konfirm31 Posted May 10, 2015 Posted May 10, 2015 Może jednak na następna wizytę u Pikusia, zabierzcie Sonię? Quote
Nutusia Posted May 11, 2015 Posted May 11, 2015 Ten kojec to wszystko co Pikuś ma, broni jak niepodległości i obawia się tego, co poza nim, bo zanim do niego trafił nie wiodło mu się najlepiej. Nasza Gapcia jest u nas 3 lata i spróbuj ją zabrać choćby za furtkę - jeden wielki strach i "zawieszka". A na smyczy ani ona ani Imka kroku nie dadzą za nic - ani za parówkę ani za królestwo :( Quote
malagos Posted May 11, 2015 Author Posted May 11, 2015 Dziś zgłoszono do gminy kolejnego bezdomniaka (sekretariat przekierował do mnie! Więc wiem o psie), ale ja z uporem maniaka przekierowałam dzwoniacą osobe do sekretariatu. to przecież sprawa gminy, a nie moja, na Boga... Ale czy to dzicz, czy domowy przytulak, nie mam pojęcia, i kiedy wyślą pana Tomasza by go złapał, też nie wiem... Quote
Nutusia Posted May 11, 2015 Posted May 11, 2015 Oj, to Ci chyba przyjdzie zabrać Pikusia, żeby zwolnić kojec... Quote
konfirm31 Posted May 11, 2015 Posted May 11, 2015 Psów niedoogarnięcia.......................... :( Quote
Mazowszanka13 Posted May 11, 2015 Posted May 11, 2015 Przelałam 300 zł dla Pikusia i 56 zł za dług Shaggiego :) http://www.dogomania.com/forum/topic/146545-zako%C5%84czony-rozliczam-mega-bazar-z-przetworami-troch%C4%99-ciuszk%C3%B3w-i-co%C5%9B-jeszcze/ Quote
malagos Posted May 11, 2015 Author Posted May 11, 2015 Tak nie miałam siły iść do Pikusia, po dzisiejszej rehabilitacji i lekarzu padłam na nos... Ale pomyślałam że on tam czeka, przecież jest sam, biedulek. Więc wieczorem podjechaliśmy z Tomkiem, i bardzo dobrze zrobiliśmy. W miseczce z wodą pływała psia kupa, w drugiej misce jakaś breja, kości z kurczaka. Zdjęłam obróżkę, zacisnęłam mocniej, założyłam ponownie, przypięłam smycz i otworzyłam kojec. Tomek sprzątał michy, zmieniał wodę, a ja kładłam kawałki parówki co pól metra. I Pikuś wyszedł, powoli, powoli, wąchając trawkę, zjadając parówkę - pierwszy raz od miesiąca. I tak sobie łaził z 15 minut, ja za nim, ale starając się stopować, gdy szedł za daleko, bo jak w razie czego do tego kojca go zaciągnąć?.. Ale pokazałam miskę z jedzeniem, zainteresował się, i wszedł do kojca już cały radosny i oczekujący na jedzonko. I tak go zostawiliśmy, niech sobie w nocy wyśni dłuższy spacer :) Quote
malagos Posted May 13, 2015 Author Posted May 13, 2015 Potwierdzam wpłatę od Mazowszanki z bazarku - na Pikusia i dług po Szaggim 356 zł Dziękuję! A dziś Pikuś już bez parówek wyszedł i spacerowaliśmy kilkanaście minut. Tomek w tym czasie sprzątnął kojec, zmienił wodę. A Pikuś podlał krzaczki kilka razy, wąchał trawkę, nawet ogonkiem pomachał jak ćwierkałam "Pikuś, Pikunia". Czyli smycz nie robi na nim jakiegoś paraliżującego wrażenia, nie ciągnie, nie szalej, nie próbuje się uwolnić. Jak go delikatnie pociągnę, to zawraca tam, gdzie ja chcę. I potem wrócił bez gadania do kojca i radosnie oczekiwał pełnej michy. A pies zgłoszony na wsi... to historia jakich wiele. Zadzwoniłam do Bożenki, kobiety o złotym sercu, która tam mieszka i oczywiście, to Bożenka psa dokarmia, próbuje oswoić, jakoś przyzwyczaić do wejścia na podwórka, by można psa złapać. To duży czarny kundel, ale "cały się merda", jak mówi Bozenka, ale podejść do ręki nie chce. A na pytanie, od kiedy pies się błąka, "o, przed Bożym Narodzeniem już był"... A dalczego teraz złosila go pani sołtys do gminy, a, bo pewnie się oswaja i zaczyna podchodzić do ludzi :( Quote
konfirm31 Posted May 13, 2015 Posted May 13, 2015 No, to Pikuś idzie jak burza :). Jeszcze się okaże, że to super pies :) Quote
Mazowszanka13 Posted May 13, 2015 Posted May 13, 2015 No, to Pikuś idzie jak burza :). Jeszcze się okaże, że to super pies :) Tak zwykle się okazuje :) Quote
Nutusia Posted May 14, 2015 Posted May 14, 2015 Czary jak się go uda złapać, też się taki okaże. Od Bożego Narodzenia przeganiany, to i ostrożny z zaufaniem do ludzi... Quote
malagos Posted May 14, 2015 Author Posted May 14, 2015 Wczoraj zgłosiłam gospodarstwo do interwencji do inspekcji weterynaryjnej, mają dziś tam zajrzeć. Ludzie nie mogą znieść ryku głodnego bydła, a chłop pijany non stop....Dobrze ze do mnie ktoś to doniósł, i to przypadkiem, bo "po co się wtrącać do czyichś spraw". A ja taki inspektor TOZ, ze nawet legitymacji nie odebrałam z Warszawy, a i sama nie polecę do pijanego chłopa... Quote
konfirm31 Posted May 14, 2015 Posted May 14, 2015 Ja też ciągle bezlegitymacyjna, bo w nawale psich spraw, nie mam kiedy do tej Stolicy pojechać po legitymację. I zadzwonienie do TOZ- odkładam zawsze "na jutro", bo albo jest zbyt wcześnie, albo - zbyt późno...... Do chodzenia do chłopów, powoli przywykam(ostatnio, latam sama). TZ mówi, że mnie nie ma , bo poszłam do chłopa..... Quote
konfirm31 Posted May 14, 2015 Posted May 14, 2015 Złoty... chłop z tego TZa :) Oj, tak. Jak każdy z naszych, dogomaniackich TZtów :) Quote
malagos Posted May 14, 2015 Author Posted May 14, 2015 Dobrze, ze to nie oni do chłopa chodza, bo by to tak dziwnie brzmiało... Quote
Nutusia Posted May 14, 2015 Posted May 14, 2015 Eeeee tam dziwnie - nowocześnie i postępowo! :) Quote
malagos Posted May 15, 2015 Author Posted May 15, 2015 To Pikuś jest bogaty w kwotę 300 zł, od której odejmuję 50 zł za cały miesiąc dożywiania mięskiem i smaczkami. Kupię kilka puszek dla niego, bo w przyszłym tygodniu wyjeżdżamy a Tomkiem, zostanie moja siostra Ania na gospodarstwie, z Kenią :) Quote
Nutusia Posted May 15, 2015 Posted May 15, 2015 Ale Wam dobrze, że macie z kim "trzodę" zostawić i gdzieś się ruszyć z domu... U nas kicha - jutro jedziemy do Krakowa, ale ledwie dojedziemy, już musimy wracać :( Quote
konfirm31 Posted May 15, 2015 Posted May 15, 2015 Nutusiu, mamy podobnie. Tylko trzodę mamy mniejsza od Twojej ;) Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.