zachary Posted March 19, 2016 Posted March 19, 2016 Bardzo smutne...Czyzby naprawdę nie chciała wiedzieć, co stało się z pieskiem, którego los tak ją obchodził?...Wystarczyło rzucić hasło: "że jest nagroda za info " i już ktoś by "pękł"...Dlaczego tyle czasu nikomu nie przeszkadzał, bo pojawiał się i znikał a tu nagle, gdy miał szansę na ratunek....to ktoś go "zabrał"... Nie chodzi mi o spekulacyjne wizje, że skończył pewnie jak inne bezdomne psy w Jeleniewie a o konkretną wiedzę!. Quote
Anula Posted March 19, 2016 Posted March 19, 2016 A może właściciel go zlokalizował i zabrał do budy na łańcuch.Ten samochód wolksvagen, gumowce,prowadzenie na sznurku jakoś mi pasują do całego zdarzenia.Tylko gdyby tak się stało to bardzo szkoda psa.Zapewne psiak nigdy nie otrzyma pomocy medycznej,będzie cierpieć do ostatnich swoich dni. Quote
zachary Posted March 19, 2016 Posted March 19, 2016 Też o tym pomyślałam w aspekcie bardzo szybkiego złapania psa...Do innych nie podchodził, nawet na widok kiełbasy w ich rękach...I może złapali, aby odstawić do budy... Może właśnie głodował u tych ludzi, walczył, aby się wydostać i przyjść pod sklep, gdzie dostawał jedzenie i dlatego miał uszkodzoną łapę...To też realna hipoteza... Quote
Anula Posted March 19, 2016 Posted March 19, 2016 Tak tylko to są nasze domysły,przypuszczenia.Raczej nie dowiemy się już nigdy jaki dalszy los spotkał tego psa.Ja jakoś nie mogę przejść do porządku dziennego,pies w myślach moich tkwi do tej pory i chyba jeszcze długo będzie tkwił.Nienawidzę takich zakończeń. Quote
Madie Posted March 26, 2016 Posted March 26, 2016 Mamy ją . właśnie wracamy z Agat do Warszawy. Sunia musi trafić do weta. Mamy jeszcze ponad 200 km,ale ważne że jest.... 1 2 Quote
bou Posted March 26, 2016 Posted March 26, 2016 Madie! CUDOWNIE.Wspaniałe z was osoby,tak bardzo się cieszę:) Teraz dajcie znać komugdzieizaile:))To najlepsza wiadomość na Święta! Quote
Madie Posted March 26, 2016 Posted March 26, 2016 Rozjechalysmy się z Agat w swoje strony. Tusia ( wielkie dzięki Agat za inwencję) już w Multivecie. Zostanie tam do poniedzialku lub wtorku. Podbiła serca na wstępie słodkim pysiem i została oceniona na około roku. Ale może mieć mniej. ( zdjęcia wkleje później ). Ma lekko podwyższona temperturę, uszkodzoną łapę, kilka naprawdę paskudnych kleszczy i kaszel. Ma mieć robiony pełen profil krwi, test na babeszjoze i RTG na dobry początek. Mam otrzymać nmaila wyniki, oczywiście dam niezwłocznie znać. Natomiast Tusieńka nie wygląda wcale źle wizualnie, jest szczuplutenka ale to nie szkielecik. Ponieważ leczenie będzie pewnie kosztowne ( łapa wygląda naprawdę niefajnie) to prosiłbym kogoś i zrobienie na dobry początek bazarku imiennego. Naszą historię pozwolę opisać Agat, bo jest i o czym pisać. Cudem, dosłownie cudem zbiegów okoliczności nam się w ogóle udało .Samej zainteresowanej z całego serca dziękuję za podróż i poświęcenie mimo złego samopoczucia - jesteś naprawdę cudowną kobietą. Quote
agat21 Posted March 26, 2016 Posted March 26, 2016 Madie, Tobie również wielkie dzięki za serce, czas i poświęcenie :) To dzięki Tobie suńka jest już bezpieczna. Bardzo się cieszę, że Cię poznałam osobiście, bo Takie pozytywnie zakręcone osoby to skarb i sól tej ziemi :) Wiele się też nie rozpiszę, bo trochę padam na pyszczydło po tej wyprawie. Ale mniej więcej wyglądało to tak, że po przyjeździe do Jeleniewa i zlokalizowaniu sklepu poszłyśmy zapytać o psa. Panie sklepowe powiedziały, że psa nie widziały od prawie tygodnia. Miny nam zrzedły, ale postanowiłyśmy wrócić parę kilometrów przed Jeleniewo, bo tam mignął nam jakiś czarno-biały piesek. Wróciłyśmy, ale to był miejscowy jakiś psinek na swoich włościach. Postanowiłyśmy pojechać jeszcze raz do Jeleniewa i pokręcić się trochę licząc, że może dopisze nam szczęście. Po paru rundkach, kiedy straciłyśmy nadzieję, kicający psinek się pojawił tuż przed nami! W te pędy zaparkowałysmy samochów i z jedzeniem ruszyłyśmy di psiny. Psina była nawet zainteresowana nami, ale z bezpiecznej odległosci. Nie będę pisać ile za nią po różnych krzakach i cmentarzach ganiałyśmy, ile wabiłyśmy - nic z tego! Kiedy myślałyśmy, że wrócimy tylko ze zdjęciem suni i wiadomością, że żyje, pojawił się mocno trunkowy pan, który zagadnięty, przyznał, że psa zna dobrze, pies do niego przychodzi, i w dodatku zachęcony nagrodą pieniężną, zadeklarwoł się, że psa zaraz nam przyniesie! I tak się stało :) Pies podszedł do niego i dał się wziąć rzeczywiście na ręce, a pan nam go przyniósł. Okazało się, że to sunia, łapa była złamana,bo psiama wpadła pod samochód :( Suńka przerażona na maxa dała sobie założyć obrożę, szelki i zapiąć smycz, ale o chodzeniu na smyczy nie było mowy - przerażenie i pies leży jak kamień, więc Madie psa wzięła w objęcia i zaniosła do samochodu, a uszczęliwiony dwoma stówami pan składał nam życzenia świąteczne kilka razy :D Psinka w podróży przerażona (pewnie pierwszy raz jechała samochodem i to od razu w tak długą podróż), ale pod kojącą dłonią Magie uspokoiła się i nawet trochę spała. Teraz w lecznicy bidulka sama, ale przynajmniej wszystkiego się dowiemy o niej. Będzie miała badania zwłaszcza w kierunku babeszjozy po tych ohydnych kleszczach! No i dowiemy się co z łapką, bo nie wygląda ona dobrze :( Madie zostawiła sporą sumę do dyspozycji w lecznicy, paliwem i kosztami złapania suni przez usłużnego pana podzieliłyśmy się po połowie. To na razie tyle, idę się upić z radości :D 1 1 Quote
zachary Posted March 26, 2016 Posted March 26, 2016 Agat21, Madie DZIĘKUJĘ WAM w imieniu tej suni za czas, siły i takie poświęcenie! Jesteście kochane i wspaniałe!. Finansowo sprawę ogarniemy, zbierzemy, tylko dacie znać dokładnie ile i komu. Kwota utrzymania suni na pewno będzie się zmieniać. Może ktoś fachowy zrobi jej wydarzenie na fb?... Najpiękniejsze świąteczne jajeczko przywiozłyście z Jeleniewa! Tusia...słodkie imię. Quote
agat21 Posted March 26, 2016 Posted March 26, 2016 Chciałam wstawić zdjęcie Tusi - najpiękniejszego jajeczka ;) ale jakiś błąd mi wyskoczył Quote
Anula Posted March 26, 2016 Posted March 26, 2016 O rany ale miałyście naprawdę szczęście.że napatoczył się ten Pan i przyniósł sunię.A sklepowa raczej podejrzana skoro nie widziała Tusi.Śliczne,bardzo wdzięczne imię ma sunia.Teraz już jest pod opieką.Tak jak wcześniej obiecałam 50,00zł przeleję dla suni tylko potrzebuje dane do przelewu. Dziewczyny Kochane dziękuję,jesteście niesamowite w swoim działaniu. Quote
Madie Posted March 26, 2016 Posted March 26, 2016 Dzwonił właśnie Multivet. Tusia ma Babeszjoze: małopłytkowość, stan zapalny, podwyższone parametry wątrobowe - nie chciała nic zjeść ani nic wypić. Dzwonili czy mogą kroplówkę podać. Biedne, małe, kochane serduszko :( EDIT: Oto nasza bohaterka. Postanawiam założyć jej osobny wątek. Opiszę tam wszystko pokrótce, podam linki do obu tematów. Trzeba koniecznie go rozreklamować i zapraszać gości. Nie może się ta sytuacja skończyć w żaden inny sposób niz dobrze - byłoby to po prostu złe. Nie wierzę w opatrzność zazwyczaj, rzadko się do niej odwołuję, ale dzisiejszego znalezienia jej i przejęcia nie jestem w stanie inaczej wyjaśnić. Mimo przeciwności i zamącenia na wątku jedna potrzeba prawdy była silniejsza, mimo świąt poczucie pilności zabrania jej natychmiast było mocniejsze, Tusia musiała się znaleźć, Tusia musi żyć. WĄTEK TUSI: Starałam się opisać tam konkretny bez żadnego zbędnego roztkliwiania się - jakbym zaczęła wyć o niesprawiedliwości to pewnie zrobiłby się z tego nic niewnoszący bałagan, więc emocje były pod kontrolą. Ale strasznie się boję o Tuśkę... Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.