elficzkowa Posted December 30, 2016 Posted December 30, 2016 Ciekawa jestem jak tam Morisek ? Jak spędził noc ? Czy bardzo wystraszony ? Quote
agat21 Posted December 30, 2016 Posted December 30, 2016 31 minut temu, elficzkowa napisał: Ciekawa jestem jak tam Morisek ? Jak spędził noc ? Czy bardzo wystraszony ? Dołączam się do pytania :) Quote
WiosnaA Posted December 30, 2016 Posted December 30, 2016 Wczoraj wyszedł na chwilę z małej klatki,może zbadać teren w garażu, czy jest możliwość dać nogę,nie wiem. Siedzi cały czas w tej co podróżował,nic nie jadł,nie wiem czy pił,wychodził dwa razy na siku.Podchodzę na metr do niego, to odchyla na bok główkę i leży bez ruchu,boi się biedak.Ma ciepło i niech odsypia swoją tułaczkę,powolutku będziemy się poznawać. Przed chwilą mąż opowiedział mi sen jaki dziś miał...hehe...że Morisek bawił się z naszymi psami na górze i buźki mężowi dawał,ale zaraz mąż sobie przypomniał,że Moris przecież jeszcze nie szczepiony,że dopiero co przyjechał. Ciekawe kiedy w realu taki moment nadejdzie,czy w ogóle to będzie możliwe. Morisek wyglądał na dużego psa,sierść stercząca na szyi i klata wyglądała na dużą,ale faktycznie to maluch,a raczej średniak z 16kg na oko,szyja chudziutka. 1 Quote
elficzkowa Posted December 30, 2016 Posted December 30, 2016 Niech się sen Twojego męża sprawdzi jak najszybciej ! Quote
WiosnaA Posted December 30, 2016 Posted December 30, 2016 Poker,dokładnie tak..nie wszyscy,ale znaczna większość z nas była grupą psiolubnych "wariatów". Z grubsza troszkę relacji . Z opowieści Jamora wiedziałam, że obszar po jakim poruszał się Moris był bardzo rozległy.Nie znając bliżej zwyczajów Morisa,ani terenu miasta, na wstępie założyliśmy,że w małej grupie nic nie zdziałamy. Przy wcześniejszym łapaniu strzał nie był możliwy zupełnie,zbyt duże ryzyko.Uzgodniliśmy,że trzeba wykorzystać i przygotować te tereny częściowo ogrodzone i opcję strzału wziąć pod uwagę.Okres po Świętach,kiedy ruch jest mniejszy w tej okolicy miał duże znaczenie,wygodniej też było w tropieniu i rozpracowaniu kryjówek Moriska.Jak się później okazało było ich bardzo wiele. Całość tej akcji zorganizowała się wręcz expresowo. W biegu kupiłam dużą klatkę dopasowaną do mojego samochodu,który się zepsuł po przejechaniu 70km i trzeba było zawracać do domu,przepakować do samochodu męża,zmienić klatkę na mniejszą i dotarliśmy już jako ostatni. Nieustannie tropiliśmy Morisa,poznawaliśmy jego drogi poruszania,robiliśmy zasadzki,uszczelnialiśmy ogrodzenia na placach i zbudowaliśmy dużą "budę" gdzie była sterta żelastwa,bo tam Morisek najczęściej sypiał i odpoczywał.Właśnie To miejsce uznaliśmy,że będzie najlepsze żeby go złapać.Morisek uważał jednak inaczej i przestał tam przychodzić. W kolejnych kryjówkach,gdy my tylko coś "ulepszaliśmy",to Moris od razu udawał się w inne.To było niesamowite,że nawet najmniejsza zmiana powodowała, że "nowość" zaraz wyczuwał i tam już nie wracał. Z wielkim bólem,ale nie dostawał jedzenia w miejscu wcześniejszej stołówki i uparcie kładliśmy pachnące rzeczy do dużej "budy",że się przełamie i z głodu zacznie tam wchodzić.Jednak nie wchodził.Traciliśmy powoli nadzieję z "budą",traciliśmy Moriska z oczu wiele razy,wiele razy nas zmylił i w pole wyprowadzał.Nauczył się tego widać perfekcyjnie,żeby móc odpocząć i przetrwać tyle lat.To bardzo czujny i inteligentny pies. Była sytuacja.że mieliśmy Moriska na zamkniętej posesji,ale ogrodzenie blisko 1,50m nie było jemu przeszkodą. Mróz,śnieg,mordercze kilometry i godziny na nogach dawały porządnie w kość wszystkim, o nerwach nie wspomnę.Przemoczeni,zziębnięci po kilku godzinach snu ruszaliśmy dalej reperować płoty,robić barierki i mieć na oku Moriska. Udało się,z głodu ,zmęczenia zaskoczył. Zbliżała się zerowa dla nas godzina,wszyscy na stanowiskach wcześniej rozdzielonych i przyszło najgorsze....ostatnie minuty,jesteśmy tak blisko.... Dzwoni telefon.....babcia z rowerem!...słabo....lepszej godziny do karmienia wybrać nie mogła....masakra!....elficzkowa ratunku!...pędzi ratować wszystko!...babcia cwana,zauważa nasze "uszczelniacze" ,wypytuje,podejrzewa łapankę,znów jej się "odwidziało"... stoi 20 minut!...a my już się tylko modlimy,żeby chociaż elficzkowej udało się zmylić,bo na prawdę i prośby czasu nie ma...jeśli zagwiżdże,Moris wyleci i wszystko spalone.....w tamtej chwili ja bym słowa z siebie nie wydusiła.....udaje się elficzkowej!...babcia opieszale,ale się jednak oddala... Zaczynamy...10 minut i mamy Moriska! Teraz jak to piszę,to mi znów ręce latają....."Widmo" babci i Jej córy po telefonie elficzkowej od początku nad nami wisiało,że wpadnie i psiaki rozgoni. Jeśli ktoś wcześniej nie zrozumiał dlaczego data Jamora była ukryta...właśnie dlatego.Pisać nie mogłyśmy,bo wątek czytany i nam groziła,że nie pozwoli psów zabrać,rozgoni...na wieść o tym sam Jamor powiedział,że babcia z miotłą przywitać może. Do ostatniej chwili było pod górkę,co rusz jakieś problemy,ale to już mamy za sobą. Złapanie Moriska było trudne,ale wyprowadzenie jego na prostą nie wiem,czy nie będzie jeszcze trudniejsze.Dlatego zwracam się do Was znów z wielką prośbą,tym razem o trzymanie kciuków za Moriska i za mnie. 6 Quote
WiosnaA Posted December 30, 2016 Posted December 30, 2016 Cyknęłam nawet zdjęcie naszej "budy" w której trzy boki zmontowaliśmy... 1 Quote
elficzkowa Posted December 30, 2016 Posted December 30, 2016 Czytam i emocje wracają ! Wczoraj po całej akcji i wejściu do samochodu rozryczałam się jak dziecko, nie wiem jak ja dojechałam do domu ... Quote
Poker Posted December 30, 2016 Posted December 30, 2016 Czytam z zapartym tchem. Opisz Wiosenko dokładniej jak Morisek w końcu dał się złapać? po strzale? usnął? Szkoda ,że ktoś nie kręcił filmu całej akcji. Byłby hitem na skalę światową. Quote
WiosnaA Posted December 30, 2016 Posted December 30, 2016 Tak,po strzale,który go trafił jak znalazł się w tej budzie w środku,zrobił kilka ruchów i padł. Ta "buda" była bardzo długa,szeroka,na zdjęciu nie widać tego... to czarne z przodu to klapa, którą zastawiliśmy aby nie wybiegł. Do filmu niestety ani głowy ani rąk wolnych nikt nie miał....byłoby co oglądać,..np.jak przez płoty dziewczyny skaczą...hihi..żeby Moriska z oczu nie zgubić. 1 Quote
Nadziejka Posted December 30, 2016 Posted December 30, 2016 czytam i rycze za wszystko piekne za zycie nowe dziekuje ...... dziekuje dzielne cudne dziewczyny 1 Quote
kiyoshi Posted December 30, 2016 Posted December 30, 2016 wow...i ja dopiero dzisiaj na spokojnie usiadłam 'do lektury' Jesteście naprawde niesamowite...Pieski sa bezpieczne. Wręcz nie do wiary, że jedna osoba potrafiła osiągnąć tak wiele- bo przecież to Ty WiosnaA zmotywowałaś ludzi do wpłat i udziału w akcjach.... Podziwiam Twoją determinacje i zorganizowanie. Serce masz ogromne- mam nadzieje, że Morisek doceni to i pokocha Cie równie mocno jak Ty jego... Trzymam kciuki za oswajanie <3 2 Quote
Gusiaczek Posted December 30, 2016 Posted December 30, 2016 WiosnA, czytałam na absolutnym bezdechu, jeszcze parę zdań i miałabyś mnie na sumieniu ;) Trzymam za Was kciuki bardzo mocno! całym sercem wspieram i dobrymi myślami przytulam :) Quote
Anula Posted December 30, 2016 Posted December 30, 2016 Wszystkim,którzy przyczynili się do pomocy w łapaniu naszych dzikusków,w szczególności Morisa chcę bardzo,bardzo podziękować.To była niesamowita akcja,która zakończyła się sukcesem.A było to nie łatwe.DZIĘKUJĘ. 1 Quote
Poker Posted December 30, 2016 Posted December 30, 2016 Oby w tych budach nie zamieszkały kolejne bezdomniaki. Miałam kiedyś na tymczasie Moriska. Ma bardzo fajny DS od 9 lat. Oby imię przyniosło szczęście. Quote
WiosnaA Posted December 30, 2016 Posted December 30, 2016 Morisek tak w budce leży,...niewyraźne,ale co tam,wstawię.... główka już częściej zwrócona do wyjścia niż schowana do tyłu. Dalej nic nie je....gotuję świeżutkie udka z kurczaka,może się skusi. 1 Quote
Poker Posted December 30, 2016 Posted December 30, 2016 On jest przyzwyczajony do wolności.Musi się oswoić z nową sytuacją i nabrać pewności ,że nic mu nie grozi. Dobrze,że nie jest agresywny. Pije chociaż? A może daj mu karmę taką jak dostawał ostatnio. On nie jest przyzwyczajony do frykasów. Quote
elficzkowa Posted December 30, 2016 Posted December 30, 2016 Kochana mordka... On lubi surowe mięsko. Często do karmy dodawałam mięso gulaszowe i serduszka drobiowe. Bardzo mu smakowało. No teraz jest bardzo zestresowany ale to minie... To bardzo mądry pies, potrzebuje jeszcze trochę czasu na oswojenie się z nowościami. Będzie dobrze ! Quote
WiosnaA Posted December 30, 2016 Posted December 30, 2016 Zaniosłam teraz kawałki surowego mięska,zobaczymy czy zje.Jutro kupię serduszka. Elficzkowa,a jaką karmę dawałaś? Quote
bakusiowa Posted December 30, 2016 Posted December 30, 2016 Napracowaliście się budując te konstrukcje. 1 Quote
elficzkowa Posted December 30, 2016 Posted December 30, 2016 7 minut temu, WiosnaA napisał: Zaniosłam teraz kawałki surowego mięska,zobaczymy czy zje.Jutro kupię serduszka. Elficzkowa,a jaką karmę dawałaś? Najczęściej zamawiałam Animonda GranCarno Original Adult - pakiet mieszany. Jadły wszystkie ze smakiem. Quote
WiosnaA Posted December 30, 2016 Posted December 30, 2016 Aj..dokładnie tę samą mam w domu i dostał 3 różne smaki,ale nie ruszył... ludzkie z lodówki nic też nie pasuje. Wiem,że jest głodny i zjeść coś powinien,ale pewnie strach blokuje. Myślę,żeby Kalm Aid i dla Moriska kupić,może go trochę rozluźni. Kilka lat temu łapałam psa,który unikał ludzi jak ognia,też niełatwo było,ale przy Morisku to pikuś.Tamten przyciśnięty do ściany nie ugryzł mnie tylko zaskomlał i się poddał.W samochodzie jechał bez ruchu,a z przerażenia tony śliny wylewał.Nie znał smyczy,ale nie ona była mu najstraszniejsza tylko człowiek.Pierwsze dni jak wyprowadzałam na podwórko,to się czołgał i chował pod krzaki,aby być jak najdalej ode mnie,w domu to samo.Żal było patrzeć na niego,... sąsiedzi mówili,że takiego psa nie widzieli i że w życiu mu domu nie znajdę,bo jest dziki totalnie.Ale widziałam,że ON nie dziki, tylko bardzo mocno skrzywdzony przez człowieka.Pepe,bo tak miał na imię, po miesiącu zaczął powoli,wciąż z obawą ,ale sam zbliżać się do mnie,aż w końcu zaufał i poszło z górki.Psiaki pomogły,z Tinulkiem super się zakumplował i wzorował na nim.Cudownym psem przytulakiem się okazał.Domek znaleźliśmy oczywiście. Morisek zupełnie nie zna bliskości człowieka,urodził się tam wśród dzikusów-tak mi powiedziano podczas łapania. Quote
elficzkowa Posted December 30, 2016 Posted December 30, 2016 Maluchy też nie znały bliskości człowieka ale powolutku się otwierają ( chociaż Murkę w palce gryzą ). Może Moris zje w nocy aż w domu wszystko ucichnie. Dobry pomysł z Kalm Aid. Quote
Poker Posted December 30, 2016 Posted December 30, 2016 Pewnie nie je stresu. Giga też nie jadła z 2 - 3 dni. Quote
WiosnaA Posted December 31, 2016 Posted December 31, 2016 Kurczaczek "złamał" Moriska...hura!....zjadł wczoraj porcyjkę i dzisiaj! 1 Quote
elik Posted December 31, 2016 Posted December 31, 2016 7 minut temu, WiosnaA napisał: Kurczaczek "złamał" Moriska...hura!....zjadł wczoraj porcyjkę i dzisiaj! No to Morisek zrobił już pierwszy krok do normalności. Następne przyjdą już szybciej :) Brawo Wiosenka Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.