Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Cały czas kciuki dla Nuczki, żeby ten Nowy Rok był dla niej jeszcze lepszy. 

Tam gdzie spędziła ostatnie lata swojego życia, być może już tego Nowego Roku by nie doczekala.

Dla nas też życzę w Nowym Roku duzo zdrowia i spełnienia planów. 

Kasiu dla Ciebie szczególne życzenia jak najlepszych dni, dużo wytrwałości i siły w opiece nad zwierzaczkami . 🙂

  • Like 4
Posted


Drogie ciocie Nuczki


Chciałam Wam napisać nie raz, że u Nusi wszystko w porządku, że jest stabilnie, że pysio zaczął powolutku zarastać, wszystko zagoiło się pięknie i pięknie wygląda. W czwartek obiecałam sobie, Nuce i Wam, że napiszę w sobotę. Jakoś tak wyszło, że nie robiłam psom ostatnio żadnych nowych zdjęć, więc plan zakładał, zrobienie kilku świeżych, żeby pokazać Wam jaka jest piękna różnica między stanem tuż po zabiegu a obecnym. Jaka Nuczka jest piękna. Miałam pojechać z Nuczką  na zdjęcie szwów, bo mimo że szwy były rozpuszczalne, to zostały do wyjęcia jakieś niteczki. 


Nie umówię już Nuczki do weterynarza, nie zrobię żadnych nowych zdjęć, nie przyjdzie już nigdy obcierać się głową o moje nogi. Dużo kosztuje mnie napisanie tego co teraz piszę, bo sama w to ciągle nie wierzę, ale wczoraj o 22.53 , Nuka umarła 💔💔💔
Wszystko stało się tak nagle i szybko, że nie jestem w stanie przyswoić tej informacji. Dopiero dziś coś zaczęło do mnie docierać i żadnymi słowami nie jestem w stanie napisać co czuje...💔💔💔


Nuczka cały czas była stabilna, czuła się bardzo dobrze, nawet nie miewała żadnych gorszych dni. Jadła, piła, robiła siku, była aktywna, wszędzie było jej pełno, bo Nuczkowa ciekawska natura powodowała, że Nusia chciała wszystko widzieć i wiedzieć. Ten wczorajszy dzień niczym się nie różnił, Nuka zachowywała się jak zwykle, kręciła się między psami, czekała na rozdawanie smaczków, przyglądała się swoimi mądrymi, bystrymi oczami wszystkiemu co działo się dookoła - wpatrywała się zawsze tak jakby próbowała zrozumieć obecną sytuację. Wieczorem zjadła z apetytem kolację i poszła spać na  swoje legowisko. Wszystko zaczęło się jak wstała - to był początek końca - zobaczyłam ją dyszącą i stojącą w nienaturalnej pozycji. Wyglądała trochę tak, jakby miała za chwilę zrobić kupę, więc wyprowadziliśmy ją na dwór , ale jednak nie o kupę chodziło. Wróciła do domu, na legowisko, oddychała mocno i mocno dyszała. Nie mieliśmy pojęcia co się stało, tak raptem, bez ostrzeżenia. Najpierw pomyślałam że stało się coś , co wywołało taki gwałtowny ból, że może coś ze stawami, może coś przeskoczyło w kościach , bo Nuczka stawy miała rozgruchotane przecież -to było pierwsze co mi przyszło do głowy, biorąc pod uwagę, że jeszcze przed położeniem się spać, nic się nie działo. Naszykowałam szybko leki przeciwbólowe i na wszelki wypadek furosemid, który jako jedyny poza przeciwbólowym, wzięłam pod uwagę, chociaż w tamtym momencie, nie zakładałam że będzie niezbędny, ale nie zaszkodziło dać.
 Dałam Nuce leki, ale to już nic nie zmieniło. Wszystko razem trwało jakieś pół godziny, pół godziny oddychała całą sobą, , pół godziny  strachu w jej oczach  i dyszenia. W ciągu tego czasu dwa-trzy razy napinało ją i nieruchomiały oczy, za każdym razem myślałam że to już koniec, ale po chwili z powrotem wracała do świata - "odcinało" ją na chwilę tak , jak  "odcina" psy przy atakach padaczki. Wtedy jeszcze cały czas wierzyłam, że to tylko jakieś gwałtowne, przejściowe załamanie, które przezwycięży.


Nie umiałam jej pomóc, poza podanymi lekami, nie mogłam nic zrobić. Mogłam tylko przez ten cały czas, do ostatniego oddechu,  przytulać, trzymać w objęciach, patrzeć w jej wystraszone oczy i powtarzać, że wszystko będzie dobrze💔💔
Kiedy umarła, z nosa zaczęła kapać woda, zdałam sobie sprawę że musiał być obrzęk, którego tym razem nawet nie podejrzewałam. Pamiętacie pierwszy raz ? - krótko po przyjeździe do nas, zastałam Nuczkę w psim domku prawie bez kontaktu, bardzo ciężko oddychającą, wtedy bardzo mocno "chodziła"  klatka piersiowa. Intuicja podpowiedziała mi wtedy, że może mieć obrzęk płuc - udało się, podany furosemid ściągnął duże ilości wody i Nuka jak gdyby nigdy nic, przywitała mnie po jakimś czasie, machaniem ogona. Furosemid brała przez jakiś czas. Po kolejnych tygodniach już bez furosemidu, było kontrolne rtg, które wypadło bardzo dobrze, nic się złego nie działo, więc  nie było potrzeby do niego wracać. 
To co stało się wczoraj, kompletnie w niczym nie przypominało tamtej sytuacji. Nuka zachowywała się jak zawsze, zupełnie normalnie, oddychała normalnie, nie miała żadnych duszności, żadnych objawów, które dałyby mi jakikolwiek najmniejszy sygnał, że wieczorem, po wstaniu z legowiska, nie zostanie nam nawet jedna godzina życia razem 💔💔💔


Czuje się winna, powinnam być bardziej przewidująca, jej dobre niezmiennie samopoczucie, uśpiło moją czujność - nie powinnam sobie na to pozwolić. Powinnam założyć że wszystko może się zdarzyć w każdej chwili i niezależnie od tego że Nuczka była cały czas stabilna i w dobrej formie, powinnam dawać jej ten furosemid zapobiegawczo, na wszelki wypadek. Nie wiem czemu Nuczka umarła, tak nagle, czemu wszystko miało taki błyskawiczny przebieg, ale jeśli mogłam tą tabletką dawaną na wszelki wypadek, sprawić, że jeszcze by żyła, to nigdy sobie nie wybaczę, że nie byłam dość przezorna.

Robiłam przez te kilka miesięcy wszystko co w mojej mocy, żeby wynagrodzić jej 14 lat podłego życia. Powinnaś Nusiu żyć kolejne tygodnie, miesiące, gdybym była bardziej przewidująca, gdybym przenikliwiej patrzyła w Twoją przyszłość, zakładała każdy scenariusz, widziała to czego nie widać.

Przepraszam robaczku, tak bardzo Cię przepraszam, że nie przewidziałam tego, że może się stać to co się stało. I że nie dałam rady Cię uratować💔💔💔

5e0434053a32c.jpg

Nie taki powinien być ten post 💔💔💔
Wszystko stało się tak nagle 💔, jak w to uwierzyć... 💔.

Została niewyobrażalna pustka i taki ból, jakby mi ktoś wyrwał serce 💔💔💔


 

Posted

Nie rób sobie wyrzutów - nie wszystko można przewidzieć, wszystkiemu zapobiec. Pozwoliłaś jej  poznać dobre psie życie i to jest najważniejsze.

  • Like 1
Posted

Bardzo mi przykro 😞  😞

nie tak miało być, nie tak wyobrażałysmy sobie, że będzie...udana operacja i wyniki dawały spora nadzieję.

Jedyne co mogę napisać, to, że owszem...może i jest sposób by każdemu jakos pomóc gdyby mieć szklaną kule i móc przewidzieć zdarzenia, ale ponad to, jest inna myśl- że każdy tez kiedys musi umrzeć. I dla każdego ta śmierć przychodzi tak samo nagle i zaskakująco. Ale przychodzi.....Nucia oszukała przeznaczenia na długie piękne miesiące- dzięki Tobie. Dziekujemy Ci w jej imieniu za ogromne oddanie i wielka miłość. Pewnie wczesniej takiego ludzkiego serca nie znała.

Gaja u moich rodziców miała chyba takie same napady jak opisujesz z powodu cięzkiej niewydolności serca i zbierającej się wody w płucach. Mimo intensywnego leczenia stan pogarszał sie błyskawicznie.

  • Like 5
Posted

Ogromny smutek i żal, że Nusia odeszła. Odeszła jednak jako kochany pies, a nie jak zbędny przedmiot w schronisku. To w takiej sytuacji jest jednak ważne. Przytulam mocno, bo co można jeszcze powiedzieć. Dałaś jej dom po tylu latach. To jest bezcenne. 

  • Like 3
Posted

Bardzo, bardzo przykro i żal. Jestem w szoku. Wydawało się, że teraz będzie już tylko lepiej. Żegnaj Nusieńko 😞 
Nie ma powodów Kasiu, żebyś robiła sobie jakiekolwiek wyrzuty.  Zrobiłaś dla suni wszystko, co można było zrobić. Zawsze można zrobić coś innego, inaczej, ale nigdy nie mamy pewności, że ten inny sposób dałby lepszy efekt. Niestety, ze śmiercią najczęściej przegrywamy 😞 

Posted

Biedna Niusia, ale Kasiu ona i tak wygrała życie. 

U Ciebie miała tak, jak pewnie nigdy przedtem. 

Nie możesz siebie obwiniać za to, że inni zgotowali jej taki paskudny los. 

Mam nadzieję, że jej śmierć nie pójdzie na marne i że na miejsce Nuczki przyjedzie kolejny potrzebujący pies. 

 

  • Like 1
Posted

Drodzy Darczyńcy, napiszcie proszę, czy będziecie mogli nadal wspomagać kolejnego psiaka, podtrzymujące swoje deklaracje. 

Na razie jeszcze nie wiemy, który będzie kolejny, napiszemy o tym na wątku. 

Posted

Ale cios ... Nuczko ... 💔 🖤

Kasiu, żal i smutek straszny że niespodziewanie straciliśmy Nusię, ale ostatnie miesiące były dla Niej najlepszymi jakie miała w życiu. To właśnie na taką miłość i opiekę Nuczka czekała całe swoje życie. Doczekała się późno, ale się doczekała.

I nawet nie myśl, że zrobiłaś coś nie tak, przecież to właśnie Ty jedna o Nią zawalczyłaś, Ty dałaś Jej dobre życie i godną śmierć. Dzięki Tobie była Robaczkiem, Słoneczkiem, była Nuczką ...

Trzymaj się, choć wiem jakie to ciężkie ❤️.

 

Posted
Dnia 4.01.2025 o 23:57, katakka napisał:

Nie umiałam jej pomóc, poza podanymi lekami, nie mogłam nic zrobić. Mogłam tylko przez ten cały czas, do ostatniego oddechu,  przytulać, trzymać w objęciach, patrzeć w jej wystraszone oczy i powtarzać, że wszystko będzie dobrze💔💔

Kochana Kasiu, nie pisz proszę, że nie umiałaś Jej pomóc, nie mogłaś nic zrobić, a już wogóle zabraniam Ci się o cokolwiek obwiniać. To Ty wypatrzyłaś Nusię w schronisku, to u Ciebie spędziła najlepsze swoje lata. Nie była jakimś numerkiem, tylko ważną, kochaną, zaopiekowaną Nukunią. Przecież Ty ją nawet do miasta ze sobą zabrałaś... Podarowałaś Jej cudowne miesiące, spędziłyście razem święta i powitałyście nowy rok ... Nusia miała swoją rodzinę, swój dom i tyle cioć, dla których była kimś wyjątkowym. Dbałaś o Nią najlepiej jak można było - miała swój kąt, kombinowałaś, żeby mogła cokolwiek jeść, a leki podawałaś w zastrzykach, chcąc mieć pewność, że je przyjmie. Byłaś przy Niej kiedy odchodziła, a to bardzo dużo - trzymałaś Ją w objęciach, przytulałaś, dzięki Tobie odeszła spokojniej, z pewnością nie wiedziała co się dzieje, ale nie była sama, kiedy coś strasznego się zaczęło dziać. Potrzeba nam więcej ludzi takich jak Ty - z sercem dla tych zapomnianych, starych, schorowanych psów, o których zapomniał cały świat ... Ty szukasz winy dlaczego stało się to tak niespodziewanie, szybko, a ja Ci napiszę, że to może lepiej, że tak to wyglądało, że ten wstrętny nowotwór nie zabierał nam Nusi kawałek po kawałku, na raty, z coraz większym cierpieniem. Ile ciałka trzeba byłoby jeszcze Jej wycinać, jak bardzo oszpecać i jak bardzo by Ją jeszcze wszystko miało boleć? Nukunia jest teraz w lepszym świecie, gdzie nie ma smutku, samotności, bólu, cierpienia. Ona zrobiła miejsce dla kolejnego psa w potrzebie, starego, schorowanego, którego cierpienia nikt nie zauważa, który jest tylko jakimś mało znaczącym numerkiem...

Żegnaj Kochana Nukuniu, biegaj szczęśliwa po Tęczowych Łąkach

  • Like 4
Posted

Serdecznie współczuję.  Nie wyrzucaj sobie. Zrobiłaś wszystko, a nawet więcej, dla niej.

Nie mogłaś jej uratować . Przypuszczalnie to był zator płucny.

Posted

Ciężko było tu przyjść💔. Próbuje się oswoić z tym, że jej nie ma💔. Tylko 5 miesięcy życia - chyba dlatego to takie strasznie trudne. Chociaż nie widziałam jej w schronisku, ciągle mam przed oczami jak stoi zamknięta w klatce, wchodzi do budy, wstaje, wychodzi i patrzy przez kraty na to samo, potem zjada nędzne chrupki, tylko po to żeby jakoś przeżyć, wchodzi do budy i doba zaczyna się od nowa - i tak przez 14 lat.... 14 lat..... 


Zawsze jak wracałam do domu, wszystkie psy gromadziły się pod drzwiami, każdy chciał być pierwszy, przywitać się najszybciej. Między nimi była Nuczka, ona też próbowała dopchać się do mnie i nie odpuszczała, aż jej się udało.
Bardzo mi Ciebie brakuje Nuczka, w takich momentach  własny dom, staje się więzieniem, bo widzę Cię ciągle i wszędzie...a Ciebie nie ma, uparcie nie wracasz od 7 dni i 7 nocy💔
To zdjęcie , to jedyne i ostatnie jakie zrobiłam między wigilią a trzecim stycznia. Centrum życia - między stołem a kanapą.... Nusia chciała być zawsze blisko, jak najbliżej. Legowiska leżą pod stołem, pod ścianą, ale tym razem postanowiła potowarzyszyć Poli i pospać na podłodze.

0ea3a48c808d5.jpg
Zwykle robię dużo zdjęć, a akurat przez ostatnie 10 dni nie myślałam o zdjęciach. Teraz nawet to boli, boli że nie mam jej więcej, że nie wykorzystałam czasu...
Przez myśl by mi nie przeszło, że nie będę już nigdy mogła zrobić ani jednego zdjęcia, ani kawałka filmiku.

Wzbudza we mnie strach, myśl, że już nigdy nie będę mogła tu o Nuce nic napisać, że już nie pokażę  jak odrosło na pysku futerko, jak ma pięknie zrobione ząbki, które  mieliśmy niedługo robić. Przerwane w jednej chwili "wszystko", życie które skończyło się w jej prawdziwym domu i w tym tutaj - bo ten wątek, to też jest Nuczkowy dom, dom w którym miała wokół siebie dobrych ludzi, w którym miała szczęście być Waszą Nuką ❤️


Fafluczku mój kochany, tak bym się chciała obudzić z tego koszmaru 💔

 

Bardzo Wam dziękuję, dziękuję za każde dobre słowo, które przeczytałam, za wszystko co mi napisałyście, ciocie Nuczki. Dziękuję za Wasze posty.

  • Like 5
Posted

Nuczka w całym tym nieszczęściu trudnego i beznadziejnego życia w schronie miała niesamowite szczęście - że ją wypatrzyłaś i tak pokochałaś. Widać to w każdym Twoim poście. 

  • Like 1
Posted

Kasiu, Nuczka cały czas jest przy Tobie, tylko w innym wymiarze... Przytulam bo wiem jak to boli, zwłaszcza po tym wszystkim co Sunia przeszła. Na szczęście zdążyła znaleźć swoją przystań i swojego człowieka - Ciebie. Nie wszystkie psiaki mają tyle szczęścia, niestety ...

  • Like 2
Posted

Nareszcie mogę pisać :).

Kasiu, pobyt u Ciebie to najlepsze co w życiu spotkało Nukę. I całe szczęście, że to u Ciebie ona odeszła, Zaopiekowana, kochana... Jeśli jest jakiś drugi wymiar, Tęczowy Most czy kto co chce to ona jest tam po prostu szczęśliwa i na swój sposób wdzięczna Ci za to wszystko co dla niej zrobiłaś... 

  • Like 2
Posted
Dnia 10.01.2025 o 23:20, katakka napisał:

Wzbudza we mnie strach, myśl, że już nigdy nie będę mogła tu o Nuce nic napisać, że już nie pokażę  jak odrosło na pysku futerko, jak ma pięknie zrobione ząbki, które  mieliśmy niedługo robić. Przerwane w jednej chwili "wszystko", życie które skończyło się w jej prawdziwym domu i w tym tutaj - bo ten wątek, to też jest Nuczkowy dom, dom w którym miała wokół siebie dobrych ludzi, w którym miała szczęście być Waszą Nuką ❤️

 

Dziś mija 10 dni jak Nuczka umarła, a chyba dopiero teraz, kiedy przeczytałam ten post, tak naprawdę to do mnie dociera...  Te słowa o strachu że już ,,nigdy'' są tak realne, tak bolesne, tak okrutnie prawdziwe ...

 Nuczka była wyjątkowa, i choć Jej życie się skończyło, to nie zniknie tak po prostu, nie da się o Niej zapomnieć, jest tu i będzie, a przede wszystkim będzie w swoim domu - widzisz Ją wszędzie, bo Nuczka tam jest,  psy zostają tam, gdzie były szczęśliwe. 

Kiedy będzię Ci szczególnie ciężko, myśl tylko o tym, że Nusia czuła miłość i ciepło, i nie umarła samotnie. I że zdążyła mieć prawdziwe święta, spędzone z rodziną ...

 Mocno Cię ściskam ❤️,

 

  • Like 1

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...