Alaskan malamutte Posted March 10, 2019 Author Posted March 10, 2019 45 minut temu, Moli@ napisał: Jaaga, chyba nie powinnaś brać jej do łóżka..., może zakończyć się podobnie jak z Mimi Na spacer wyprowadzaj nagradzaj / zachęcaj smaczkami (co bardzo lubi ). Wyprowadzaj poza teren posesji - od razu. Pierwsze wyjścia krótkie. Po wejściu na teren - nagroda + pochwała. Działa :) Dziękuję bardzo za porady. Mam nadzieję, ze Nelcia pokona strachy. Zaprosiłam Sowę na wątek. Tzeba coś zaradzić, bo inaczej z adopcją będzie krucho.... 2 Quote
Jaaga Posted March 10, 2019 Posted March 10, 2019 Nutka jest cały czas w szelkach, zupełnie jej nie przeszkadzają, dopóki nie chce się jej prowadzić na smyczy. Absolutnie nie wyprowadzę jej poza ogród. Ona i tak zapiera się do tego stopnia i wije, że próbuje wysmyknąć się z szelek. W ogrodzie jest bezpieczna, gdyby udało się jej to zrobić na zewnątrz, to po psie. Mieszkam na wsi, pola, laski, teren z dwóch stron otoczony głównymi drogami na Cieszyn z jednej strony, na Wisłę z drugiej., Byłaby bez szans na złapanie. Schroniska w okolicy nie wykazują jakiegokolwiek zainteresowania w przypadku poszukiwania lub zgłoszenia psa, zero współpracy. Nutka na zewnątrz wpada w panikę, nie reaguje na kontakt, a co dopiero na smaczki. Ze strachu na spacerze od razu zrobiła kupę i na niej przycupnęła, nawet nie próbowała się przesunąć. Siedziała jak sparaliżowana. Nie chciała potem w ciągu dnia skusić się na jedzenie. Nie dała się zblizyć do siebie. Dopiero przyszła sie poprzytulać wieczorem i zjadła posiłek. Jakby dwa różne psy w w ciągu doby. Tak sobie myślę, że ona może gdzieś w ciągu dnia chowała się, a aktywna stawała się nocą? Bezpieczna czuje się w sypialni i nie chce jej opuszczać. Poza nią wciska się w legowisko i nawet nie chce jeść. Potrafi godzinami nie ruszać się, bez picia i jedzenia. Quote
Moli@ Posted March 10, 2019 Posted March 10, 2019 Potrzebne są dobre szelki, (dla uciekinierów) szelki, jak ma Fado na zdjęciach, nie nadają się..., przerażony piesek uwolni się z nich w oka mgnieniu. Na zdjęciach np w klatce, Nela ma szelki, z tych szelek wydostanie się bez problemu. Quote
Jaaga Posted March 10, 2019 Posted March 10, 2019 1 godzinę temu, Moli@ napisał: Potrzebne są dobre szelki, (dla uciekinierów) szelki, jak ma Fado na zdjęciach, nie nadają się..., przerażony piesek uwolni się z nich w oka mgnieniu. Na zdjęciach np w klatce, Nela ma szelki, z tych szelek wydostanie się bez problemu. Możesz wstawić link do szelek, z których nie mogłaby się uwolnić? Fado ma szelki, które nam mają ułatwiać złapanie go bez narażenia na pogryzienie, a jemu nie przeszkadzać i w tej roli spełniają się, jednak rzeczywiście na spacerze szybko próbował się z nich wysunać. Quote
Sowa Posted March 10, 2019 Posted March 10, 2019 Proponuję najpierw karmić ze smyczą w ręce, albo kłaść smycz obok miski. Zawsze można smycz trochę przypachnić jedzeniem. Potem nauka wsuwania głowy w luźną miękką pętelkę - bez zaciskania, żeby tylko czuła coś na sobie. Jedna ręka trzyma pętelke, druga cofa smakol tak, aby pyszczek wsunął się w pętelkę. A potem zdejmujemy tez ostrożnie,bez zaciskania i nagroda. Jak to wytrzyma - to pora na zapinanie smyczy bez wychodzenia, pierwsze nauki chodzenia po mieszkaniu na wlokącej się luźno smyczy. Oczywiście smakol w ręce. Byłoby dobrze, gdyby sunia była w prawidłowych relacjach z jakimś psem, żeby obserwowała takie zabiegi i nagradzanie na innym psie. Strachulcom świetnie robi też takie ćwiczenie - człowiek siada z wyprostowanymi nogami, głowa w bok, bez kontaktu wzrokowego smakolem nakłaniamy psa aby przeszedł przez nasze ciało. Jak się ma kumatego pomocnika, to można go położyć plecami do góry na podłodze i zachęcić psa do przejścia po człowieku. Uwaga - jeśli już dopniemy smycz i ruszymy w podróż po mieszkaniu, bardzo delikatny przymus z ciągłą zachętą słowną i jedzeniową jest konieczny - lepiej jednak przejść jeden krok bez buntu, niż po dwóch krokach pozwolić psu na szarpanie się i odpuścić - bo wtedy pies upewnia się, że smycz jest czymś zagrażającym życiu. Parę dni temu przekonałam wolontariuszkę w jednym z przytulisk, gdzie byłam po raz pierwszy, że zapięcie psa na smycz jest konieczne do dalszej jakiejkolwiek pracy, Gdy duży pies, znerwicowany, bardzo trudny i atakujący nowych ludzi, wsunął głowę w ogromną miękką pętlę, okazało się że może z zainteresowaniem nową sytuacją (znana tolerowana opiekunka dyktuje co robić) chodzić po kojcu na luźnej lince tam i z powrotem, a nawet naprowadzony smakolem spokojnie usiadł parę razy. Jeden z małych strachulców przeprowadzony żarciem przez moje ręce i nogi bez wahania już brał ode mnie smakole, tak że prawie wsunął głowę w obrożę - za trzecim razem zrobiłby to na pewno. Dwa duże zwierzaki - jeden pogodny pies i druga wycofana sunia wręcz z ulgą przyjęły fakt, że ja decyduję gdzie i w jakim tempie idziemy na smyczy. Miały wreszcie szefa, który przejął odpowiedzialność. Ale to wszystko wymaga ogromnie wiele czasu niestety. 3 2 Quote
Jaaga Posted March 10, 2019 Posted March 10, 2019 1 godzinę temu, Sowa napisał: Proponuję najpierw karmić ze smyczą w ręce, albo kłaść smycz obok miski. Zawsze można smycz trochę przypachnić jedzeniem. Potem nauka wsuwania głowy w luźną miękką pętelkę - bez zaciskania, żeby tylko czuła coś na sobie. Jedna ręka trzyma pętelke, druga cofa smakol tak, aby pyszczek wsunął się w pętelkę. A potem zdejmujemy tez ostrożnie,bez zaciskania i nagroda. Jak to wytrzyma - to pora na zapinanie smyczy bez wychodzenia, pierwsze nauki chodzenia po mieszkaniu na wlokącej się luźno smyczy. Oczywiście smakol w ręce. Byłoby dobrze, gdyby sunia była w prawidłowych relacjach z jakimś psem, żeby obserwowała takie zabiegi i nagradzanie na innym psie. Strachulcom świetnie robi też takie ćwiczenie - człowiek siada z wyprostowanymi nogami, głowa w bok, bez kontaktu wzrokowego smakolem nakłaniamy psa aby przeszedł przez nasze ciało. Jak się ma kumatego pomocnika, to można go położyć plecami do góry na podłodze i zachęcić psa do przejścia po człowieku. Uwaga - jeśli już dopniemy smycz i ruszymy w podróż po mieszkaniu, bardzo delikatny przymus z ciągłą zachętą słowną i jedzeniową jest konieczny - lepiej jednak przejść jeden krok bez buntu, niż po dwóch krokach pozwolić psu na szarpanie się i odpuścić - bo wtedy pies upewnia się, że smycz jest czymś zagrażającym życiu. Parę dni temu przekonałam wolontariuszkę w jednym z przytulisk, gdzie byłam po raz pierwszy, że zapięcie psa na smycz jest konieczne do dalszej jakiejkolwiek pracy, Gdy duży pies, znerwicowany, bardzo trudny i atakujący nowych ludzi, wsunął głowę w ogromną miękką pętlę, okazało się że może z zainteresowaniem nową sytuacją (znana tolerowana opiekunka dyktuje co robić) chodzić po kojcu na luźnej lince tam i z powrotem, a nawet naprowadzony smakolem spokojnie usiadł parę razy. Jeden z małych strachulców przeprowadzony żarciem przez moje ręce i nogi bez wahania już brał ode mnie smakole, tak że prawie wsunął głowę w obrożę - za trzecim razem zrobiłby to na pewno. Dwa duże zwierzaki - jeden pogodny pies i druga wycofana sunia wręcz z ulgą przyjęły fakt, że ja decyduję gdzie i w jakim tempie idziemy na smyczy. Miały wreszcie szefa, który przejął odpowiedzialność. Ale to wszystko wymaga ogromnie wiele czasu niestety. Czy ringówka przydałaby sie w takiej sytuacji? Moje są najpierw na niej uczone i dają radę. Nutka ma Luksika i Finezję, które obserwuje w relacjach ze mną i tak właśnie za nimi władowała się na łóżko. Razem bawią się. Tylko dziwne jest to, że w dzień jest spłoszonym, mało ufnym psem, a wieczorem zmienia się w duszę towarzystwa względem mnie i maltanczyków. Liże mi twarz, bawi się i zachęca nas do wspólnej zabawy, nadstawia brzusio do głaskania. Ze skorupy wyciągam ją za pomocą mieszanki płatków z owocami. Daję je szczurom, czasem sama podjadam i ona jak je skosztowała, to za nimi oszalała. Quote
Sowa Posted March 10, 2019 Posted March 10, 2019 Ringówka zaciska cały czas. Lepsza luźniejsza obroża, krótki ruch korygujący w razie potrzeby i znowu w ułamku sekundy luz i pochwała. Oczywiście flexi wykluczone. Quote
Tola Posted March 10, 2019 Posted March 10, 2019 Malutka Nelcia musiała przezyć wiele złego w tym swoim poprzednim życiu, dobrze, ze dostała szansę, będzie potrzebowała więcej czasu, ale jestem dobrej myśli. Quote
Alaskan malamutte Posted March 10, 2019 Author Posted March 10, 2019 55 minut temu, Sowa napisał: Proponuję najpierw karmić ze smyczą w ręce, albo kłaść smycz obok miski. Zawsze można smycz trochę przypachnić jedzeniem. Potem nauka wsuwania głowy w luźną miękką pętelkę - bez zaciskania, żeby tylko czuła coś na sobie. Jedna ręka trzyma pętelke, druga cofa smakol tak, aby pyszczek wsunął się w pętelkę. A potem zdejmujemy tez ostrożnie,bez zaciskania i nagroda. Jak to wytrzyma - to pora na zapinanie smyczy bez wychodzenia, pierwsze nauki chodzenia po mieszkaniu na wlokącej się luźno smyczy. Oczywiście smakol w ręce. Byłoby dobrze, gdyby sunia była w prawidłowych relacjach z jakimś psem, żeby obserwowała takie zabiegi i nagradzanie na innym psie. Strachulcom świetnie robi też takie ćwiczenie - człowiek siada z wyprostowanymi nogami, głowa w bok, bez kontaktu wzrokowego smakolem nakłaniamy psa aby przeszedł przez nasze ciało. Jak się ma kumatego pomocnika, to można go położyć plecami do góry na podłodze i zachęcić psa do przejścia po człowieku. Uwaga - jeśli już dopniemy smycz i ruszymy w podróż po mieszkaniu, bardzo delikatny przymus z ciągłą zachętą słowną i jedzeniową jest konieczny - lepiej jednak przejść jeden krok bez buntu, niż po dwóch krokach pozwolić psu na szarpanie się i odpuścić - bo wtedy pies upewnia się, że smycz jest czymś zagrażającym życiu. Parę dni temu przekonałam wolontariuszkę w jednym z przytulisk, gdzie byłam po raz pierwszy, że zapięcie psa na smycz jest konieczne do dalszej jakiejkolwiek pracy, Gdy duży pies, znerwicowany, bardzo trudny i atakujący nowych ludzi, wsunął głowę w ogromną miękką pętlę, okazało się że może z zainteresowaniem nową sytuacją (znana tolerowana opiekunka dyktuje co robić) chodzić po kojcu na luźnej lince tam i z powrotem, a nawet naprowadzony smakolem spokojnie usiadł parę razy. Jeden z małych strachulców przeprowadzony żarciem przez moje ręce i nogi bez wahania już brał ode mnie smakole, tak że prawie wsunął głowę w obrożę - za trzecim razem zrobiłby to na pewno. Dwa duże zwierzaki - jeden pogodny pies i druga wycofana sunia wręcz z ulgą przyjęły fakt, że ja decyduję gdzie i w jakim tempie idziemy na smyczy. Miały wreszcie szefa, który przejął odpowiedzialność. Ale to wszystko wymaga ogromnie wiele czasu niestety. Badzo dziekuję za przyjecie zaproszenia i konkretne wskazowki, jak nalezy pracować z Nelcią. Jestem dobrej mysli, że powolutku nelcia wyjdzie na prostą. Quote
Alaskan malamutte Posted March 10, 2019 Author Posted March 10, 2019 Jaaga, jesli trzeba do ćwiczeń szelki, smycz, czy jeszcze coś, co wskaże Sowa, to proszę kup, albo wskaż jaki rodzaj, to ja zamówię. To mój drugi psiak z takim zachowaniem. Suzi, zabrana z zamojskiego schroniska zachowywała się podobnie. Pod kierunkiem Joli S bardzo szybko załapała chodzenie na smyczy i zaraz potem pojechała do swojego wspanialego domu!! To jest Suzi Quote
Moli@ Posted March 10, 2019 Posted March 10, 2019 1 godzinę temu, Jaaga napisał: Możesz wstawić link do szelek, z których nie mogłaby się uwolnić? Fado ma szelki, które nam mają ułatwiać złapanie go bez narażenia na pogryzienie, a jemu nie przeszkadzać i w tej roli spełniają się, jednak rzeczywiście na spacerze szybko próbował się z nich wysunać. https://www.zooplus.pl/shop/psy/smycz_obroza_dla_psa/szelki_dla_psa/skorzane/285804 W tej wersji na szyi tylko regulacja ale są też z zapięciem. Psy / dzikuski przetestowały, sprawdzają się rewelacyjnie. Szelki podsunęła / zasugerowała rozi i będę Jej wdzięczna do grobowej deski :) https://www.ceneo.pl/76662416#tab=click_scroll Quote
Alaskan malamutte Posted March 11, 2019 Author Posted March 11, 2019 Zaglądam do mojej malutkiej Nelci vel Nutki..tak tu cichutko się zrobiło... Quote
Jaaga Posted March 12, 2019 Posted March 12, 2019 Dnia 10.03.2019 o 12:47, Sowa napisał: Ringówka zaciska cały czas. Lepsza luźniejsza obroża, krótki ruch korygujący w razie potrzeby i znowu w ułamku sekundy luz i pochwała. Oczywiście flexi wykluczone. Dziękuję za radę, ale od tamtego spaceru jest problem z Nutką i nie jestem w stanie wcale z nią wyjść. Od tamtego razu, tak jak pisałam wieczorem pojawia się koło mnie, przytula się, liże, nadstawia brzusio do łaskotek, bawi z maltańczykami. Jak normalny przyjacielski, zrównoważony pies. Zdjęłam jej szelki i kupiłam nowe, ale nawet nie mam jak przymierzyć, bo z nastaniem ranka, wslizguje się pod łóżko i nie chce wyjść. Wtedy zaczynamy wyprowadzać psy, wychodzą po kolei na spacer i myślę, że dlatego tak się zachowuje. Boi się, że i ją znowu wezmę na zewnątrz. Wieczorem, kiedy psy już nie wychodzą, to wychodzi na pokój jeść, załatwia się. Cały dzień albo siedzi pod łóżkiem, albo w pobliżu, żeby czmychnąć pod nie, jak my się zbliżamy. Przed pierwszym spacerem w ciągu dnia lezała w swoim legowisku, teraz nawet się nie zbliży do niego, bo jest po drugiej stronie pokoju, daleko od łóżka. Wieczorem staje się normalnie aktywna, podbiega do drzwi sypialni, ale nie chce z niej wyjść. Jak wcześniej była luzem w domu, to już pisałam, że znajdowała sobie jakiś kącik i tam spędzała cały dzień nie jedząc i nie pijąc. Ona żyje jak moje szczury, które nocą harcują, a z nastaniem ranka idą spać do budki. Dodam, że nadal tylko do mnie jest otwarta i przylepna. Przed mężem i córkami ucieka. Poradz, Sowo, co w tej sytuacji, bo chyba trzeba najpierw zrobić coś z tym jej lękiem przed wychodzeniem i róznicami w zachowaniu? Dodam, że tamten spacer był taki normalny, nic złego się nie wydarzyło. Wyszła tylko ona i Niusia, którą dobrze zna. Niusia pięknie szła na smyczy, ale Nutka nie zwracała wcale na nią uwagi. Miała niekontaktowy wzrok, jak pisałam wczesniej, od razu zrobiła ze strachu kupę i na niej siadła. Musiałam ją podnieść, żeby z niej zeszła. Robiła krokodylki i zapierała się na smyczy, ale już wzdłuż muru domu przemknęła, byle dostać się do środka. Nie było innych psów, dziwnych odgłosów czy czegokolwiek, co mogłoby ją wystraszyć. Czy lęk przed wychodzeniem może być spowodowany lękiem przed utratą domu? Czy dlatego robi wszystko, żeby nie dać się wyciągnąć na spacer? Quote
Alaskan malamutte Posted March 12, 2019 Author Posted March 12, 2019 Ojej....biedna ta Nelcia... Sowo, co radzisz??? Quote
Alaskan malamutte Posted March 12, 2019 Author Posted March 12, 2019 Na konto Nelci wpłynęło 50zł od Onaa. Ślicznie dziękuję!! Quote
Poker Posted March 12, 2019 Posted March 12, 2019 Biedna sunia. Jak miałam strachulce , które wciskały się pod łóżko , to wstawiałam coś pod nie,żeby nie mogły się wcisnąć. Raz założone szelki i smycz zostawały na nich cały czas. Ułatwiało mi to lokalizację psa no i ewentualne poprowadzenie. Jedna z suń żyła przez 3 tygodnie między donicami w salonie. Dzięki przypiętej smyczy udawało mi się wyprowadzać ją na ogródek i puszczać ,a potem łapałam za smycz i wracałyśmy do domu. Na szczęście jak myślała ,że nie widzimy wychodziła do psów się witać. Po 3 tygodniach zaczęłam stopniowo przesuwać miskę w stronę kuchni . A potem postawiłam ja w kuchni i jak wchodziła , to zamykałam się z nią i psami ,żeby widziała ,że nic złego się nie dzieje i zaczęła jeść przy nas. Quote
Jaaga Posted March 12, 2019 Posted March 12, 2019 1 godzinę temu, Poker napisał: Biedna sunia. Jak miałam strachulce , które wciskały się pod łóżko , to wstawiałam coś pod nie,żeby nie mogły się wcisnąć. Raz założone szelki i smycz zostawały na nich cały czas. Ułatwiało mi to lokalizację psa no i ewentualne poprowadzenie. Jedna z suń żyła przez 3 tygodnie między donicami w salonie. Dzięki przypiętej smyczy udawało mi się wyprowadzać ją na ogródek i puszczać ,a potem łapałam za smycz i wracałyśmy do domu. Na szczęście jak myślała ,że nie widzimy wychodziła do psów się witać. Po 3 tygodniach zaczęłam stopniowo przesuwać miskę w stronę kuchni . A potem postawiłam ja w kuchni i jak wchodziła , to zamykałam się z nią i psami ,żeby widziała ,że nic złego się nie dzieje i zaczęła jeść przy nas. Szelki zdjełam jej nad ranem, bo chciałam rano załozyć nowe, które zostawiłam na parterze. Te swoje miała je stale od przyjazdu. Łóżka nie mam czym założyć, bo duże i na wysokich nogach. Tu jest inna sytuacja, niż zazwyczaj z płochliwymi psami, bo od wieczora do rana to dusza towarzystwa, wszystko zjada, szaleje, przytula się, rozdaje całuski, a ranem pies znika. Poza sypialnią lezała wprasowana cały dzień w legowisko. Nie wiem, czy poczekać aż oswoi się z domem bardziej? Jest kilka dni, wcześniej była w Katowicach. Załatwia się na prześcieradełko, w jedno miejsce. Quote
Alaskan malamutte Posted March 12, 2019 Author Posted March 12, 2019 Jaaga, nie wiemy jak i gdzie sunia żyła, jak była traktowana...ale z jej zachowania wynika, że źle...bardzo źle... Może rzeczywście czas...wszystko powolutku...w tempie Neluni vel Nutki... Quote
Jaaga Posted March 12, 2019 Posted March 12, 2019 1 godzinę temu, Alaskan malamutte napisał: Jaaga, nie wiemy jak i gdzie sunia żyła, jak była traktowana...ale z jej zachowania wynika, że źle...bardzo źle... Może rzeczywście czas...wszystko powolutku...w tempie Neluni vel Nutki... Może jak poczuje się bezpiecznie i zorientuje się, że nikt jej nie chce zostawić na dworze, to zacznie normalnie się zachowywać w domu i zainteresuje się tym, co za drzwiami? Poczekajmy, co powie Sowa. Ja jeszcze takiego przypadku nie miałam. Quote
b-d Posted March 12, 2019 Posted March 12, 2019 Może w ciągu dnia była męczona (np. przez dzieci) i dopiero wieczorem czuła się bezpieczna? A może w ogóle nie mieszkała w domu i stąd lęk przed utratą tego, co teraz otrzymała i pojawiło się skojarzenie: dzień -chcą mnie wyrzucić z tego ciepłego miejsca, wieczor- dają mi spokój. Quote
Alaskan malamutte Posted March 12, 2019 Author Posted March 12, 2019 9 minut temu, b-d napisał: Może w ciągu dnia była męczona (np. przez dzieci) i dopiero wieczorem czuła się bezpieczna? A może w ogóle nie mieszkała w domu i stąd lęk przed utratą tego, co teraz otrzymała i pojawiło się skojarzenie: dzień -chcą mnie wyrzucić z tego ciepłego miejsca, wieczor- dają mi spokój. Być może....Serce rozpada mi się na kawałki, jak pomyślę co ta biedna malutka sunia przeszła w swoim tak krótkim życiu.... Quote
b-b Posted March 12, 2019 Posted March 12, 2019 Biedulka. Trzymam kciuki aby jak najszybciej uwierzyła i przestała się tak bać. Quote
Onaa Posted March 12, 2019 Posted March 12, 2019 Przed chwilą, Alaskan malamutte napisał: Na konto Nelci wpłynęło 50zł od Onaa. Ślicznie dziękuję!! Asiu, to są pieniążki nie ode mnie ale z mojego bazarku ( w tytule tego nie wpisałam), który był na trzy suczki :), więc proszę potwierdź na wątku bazarkowy, dziękuję: link do bazarku na trzy sunieczki uratowane Quote
Jaaga Posted March 12, 2019 Posted March 12, 2019 Jak wyszła na pokój, to ją ubrałam w nowe szelki. Kupiłam w Decathlonie, są drogie bo kosztują 39,99 zł, jednak to jedyne, w których taśmy się nie ślizgają i nie poluzowują. Wczoraj objeździłam okolicę i wszystkie inne, mimo że ładnie wyglądały, to poluzowywały sie przy mocniejszym ruchu. Te są dla psów myśliwskich na polowania, więc sprawdzają się. Wzięłam ją znowu na spacer, trochę musiałam nosić, bo się zapierała, ale dalej od domu lepiej szło nam. Ogólnie panika i obraza majestatu, ale mam nadzieję, że przywyknie. Na zdjęciach tego nie widać, ale jej biel jest naprawdę biała tylko na karku. Reszta jest przebarwiona na żółto od częstego leżenia w moczu, a między palcami ma brązowe włosy i skórę też zmienioną od drożdżaków. Widać w schronisku pędziła takie lezące życie, choć może to jeszcze z miejsca, z którego trafiła do schroniska. 2 Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.