Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Wiem, że pisałam też w dziale "Nasze staruszki" ale bardzo mi zależy na tym, aby ktoś mi odpowiedział... A że jestem tu po raz pierwszy, to niestety nie wiem, gdzie mogę dostać jakąś odpowiedź... 

 

Bardzo proszę o pomoc... Tydzień temu w poniedziałek moja 13-letnia suczka pudel miała wycinany guz sutka (wielkości pomarańczy) oraz przeprowadzony zabieg sterylizacji. Dzień i dwa dni po zabiegu miała apetyt, czuła się a miarę ok, chciała się bawić...
Od trzech dni nie je nic, mało pije... Miała rozwolnienie, słabnie nam w oczach...
Zrobiliśmy badanie krwi - w porównaniu do wyników sprzed zabiegu ma 2 razy wyższy mocznik oraz kreatyninę niż przewidują widełki normy, oraz o połowę mniej krwinek czerwonych...
Dodać muszę, że zabieg był bardzo ryzykowny - psina choruje na serce (przyjmuje Enarenal, Vetmedin, Prilactone oraz Furosemid) - istniało zagrożenie, że nie wybudzi się z narkozy... Teraz, kiedy zabieg usunięcia guza przeszedł pomyślnie, ona słabnie nam w oczach :( 
Lekarz praktycznie nic nam nie powiedział... Z czego to może wynikać? Co mamy robić? Jesteśmy załamani...
Czy ktoś miał podobnie?? 
Posted

Prawdopodobnie narkoza uszkodziła nerki, a przynajmniej na tyle je osłabiła, że wyniki są jakie są. Czy teraz jest w jakiś sposób leczona? Przede wszystkim należy podawac kroplówki, żeby wypłukac mocznik z krwi, bo to może być główną przyczyną złego samopoczycia. I do tego ma anemię, tak? Co zalecił wet, bo czekać i nic nie robić nie możecie.

Posted

hej, dziękuję za odpowiedź... zdążyła mieć dwie kroplówki, dzisiaj miała mieć kolejne badanie krwi, by sprawdzić czy jest jakakolwiek poprawa...

niestety, wczoraj przed 10 rano jej serduszko nie wytrzymało ;(((

najgorzej boli to, że była nadzieja, że wszystko będzie dobrze... po operacji czuła się ok, miała apetyt, chciała się bawić, upominała się o jedzenie.... a tu po tygodniu takie coś.... tego trochę nie mogę zrozumieć, dlaczego przez tydzień jakoś się trzymała, dopiero później to tak się skończyło... ;(((

Posted

Hej,przykro z powodu straty pieska..ja nie dalam mojego szczescia (14l ) kundelek na operacje (miala byc najpierw jedna listwa potem druga),balam sie ryzyka narkozy i ze serduszko nie wytrzyma,juz koło roku moja psinak zyje z guzkami,radosna i nie widac ze choruje ale jednak guzki listwy mlecznej są i z czasem się powiekszą ale nie mam odwagi oddac na operacje.obiecalam sobie ze nie pozwole malej cierpiec tym bardziej ze operacja nawet udana nie gwarantuje zdrowia i zycia po ..

 

 

Bardzo mi przykro i naprawdę czasem trudno zrozumiec dlaczego przyjaciel nagle odchodzi..

 

Trzymaj sie i duzo szczescia zycze.

 

Ania

Posted

Guz u mojej Korci był już tak bardzo duży i dawał o sobie znać, że niestety nie mogliśmy czekać i pozwolić by pękł - prędzej czy później wylądowałaby na stole operacyjnym... a tak, przynajmniej weterynarze i sama ona była przygotowana do zabiegu....

Ból niesmamowity ;(((

nie pogodzę się z tym chyba ;(((

Posted

Współczuję ale niestety rak i wiek robią swoje.  Ja to przeżyłam już wiele razy bo oprócz dwóch suk wsztkie pozostałe umierały mi na raka choć z moim wetem robiliśmy co tylko się dało ale i tak kończyło się to skracaniem cierpień. A niektóre psy były młode a mimo wszystko nie przeżywały. Niestety rak to draństwo - zabija i ludzi i zwierzęta, przykre ale prawdziwe.

Trzymaj się, mnie pomagało to, że zawsze w domu pozostawał drugi pies, było nieco lżej choć do dzisiaj wszystkie pamiętam i tesknię.

Posted

Nie miałaś wię wyjscia ewelajna1.. musialas poddac Korcie operacji..skoro guz byl tak duzy...

 

Moja psinka -staruszka ma obie  listwy zmienione, i weci odradzaja operacje( dlugo sie bilam z myslami po przeczytaniu calego forum )).. nie jedna a dwie>>) ze nie przezyje dwoch narkoz i dwóch  cięć,,wiec moje myslenie jest racjonalne a nie pokretne i napewno to nie jest glupia wymowka ;(

Pies ma dobre wyniki badań i brak przezutow ale to psi staruszek ..nie cierpi bo guzki sa małe ,apetyt dopisuje ,cheć na zabawe jest..

 Dieta plus suplementy trzymaja pisnke przy zyciu ale wiem ze choroba da o sobie znac predzej czy pozniej..

Ale..narazie jest dobrze ,nowotwor nie przysparza psu zadnego bolu,i to mnei trzyma przy nadziei ze tak zostanie jeszcze dlugo..

Ewelajna trzymaj sie cieplo i wspominaj swojego pieska i mysl ze mu jest dobze i nie cierpi za teczowym mostem ..

 

Posted

u nas było tak, że na początku miała tylko "wybrzuszenie"... potem jak już zaczął rosnąć, to w ekstremalnym tempie ;(((

wet powiedział, że jeszcze chwila i pęknie w końcu, a wtedy to już mała szansa na powodzenie operacji...

ech... jest straszna pustka... dostałam Ją jak miałam 12 lat, była ze mną więcej niż połowa mojego dotychczasowego życia... ;(((

gdybym wiedziała, jak wrzucać tu zdjęcia, to bym Wam ją pokazała :((( moja śliczna owieczka ;(((

Posted

Niestety kazdego z nas to czeka kiedys smierc ukochanego przyjaciela i cierpienie zwiazane z tym ..ale za to wczesniej przyjazn z pieskiem jest wiecej warta niz cokolwiek innego,.wiec trzeba dac rade i jesli poczujesz sie silniejsza dac milosc nowemu pieskowi ale wiadomo nie od razu ,trzeba poczekac jakis czas,poczuc ze bedziesz gotowa, trzymaj sie dzielnie!

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...