Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Wiem jak sie czujesz :-? w marcu nasza suka AST miała operację usuniecia więzadła krzyzowego i wszczepienia implanta, było nieciekawie ale psy sa niesamowite, straszne szybko wrociła do zdrowia. chodziła delikatnie juz po 4 dniach, weterynarz nie mógł wyjść z podziwu, ale to sa psiaki niezwykle silne i odporne na ból.

Życzę szybkiego powrotu do zdrowia Paco, a Tobie nie stracenia zdrowia psychicznego ja podczas rehabilitacji byłam na krawędzi załamania. Ale super patrzec jak pies podnosi się z poslania bez bólu i jest radosny, pełny zycia :D

Rozumiem w pelni Twoje wczeeniejsze rozterki, ale uważam że jeżeli mozna coś zrobic, to trzeba to robic, żeby potem nie żałowac niczego, myślę że postąpiłeś właścciwie

Pozdrawiam Patka&Lilit

  • Replies 194
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Paco jest po seri zastrzykow z antybiotyku sa zmiany w jego poruszaniu sie narazie niezawielkie ale jednak widoczne

I teraz mam kolejny problem a mianowicie rechabilitacja. Czytalem ze aby odciazyc stawy powinno sie rozwijac miesnie tylko niewiem jak to zrobic :-? bo przeciez niemoge go forsowac.

A wet poza zwyklym mamy was w dupie czli krotkie spokojne ale czeste spacery nic niedoradzil :evil: zna ktos jakies patety? rechabilitowal ktos swojego psiaka?

Patka a jak u was to wygladalo?

acha i plywanie w zasadzie odpada :(

Posted
acha i plywanie w zasadzie odpada :(

Z tego co wiem, to jest najlepsza forma rehabilitacji w takich przypadkach... Może jednak się uda?

Dużo zdrowia dla Paco!

Trzymam kciuki!

Posted

ponoć najlepsza jest własnie rehabilitacja w wodzie - kiedyś widziałam jak pies był rehabilitowany w takiej metalowej wannie - tak jak ludzie, ale to nie było w pl i u nas nie sądzę żeby były takie możliwości :roll:

trzymam :kciuki: dalej za Paco i cieszę sie że już widać poprawę :P

Posted

pływanie to świtna rehabilitacja najlepsza z mozliwych :D o ile pies umie pływać mój nie umie ale brodzenie tez się sprawdzało :D

Lilit noga bardzo szybko się zagoiła i naprawdę systematyczna, dokładna rehabilitacja dała olbrzymie rezultaty! Powodzenia

Patka&Lilit

Posted

Rocki,

Tak jak inni juz napisali najlepsza forma rehabilitacji jest plywanie. W rasie, ktora posiadam bardzo czesto zdarzaja sie operacje panewek, po ktorych obligatoryjnie zalecane jest plywanie w cieplej wodzie.

Najlepiej posluzyc sie kawalkiem (w Waszym przypadku to kawalem) materialu , ktory podklada sie pod zebra i brzuch psa. Na takim rusztowaniu zawiesza sie zwierzaka do polowy zamoczonego w cieplej wodzie w wannie i tym samym wymusza sie ruch lap. Pierwsze sesje rehabilitacyjne nie powinny trwac zbyt dlugo, ale taka rozpiske powinienes dostac od weta.

powodzenia,

  • 2 weeks later...
Posted

Szczerze powiem raz lepiej raz gorzej poprawila mu sie troche motorycznosc i mam nadzije ze ni go juz nieboli chociaz czasem niejestem pewien :roll: :-?

Posted

hmm cwiczymy to zaduzo powiedziane :lol: ograniczamy ruch chodzimy 4x po 10min na spokojnespacerki w miejsca odosobnienia zeby za niczym nieporwal on wtedy glownie chodzi sobie i raz dziennie na taki 20min spacerek i biegamy (znaczy nie ja :wink: )na smyczy bez gwaltownych ruchow ten plan dnia jest jeszcze uzalezniony od tego jak sie on czuje i np: jaka jest pogoda do tego wspomagamy sie hmb i artroflexem :D

Posted

Rocki swietnie sobie radzicie :D mam nadzieję ze macie windę, bo kategoryczny zakaz schodzenia po schodach - bardzo obciąża stawy.

Paco operacja była troche innego rodzaju i pewnie rehabilitację teżma troszkę inną.Z Lilit wykonywalismy 3 razy dziennie ruchy bierne kolana + po 3 tygodiach od zabiego taczke - za przdnie łapki i marsz na tylnich po pokoju. po 1,5 miesiąca zaczęłam z nią szybkie marsze - żadnego biegania (Lilit ma implant i i i tak od jej wybryków troszke ma luzu w tym kolanie) powoli wchodzenie pod niezbyt stroma górke po ponad 2 miesiącach. to wszystko idzie powoli, ale są efekty! minimalny ubytek mięsniowy w tej nodze i zero bólu, a to najważniejsze!!!

Pamiętaj, że na razie nawet jak bedzie za chudy to mu się nic nie stanie :) a wręcz dobrze, bo nie ma obciążenia dla stawów, nam przed operacją Lilit kazano odchudzić - choć nigdy nie była tłusta :wink:

pozdrawiam

Posted

no niestety troche chodzimy mo schodach mamy 10 schodkow niedoominiecia :( :( :( ja niejestem w stanie zjechac z nim na kolanach a moje dziewczyny niemaja sily zeby go tachac (chociaz na poczatku go nosily :-? ) tak wiec od ok tygodnia Paco chodzi po schodach :(

ale najgorsze jest to ze on nadal ..kica" a po operacji mial tego nierobic :cry: :-?

Posted

Rocki nie martw się może jeszczcze oszczędza łapy. Lilit nauczyła się inaczej biegać mniej pracuje tylnymi łapami smiesznie to wygląda. Pies długo żył z bólem i sam musi się przekonac że normalne chodzenie juz mu go nie sprawia. 10 schodków chyba może być. nie spiesz się z tą masa mięsniową lepiej powoli a skutecznie wszystko odbudujecie tylko trzeba miec z czego. Wolne spacery na razie. Ja operowałam Lilit w Olsztynie na ATR, tam wytłumaczyli co i jak z rechabilitacją. Skonsultuj się z innym wetem tu na weterynarii pare osob po podobnych operacjach radziło mi świetnie jakie ćwiczenia robić z lilit

powodzenia

  • 2 weeks later...
Posted

Rocki, ja ciągle jestem nowa na dogo i dopiero niedawno zaczęłam wyłazić poza moje pozostałe terriery. No i właśnie znalazłam tutaj historie Twojej walki o Paco. Wiesz wczoraj jak pytałam, w barze chyba, czy to Twój buldog - odparłeś, że kica i ja nie wiedziałam jak to zrozumiec, pomyślałam, że stary pewnie jest już bardzo.

Straszne to wszystko o czym piszesz - żałuję, że wcześniej nie przeczytałam - może bym mogła coś pomóc, albo chociaż wesprzeć Cie w tym trudnym okresie kiedy musiałeś wybrać weterynarza i podjąć decyzję.

Posted

Rocki,

Sama odpukac z dysplazją nigdy nie miałam problemów. ALe kilka lat temu suka mojego przyjaciela jako niespełna roczny pies przeszła operację stawów biodrowych. Potem żyła sprawnie całe lata, aż do starości - była mieszńcem bernardyna i krzyżowki podhalana - wyglądała jak 100% leonberger, była wielka, a z wiekiem doszła do tego nadwaga - ale wydaje mi się, że z chodzeniem problemów nie miala już potem. Oczywiście jej właściciel nie forsował jej za bardzo, ale chodzila na całkiem przyzwoite spacery, biegała, jeżdziła na wakacje. Nie żyła długo - ale to już zupełnie inna historia.

Posted

Natomiast jeżeli chodzi o eutanazję - Dr Paweł Czerw - mój kochany, mądry weterynarz, który całym sobą służył zwierzętom i żył dla nich aż do swej tragicznej śmierci rok temu - Paweł zawsze powtarzał, że najważniejszy jest komfort życia. Tak długo jak długo pies ma swoje chwile radości z życia i wolę życia - trzeba walczyć.

Wspólnie zmagaliśmy się z tym problemem kilka miesięcy - moja poprzednia airedalka miała ciężką niewydolność nerek - przez pierwsze dwa lata od diagnozy - udało nam się ją utrzymać w normalnej kondycji. Potem przyszło pogorszenie - z dnia na dzień suka, kóra kilka dni wcześniej bawiła się, biegała przy rowerze na długich spacerach - zaczęla znikać. Zaczęly się kroplówki, podawanie leków, ciągła kontrola krwi. Udało się nam ją doprowadzić do względnie stabilnego stanu - przez 3 miesiace żyła prawie normalnie - mowie prawie, bo większość dnia spędzała pod kroplówką, ale miała chęć i siłe chodzić na spacery, biegac za wiewiorkami, jadła. Znosiła męznie czas przy rurce, pobieranie krwi, zastrzyki, a po nich jakoś żyła swoim psim życiem. Nigdy nie zapomne jak kiedyś zerwała się spod kroplówki - kiedy zaczełam w kuchni kroić cielęcinę. Ktoś powie, ze to sadyzm - a dla mnie to było świadectwo tego, że jak każdy normalny pies - chciała mięsa! Potem niestety to mineło. Albo jak polowała na osę - musiałam przerwać kroplowkę żeby mogła ją złapać. Myślę, że wtedy chciała żyć. Kosztowało to majątek - bo chociaz żaden z moich lekarzy, zdając sobie sprawę z moich kosztów, nie pobierał honorarium - bankrutowałam na leki i badania laboratoryjne. Ale tak długo jak długo Wiga miała jakąś frajdę z życia - ciągnełam to. Zastanawiając się tylko - nad granicami egoizmu. Ona była dla mnie wszystkim. Codziennie robiłam rachunek sumienia, próbowałam ocenić czy postepuję fair wobec niej. Niby nic jej nie bolało - ale musiała znosić te wszystkie codzienne zabiegi. W klinice opowiadano mi o Panu, który przede mna walczył tak jak ja i chyba poszedł za daleko. Samej trudno mi ocenić czy i ja nie przekroczyłam tej granicy. 3 października 2000 roku wracjąc wieczorem przez park z kliniki - Wiga pogoniła za królikiem, grała.

TO był jej ostatni taki długi spacer. Potem dzień po dniu - skracała dystans, znowu zaczela odmawiać jedzenia, az w końcu przestała jeść, po 10 dniach odmówiła całkowicie oddalania się od domu, nie chciała wyjsc z ogrodu - dla mnie to był znak, że już nie mogę dłużej zwlekać. Ostatniego dnia już nie dostała kropłowki. Chciałam jej dać spokój. Spędziłyśmy go razem, wieczorem przyjechał lekarz (był to nasz drugi wspaniały weterynarz dr Paweł Jonkisz, dla drugiego Pawła było to chyba za trudne, był tak blisko z Wigą, tak długo o nią walczył)) - żyły pękały, morbital jest gęsty, a ona już nie miała ani jednej zdrowej i całej. W sumie - może mogłam ją po prostu zostawić i poczekać - przy takim zatruciu, bez kroplowek - sama szybko by zasnela. Ale uznałam, że jestem jej to winna. Byłam z nią do końca.

Ehhh - rozpisałam się strasznie. Wiesz to ciągle we mnie siedzi. Te wątpliwości - czy dobrze postąpiłam, czy nie nadużylam jej zaufania do mnie. Myślę, że wiem co czułeś zakładając ten topic - bo pamiętam te moje dociekania - kiedy komfort życia przestaje byc wystarczjący...

Rocki, trzymaj się - walcz o Paco - mam nadzieję, że wszystko dobrze sie skończy, że operacja poskutkuje i będzie znowu biegał, nie będzie go bolało, że nie będziesz mógł wiecej o nim powiedzieć, że kica :fadein: I pamietaj, ze nie jesteś sam! Na ostatnim zdjeciu - Paco wygląda bardzo dobrze i szczęśliwie - wierzę, że się uda! To taki młody pies - w młodym organizmie sa niespożyte zdolności regeneracji i dostosowywania. Bedzie dobrze :D - powodzenia w rehabilitacji!

Zdrowie Paco! Żeby szybko znowu zaczał biegać :popcorn:

Posted

Dzieki Fuka :buzi:

przedewszysktim Paco po operacji juz nic (mam nadzieje nieboli) niema on specjaline zadnych problemow z poruszaniem sie jest lepiej niz przed zabiegiem tyl ma mniej rozwiniety zdecydowanie i tyle pozatym czasem kica a mial niekicac :-? narazie niejest najgorzej

a to dzisiejsze foto ojej hieny :)

Hiena.jpg

Pozdrawiamy

Posted

Fuka..wzruszylam się do łez, zreszta zawsze płaczę jak czytam takie historie..jakże piękne a zarazem smutne...modlę się aby mi udało się ominąć chorobę suni...oby nigdy nie doszło do podjecia decyzji o przyspieszeniu jej odejścia...

Posted

Paco to zuch- chłopak! :D

Pięknie wygląda... a że czasem trochę kica... może płynie w nim zajęcza krew? ;)

Będzie dobrze! Tyle ludzi tu trzyma za niego kciuki!

Fuka, chyba wszyscy, którzy podjęli tę ostateczną decyzję, mają wątpliwości i zostają z tymi wątpliwościami na zawsze...

Posted

Rocki, będzie dobrze - fajna ta fota - Paco wygląda bardzo wypaśnie! :Dog_run:

Lazy - dzięki za dobre słowo! :buzi:

Coztego

Fuka, chyba wszyscy, którzy podjęli tę ostateczną decyzję, mają wątpliwości i zostają z tymi wątpliwościami na zawsze...
Masz oczywiście rację, ale wiesz - ja się zastanawiam ciągle czy nie powinnam jej tego wszystkiego oszczędzić.... Sytuacja byla dość beznadziejna i może egoizmem było takie sztuczne utrzymywanie jej przy życiu. A ja byłam kompletnie nie gotowa na rozstanie się z nią - to pogorszenie przyszło tak nagle. Nie wiem i tak już zostanie. Cholera - ten komfort życia - to takie względne niestety :(
Posted

fuka hlip hlip ... moim zdaniem taka decyzja wymaga odwagi tym samym wielkiej miłości, bo widziałaś to co suczka chciała Ci powiedzieć, a nie myslałaś tylko o sobie - musi byc ze mna jak najdłużej. dzielna z Ciebie dziewczyna!

czasami także mam wrażenie, że decyzją o sprzeciwie wobec eutanzaji kieruje ludzmi ich egoizm.

Bardzo gorąco Cie pozdrawiam :D

Posted
ja się zastanawiam ciągle czy nie powinnam jej tego wszystkiego oszczędzić....

Wiem Fuka, doskonale Cię rozumiem, wątpliwości pozostają w obie strony- z jednej strony- czy naprawdę trzeba było już to zrobić, a z drugiej- czy nie powinno się tego zrobić wcześniej. I milion innych wątpliwości... :roll: Staram się o tym nie myśleć, bo chyba bym już dawno zwariowała. Już się nic nie da odwrócić, ani zmienić. A każdy następny pies, następny raz będzie inny, tak samo bolesny i trudny i pozostawiający te same wątpliwości... Myślę, że dużo zależy tu od weta prowadzącego psa i właściciela przez tę trudną drogę, ale z wątpliwości nas wet nie wyleczy... niestety. A może dobrze...

Rocki, jeszcze zrób Paco zdjęcia z drugiej strony, bo ciekawa jestem jak się te łaty rozkładają 8)

Posted

Patka - dzięki, pozdrawiam Cię serdecznie :D

NIestety różnie bywa z ludźmi - jedni usypiają psy tylko dlatego, że stare - chociaz nic im nie jest i mogłyby sobie jeszcze pożyc na zwolnionych obrotach, a inni zamęczają psy swoją miłościa i niepotrzebnie przedłużają cierpienie. Ale wypośrodkować trudno i tak jak pisze Coztego - wątpliwości ma się zawsze, bo nie ma jednej recepty i z każdym psem, za każdym razem wygląda to inaczej. Na tym polega nasza odpowiedzialność za nasze psy - odpowiadamy nie tylko za ich życie, ale za ich godną śmierć.

Coztego - Ciebie tez oczywiście bardzo pozdrawiam! :great:

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...