy spała.
Najgorzej było w nocy bałam sie ze sie załchłysnie,a ja nie usłysze nastawiałam budzik co poł godziny i patrzyłam czy wszystko ok.
W koncu kupiłam monitor bezdechu i troche sie uspokoiłam.
Koniecznie kłac mała na boku ja kładłam taki mały wałeczek zeby sie nie przewrociła na plecy.

Posted

Dziewczyny, jesli kupujecie/czytacie gazety dla mamusiek, to pochwale sie, ze w sierpniowym numerze gazety Twoj Maluszek jest moj TZ z Filipem :)
Twoj Maluszek prowadzi plebiscyt na Super Tate i ja zglosilam Tomka. Zgloszenie wyslalam juz daawno (w kwietniu!) i myslalam, ze nic z tego... a tu kupilam gazete, patrze i sa moi panowie! Co prawda moj tekst baardzo okroili i wyszedl jakos bez sensu, ale na to juz wplywu nie mialam :(
Online tez sa: [URL]http://babyonline.pl/twoj_maluszek_tata_roku_artykul,9484.html[/URL]

Drogie Mamy! Naprawde proponuje wyslac zgloszenie swoich TZ - fajna sprawa. Moj Tomek chodzi dumny i blady, cieszy sie jak dziecko i wszedzie lazi z gazeta i kaze na siebie glosowac :D I ja sie ciesze z nim, a on czuje sie taki wazny i doceniony :)

Posted

[quote name='havana']nie wiem jak bardzo okroili Twoj tekst, ale po przeczytaniu w gazecie poryczalam sie :oops:
Gratuluje
i syna i TZta :)[/QUOTE]

dokładnie to samo miałam napisać

Posted

Teks w oryginale brzmial tak:
[FONT=Times New Roman][SIZE=3][I]Długo staraliśmy się o dziecko. Były chwile zwątpienia, ale na szczęście wspieraliśmy się nawzajem, nie było wzajemnych pretensji ani żali. W końcu pojawiły się dwie wymarzone kreski na teście… Ja oszołomiona i wciąż nie mogąca w to uwierzyć zebrałam razem rodziców i męża, by im to oświadczyć. Żałuję tego do dzisiaj, ponieważ teraz już wiem, że najpierw powinnam podzielić się tą nowiną z przyszłym Tatą i tylko z nim. Cóż, nic tego nie wróci, błąd nie do naprawienia…[/I][/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3][I]Moja ciąża była w 11 tygodniu zagrożona. Później, w miarę, jak nasz Synek rósł ja czułam się coraz gorzej, zarówno fizycznie, jak i psychicznie z obawy o dzidziusia. Wciąż wydawało mi się, że nie czuję ruchów lub są bardzo słabe. Mąż dzielnie mnie wspierał i pocieszał, ale też zawsze jeździł ze mną do lekarza. Ja przezornie zaczęłam wybierać imię, kompletować wyprawkę i planować przemeblowanie na długo przed terminem porodu. Wtedy jeszcze Tata nie brał w tym aktywnego udziału (oprócz udziału w szkole rodzenia), wciąż słyszałam „jeszcze mamy czas”, na wszystko... Czasu jednak okazało się za mało… Dokładnie w 33 t.c. plus dwa dni, dokładnie 04.12.2010 poczułam się na tyle źle, ze pojechałam do szpitala. Ściślej mówiąc – pojechaliśmy razem. KTG wyszło „dziwne” i zatrzymali mnie na obserwacje. Męża odesłałam do domu. Myślałam sobie, zostanę kilka dni i wrócę do domu. Przecież rodzić będę dopiero 22 stycznia! Stało się inaczej… po kilku godzinach zapadła decyzja o cesarskim cięciu z powodu grożącej zamartwicy dziecka. Ja spanikowałam, zdążyłam tylko zadzwonić do przyszłego Taty, że będą ciąć… Na salę operacyjną oczywiście go nie wpuścili, obgryzał paznokcie (dosłownie!) pod salą. W końcu zobaczył lekarzy i pielęgniarki biegnące z Synkiem na rękach, a po chwili usłyszał „dawać respirator”. To była chyba najtrudniejsza dla niego chwila – ja w tym momencie leżałam w narkozie, słodko nieświadoma co się dzieje. Filip dostał 3 punkty Apgar i natychmiast trafił na oddział Intensywnej Terapii Noworodka. Tamtego wieczora świeżo upieczony Tata dostał pierwszy list od Synka. Pisany co prawda ręką pielęgniarki, zawierający listę zakupów, co przynieść do szpitala, ale podpisany „Twój Synek”. Jak mi o nim opowiadał i pokazał następnego dnia, miał łzy w oczach. Wiem, że do dziś nosi go w portfelu…. [/I][/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3][I]Synka widział pierwszy ode mnie, podłączonego do tych niezliczonych rurek i kabelków. Pierwsze dni były najtrudniejsze – on sam w domu, ja w szpitalu. Osobno, ale jednak razem. Niezliczone rozmowy, smsy i wzajemne podtrzymywanie się na duchu… i morze wypłakanych łez… a raczej dwa morza, jedno moje, drugie męża… Szczęściem było wtedy słyszeć od lekarzy „stan się nie pogarsza”. Po kilku dniach były pierwsze sukcesy, Filip wykazał się wolą życia i wszystko szło ku dobremu. A ja regularnie zdawałam relacje Tacie z każdego, nawet najmniejszego kroku naprzód – smsem lub mmsem. A niechbym spróbowała milczeć przez dłuższą chwile! Relacja była po obchodzie, po każdym karmieniu, po każdej mojej wizycie u synka. Po dwóch tygodniach Filip został przeniesiony z Intensywnej Terapii na położnictwo i mogliśmy być w końcu razem cały czas. I wtedy był pierwszy raz, kiedy Tata wziął Filipa na ręce, pełen obaw, czy go „nie zepsuje”, taki był malutki i delikatny. Nie zepsuł, a tą scenę mamy uwiecznioną na filmie…[/I][/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3][I]W końcu, dwa dni przed Wigilią pozwolono nam iść do domu. To było prawdziwe święto![/I][/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3][I]Tylko jeden „drobiazg” – mieszkanie nie było wcześniej przygotowane na nowego członka rodziny. Tata wszystko w czasie naszego pobytu w szpitalu zrobił sam – złożył łóżeczko (na szczęście kupione wcześniej!), poprzestawiał meble, zrobił generalne porządki, dokupił pozostałe potrzebne rzeczy. Stanął na wysokości zadania w 100% i byłam z niego taka duma![/I][/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3][I]Potem niezliczone kontrole lekarskie i zawsze te same słowa mojego męża do kolejnych lekarzy: „proszę o dobre wiadomości”. I zazwyczaj takie były, oprócz okulisty… Zaawansowana retinopatia i natychmiastowa decyzja o operacji. Znów pobyt w szpitalu, znów nerwy, na szczęście tym razem nieporównywalnie krócej…[/I][/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3][I]A teraz? Po czterech miesiącach jak Filip jest z nami mogę powiedzieć, że mój Supermąż okazał się być także Supertatą. Nie straszna jest Tacie zmiana pieluszki, kąpiel, podawanie lekarstw czy karmienie. Nie straszne było wstawanie w nocy. Na pierwszym spacerze w parku też byli razem, tylko we dwóch. [/I][/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3][I]Ich codzienne wspólne zabawy, „pogaduszki”, tulenia sprawiają, że ciepło mi się robi na sercu i jestem pewna, że nasz Syn zawsze będzie miał w Tacie oparcie. A ten co chwilę powtarza i pyta mnie „Super Synka mamy, prawda?”[/I][/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3][I]Prawda mój kochany mężu, prawda….[/I][/SIZE][/FONT]
[I][FONT=Times New Roman][SIZE=3][/SIZE][/FONT][/I]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Dziekuje Havana. Ja wciaz sie wzruszam.... zawsze, jak zaczynam wspominac. I naprawde wciaz widze lzy w oczach Tomka, jak na drugi dzien powiedzial mi o tym liscie... Mialy pomysl pielegrniarki, wyciskacz lez jak nic![/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3][/SIZE][/FONT]

Posted

Układam małą na boczku za każdym razem po karmieniu, ale jej się ulewa nawet 1,5 godziny po jedzeniu :(
Ulewa się niezależnie od tego, czy się jej odbije po jedzeniu, czy nie. Boję się, że jak ten pokarm już taki trochę strawiony wydostaje się z żołądka, żeby to jej nie zaszkodziło - przecież to są kwasy żołądkowe. Poobserwuję jeszcze przez 2-3 dni i zadzwonię po lekarza. A może też niepotrzebnie panikuję, położna wczoraj powiedziała, że to normalne, no ale... ;)

Nefesza - wspaniały, wzruszający tekst :) Nie dziwię się, że mąż chodzi dumny jak paw!

Posted

[quote name='agnieszka32']Układam małą na boczku za każdym razem po karmieniu, ale jej się ulewa nawet 1,5 godziny po jedzeniu :(
Ulewa się niezależnie od tego, czy się jej odbije po jedzeniu, czy nie. Boję się, że jak ten pokarm już taki trochę strawiony wydostaje się z żołądka, żeby to jej nie zaszkodziło - przecież to są kwasy żołądkowe. Poobserwuję jeszcze przez 2-3 dni i zadzwonię po lekarza. A może też niepotrzebnie panikuję, położna wczoraj powiedziała, że to normalne, no ale... ;)

Nefesza - wspaniały, wzruszający tekst :) Nie dziwię się, że mąż chodzi dumny jak paw![/QUOTE]

moja ulewala bardzo dlugo
w zasadzie teraz ma 10 miesiecy i czasami jej sie uleje
mialam jej zrobic badanie w kierunku refluxu ale zrezygnowalam - jak dla mnie bylo za bardzo inwazyjne

agnieszka23 twoja mala jest jeszcze malutka i mysle, ze wszystko jest w normie
najwazniejsze zeby mleko jej sie nie ulewalo nosem (co u nas bylo dosc czeste) jesli tak sie stanie trzeba koniecznie nos oczyscic frida i sola morska
dobrze dziala tez podawanie probiotykow

przy karmieniu butelka mozna do mleka podawac zageszczacze. faktycznie po tym sie mniej ulewa ale moga powodowac zaparcia albo jak u nas podraznienie jelita
mozna tez sprobowac z debridatem ale wiadomo to juz chemia, jakos nigdy sie na to nie zdecydowalam, choc recepte mialam w portfelu

u Karoliny ulewanie bylo masakryczne po pierwsze fizjologicznie, po drugie jako dodatkowy objaw nietolerancji laktozy
zdarzalo jej sie ulac po 3 godzinach snu, krztusila sie na potege, no i to mleko lecace noskiem...
ale jak to mowia, z tego sie wyrasta

tak czy inaczej konsultacja pediatry nie zaszkodzi :) ja tam sie zawsze lepiej czuje jak mi zaufany lekarz powie, ze mam wyluzowac

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...