agat21 Posted September 24, 2014 Posted September 24, 2014 No, to teraz wiem czemu moje zwierza są taaaakie spokojne :megagrin: Quote
Usiata Posted September 24, 2014 Posted September 24, 2014 ... A dziś była u nas nasza mądra, uczona sąsiadka Viola. Oprócz tego, że się podyplomowo wykształciła z psychologii zwierząt, to jeszcze teraz kończy kurs u Piotra Awenckiego (który kiedyś u nas był konsultować Gapcię i wtedy Dumkę). Imkę na razie mamy zostawić z grubsza w spokoju - nic na siłę - czas, czas i jeszcze raz czas. Można ją nagradzać za to, że nie ucieknie z kanapy, że da się do siebie przysiąść, dawać smaczki z ręki z coraz bliższej odległości. Kolejny raz uda nam się spotkać dopiero za 3 tygodnie w weekend, bo za tydzień Viola nie może, a za dwa my... Wiesz Nutusiu, to jest ten sposób postępowania który przyjęłam dla mojej Usi (była dzikuskiem) - czas, czas, czas; tylko o tyle miałam łatwiej że jak po Nią pojechaliśmy do Kielc to z powrotem miałam Ją na kolanach w samochodzie i przez bite 3 godziny jazdy głaskałam Ją, sztywną ze strachu jak deska. Troszkę się rozluźniła po 2 godz., ale jak zajechalismy to znowu był strach. To głaskanie sprawiło jedną rzecz - jak mała się czegokolwiek wystraszyła to leciała do moich nóg i życzyla sobie ...na rączki. Niekórzy tiwerdzą, że to błąd i że nie można w taki sposób nagradzac psa, ale w przypadku Usi akurat to podziałało i zreszta tak jest do dziś - jak coś nie pasuje to biegiem do pańci, na rączki :evil_lol: Nutusiu, daj mi kochana, nr konta na priwa, żebym mogła pieniążek dla strachulca podesłać :) Quote
Grażyna49 Posted September 25, 2014 Posted September 25, 2014 Tak, Turid Rugaas :) Grażyno - jak sama piszesz - drzwi do domu były cały czas otwarte - i to jest ta "subtelna" różnica ;) Moją jamnicę Kreśkę też wołami do domu ściągam wieczorem, dopóki nie zrobi się naprawdę zimno (zazwyczaj z budy ją wywlekam). Ale to są psy, które mają wybór i świadomość, że w każdej chwili mogą być przy człowieku... No tak,zawsze mają wybór.Inaczej sobie tego nie wyobrażam.U mnie nawet nie ma i nigdy nie było budy czy boksu. Przecież były propozycje,żeby właścicieli psów ras groźnych /w moim przypadku CTR i Moskal/na badania kierować podobne jak przy ubieganiu się o broń. Ja uważam,że te groźne rasy to mit.Wszystko zależy od wychowania/nawet nie szkolenia a wychowania/. Oczywiście zdarzają się wyjątki ,jakieś skrzywienia/genetyczne?/i nawet taki potulny miś jak niufek może być mordercą,ale to tylko wyjątki jak i wśród ludzi. Miziam strachulca,życząc żeby jak najszybciej zaufała ludziowi,zwłaszcza TAKIEMU ludziowi. Quote
Nutusia Posted September 25, 2014 Author Posted September 25, 2014 Wiesz Nutusiu, to jest ten sposób postępowania który przyjęłam dla mojej Usi (była dzikuskiem) - czas, czas, czas; tylko o tyle miałam łatwiej że jak po Nią pojechaliśmy do Kielc to z powrotem miałam Ją na kolanach w samochodzie i przez bite 3 godziny jazdy głaskałam Ją, sztywną ze strachu jak deska. Troszkę się rozluźniła po 2 godz., ale jak zajechalismy to znowu był strach. To głaskanie sprawiło jedną rzecz - jak mała się czegokolwiek wystraszyła to leciała do moich nóg i życzyla sobie ...na rączki. Niekórzy tiwerdzą, że to błąd i że nie można w taki sposób nagradzac psa, ale w przypadku Usi akurat to podziałało i zreszta tak jest do dziś - jak coś nie pasuje to biegiem do pańci, na rączki :evil_lol: Nutusiu, daj mi kochana, nr konta na priwa, żebym mogła pieniążek dla strachulca podesłać :) Usiata, bardzo pięknie dziękuję za pomoc dla Imci - zaraz wyśle nr konta. Wczoraj przyszła do nas sąsiadka Ula, która Imka już co nieco zna, bo wpada często, a teraz też się zdarza, że wpada pod naszą nieobecność, żeby wpuścić psy do domu (lub wypuścić) w ciągu dnia. W towarzystwie moich psów Imka zachowuje się w stosunku do niej już w miarę swobodnie (jak na nią), tzn. obszczekuje na wejściu, cieszy się z wizyty, a także podchodzi do wyciągniętej ręki, bierze smaczek z ręki i można ją wtedy na ułamek sekundy pomiziać po nosku :) Wczoraj Ula przyszła wieczorem, ja siedziałam na kanapie, Imka też, i żeby się Ciocia zmieściła, wzięłam Imkę (oczywiście z zaskoczenia) na kolanka. Dostałam liza w nos, po czym się Panna ułożyła na kolanach, zwinęła w precelek i zapadła w drzemkę! A na wyjście Cioci Uli, dała jej się pogłaskać po mordce i boczkach (oczywiście będąc na moich kolanach, bo inaczej now way). Ja wiem, że jestem niecierpliwa, ale tak bym chciała, żeby wreszcie pokonała tę barierę z podchodzeniem do człowieka. Ona tak bardzo chce, aż piszczy, ale jakaś wewnętrzna siła tak mocno ją trzyma :( No tak,zawsze mają wybór.Inaczej sobie tego nie wyobrażam.U mnie nawet nie ma i nigdy nie było budy czy boksu. Przecież były propozycje,żeby właścicieli psów ras groźnych /w moim przypadku CTR i Moskal/na badania kierować podobne jak przy ubieganiu się o broń. Ja uważam,że te groźne rasy to mit.Wszystko zależy od wychowania/nawet nie szkolenia a wychowania/. Oczywiście zdarzają się wyjątki ,jakieś skrzywienia/genetyczne?/i nawet taki potulny miś jak niufek może być mordercą,ale to tylko wyjątki jak i wśród ludzi. Miziam strachulca,życząc żeby jak najszybciej zaufała ludziowi,zwłaszcza TAKIEMU ludziowi. U nas buda jest jeszcze z czasów naszego charto-owczarka, który oczywiście mieszkał w domu, ale buda na ganku była, bo zostawał na zewnątrz na czas naszej nieobecności w domu. A potem "nastała" jamniśka Kreska, która uwielbia rezydować w budzie i choć już sto razy miałam tę budę zlikwidować, to ze względu na Kresię tego nie robię :) A co do ras niebezpiecznych - też uważam, że z każdego psa można zrobić mordercę, jak się człowiek po człowieczemu bardzo postara :( Quote
AMIGA Posted September 25, 2014 Posted September 25, 2014 Może by z Kresi zrobić groźnego psa, skoro tak uwielbia siedzieć w budzie? :evil_lol: ;-) Quote
Nutusia Posted September 25, 2014 Author Posted September 25, 2014 Oj, teraz to nie wiem czy się uda, jak się przez tle lat pielęgnowało w niej miłość do całego świata (momentami mocno wylewną :)) Quote
AMIGA Posted September 25, 2014 Posted September 25, 2014 Ej, przecież nos już obgryza, to możnaby jej pozwolić na nieco więcej ;-) Quote
dorcia01 Posted September 25, 2014 Posted September 25, 2014 Jeśli się przyda banerek, to proszę bardzo: Quote
Nutusia Posted September 25, 2014 Author Posted September 25, 2014 Dorcia - SZALEJESZ! Dziękuję :) Quote
dorcia01 Posted September 25, 2014 Posted September 25, 2014 Dorcia - SZALEJESZ! Dziękuję :) Jak szaleć to szaleć :lol: Quote
AMIGA Posted September 25, 2014 Posted September 25, 2014 A mnie własnie zjadło coś banerek Nusi:-( Quote
dorcia01 Posted September 25, 2014 Posted September 25, 2014 Widać banerek tylko niepodlinkowany. Quote
AMIGA Posted September 25, 2014 Posted September 25, 2014 Widać bo go od nowa wstawiłam. Przedtem pisało, że gu usunęłam, a ja przecież nic nie zrobiłam:-( A teraz nie wiem dlaczego się wstawił niepodlinkowany, bo przecież go skopiowałam od Ciebie Dorciu01 Quote
dorcia01 Posted September 25, 2014 Posted September 25, 2014 Bo trzeba jeszcze prawym przyciskiem kliknąć i skopiować adres linku, wejść w moje ustawienia, zmień sygnaturkę kliknąć na symbol 2 w lewo od symbolu obrazka i tam wkleić skopiowany link (przynajmniej ja tak robię, bo nie umiem inaczej) Quote
AMIGA Posted September 25, 2014 Posted September 25, 2014 Udalo mi się, bo zassałam, co źle zrobiłam. Ale mnie znów dogo wystraszyło, bo przez chwilkę znów było "nieczynne".I sobie pomyślałam - no nie, znowu zmiany!! Quote
NikaEla Posted September 26, 2014 Posted September 26, 2014 Od początku podczytuję wątek... serdecznie pozdrawiam biało -czarną sunieczkę Quote
jola_li Posted September 26, 2014 Posted September 26, 2014 Tak czułam, że przy pomocy czworo- i dwunożnych terapeutów biało-czarne strachajło zacznie się już wkrótce zamieniać w odważniaka :). Quote
Nutusia Posted September 26, 2014 Author Posted September 26, 2014 Oj, do odważniaka to jej jeszcze bardzo, bardzo daleko. Viola pożyczyła mi teraz książkę "Strachopies, czyli poradnik postępowania z bojaźliwym psem" - będziemy się z Imką dokształcać ;) Na razie nie mam czasu, bo się nadziało z kotami... We wtorek się okazało, że Miłoszowi wyszedł dodatni test na białaczkę. Do ciemnej nocy byłam w lecznicy i robiliśmy burzę mózgów co teraz... Nie miałam pewności czy nasi Przyjaciele nie zrezygnują z adopcji, czego nikt nie miałby im za złe, bo to jednak duża odpowiedzialność świadomie wziąć chorego kota. Nie ma pewności jak długo Miłosz pożyje, ile razy w tym czasie złapie różniste choroby, bo organizm ma osłabione reakcje odpornościowe. Kolejna wątpliwość czy nic nie grozi Mii. Głowę miałam kwadratową, serce w gardle, bo jedno było pewne - nie oddam kociaków z powrotem do lecznicy, jeśli już poznały co to jest dom! Pół nocy nie spałam, drugie pół śniły mi się jakieś dziwne rzeczy, sytuacje... Rano zadzwoniła Grażyna i gdy usłyszała jakie mam dla niej wieści powiedziała, że... teraz tym bardziej nie może nie dać domu Miłoszowi. Od urodzenia dzieciak miał pecha - stracił matkę, trafił do lecznicy, koci katar "wyżarł" mu oczko, przez co i tak miał mniejsze szanse na adopcję niż inne kociaki, a teraz jeszcze białaczka, która zamyka kolejne szanse na dom. A Mia? Zostawiła decyzję Doktorowi, choć bardzo chcą, by malutka też u nich zamieszkała. Ale tu egoizm ludzki nie mógł decydować o losie kociaka. Grażyna powiedziała, że co ma być to będzie - Miłosz będzie żył tyle, ile jest mu dane i trudno - jeśli odejdzie przedwcześnie, będzie im bardzo żal, ale się z tym pogodzą, a chcą dać mu szansę. Po kolejnej debacie z Doktorem uznaliśmy, że oba maluchy pójdą do adopcji. Mia została interwencyjne zaszczepiona przeciwko białaczce i mocno wierzymy w to, że byliśmy szybsi od wirusa, którym miałaby się zarazić. Maluchy będą brały na stałe preparat podnoszący odporność. Pod koniec listopada przyjadą do lecznicy na sterylizację i wtedy powtórzymy testy na białaczkę. Wszyscy mocno wierzymy, że Miłosz zwalczy białaczkę i test będzie ujemny, bo jest taka szansa. Tym bardziej, że teraz test wyszedł "mało dodatni", czyli wskaźnik nie pojawił się bardzo wyraźnie. Najprawdopodobniej Miłosza białaczką "zaraziła" matka. I w sumie szczęście w nieszczęściu, że tak szybko stracił mamę i został wykarmiony strzykawką, bo zanim by został odstawiony od mamy, stężenie wirusa byłoby o wiele wyższe. A wczoraj z kolei Kocio miał zabieg generalnego remontu pyska. Doktor mu usunął kamień i 4 zęby, w tym kieł i ząb trzonowy, który miał aż 3 korzenie (w tym jeden kompletnie zgniły), a za tym trzonowcem była dziwna narośl. Narośl została wycięta, a wycinek pójdzie do badania histopatologicznego. Na szczęście Kocio nad wyraz dobrze zniósł narkozę, już wieczorem swobodnie sobie chodził po pokoju, a dziś rano z apetytem zjadł śniadanie. Kamień z serca! Maluchy jutro jadą do domu. Będę musiała porządnie zdezynfekować pokój, w którym rezydują, a potem już mogę się poświęcić testowaniu na Imce wiedzy zaczerpniętej z książke ;) Quote
konfirm31 Posted September 26, 2014 Posted September 26, 2014 Nutusiu, dobre fluidy przesyłam i wspieram emocjonalnie. Biedne kociaki :(. Życie jest często niesprawiedliwe i okrutne. Nawet dla maluchów :(. Psią książkę chętnie kupię na kolejnym bazarku ;) Quote
Nutusia Posted September 26, 2014 Author Posted September 26, 2014 Oj, niestety, kniżka pożyczona. Ciekawa, ale niestety omawia przypadki psiaków, które od szczenięcia są u danego właściciela, a są bojaźliwe nie dlatego, że ktoś im wcześniej krzywdę zrobił. No i opisane są sytuacje jak właściciel ma postępować, by oswajać swojego psa z wyzwalaczami strachu, ale sytuacji, że to sam właściciel jest takim wyzwalaczem nie ma :( Krysiu, za fluidy serdecznie dziękuję, odsyłam zwrotnie :) A kociaki już nie są biedne (przynajmniej te dwa - a nawet trzy, licząc Kocia ;)) - teraz już może być tylko dobrze i tego się trzymamy. Ich "mama" już oczywiście dziś do mnie dzwoniła zapytać jak się miewają i odmeldować, że wczoraj do mega wyprawki dołączył kontenerek i nakręcana myszka. No i że parapety już zostały przystosowane na kocie na nich urzędowanie oraz zostały zakończone prace w zakresie zabezpieczenia okien i balkonu :) Quote
jola_li Posted September 26, 2014 Posted September 26, 2014 Biedny kotuś :(... Jakie to szczęście, że trafi do Takich Ludzi... Oby choróbsko się wycofało i pozwoliło mu na długie szczęśliwe życie! Quote
konfirm31 Posted September 27, 2014 Posted September 27, 2014 Wspaniali ludzie. Oby takich więcej :). Fluidy przyjmuję wdziecznym sercem - przydadzą się ;) Quote
Marysia R. Posted September 27, 2014 Posted September 27, 2014 Dobrze, że są na świecie tacy ludzie :) Powodzenia koteczki! Pozwolę sobie zaprosić po znajomości na bazarek z pięknymi fotografiami, link w podpisie :) Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.