Jump to content
Dogomania

Vario...


gusia0106

Recommended Posts

Myslslama dzis o Tobie, lezalam z moim kocurem w lozku i myslalam,ze musisz miec smutne te swieta :-( :-( :-(
Tak sobie mysle,ze za jakis czas trafi sie jakis pies na Twojej drodze ktory poruszy Cie wyjatkowo i znow bedziesz miala jakies piekne futro w domu ....

Link to comment
Share on other sites

Witaj[B] gusia0106.[/B]

Byłaś ze mną, jak umierała moja Aura. Wiem, co czujesz. Ja od śmierci Aury 16.02.09 nie opuściłam Dogomanii nawet na 1 dzień.
Po jakimś miesiącu (chociaż wcześniej mówiłam NIGDY) zaczęłam "obserwować" pieski. Co noc w sercu adoptowałam innego a rano się cieszyłam, że mi "przeszło". I tak do kolejnej nocy. Siedziałam do 3 czy 4 na Dogomanii a o 5:30 pobudka do pracy. Miałam "ładne", długie paznokcie teraz zostala z nich RUINA. Wiadomo, co się z nimi stało! Zjadłam je z rozpaczy :oops:. Aż 26 marca "pękłam" i zaczęła się "przygoda" z Tinką!

[URL]http://www.dogomania.pl/forum/f639/tinka-moja-100-jamnicza-coreczka-134694/[/URL]

Nie było łatwo (nadal bywa trudnawo), bo bardzo tęsknię za Aurą. Ale naprawdę z każdym dniem czuję, jak zaczyna się rodzić nowe uczucie do nowego pieska.
Miewam wyrzuty sumienia ( gdy całuję Tinkę, a robię to często), bo to nie Aura.
Ale dzięki Wam DOGOMANIAKOM zaczynam wierzyć, że Aura jest ze mnie dumna i jest szczęśliwa.
Myślę nawet o 2 piesku (choć sama się tego jeszcze boję).

Pozdrawiam Cię serdecznie.

Link to comment
Share on other sites

Witaj teacherko,
dzięki, że do nas przyszłaś.
Doskonale pamietam Waszą walkę, niespanie po nocach, cieszenie się podniesioną główką Aury i tym, jak coś zjadła. I mimo, że byłyście mi wtedy bardzo bliskie, to jednak takie odległe.
Teraz dopiero wiem, że każdego z nas dotyka to inaczej, inaczej przeżywamy, ale cierpienie jest to samo. I zawsze do końca ma się nadzieję, że się uda.
Cieszę się bardzo, że znowu macie pieska. Na pewno do Was zajrzę ;)

Link to comment
Share on other sites

Gusiu, ja myślę, że jest dokładnie tak jak w Twoim śnie. Wszyscy nasi kochani bliscy są razem i patrzą na nas z góry. I są zdrowi, nic ich nie boli. Nawet jesli jest to tylko w naszych sercach czy umysłach. I nie ma tu żadnego podziału na ludzi i zwierzęta. Miłość powoduje, że żyją w naszych sercach, a tylko my cierpimy.

Moja Diana była z nami niecałe cztery miesiące. Miała mi pomóc pozbierać się po wszystkm, co wcześniej się stało. I tak było.

Wcześniej wydawało mi się, że mojej Gusi (Jagi, Jagusi, Gusi) żaden pies nie zastąpi. Widziałam ją wszędzie. Jaga bardzo długo chorowała. Była niewidoma. Miała cukrzycę, chore stawy. Właściwie to wszystko miała chore. Ale wychodziłyśmy z takich opresji, że wydawało mi się, że zawsze tak będzie. Aż pojawiła się następna choroba. Nie było żadnych szans. Nigdy nie myślałam, że pojadę do weta po to, tym razem wiedziałam, że nie mam prawa zatrzymywać jej chociaż na pięć minut dłużej.
Jaga tak bardzo mi ufała. Ach, później wydarzyło się tak wiele, a jednak tęsknię za Gusią wciąż tak samo :-(:-(

W dniu, w którym po raz pierwszy w życiu powiedziałam sobie, że jestem szczęśliwa, obie Diana i Mika odeszły.

Byliśmy na pięknym, długim spacerze - Mika, Diana, Ajaks i ja. Zrobiłam im zdjęcia. Było tak cudownie. Byłam przekonana, że wszystko się ułoży. Diana to sprawiła. Jej radość, jej miłość, jej mądre, kochane oczy.

Gdyby w mojej głupiej głowie zaświtała myśl, że coś im grozi, mogłabym je uratować. Wyrok już zapadł, a ja czułam się szczęśliwa....

Tego dnia świat się dla mnie skończył. Minęło półtora roku. Upływ czasu niczego nie zmienia. Jedyne czego chcę to usiąść przy ich grobie i tak już pozostać.

Wiem, że to głupio brzmi, ale jestem przekonana, że Diana się mną opiekuje. Od czasu kiedy pojawiła się u nas, wszystko zaczęło się układać.
Tylko Diany z nami nie ma....:-(:-(

Jedenaście dni później Neigh wzięła mnie za łeb i zawiozła do schroniska po Delmę. Nie minął miesiąc pojawił się Ciapek.
Nie jest mi łatwo. Boję się, że coś im się stanie.

Jedna z opiekunek Diany napisała mi, żebym jechała po Delmę, bo szkoda każdego dnia, który ona spędzi w schronie.

Tak też bym zrobiła na Twoim miejscu. Pojechała do schronu.

W Delmy schronie był taki młodziutki piesek. Bardzo chciał, żeby go zabrać. Miał czerwone, łyse, spuchnięte łapki a stał w jakiejś mieszaninie odchodów, jedzenia i robaków. Nie mam nadziei, że on jeszcze żyje:-(:-(

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj minęły trzy tygodnie....a brakuje mi go tak samo jak pierwszego dnia...

Dzwonił wczoraj mój bieszczadzki sąsiad, że był u Varia, zapalił mu świeczkę i że wszystko jest w porządku. Bo miałam potworną paranoję, że dobiorą się do niego dzikie zwierzęta, których tam nie brakuje - wilki mieszkają dosłownie 800 metrów od działki....

Link to comment
Share on other sites

Wiesz Niunia, może jak teraz pojadę do niego za tydzień, to pokombinuję z tym ogrodzeniem...Choć w sumie się zastanawiam czy to konieczne. Bo jak z nim tam po raz ostatni pojechałam, to tam jeszcze leżał śnieg po kolana. Problem był taki, że jak kopałam mu grób to do tego dołu wciąż napłuwała woda - taka z wnętrza ziemi. Niemal cały czas stałam w niej pokolana. Żeby kopać głębiej musiałam najpierw wybrać tą wodę, ale to działało w zasadzie na dwa duże ruchy łopatą, bo jak tylko pojawiała się nowa przestrzeć, to ona oczywiście napływala. Ja ją wybierałam. A ona znowu napływała i tak w kółko.

Po zakopaniu to wszystko było bardzo miękkie, a ta cholerna woda, tylko bardziej jeszcze zmiękczała. I miałam paranoję, że dla takiego wilka przekopanie się przez metr, może trochę więcej miękkiej gliny to pikuś. Ale glina ma taki plus, że jak wysycha, to staje się twarda jak skała.

W poniedziałek dzwoniła do mnie Krysia, bieszczadzka sąsiadka, poszła sprawdzić czy u Niunia wszystko w porządku. Po śniegu nie ma już śladu, żadnych śladów zwierzyny w okolicy też nie ma, znaczy są, ale jeleni, ale jeleni się nie obawiam.

Lokalny leśniczy powiedział, żebym wilkami się, nie przejmowała, bo one z własnej woli tak blisko ludzi nie podchodzą, a że jest już wiosna to mogą sobie łatwo upolować co tam chcą. Jego zdaniem jedynym czego mogę się obawiać w tek kwestii są bezpańskie psy. Ale skoro przez trzy tygodnie żaden tam nie był, a glina zdążyła już wyschnąć, to może nie ma czego się obawiać........????

Link to comment
Share on other sites

No Krysia mówiła, że wszystko wyschło, i że na górę (bo tylko taki jezd dojazd do działki) wjadę bez problemu. Bo jak pada, to nie da rady wjechać, bo jak to w Bieszczadach - wszędzie glina i samochód muszę zostawiać na polu, na dole ;)

To, żebyś wiedziała jak dzicz wygląda to ja Ci pokażę ;)
Jak tylko ImagaShack zacznie działać :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Dzicz wygląda tak:

[IMG]http://img207.imageshack.us/img207/540/obraz006f.jpg[/IMG]

[IMG]http://img207.imageshack.us/img207/58/obraz026y.jpg[/IMG]

[IMG]http://img207.imageshack.us/img207/5554/obraz039p.jpg[/IMG]

[IMG]http://img207.imageshack.us/img207/1305/obraz048rih.jpg[/IMG]

A Vario w dziczy tak:

[IMG]http://img207.imageshack.us/img207/8154/obraz012are.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

I tak oglądam je bez przerwy więc mogę Wam pokazać...

[IMG]http://img209.imageshack.us/img209/4490/niuniek1.jpg[/IMG]

[IMG]http://img209.imageshack.us/img209/5765/niuniek2.jpg[/IMG]

[IMG]http://img209.imageshack.us/img209/3554/vario3.jpg[/IMG]

[IMG]http://img209.imageshack.us/img209/4238/zdjcie0222.jpg[/IMG]

I w przyczepie...

[IMG]http://img209.imageshack.us/img209/5444/obraz005dkl.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...