kolejna kobietka Posted February 4, 2015 Posted February 4, 2015 Podnoszę, trafilam z fb. Bazarek udostepniony na fb Bardzo dziękuję! :lol: Quote
AgaG Posted February 5, 2015 Author Posted February 5, 2015 Nie mam na myśli finansów. Chodzi mi chociażby o tak zwane "domy tymczasowe" do ktorych te organizacje oddają zwierzaki. Usiłuję uzyskać informację od JAKIEJKOLWIEK instytucji państwowej - inspekcji weterynaryjnej, władz gminnych itd - czy ktokolwiek z nich sprawdza w jakich warunkach są przetrzymywane zwierzaki które Dobre Ciocie Z Organizacji pobierają i przetrzymują w tak zwanych DT. Akurat chodziło o koty - w tym przypadku odłów kotów tzw. wolnożyjących (przy czym część była już dawno po sterylizacji). Najczęściej nieszczęsne zwierzęta wpadają po szyję w g...* z którego już się nie wydostają. Listek figowy to kilka, góra kilkanaście adopcji. Gdy tymczasem kilkadziesiąt albo nawet, w sumie licząc, kilka setek zwierząt jest utrzymywanych w przegęszczeniu i permanentnym stresie. I nie mogą uciec. Zresztą w przypadku psów bywa podobnie. Wystarczy prześledzić niektóre topiki choćby na Dogo... NIe wspomnę o spektakularnych odkryciach że ta i owa cioteczka której koffani dogomaniacy podścielali pod stópki czerwony dywan zagłodziła, zamęczyła ileś tam psów. I co? I guzik. Zwierzę które ma pecha spotkać na swojej drodze obrońców zwierzątek to najczęściej pechowiec, śmiem twierdzić. Wiele takich miejsc, które powinny być kontrolowane przez powołane czy uprawnione do tego organizacje, insytucje, nie jest kontrolowanych, albo też kontrole są zapowiedziane, kumoterskie, powierzchowne, zazwyczaj też głupie. Dotyczy to zresztą nie tylko miejsc, gdzie przebywają zwierzęta, ale i ludzie. :( Co do kotów stłoczonych po kilkadziesiąt na malutkiej przestrzeni, której nigdy nie opuszczą, ich sytucja jest czasami jeszcze gorsza niż psów w takich przybytkach. Obecność kotów jest przecież mało słyszalna dla ludzi z zewnątrz. Bywa, że latami nikt nie zgłosi prośby o interwencję, bo nawet nie wie, że gdzieś obok jest taki problem. :( 1 Quote
AgaG Posted February 5, 2015 Author Posted February 5, 2015 Erguś ma tylko jedną deklarację stałą od yoana 15 złotych. Zrobiłam trochę spóźniony przelew za jego kastrację i badania na konto hotelu Murki i Erguś jest na minusie, tzn, założyłam za niego brakującą kwotę, by Murka dłużej nie czekała. Tak więc, gdyby ktoś chciał się dolączyć do deklaracji stałych, byłabym wdzięczna :) Aha przeniosłam z rozliczenia Sumika 40 złotych, które Dana i Muszkieterowie przeznaczyli dla Ergo. Dana i Muszkieterowie już zrobiłam potwierdzenie na pierwszej stronie :) dziękuję bardzo Quote
ewkar Posted February 5, 2015 Posted February 5, 2015 W sobotę kończą się dwa bazarki.Wpływy z nich powinny pokryć brakującą kwotę. 1 Quote
kolejna kobietka Posted February 5, 2015 Posted February 5, 2015 Bazarek dla Ergo na fb, fanty podarowane od darczyńcy są u Agnieszki: https://www.facebook.com/events/647500512045342/?pnref=story Kto ma konto na fb bardzo proszę o pomoc z zaproszeniami, nie wiedziałam, że jest jakiś limit zaproszeń, poleciałam alfabetycznie, dotarłam jedynie do osób na D i teraz już nie mogę nikogo więcej zaprosić :( Quote
wellington Posted February 5, 2015 Posted February 5, 2015 Wiele takich miejsc, które powinny być kontrolowane przez powołane czy uprawnione do tego organizacje, insytucje, nie jest kontrolowanych, albo też kontrole są zapowiedziane, kumoterskie, powierzchowne, zazwyczaj też głupie. Dotyczy to zresztą nie tylko miejsc, gdzie przebywają zwierzęta, ale i ludzie. :( Co do kotów stłoczonych po kilkadziesiąt na malutkiej przestrzeni, której nigdy nie opuszczą, ich sytucja jest czasami jeszcze gorsza niż psów w takich przybytkach. Obecność kotów jest przecież mało słyszalna dla ludzi z zewnątrz. Bywa, że latami nikt nie zgłosi prośby o interwencję, bo nawet nie wie, że gdzieś obok jest taki problem. :( Wszelkie dt i przytuliska sa nielegalne, nie podlegaja wiec zadnej kontroly urzedowej. Quote
mar.gajko Posted February 5, 2015 Posted February 5, 2015 W sobotę kończą się dwa bazarki.Wpływy z nich powinny pokryć brakującą kwotę. Mój bazarek się skończył. W przyszłym tygodniu powinien być już rozliczony - to będzie ok. 500 zł. 2 Quote
mar.gajko Posted February 5, 2015 Posted February 5, 2015 Wiele takich miejsc, które powinny być kontrolowane przez powołane czy uprawnione do tego organizacje, insytucje, nie jest kontrolowanych, albo też kontrole są zapowiedziane, kumoterskie, powierzchowne, zazwyczaj też głupie. Dotyczy to zresztą nie tylko miejsc, gdzie przebywają zwierzęta, ale i ludzie. :( Co do kotów stłoczonych po kilkadziesiąt na malutkiej przestrzeni, której nigdy nie opuszczą, ich sytucja jest czasami jeszcze gorsza niż psów w takich przybytkach. Obecność kotów jest przecież mało słyszalna dla ludzi z zewnątrz. Bywa, że latami nikt nie zgłosi prośby o interwencję, bo nawet nie wie, że gdzieś obok jest taki problem. :( Ago, "likwidowałyśmy" dom "Miłośniczki" gdzie na 38 m kw. było 72 koty. W tym część z chowu wsobnego. Nie karmione od tygodni, bez kuwet. Nie porównuj zatłoczonych nawet DT, do tego typu miejsc. Takiego smrodu, głodu, szczątek pożeranych po urodzeniu kociąt, kotów z chorobami skóry nie miałaś okazji zobaczyć. Ja miewałam na DT po kilkanaście kotów. Nie dzikich, po wyłapkach na kastrację, takie po 7-10 dniach się wypuszczało w swoje rejony. Ale chorych, małych, połamanych. I rozumiem, że tego 6 czy 7 powinnam, po składaniu nogi albo w trakcie chlamydi, kociego kataru, po prostu wyrzucić na zewnątrz. Po operacji oczu? Mogłabym kilometry pisać, kilometry. Quote
mar.gajko Posted February 5, 2015 Posted February 5, 2015 Wszelkie dt i przytuliska sa nielegalne, nie podlegaja wiec zadnej kontroly urzedowej. Welington co rozumiesz pod sformułowaniem "nielegalne"? Czyli jak mam np.10 kotów na DT, to popełniam przestępstwo? Coś jest w tym nielegalnego? Od ilu zwierząt jest to nielegalność? Quote
Selenga Posted February 5, 2015 Posted February 5, 2015 W sobotę kończą się dwa bazarki.Wpływy z nich powinny pokryć brakującą kwotę. ja czekam jeszcze na dwie wpłaty z bazarku na FB - będzie tego w sumie ponad 500 zł 1 Quote
mar.gajko Posted February 5, 2015 Posted February 5, 2015 W tych wpisach o organizacjach i domach tymczasowych, jest jakaś schizofrenia. Z jednej strony nagonka, że "organizacje" nie lecą i biorą zwierząt z każdego zgłoszenia. z drugiej że maja po DT (najczęściej prywatnych mieszkaniach członków tych nieszczęsnych organizacji) za dużo zwierząt. W jednym "kocim sezonie" luty-maj miałam, nie wiem, 100 telefonów, więcej pewnie, każdy o miocie kociąt, który urodził się w piwnicy, na działkach, na strychu, etc. to średnio 500 kotów miesięcznie. I co? Wziąć 500? Olać? Gdzie je upchnąć, żeby odrobaczyć, odkleszczyć, wyleczyć i szukać domów. Zabierało się ekstrema, kastrowało wszystkie matki zgłoszone. I jeszcze jedno, co z kotami, które nie znalazły domu przez rok, dwa? Bo zwykłe bure, czarne, ślepe, z białaczką albo hifem. Po roku czy dłużej w opiece i mieszkaniu wywieźć do schronu, czy może "dać" im wolność. Quote
Murka Posted February 5, 2015 Posted February 5, 2015 Jeśli chodzi o organizacje to myślę, że trzeba rozróżnić takie, które faktycznie działają i takie które tylko kasę trzepią. I te pretensje o nie przyjmowanie zwierząt i nie angażowanie się w problemy jest raczej do tych drugich. Do nas też się zgłaszają ludzie, którzy traktują nas jak schronisko. Do tego się przybłąkała suka ze szczeniakami, tamten widział psa na ulicy. Byli nawet ludzie z psem w samochodzie pewni, że go weźmiemy ot tak. Czasem cierpliwości brakuje, ale tłumaczę za każdym razem jak działamy i na jakiej zasadzie, że nie mamy miejsca, że trzeba do gminy zgłosić itd. Jak mówię, że mogę przyjąć, ale proszę choć o karmę, pokrycie kosztów szczepień to ludzie oczy wytrzeszczają i się obruszają. Bo oni wszyscy chcą "pomóc" ale na zasadzie oddać psa i mieć z głowy. Kiedyś przyjęliśmy pieska z ulicy, którego zgłosiła nam szkoła w Janowie. Za darmo. Ledwo się doprosiliśmy o pomoc w łapaniu pieska (biegał sobie po mieście). Zaszczepiliśmy, wykastrowaliśmy - robiłam bazarki na ten cel, bo szkoła się nawet nie spytała czy coś potrzeba, nie pomogła szukać domu. Jak piesek znalazł dom po kilku miesiącach i poinformowałam o tym szkołę, to oni od razu nam kolejnego pieska chcieli wcisnąć, bo tak "łatwo z tym jednym nam poszło". Niestety ludzie nie mają wyobrażenia o tym wszystkim, no bo jak to, że jak jest np. 10 psów to jeszcze jeden się nie zmieści? A Ergusiowi zdjęłam już dzisiaj kołnierz, bo po rance śladu prawie nie ma. Zobaczę potem czy nic sobie tam nie majstruje. Pytałam weta i ważył przy kastracji 30,40 kg. Wet mówił, że jest szczupły, ale to może i lepiej ze względu na ten jego kręgosłup. Quote
kolejna kobietka Posted February 5, 2015 Posted February 5, 2015 Mój bazarek się skończył. W przyszłym tygodniu powinien być już rozliczony - to będzie ok. 500 zł. ja czekam jeszcze na dwie wpłaty z bazarku na FB - będzie tego w sumie ponad 500 zł Wow, ale zaszalałyście!!! Wspaniale!, aż wierzyć się nie chce! :lol: :lol: :lol: Quote
kolejna kobietka Posted February 5, 2015 Posted February 5, 2015 Cieszę się, że Ergusiowi się ładnie ranka zagoiła :) Quote
kolejna kobietka Posted February 5, 2015 Posted February 5, 2015 Wiele takich miejsc, które powinny być kontrolowane przez powołane czy uprawnione do tego organizacje, insytucje, nie jest kontrolowanych, albo też kontrole są zapowiedziane, kumoterskie, powierzchowne, zazwyczaj też głupie. Dotyczy to zresztą nie tylko miejsc, gdzie przebywają zwierzęta, ale i ludzie. :( Co do kotów stłoczonych po kilkadziesiąt na malutkiej przestrzeni, której nigdy nie opuszczą, ich sytucja jest czasami jeszcze gorsza niż psów w takich przybytkach. Obecność kotów jest przecież mało słyszalna dla ludzi z zewnątrz. Bywa, że latami nikt nie zgłosi prośby o interwencję, bo nawet nie wie, że gdzieś obok jest taki problem. :( Ago, "likwidowałyśmy" dom "Miłośniczki" gdzie na 38 m kw. było 72 koty. W tym część z chowu wsobnego. Nie karmione od tygodni, bez kuwet. Nie porównuj zatłoczonych nawet DT, do tego typu miejsc. Takiego smrodu, głodu, szczątek pożeranych po urodzeniu kociąt, kotów z chorobami skóry nie miałaś okazji zobaczyć. Ja miewałam na DT po kilkanaście kotów. Nie dzikich, po wyłapkach na kastrację, takie po 7-10 dniach się wypuszczało w swoje rejony. Ale chorych, małych, połamanych. I rozumiem, że tego 6 czy 7 powinnam, po składaniu nogi albo w trakcie chlamydi, kociego kataru, po prostu wyrzucić na zewnątrz. Po operacji oczu? Mogłabym kilometry pisać, kilometry. Ja odebrałam wpis Agi jako odnoszący się do Zbieraczek. Ja również o tym głównie pisałam. Zbieractwie, czyli niewydawanie do adopcji. Ale to też temat rzeka :) W tych wpisach o organizacjach i domach tymczasowych, jest jakaś schizofrenia. Z jednej strony nagonka, że "organizacje" nie lecą i biorą zwierząt z każdego zgłoszenia. z drugiej że maja po DT (najczęściej prywatnych mieszkaniach członków tych nieszczęsnych organizacji) za dużo zwierząt. W jednym "kocim sezonie" luty-maj miałam, nie wiem, 100 telefonów, więcej pewnie, każdy o miocie kociąt, który urodził się w piwnicy, na działkach, na strychu, etc. to średnio 500 kotów miesięcznie. I co? Wziąć 500? Olać? Gdzie je upchnąć, żeby odrobaczyć, odkleszczyć, wyleczyć i szukać domów. Zabierało się ekstrema, kastrowało wszystkie matki zgłoszone. I jeszcze jedno, co z kotami, które nie znalazły domu przez rok, dwa? Bo zwykłe bure, czarne, ślepe, z białaczką albo hifem. Po roku czy dłużej w opiece i mieszkaniu wywieźć do schronu, czy może "dać" im wolność. Jeśli chodzi o organizacje to myślę, że trzeba rozróżnić takie, które faktycznie działają i takie które tylko kasę trzepią. I te pretensje o nie przyjmowanie zwierząt i nie angażowanie się w problemy jest raczej do tych drugich. Do nas też się zgłaszają ludzie, którzy traktują nas jak schronisko. Do tego się przybłąkała suka ze szczeniakami, tamten widział psa na ulicy. Byli nawet ludzie z psem w samochodzie pewni, że go weźmiemy ot tak. Czasem cierpliwości brakuje, ale tłumaczę za każdym razem jak działamy i na jakiej zasadzie, że nie mamy miejsca, że trzeba do gminy zgłosić itd. Jak mówię, że mogę przyjąć, ale proszę choć o karmę, pokrycie kosztów szczepień to ludzie oczy wytrzeszczają i się obruszają. Bo oni wszyscy chcą "pomóc" ale na zasadzie oddać psa i mieć z głowy. Kiedyś przyjęliśmy pieska z ulicy, którego zgłosiła nam szkoła w Janowie. Za darmo. Ledwo się doprosiliśmy o pomoc w łapaniu pieska (biegał sobie po mieście). Zaszczepiliśmy, wykastrowaliśmy - robiłam bazarki na ten cel, bo szkoła się nawet nie spytała czy coś potrzeba, nie pomogła szukać domu. Jak piesek znalazł dom po kilku miesiącach i poinformowałam o tym szkołę, to oni od razu nam kolejnego pieska chcieli wcisnąć, bo tak "łatwo z tym jednym nam poszło". Niestety ludzie nie mają wyobrażenia o tym wszystkim, no bo jak to, że jak jest np. 10 psów to jeszcze jeden się nie zmieści? A Ergusiowi zdjęłam już dzisiaj kołnierz, bo po rance śladu prawie nie ma. Zobaczę potem czy nic sobie tam nie majstruje. Pytałam weta i ważył przy kastracji 30,40 kg. Wet mówił, że jest szczupły, ale to może i lepiej ze względu na ten jego kręgosłup. Dokładnie. Quote
ewkar Posted February 5, 2015 Posted February 5, 2015 Ojej, to Ergo staje się zamożnym psem ! Wydatków na weta już nie powinno być, prawda? Quote
wellington Posted February 5, 2015 Posted February 5, 2015 Welington co rozumiesz pod sformułowaniem "nielegalne"? Czyli jak mam np.10 kotów na DT, to popełniam przestępstwo? Coś jest w tym nielegalnego? Od ilu zwierząt jest to nielegalność? Nie popelniasz zadnego przestepstwa, mozesz miec nawet 100 kotow wlasnych , to jest twoja prywatna przyjemnosc ;) Chodzi mi o samo pojecie dt. Dt jako instytucja nie egzystuje prawnie, nie jest wpisanany do rejestru jak n.p. schronisko, ktoremu urzad nadaje jakis numer i ktore podlega insp. wet. To samo dotyczy prywatnych przytulisk - nie ma ustawowo takiego pojecia. Insp. wet. ich nie kontroluje , bo one jej nie podlegaja. Idem hoteliki dla zwierzat - one podlegaja tylko US, ale insp. wet. nie ma nic do tego. Te w.w. prywatne przedsiewzieca powstaly i powstaja na wskutek coraz wiekszej nadpopulacji zwierzat domowych. Quote
ewkar Posted February 5, 2015 Posted February 5, 2015 Wow, ale zaszalałyście!!! Wspaniale!, aż wierzyć się nie chce! :lol: :lol: :lol: Moja stówa na tym tle wypada bardzo blado.Powinnam się wstydzić? 1 Quote
kolejna kobietka Posted February 5, 2015 Posted February 5, 2015 Moja stówa na tym tle wypada bardzo blado.Powinnam się wstydzić? ahaha no przestań, co ty piszesz cioteczko! :D ale fakt dziewczyny zawyżyły nam poprzeczkę nieźle :P mi za to na fb w ogóle nie idzie :( , to dopiero będzie powód do wstydu :D ;) a tak na poważnie to stówka super wynik! :) 1 Quote
AgaG Posted February 5, 2015 Author Posted February 5, 2015 Mój bazarek się skończył. W przyszłym tygodniu powinien być już rozliczony - to będzie ok. 500 zł. ja czekam jeszcze na dwie wpłaty z bazarku na FB - będzie tego w sumie ponad 500 zł "Wow, ale zaszalałyście!!! Wspaniale!, aż wierzyć się nie chce! :lol: :lol: :lol:" podpisuję się pod tym zdaniem kolejnej kobietki. Moja wdzięczność jest wielka, zwłaszcza, że wiem, ile jest koszmarnie uciążliwej roboty z bazarkami :) Quote
AgaG Posted February 5, 2015 Author Posted February 5, 2015 Jeśli chodzi o organizacje to myślę, że trzeba rozróżnić takie, które faktycznie działają i takie które tylko kasę trzepią. I te pretensje o nie przyjmowanie zwierząt i nie angażowanie się w problemy jest raczej do tych drugich. Do nas też się zgłaszają ludzie, którzy traktują nas jak schronisko. Do tego się przybłąkała suka ze szczeniakami, tamten widział psa na ulicy. Byli nawet ludzie z psem w samochodzie pewni, że go weźmiemy ot tak. Czasem cierpliwości brakuje, ale tłumaczę za każdym razem jak działamy i na jakiej zasadzie, że nie mamy miejsca, że trzeba do gminy zgłosić itd. Jak mówię, że mogę przyjąć, ale proszę choć o karmę, pokrycie kosztów szczepień to ludzie oczy wytrzeszczają i się obruszają. Bo oni wszyscy chcą "pomóc" ale na zasadzie oddać psa i mieć z głowy. Kiedyś przyjęliśmy pieska z ulicy, którego zgłosiła nam szkoła w Janowie. Za darmo. Ledwo się doprosiliśmy o pomoc w łapaniu pieska (biegał sobie po mieście). Zaszczepiliśmy, wykastrowaliśmy - robiłam bazarki na ten cel, bo szkoła się nawet nie spytała czy coś potrzeba, nie pomogła szukać domu. Jak piesek znalazł dom po kilku miesiącach i poinformowałam o tym szkołę, to oni od razu nam kolejnego pieska chcieli wcisnąć, bo tak "łatwo z tym jednym nam poszło". Niestety ludzie nie mają wyobrażenia o tym wszystkim, no bo jak to, że jak jest np. 10 psów to jeszcze jeden się nie zmieści? A Ergusiowi zdjęłam już dzisiaj kołnierz, bo po rance śladu prawie nie ma. Zobaczę potem czy nic sobie tam nie majstruje. Pytałam weta i ważył przy kastracji 30,40 kg. Wet mówił, że jest szczupły, ale to może i lepiej ze względu na ten jego kręgosłup. Bardzo się cieszę Murko :) Wygłaskaj go ode mnie. :) Jak tylko przyjdą wpłaty z bazarków, to zakupimy mu ten caniviton forte plus na kregosłup. :) Quote
mar.gajko Posted February 5, 2015 Posted February 5, 2015 Nie popelniasz zadnego przestepstwa, mozesz miec nawet 100 kotow wlasnych , to jest twoja prywatna przyjemnosc ;) Chodzi mi o samo pojecie dt. Dt jako instytucja nie egzystuje prawnie, nie jest wpisanany do rejestru jak n.p. schronisko, ktoremu urzad nadaje jakis numer i ktore podlega insp. wet. To samo dotyczy prywatnych przytulisk - nie ma ustawowo takiego pojecia. Insp. wet. ich nie kontroluje , bo one jej nie podlegaja. Idem hoteliki dla zwierzat - one podlegaja tylko US, ale insp. wet. nie ma nic do tego. Te w.w. prywatne przedsiewzieca powstaly i powstaja na wskutek coraz wiekszej nadpopulacji zwierzat domowych. Czyli rozumiem, że słowo nielegalne bylo źle zastosowane. Chodziło Ci o "zalegalizowane"? Raczej. Co do hoteli dla zwierząt, to się mylisz, taki hotel musi mieć zgodę powiatowego weta. Nie wiem czy to miałaś na myśli pisząc "insp. wet". Nie sądzę aby populacja się zwiększyła znacznie. Uważam, że wręcz przeciwnie. Quote
AgaG Posted February 5, 2015 Author Posted February 5, 2015 Ago, "likwidowałyśmy" dom "Miłośniczki" gdzie na 38 m kw. było 72 koty. W tym część z chowu wsobnego. Nie karmione od tygodni, bez kuwet. Nie porównuj zatłoczonych nawet DT, do tego typu miejsc. Takiego smrodu, głodu, szczątek pożeranych po urodzeniu kociąt, kotów z chorobami skóry nie miałaś okazji zobaczyć. Ja miewałam na DT po kilkanaście kotów. Nie dzikich, po wyłapkach na kastrację, takie po 7-10 dniach się wypuszczało w swoje rejony. Ale chorych, małych, połamanych. I rozumiem, że tego 6 czy 7 powinnam, po składaniu nogi albo w trakcie chlamydi, kociego kataru, po prostu wyrzucić na zewnątrz. Po operacji oczu? Mogłabym kilometry pisać, kilometry. Pewnie, że nie powinnaś wyrzucić :), mój przykład dotyczył zbieraczek, które gromadzą koty i nie chcą oddawać, a nie dt ratujących koty :) 1 Quote
terra Posted February 6, 2015 Posted February 6, 2015 Jeśli chodzi o organizacje to myślę, że trzeba rozróżnić takie, które faktycznie działają i takie które tylko kasę trzepią. I te pretensje o nie przyjmowanie zwierząt i nie angażowanie się w problemy jest raczej do tych drugich. Do nas też się zgłaszają ludzie, którzy traktują nas jak schronisko. Do tego się przybłąkała suka ze szczeniakami, tamten widział psa na ulicy. Byli nawet ludzie z psem w samochodzie pewni, że go weźmiemy ot tak. Czasem cierpliwości brakuje, ale tłumaczę za każdym razem jak działamy i na jakiej zasadzie, że nie mamy miejsca, że trzeba do gminy zgłosić itd. Jak mówię, że mogę przyjąć, ale proszę choć o karmę, pokrycie kosztów szczepień to ludzie oczy wytrzeszczają i się obruszają. Bo oni wszyscy chcą "pomóc" ale na zasadzie oddać psa i mieć z głowy. Kiedyś przyjęliśmy pieska z ulicy, którego zgłosiła nam szkoła w Janowie. Za darmo. Ledwo się doprosiliśmy o pomoc w łapaniu pieska (biegał sobie po mieście). Zaszczepiliśmy, wykastrowaliśmy - robiłam bazarki na ten cel, bo szkoła się nawet nie spytała czy coś potrzeba, nie pomogła szukać domu. Jak piesek znalazł dom po kilku miesiącach i poinformowałam o tym szkołę, to oni od razu nam kolejnego pieska chcieli wcisnąć, bo tak "łatwo z tym jednym nam poszło". Niestety ludzie nie mają wyobrażenia o tym wszystkim, no bo jak to, że jak jest np. 10 psów to jeszcze jeden się nie zmieści? A Ergusiowi zdjęłam już dzisiaj kołnierz, bo po rance śladu prawie nie ma. Zobaczę potem czy nic sobie tam nie majstruje. Pytałam weta i ważył przy kastracji 30,40 kg. Wet mówił, że jest szczupły, ale to może i lepiej ze względu na ten jego kręgosłup. Bysio jest już z Ergusia :) Ciekawe, czy temperament mu nieco ostygnie po kastracji. Quote
agat21 Posted February 6, 2015 Posted February 6, 2015 Parę dni przymusowej nieobecności na dogo i tyyylee zaległości do czytania :) Ale to wspaniale, że wątek tak "żyje", że tyle ludzi tu wchodzi i przy okazji Ergusia dyskutuje na ważne tematy. Z prawdziwą przyjemnością czytam nie tylko wieści, że Ergo ma się wspaniale, że rana się zagoiła pięknie, że tyle kasy z bazarków się uzbierało dla niego (Ewo, Twoja stówa to wspaniały wynik, a poza tym liczy się czas i serce włożone w pomoc, i każda zebrana złotówka :) ) , ale też z ciekawością czytam Wasze przemyślenia i opisy dotychczasowych doświadczeń w pomaganiu zwierzętom. I bardzo cieszy mnie poziom dyskusji - nie ma narzucania innym swojego stanowiska za wszelką cenę, jest uwaga, wsłuchanie się w zdanie innych osób, wzajemny szacunek.. To świadczy o tym, że jesteśmy tu razem, żeby pomagać, coś konstruktywnego robić, a nie "bić pianę". Wielkie ukłony dla Was :) 2 Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.