Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Ponieważ to już trzecie miejsce gdzie musiałabym napisac to samo więc wklejam:

 

 

Witam, witam:)

 

Dziś odwiedziliśmy "stare śmieci" Muszki w celu sprawdzenia jak się sprawa ma. Co zastaliśmy??

 

Kojec dla psiaków dokończony. W budzie słoma- ale tylko jedna porządna buda z podstawą, tą którą zakupiliśmy pół roku temu dla psiaków.

 

Stan psiaków nie uległ zmianie. Wszyscy w komplecie. Niestety żaden psiak nie posiada szczepień.

 

Duży czyli psiak domowy wygląda świetnie! Najedzony zadbany mieszka z ludźmi w domu:)

 

Niestety: Bury- dziki bardziej niż wtedy, Mamuśka zdziczała totalnie, Rudy ciut lepiej, ale podejść się nie da. Przegięty przybywał z lasu raz na tydzień- obecnie od 3 tygodni się nie pojawia;( Czekamy na jego pojawienie, ale mam złe przeczucia- tamte lasy roją się od sideł;(

 

A dodatkowo wielka niespodzianka: DAISY KTÓRA UCIEKŁA NAM Z DOMKU, W KTÓRYM TRZYMALIŚMY JĄ ABY POCZEKAŁA NA STERYLKĘ- W TYM MIESIĄCU PO ROCZNEJ TUŁACZCE WRÓCIŁA. Niestety dzika tak, że nie pozwala podejść na 5 metrów.

 

Aczkolwiek ponieważ nie została wtedy wysterylizowana z powodu swojej ucieczki- będziemy próbowali złapać ją i wysterylizować.

 

PODUSMOWANIE:

 

Miejsce w które pojechaliśmy to tragedia. Prawdziwa polska, zaściankowa wieś. Psy na łańcuchach max. 1 m. Bez jedzenia, wody, budy...

 

Na naszych oczach starsza Pani humanitarnie walczyła z kogutem, męczyła go niewprawną ręką próbując zabić... kilka razy zadając mu ból... niestety miejsce to jest pełne ludzi pełnych sympatii i chęci rozmowy- NIKT NIE CHCIAŁ ROZMAWIAĆ, LUDZIE UDAWALI, ŻE NIE MA ICH W DOMACH...

 

Jesteśmy z kontroli zadowoleni tylko w 1/4. Są kwestie które będziemy nadal próbowali zmienić.

 

Psiaki dostały: wiadro karmy z 10 kg, 5 kg korpusów i chyba 10 puszek:)

 

Dziękujemy bardzo kochanej Elizce która zawiozła nas tam i z powrotem i razem z nami doglądała "cudów natury".

 

Opłata za transport: 80 zł.

 

Zdjęcia podrzucę później.

 

Pozdrawiamy:)

Posted

Jedyna dobra wiadomość to taka, że u tego kretyna nie przybywa z powrotem psów.

Tylko, że te co zostały naprawdę są biedne. Przegięty chyba faktycznie biedak przepadł.

Daisy wróciła - to niespodzianka. Trzeba ją teraz szybko wysterylizować zanim będą młode i problem.

I wszystko to bardzo smutne niestety.

Posted

Niestety tak;( Paradoks- cieszymy się, że nie ma więcej, zżera złość i smutek, że warunki dosłownie gnojowe;(

 

Żałuję każdego wyjazdu tam zawsze z tego samego powodu... tyle cierpienia zwierząt na raz nie widziałam jeszcze... każde podwórko to ciche cierpienie...

 

Daisy będziemy próbować łapać na klatkę pułapkę i wysterylizować...

  • 3 weeks later...
Posted

Zaglądam, dostałam wiadomości z pierwszej ręki i rzecywiście trudno o optymizm, ale mimo wszystko dobrze, że psów nie przybyło póki co, choć może być różnie jeśli w najbliższym czasie nie zostanie wysterylizowana Daisy. No i moim skromnym zdaniem mimo wszystko pozytywne jest to, że w przeciwieństwie do gospodarstw wokół, psy nie są uwiązane na krótkich łańcuchach tylko mogą biegać. W tamtym świecie można to uznać za postęp.

Posted

Xibalba, ja też tak uważam - o optymizm trudno ale sukcesem jest to, że psów nie przybywa i warunki mają lepsze niż rok temu.

W ubiegłym roku kilkanaście psów, żadna suka nie wysterylizowana a wszystkie dorosłe w ciąży.

Rany od sznurka na szyi, psy bez wody, karmione suchym chlebem. Koszmar!!!!!

Trzeba teraz Daisy wysterylizować, żeby pseudohodowla u tego drania nie odnowiła się.

Posted

Wiem, wiem :sad: pamiętam jak ciężko było je złapać, największy problem był z sunią ze sznurkiem i z urazem łapki. Ale Iza i Krzysiu naprawdę mają doświadczenie i jakoś wspólnymi siłami daliśmy radę, to była chyba najtrudniejsza interwencja w jakiej brałam udział, nigdy wcześniej nie spotkałam się z psami tak dzikimi, które jednocześnie żyły tak blisko człowieka, nie widziałam tak dzikich szczeniaków...Dobrze, że udało się choć w takim stopniu pomóc tym psiakom. Jeszcze Daisy trzeba wysterylizować, ale niestety ona ponoć jeszcze bardziej zdziczała, i zawsze największym problemem jest złapanie takiego psa. Może to co powiem zabrzmi kontrowersyjnie, ale ja patrzę na tych 'gospodarzy' przede wszystkim jak na ludzi pozbawionych świadomości i totalnie zacofanych i myślę, że to wszystko z głupoty i ciemnoty wynika, to ich podejście do zwierząt...jak pisałam, jeśli porównać to gospodarstwo z innymi to psy przynajmniej na metrowych łańcuchach nie wiszą taplając się w błocie i własnych odchodach a niestety to częsty obrazek na wsiach. Ja ostatnio byłam na interwencji gdzie psiak na metrowym krowim łańcuchu wisiał u budy wykonanej z eternitu...a co tam że azbest, przecież to tylko pies...więc też zawsze jest to porównanie. Ja myślę, że inni gospodarze na tym końcu świata gdy suka się szczeni topią młode, zabijają łopatą lub zakopują żywcem :-( ten facet po prostu pozwalał im żyć, a że w takich a nie innych warunkach to inna sprawa, i po prostu tak się skończyło, że psów przybywało i wciąż by przybywało....przecież gdzie on tam słyszał o sterylizacji czy kastracji...po prostu krzywdził zwierzęta przez głupotę...Ja się cieszę, że tam chociaż ten jeden pies w domu żyje dobrze i to chyba też jest ewnement na skalę całej wsi...pies w domu? to zdaniem ludzi ze wsi nie jest miejsce dla 'gadziny'. 

Posted

Może i ten facet nie jest zły tylko totalnie głupi. No cóz, tak został wychowany i w takim otoczeniu żyje.

Zastanawia mnie tylko dlaczego tam były same młode psy (z przewagą suczek). Co ze starymi? Chyba, że swoją "hodowlę" zaczął 3-4 lata temu od jednej suczki - np od Mamuśki. I przy takiej liczbie suk co roku powinno być z 50 szczeniaków, było kilka.Gdzie reszta?

Na samą myśl o topieniu, łopacie i zakopywaniu żywcem szczeniaków (i nie tylko szczeniaków) robi mi się słabo.

Tak czy i inaczej trzeba mieć dziada na oku, bo to co osiągnęłyście w wyniku interwencji i później to naprawdę sukces.

Podziwiam Waszą odporność psychiczną i fizyczną, bo widząc taki koszmar dookoła można się załamać.

Posted

Właśnie nie wiadomo jak tam do końca było, nie pamiętam czy udało się ustalić jak długo te psy tam były, choć faktem jest, że nie było tam starych psów co by wskazywało, że jeśli już to wszystko działo się jak napisałaś od 4, może 6 lat; ogólnie psy które tam były, przynajmniej te w zagrodzie, były tak podobne do siebie, że trudno wykluczyć pokrewieństwo, a w takich warunkach jak te psiaki tam żyły, biorąc pod uwagę ich stopień zdziczenia i podejście gospodarzy, to nic dziwnego gdyby część miotu po prostu nie przeżywała. Pamiętam, że były tam dwa szczeniaki, oseski, i psy ze strachu przed człowiekiem zaczęły zakopywać je w ziemi. Udało się wtedy temu zapobiec, ale kto wie co tam się działo. Czy chłop mógł coś zrobić młodym/ starym? Trudno tak naprawdę powiedzieć. Ale myślę, że gdyby stosował takie metody to by się tam tyle psów nie nazbierało, chociaż jak to bywa w takich sytuacjach, to nigdy nie wiadomo do czego są ludzie zdolni. Jeśli uda się wysterylizować Daisy to rzeczywiście można powiedzieć, że w jakimś stopniu udało się zminimalizować problem.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...