Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Jest nieźle, ale to Nutusia  sama napisze, jak odetchnie :). Sonia dostała ogromną szansę na nowe zycie(dzieki, Nutusiu), ale to się jej należało (jak psu zupa), bo dawno nie widziałam takiej dobrej, przyjaznej niekłopotliwej pieski. Oby Lerka chociaż w połowie była taka :)

Posted

No i znów nie starczyło czasu, by wątek założyć. Mam nadzieję, że jutro wreszcie przysiądę i że mi domowy net pozwoli nie wyjść z siebie i nie stanąć obok...

Sonieczka była nieco wystraszona całą wyprawą, ale też bardzo spokojna. Niestety, szalony entuzjazm Lili i dramatyczne przerażenie Imki nie działały na nią pozytywnie.

W samochodzie - aniołek! Przytuliła się do Sławkowej nogi, bo na kolanka się wejść nie dało (Imka była na nich wręcz rozpłaszczona i przywarta). Wystawiona z auta, grzecznie czekała aż Sławek się wydobędzie z tylnego siedzenia i odklei Imkę.

Do poczekalni dzielnie weszła. Nawet z Kasią się zapoznała! Potem stanęła za moimi nogami i cichutko czekała, aż będziemy mogły wtargnąć do gabinetu. Lili oczywiście urządziła całe show, zajmując sobą wszystkich czekających. Imka trwała rozpłaszczona na podłodze, a wcześniej ze strachu zrobiła kupę na środku poczekalni...

Ale do gabinetu już Sonia wejść nie chciała, więc ją wniosłam. Usiadła sobie grzecznie pod ścianą i cierpliwie czekała aż Doktor przyjdzie i potem, aż Lili dostanie swój wymarzony zastrzyk :)

Na stole była spięta (kto by nie był!), ale dała sobie zrobić absolutnie wszystko - bez żadnej skargi, wyrywania się czy pokazywania ząbków. ANIOŁ!!!!!

Najpierw oczko - Doktor zakropił i coś tam majdrował pęsetą (wolałam nie patrzeć), żeby sprawdzić czy to zwichnięcie czy przerost. Wyszło, że zwichnięcie. Nawet mu się udało to oczko "naprawić", ale niestety nie na długo. Mamy nadal zakrapiać gentamycynę - 2x dziennie po 2 kropelki i przy okazji któregoś z zabiegów w znieczuleniu, oczko zostanie naprawione na stałe.

Następnie nastąpił ogląd uszu - trochę tłuste, ale czyste - można sobie odpuścić zakrapianie i czyszczenie. Serduszko osłuchane - bije jak należy. Zęby fatalne. Jak to się Doktor wyraził - jakby cegłówki na budowie nosiła :( Jeden kieł w ogóle nie ma kształtu kła - czubek ma jakby na prosto "ucięty".

Jeśli chodzi o wiek, czego Doktor nie cierpi określać, uznał, że jeśli będziemy ją ogłaszać jako sunię ok. 5-letnią będzie uczciwie ;) No, powiedzmy 5-6-letnią :)

Kolejna na mojej liście była kulejąca łapka. Dobrze zauważyłam, że Sonia jakby się starała "naprostować" sobie staw. Ma bowiem nawykowe wypadanie rzepki z kolana. Doktor trzymał łapkę i bez żadnego problemu, nie sprawiając Soni bólu, wpadał tę rzepkę i wypadał. Sonia się do takiego stanu rzeczy przyzwyczaiła i przystosowała, ale trzeba to operacyjnie naprawić (nie koniecznie zaraz już), bo z wiekiem będą się tworzyć coraz większe zwyrodnienia i w końcu powstanie problem większy. A z tym teraz-już, to chyba jednak trzeba będzie to zrobić, zanim pójdzie do adopcji. Takie jest moje zdanie - czekam na Wasze opinie. Moim zdaniem trudniej ją będzie wyadoptować, mówiąc ludziom, że prędzej czy później czeka psinę zabieg. Ludzie mogą się obawiać kosztów, opieki po zabiegu, a ja się będę obawiała po pierwsze czy dotrzymają słowa i to zrobią, a po drugie, czy trafią na odpowiedniego lekarza (bo jak wiadomo ja ufam tylko jednemu ;)).
Sonia byłaby "wyłączona" na jakieś 3-4 tygodnie po operacji. 10 dni do zdjęcia szwów i potem może jeszcze tę łapkę oszczędzać przez jakiś czas. Oczywiście na jej korzyść przemawia to, że jest latlerkiem i nie jest ciężka. A propos ciężka - na lecznicowej wadze waży 9,2 kg ;)

Kolejna sprawa - ewentualna ciąża. USG nie wykazało żadnego życia w środku, co oczywiście nie oznacza, że się nie pojawi za jakieś 2 tygodnie. Ale wtedy już będzie "po ptokach" ;) Przy okazji sobie Doktor obejrzał resztę Soni od środka i wszystko jest w porządeczku.

Co do tłustości sierści - nie ma w tym nic chorobowego. Ma trochę łupieżu i to wszystko. Mogę ją wykąpać w zwykłym psim szamponie, nie musi być żaden leczniczy.

Dostałam tabletkę Dehinelu jako dawkę przypominającą, do podania jutro. 22 stycznia mamy jechać zaszczepić wirusówki i będziemy się wtedy mogli umówić na sterylkę po ok. 10 dniach. Ale ponieważ zazwyczaj sterylkujemy w czwartki, żeby przez weekend mieć oko na rekonwalescentkę, zakładam, że się ciachniemy 5 lutego i przy okazji pewnie "załatwimy" oczko.

Trąba ze mnie, bo zapomniałam wpisać na listę sprawy przepukliny. Ale to nic - pokażemy ją Doktorowi przy okazji wirusówek.

Za wczorajszą wizytę, USG i robalową tabletę zapłaciłam 30 zł.

Po powrocie do domu Sońka zjadła kolację z wielkim smakiem! Dzięki temu, że Kasia pomogła mi w lecznicy ogarnąć towarzystwo, Sławek pojechał zaprowiantować chrupkowego niejadka i kupił puszeczki. I to był strzał w dziesiątkę :) Potem psina odsypiała stresy wyciągnięta na kanapie :)

Dziś śniadanko złożone z dwóch saszetek też zniknęło z miseczki bez namawiania. Ponieważ Sonia kategorycznie odmówiła zamknięcia jej w sypialni doszłam do wniosku, że już może zostać w psim towarzystwie. I bardzo bym chciała, żeby przynajmniej niektóre osobniki wzięły z niej przykład jak można grzecznie i spokojnie czekać na powrót Państwa z pracy ;)

Posted

I za tabletę robalową ;)
Oj jest złoty, jest - pod każdym względem :)
Nie dopytałam ile będzie kosztowała sterylka, oczko i rzepka i miałam nawet wczoraj dzwonić po powrocie, ale ponieważ zapomniałam o tej przepuklinie - zapytam w przyszły czwartek o całokształt
Mazowszanko, a jakby co, to dałoby radę zgłosić Soniulę do skarbonki na samą sterylkę?... Bo jeśli tak, zapytam ile za samą sterylkę będzie a ile byłoby "w pakiecie" :)

Posted

Ale super relacja! :)

Nutusiu, a na ile lat lekarz określił jej wiek? mój Tomek wpisał jej na zaświadczeniu 8 lat, czy nie przesadził?...

Czekam też na zdjecia niuni, chcę pokazać ja pewniej miłej pani :)

Posted

I za tabletę robalową ;)
Oj jest złoty, jest - pod każdym względem :)
Nie dopytałam ile będzie kosztowała sterylka, oczko i rzepka i miałam nawet wczoraj dzwonić po powrocie, ale ponieważ zapomniałam o tej przepuklinie - zapytam w przyszły czwartek o całokształt
Mazowszanko, a jakby co, to dałoby radę zgłosić Soniulę do skarbonki na samą sterylkę?... Bo jeśli tak, zapytam ile za samą sterylkę będzie a ile byłoby "w pakiecie" :)

Oczywiście, że ją zgłoszę jak mi podasz adres lecznicy, koszt i termin zabiegu. Te dwa ostatnie mogą być w przyblizeniu.

Jeszcze nie zdarzyło mi się, aby odmówili.

Posted

Super, bardzo dziękuje, Małgosiu. W takim razie zapytam w przyszły czwartek o koszt samej sterylizacji. Adres lecznicy znam bardzo dobrze, termin też już właściwie ustalony :)

Malagosie, ja wiem, że moje relacje są długie i żmudne do czytania... ;)

Jeśli chodzi o wiek, czego Doktor nie cierpi określać, uznał, że jeśli będziemy ją ogłaszać jako sunię ok. 5-letnią będzie uczciwie ;) No, powiedzmy 5-6-letnią :)

Tak więc proszę dokonać stosownej korekty na zaświadczeniu!!!!!! ;)

Posted

Nutusiu - dzięki po raz kolejny. "Mój",doktór też mówił o 5 latach(też nie lubi określać wieku psa ;) ), mówiąc, że wiejskie psy, mają ciężkie życie i jedzą(jak już :() głównie kości.  Potwierdzam wyjątkowość Soni i optuję za operacją nóżki (jak Nutusia zgodzi sie niańczyć kulawca), żeby zwiekszyć jej szanse na najlepszy domek. Od finansowych konsekwencji - też się nie uchylam, Sonia, to też i "mój" pies.

 

TZ pyta, po co taką niekłopotliwą Sonię(chętnie wychodził z nią na spacery), zamieniłam na Lerkę(za nic sam z nią nie wyjdzie), jak już koniecznie muszę mieć dwa psy. Idea "psa przechodniego", zupełnie do Niego nie trafia :(.

Poprzednio narzekał, że oddaliśmy Randę, a wzięliśmy Sonię ;). Przywiązuje się do naszych tymczasek - dobrze to rozumiem :).

Posted

Czuję, że coś z tego TZ-owego pytania kiedyś "wyniknie" :)

Nutusia się zgodzi niańczyć Sonię jak najbardziej. Po operacji ortopedycznej Lili, a potem Nuśki, którą w pewnym sensie też niańczyłam przez pierwsze 10 dni po operacji, że o ok. 40 sterylkach i sterylkowych "pakietach" nie wspomnę, jakaś tam rzepka nie jest mi ani trochę straszna :)

Posted

Czuję, że coś z tego TZ-owego pytania kiedyś "wyniknie" :)

Nutusia się zgodzi niańczyć Sonię jak najbardziej. Po operacji ortopedycznej Lili, a potem Nuśki, którą w pewnym sensie też niańczyłam przez pierwsze 10 dni po operacji, że o ok. 40 sterylkach i sterylkowych "pakietach" nie wspomnę, jakaś tam rzepka nie jest mi ani trochę straszna :)

 

 Dzielna jesteś kobietka :)

Posted

Chyba poproszę o adres tego wspaniałego doktora.

Muszę popatrzeć na mapie czy to bardzo daleko od mojej wioski,

Może trzeba rozreklamować,żeby wesprzeć normalnymi pełnopłatnymi psiakami za te ulgi znajdkowo/tymczasowe.

Skoro jeszcze sam operacje robi to ja jestem bardzo za poznaniem.

Posted

Ba, ale ja już wysłałam wczoraj to zaświadczenie do Ciebie, poleconym....

 Malagosku, taki wpis, może bardzo utrudnić adopcję suni(ludzie wierzą w to, co napisane), a niekoniecznie jest to szczera prawda o jej wieku :(.

Może Twój TZ wystawi nowe zaświadczenie, a tamto Nutusia podrze? Ośmiu lat, to Sońka z pewnością nie ma :)

Posted

Chyba poproszę o adres tego wspaniałego doktora.

Muszę popatrzeć na mapie czy to bardzo daleko od mojej wioski,

Może trzeba rozreklamować,żeby wesprzeć normalnymi pełnopłatnymi psiakami za te ulgi znajdkowo/tymczasowe.

Skoro jeszcze sam operacje robi to ja jestem bardzo za poznaniem.

 

Doktora naszego polecamy całym sercem. Choć jeśli chodzi o reklamowanie, to i już takie bywają do niego kolejki, że czasami ledwo zipie ;) Ale też nikomu pomocy nie odmówi :)

 

Jeszcze dziś Tomek wystawi drugie zaświadczenie, wyślę je w poniedziałek. A tamto Nutusia podrze. Nie ma probliema

 

Dzięki Dobra Kobieto i TZowi Twemu :)

 

Soniątko nareszcie ma wątek: http://www.dogomania.com/forum/topic/145045-sonia-uroda-mo%C5%BCe-i-przeci%C4%99tna-ale-charakter-anielski/

Posted

RATUNKUUUUUU!!!!!!!

Marysia siedzi w samochodzie z OGROMNYM, pięknym, młodym ONkiem!!!!! Stał na środku trasy i ani myślał zejść. Dopiero gdy przed nim zatrzymał się TIR, łaskawie zszedł na brzeg drogi (pobocza tam nie ma). Marysia jechała na uczelnię, ale cóż było robić :(
Podjechała z nim do lecznicy - chipa nie ma...
Teraz wiezie go do Łomianek, do znajomego znajomej, ale może u niego zostać tylko do wieczora.

CO ROBIĆ!?!?!?!?!?!?

  • 2 months later...
Posted

Dzięki Marysi O. watek odnalazłam i chyba wznowię.
W kojcu jest Pikuś, mały ratlerkowaty piesek. Chowa się w budzie, boi się ludzi, ale ogonkiem pomachał, jak nas zobaczył.
Ponoć od jakiegoś czasu się błąkał po wsi i został złapany w klatkę łapkę w piątek, 10 kwietnia.
Dostał chrupki i wodę, jest bezpieczny, ale nadal bojący się.
Przyjeżdżam do niego, zawożę jedzenie gotowane, gadam.
We wtorek nie miałam czasu zajrzeć do kojca, ale pojechaliśmy z Tomkiem wczoraj, z miską pachnącego jedzenia i pasztecikiem - wg pomysłu konfirm :)
I cud, psiątek jak nas usłyszał, wybiegł z budki i "rozmerdał" się cały. On był po prostu głodny, chrupki duze "lidlowskie" nieruszone... Wziął łapczywie z ręki mięsko, mało palców nie straciłam, a tak się bał, ze siusiał pod siebie! Tomek przy nim kucnął, a tu psiaczek ząbki w całej okazałości pokazał: od miski wara! I jak pstryknęłam zdjęcie, dał nogę do budy. Wycofaliśmy sie więc z kojca, z dala stanęliśmy, by Pikuś w spokoju dokończył obiadek.
Zdjęcia, takie sobie, wstawię wieczorem.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...