ala123 Posted November 14, 2015 Posted November 14, 2015 Dzisiaj do Warszawy pojechała jedna z małych siostrzyczek,które przebywają u wetki w Izbicy :) Trochę wystraszona,ale Państwo nie wystraszyli się tego :) . Będzie mieć towarzystwo 3 letniej kotki. Z kolei jurto o 6 rano do Poznania wyjeżdża dziadzio Franio :). Trzymajmy kciuki ! Quote
ala123 Posted November 15, 2015 Posted November 15, 2015 Dziadzio Franio pojechał... Ostatnią noc spędził u mnie,jak on dzisiaj patrzył na mnie, kiedy go wsadzałam do innego samochodu,to aż serce się kraje... Franiu,bądź szczęśliwy ! Zgłosił się kolejny dom chętny adoptować następną kotkę,siostrę tej,która pojechała wczoraj do Warszawy. Znowu trzymajmy kciuki ! Chodzi o te dwie kicie: Quote
AgaG Posted November 15, 2015 Posted November 15, 2015 Dzisiaj przybył nam jeszcze jeden kotek :( Od kilku dni pod blokiem naszej znajomej pani Jadzi płakało w krzakach kocię... Robiłyśmy kilka podejść i dzisiaj rano wreszcie udało się go złapać w łapak. Właśnie wróciłam z przychodni. Jest to mały, ok. 6 miesięczny kocurek, wetka nazwała go Marcinek. Kocina ma chyba przetrącony kręgosłup,bo niezdarnie stawia tylne łapki,ale jakoś chodzi; z uszu zostały wyciągnięte ogromne korki z powodu świerzbowca,no i poza tym niestety test wykazał białaczkę.... Po prostu dramat: kotek jest młody,chce żyć,ale w tej sytuacji,kiedy nie mamy domów bez kotów, pozostaje chyba jedynie uśpienie... Przekazałam pani Jadzi,ona też jest bezradna,ma swoje koty,jak każda z nas. Wiadomo,że nikt nie będzie narażać swojego kota na zarażenie; jedyny ratunek dla Marcinka,to dom bez kotów,gdzie mógłby sobie żyć. Dzisiaj kotek dostał antybiotyk, coś przeciwbólowego i adwocata. Teraz chyba tylko można liczyc na cud,że znajdzie się jakiś dom bez kota. ala123 masz zdjęcia kotka? Miał rtg tego kręgosłupa? Quote
Madie Posted November 15, 2015 Posted November 15, 2015 Trzymam kciuki za adaptację kociąt w nowym miejscu i oczywiście za Marcinka :( Quote
ala123 Posted November 15, 2015 Posted November 15, 2015 ala123 masz zdjęcia kotka? Miał rtg tego kręgosłupa? W Zamościu nie miał, ale na szczęście kotek pojechał do córki pani Jadzi,do Lublina i tam miał być dalej diagnozowany. Tak się zapewne stało,ale w tej chwili nie potrafię powiedzieć, co wyszło. Nie miałam po prostu czasu zadzwonić. Jestem jednak spokojna, bo wiem,że dziewczyna zrobi wszystko,co będzie mogła zrobić dla tego kotka. 1 Quote
ala123 Posted November 15, 2015 Posted November 15, 2015 Trzymam kciuki za adaptację kociąt w nowym miejscu i oczywiście za Marcinka :( Oj, trzymaj Madie,trzymaj, bardzo się przydadzą, Tym bardziej,że kudlataja poinformowała mnie wieczorem,ze miała telefon w sprawie kolejnego kotka: dzikuska,brata koteczek z mojej łazienki. Wygląda na to,że Pan dzwoniący z Warszawy jest gotów go adoptować i młodzieniec jutro pojedzie do stolicy. Chodzi o tego kotka: Quote
mar.gajko Posted November 15, 2015 Posted November 15, 2015 Oj, trzymaj Madie,trzymaj, bardzo się przydadzą, Tym bardziej,że kudlataja poinformowała mnie wieczorem,ze miała telefon w sprawie kolejnego kotka: dzikuska,brata koteczek z mojej łazienki. Wygląda na to,że Pan dzwoniący z Warszawy jest gotów go adoptować i młodzieniec jutro pojedzie do stolicy. A czy Wy sprawdzacie te domy???? Pan dzwoni i kot jedzie. Quote
ala123 Posted November 16, 2015 Posted November 16, 2015 A czy Wy sprawdzacie te domy???? Pan dzwoni i kot jedzie. To nie są nasze pierwsze koty,które oddajemy do adopcji, robimy to od kilku lat i wiemy,że należy sprawdzać domy i podpisywać umowy adopcyjne. Utrzymujemy też kontakt z ds, rozmawiamy,mailujemy, otrzymujemy zdjęcia. Gdybyśmy oddawały zwierzęta każdemu,kto chce, to nie siedziałyby po kilka tygodni czy miesięcy u nas, lecz "schodziłyby na pniu". Dzwoni wiele osób,piszą,smsują, ale to nie znaczy,że każdemu oszołomowi oddajemy,tylko po to, aby się pozbyć problemu lub pochwalić na dogomanii. Skąd takie przypuszczenie, nie rozumiem. Quote
ala123 Posted November 17, 2015 Posted November 17, 2015 Otrzymałam zdjęcia kici,która wczoraj pojechała do ds : 1 Quote
mar.gajko Posted November 17, 2015 Posted November 17, 2015 To nie są nasze pierwsze koty,które oddajemy do adopcji, robimy to od kilku lat i wiemy,że należy sprawdzać domy i podpisywać umowy adopcyjne. Utrzymujemy też kontakt z ds, rozmawiamy,mailujemy, otrzymujemy zdjęcia. Gdybyśmy oddawały zwierzęta każdemu,kto chce, to nie siedziałyby po kilka tygodni czy miesięcy u nas, lecz "schodziłyby na pniu". Dzwoni wiele osób,piszą,smsują, ale to nie znaczy,że każdemu oszołomowi oddajemy,tylko po to, aby się pozbyć problemu lub pochwalić na dogomanii. Skąd takie przypuszczenie, nie rozumiem. Z poniższego postu. Zabrakło chyba zdania :) po wizycie przedadopcyjnej kotek jedzie do Warszawy. Wizyty nie było. Stąd moje pytanie. Facet, jak rozumiem zadzwonił, wyraził chęć, i kot pojechał bez wizyty przedA. Oj, trzymaj Madie,trzymaj, bardzo się przydadzą, Tym bardziej,że kudlataja poinformowała mnie wieczorem,ze miała telefon w sprawie kolejnego kotka: dzikuska,brata koteczek z mojej łazienki. Wygląda na to,że Pan dzwoniący z Warszawy jest gotów go adoptować i młodzieniec jutro pojedzie do stolicy. Chodzi o tego kotka: Quote
ala123 Posted November 17, 2015 Posted November 17, 2015 ala123 masz zdjęcia kotka? Miał rtg tego kręgosłupa? Nie mam zdjęć,kotek jest teraz w Lublinie i jest pod opieką którejś z lubelskich przychodni. Rozmawiałam z panią Jadzią, mamą dziewczyny, która kotka zabrała do siebie. Wet na razie zdecydował podać serię antybiotyku i nie stresować kotka robieniem prześwietlenia i innych badań. Tym bardziej,że Marcinek czuje się dobrze, apetyt mu dopisuje, nie ma biegunki (!) i jakby mnie kuleje. I bardzo dużo śpi. Za kilka dni kolejna wizyta w przychodni,wtedy poproszę o informacje. Quote
kolejna kobietka Posted November 17, 2015 Posted November 17, 2015 To już chyba niedużo kotów zostało? Quote
ala123 Posted November 17, 2015 Posted November 17, 2015 Z poniższego postu. Zabrakło chyba zdania :) po wizycie przedadopcyjnej kotek jedzie do Warszawy. Wizyty nie było. Stąd moje pytanie. Facet, jak rozumiem zadzwonił, wyraził chęć, i kot pojechał bez wizyty przedA. Skąd wiesz ,że nie było wizyty? Bo ciebie nikt o to nie prosił? W Warszawie mieszka mnóstwo zwierzolubnych słoików, którzy nas wspierają w różnych sytuacjach; na szczęście. Quote
mar.gajko Posted November 17, 2015 Posted November 17, 2015 Skąd wiesz ,że nie było wizyty? Bo ciebie nikt o to nie prosił? W Warszawie mieszka mnóstwo zwierzolubnych słoików, którzy nas wspierają w różnych sytuacjach; na szczęście. Boże, jaka Ty jesteś agresywna. Po co? Z wpisu wynikało, że nie było, więc grzecznie zapytałam, a tu taki wybuch. Trudno by mi było jechać ze 300 km :) specjalnie na wizytę dla kota. Quote
ala123 Posted November 17, 2015 Posted November 17, 2015 To już chyba niedużo kotów zostało? Zostały: rudy kocurek pod blokiem pani Jadzi, dwie kotki w mojej łazience,czarny kocurek od kudlatej, umieszczony w przychodni w Izbicy; kotka z kocięciem pod sklepem, matka "moich" łazienkowych dziewczynek na osiedlu ( przede wszystkim sterylizacja),kotka i jej 6 dzieci z cmentarza. Quote
kolejna kobietka Posted November 17, 2015 Posted November 17, 2015 Zostały: rudy kocurek pod blokiem pani Jadzi, dwie kotki w mojej łazience,czarny kocurek od kudlatej, umieszczony w przychodni w Izbicy; kotka z kocięciem pod sklepem, matka "moich" łazienkowych dziewczynek na osiedlu ( przede wszystkim sterylizacja),kotka i jej 6 dzieci z cmentarza. O matko, mogłam nie pytać ;) Quote
kolejna kobietka Posted November 17, 2015 Posted November 17, 2015 Trochę intensywniej ogłaszam Zoję, oby ktoś zadzwonił. Quote
ala123 Posted November 17, 2015 Posted November 17, 2015 O matko, mogłam nie pytać ;) Nie ma sprawy, przyzwyczaiłyśmy się już do takiej ilości. Mamy nadzieję,że przed zimą damy radę pomóc wszystkim . Quote
kolejna kobietka Posted November 17, 2015 Posted November 17, 2015 Jedna cioteczka z dogo pisała, że dużo wyadoptowała kotów właśnie też do Warszawy. Quote
ala123 Posted November 17, 2015 Posted November 17, 2015 Boże, jaka Ty jesteś agresywna. Po co? Z wpisu wynikało, że nie było, więc grzecznie zapytałam, a tu taki wybuch. Trudno by mi było jechać ze 300 km :) specjalnie na wizytę dla kota. Trudno o spokój w takiej sytuacji. Przepraszam,jeżeli poczułaś się zaatakowana,ale ja też tak się poczułam :). Drżymy o każdego kota i psa,który idzie do ds, dzielimy włos na czworo, analizujemy każdą konkretną rozmowę w sprawie adopcji, wykonujemy dziesiątki telefonów, dlatego nie mamy już sił, ani czasu rozpisywać się o każdej wykonanej czynności,która jest oczywista. 1 Quote
ala123 Posted November 17, 2015 Posted November 17, 2015 Zdjęcia z ds kotki,która jako pierwsza pojechała do domu ( w Lublinie): Kotka ma na imię Lili :) A ta z poprzednich zdjęć,która pojechała wczoraj do Warszawy - Marlenka :) 2 Quote
Madie Posted November 17, 2015 Posted November 17, 2015 Ta kotka z cmentarza, z dziećmi...Duże te dzieci? Dziczą? W jakim stanie? Jakieś fotki? Bliższe informacje? Quote
Murka Posted November 18, 2015 Posted November 18, 2015 To ja też wstawię fotkę zamojskiej kici w DS :) 1 Quote
ala123 Posted November 18, 2015 Posted November 18, 2015 Ta kotka z cmentarza, z dziećmi...Duże te dzieci? Dziczą? W jakim stanie? Jakieś fotki? Bliższe informacje? Fotek na razie nie mamy,bo nie było czasu zająć się tymi kotami. Pani Jadzia odkryła je pod koniec lata i od tamtej pory codziennie je karmi. Kotki są kilkumiesięczne, dzikawe,ale znają ludzi. Jeden z nich, z chorymi tylnymi łapkami ( prawdopodobnie porodowe porażenie nerwów,czy jak to się nazywa ) pojechał kilka tygodni temu do dt pod Warszawę, w celu diagnostyki i ew. leczenia. Żeby znowu nie było podejrzeń,że pojechał w nieznane,to wyjaśniam,że ten dt,to kudlatej kolega :) Ona pewnie ma jakieś informacje o kotku,ja w tej chwili nie. Wszystkie te kotki są śliczne,okrąglutkie,puchate i też mamy zamiar je stopniowo wyłapać,tylko nie od razu. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.