maciaszek Posted October 29, 2014 Author Posted October 29, 2014 Miejsca strategiczne dobrze opatulone - chodzi oczywiście o Bazylową pupę ;) A co to za historia z dżdżownicami??? Oj Jaszko, Jaszko... pisałam już o tym tutaj :P Pierwszy raz z półtora roku temu, a po drodze i z kilka razy. Dżdżownice kalifornijskie. Wrzucasz im odpadki z jedzenia (np. obierki), a one przerabiają to na kompost :) A lawende trzeba tak koniecznie ubierać? Bo mam w ogródku?( a ogródek od tego roku). To co zrobić? Wykopać? Czy próbować zahartować? Nie wiem jak jest z ogródkową. U nas doniczkowa. I tą ponoć lepiej zabezpieczyć, bo mróż może ją zabić. Tą w ogródku też bym jakoś chyba zabezpieczyła. Okryła agrowłókniną na przykład. Quote
ania shirley Posted October 29, 2014 Posted October 29, 2014 Dziękuję. Zakupie agrowloknine i poowijam Quote
Jasza Posted October 30, 2014 Posted October 30, 2014 Maciaszku, zabij, ale nic o dżdżownicach nie wiem :o :o :o Kojarzę tylko, że pisałaś coś przy okazji wspominania o segregacji śmieci, ale widać nie zrozumiałam kompletnie. Były zdjęcia?? Przypomnisz mi post? :oops: :oops: :oops: Quote
kropi124 Posted October 30, 2014 Posted October 30, 2014 Ale pięknie :) Przyjemniej się teraz to ogląda, a spacery to już bomba muszą być :klacz: Zaczynam trochę cierpieć że nie mieszkam bliżej miasta, bo na wieczór po 10 km nie chce mi się chodzić żeby od tak wyjść na miasto z psem. Bazylkowa starość, jest trochę przygnębiająca, niby wszystko dobrze, ale jednak to coś jest.... Quote
maciaszek Posted October 30, 2014 Author Posted October 30, 2014 Maciaszku, zabij, ale nic o dżdżownicach nie wiem :o Kojarzę tylko, że pisałaś coś przy okazji wspominania o segregacji śmieci, ale widać nie zrozumiałam kompletnie. Były zdjęcia?? Przypomnisz mi post? :oops: Ha, żebym to ja wiedziała jaki to był post/posty... Zdjęć nie wrzucałam, bo co niektórzy brzydzą się tych żyjątek, a taka dżdżownica w powiększeniu to dopiero potfur ;) Jakieś półtora roku kupiłam 100 dżdżownic na allegro, celem wyprodukowania kompostu do naszych balkonowych roślinek. I tak sobie je mamy od tamtej pory :). Wrzucam im od czasu do czasu obierki i inne odpady jedzeniowe, a one to przerabiają na coś, co wygląda jak ziemia, a nazywa się biohumus. Przy okazji też produkuje się płyn, którego, po rozcieńczeniu, można używać jako nawozu. Tu możesz poczytać o tych żyjątkach: http://abc-ogrodnictwa.pl/naturalny-dzdzownice Ale pięknie :) Przyjemniej się teraz to ogląda, a spacery to już bomba muszą być :klacz: Spacery tam są fajne. Byleby tylko nie w weekend, bo wtedy wycieczki całe tam się przechadzają ;) Najfajniej jest wieczorem późnym. Cicho, bez ludzi i pięknie oświetlone. Bazyl już za każdym razem się upiera, by tam zboczyć. Muszę go siła do domu ciągnąć :D Quote
Alicja Posted October 31, 2014 Posted October 31, 2014 Ja też nic o dżdżowniczkach nie doczytałam ... poka robalki ? Quote
maciaszek Posted November 1, 2014 Author Posted November 1, 2014 Hmmm... to może jednak o nich tutaj nie pisałam? :hmmmm: Dobra, zrobię kiedyś foty i wrzucę. Najwyżej ci co wrażliwsi oczęta zamkną ;) Quote
kropi124 Posted November 1, 2014 Posted November 1, 2014 Pisałaś pisałaś, zdjęcie też było.... Gdzieś w galerii pamiętam jak czytałam od początku całą i sie nasunęło ;-) Quote
Jasza Posted November 1, 2014 Posted November 1, 2014 Ja też poproszę o zdjęcia oraz instruktaż, taki Twój, bo może Rodzicom zareklamuję. O dżdżownicach - przeszukałam wątek z pomocą wyszukiwarki - pisałaś w kwietniu, że roslinki jeszcze w domu, ale dżdżownice już na balkon, tylko zrozumiałam wtedy, że po prostu jakieś dzikie dżdżownice się tam zadomowiły z okazji zbliżającej się wiosny. Dzikie dżdżownice - jak to zabrzmiało..;) Quote
maciaszek Posted November 2, 2014 Author Posted November 2, 2014 Też mi się wydaje, że dawałam zdjęcie... Dziwna sprawa. Ktoś mi fotę z galerii podpierdzielił :P Jaszko, w tym linku, który podałam masz bardzo dobry opis co i jak :) Moja hodowla jest skromna, w 5-litrowym wiaderku po śledziach ;). Myślę, że Twoi rodzice mogli by się pokusić o mały kompostownik w ogródku, a w nim dżdżownice. Quote
ania shirley Posted November 2, 2014 Posted November 2, 2014 Jasza, dzikie dżdżownice!!!????? Juz się boje!!!! Quote
Alicja Posted November 2, 2014 Posted November 2, 2014 Mi też poznikały fotki , pewnie to zalezy na jaki serwer poszły . Dżdżowniczek się nie brzydzę , pewnie bym wykorzystała robalki jakbym miała roślinki na balkonie , może kiedyś ;) Quote
Jasza Posted November 4, 2014 Posted November 4, 2014 Kalafiorowy Bazyl. Cudny nochal :wub: :wub: :wub: :wub: Quote
maciaszek Posted November 4, 2014 Author Posted November 4, 2014 Ale dlaczego kalafiorowy? Że biały czy że co? ;) Quote
ania shirley Posted November 4, 2014 Posted November 4, 2014 Nie wiem czy kalafiorowy czy inaczej jarzynowy, ale rozczulajacy i kochany. Quote
Jasza Posted November 5, 2014 Posted November 5, 2014 Pewnie , że biały na zielonym ;) No ;) Jakoś mi się to zdjęcie skojarzyło ^_^ ^_^ ^_^ Quote
Alicja Posted November 5, 2014 Posted November 5, 2014 No ;) Jakoś mi się to zdjęcie skojarzyło ^_^ ^_^ ^_^ zdrowo i smakowo ;) Quote
maciaszek Posted November 10, 2014 Author Posted November 10, 2014 Wieczorny spacer z Bazylem. Idziemy sobie powoli. Cisza, spokój, na ulicach pusto. Powietrze rześkie, nie jest zimno. Nie pada, nie wieje. Jak ja lubię te wieczorne spacery - myślę sobie - są takie relaksujące i przyjemne. Białas jakby czytał w moich myślach... ...i elegancko zanurza kaganiec w ludzkim g.... o konsystencji dość niezwartej... :mad: :mad: :mad: Fuuuuuuuuuuuuuuuj! Quote
Luppoinka Posted November 10, 2014 Posted November 10, 2014 Białasek musiał urozmaicić smacer :) P.S. Zaglądam do Was od jakiegoś czasu. Bardzo lubie czytać gdy piszesz o Bazylku :) Quote
maciaszek Posted November 10, 2014 Author Posted November 10, 2014 Witamy! Miło nam, że nas "podglądasz" :) Białasek musiał urozmaicić smacer :) Tylko dlaczego mnie?! ;) Quote
ania shirley Posted November 10, 2014 Posted November 10, 2014 Witamy! Miło nam, że nas "podglądasz" :) Tylko dlaczego mnie?! ;) Zebys monotoni życia nie zaznała.. proste Napisz ksiazke- z życia Bazyla!!! Quote
maciaszek Posted November 14, 2014 Author Posted November 14, 2014 Wczoraj o 21 z minutami pomogłam Bazylkowi odejść... Byłam z nim do końca. :( :( :( Łosiu mój kochany, świat bez Ciebie już nigdy nie będzie taki sam. Pękło mi serce :( Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwy, gdziekolwiek jesteś. Wolny od bólu i cierpienia. Przepraszam, że nie jestem weterynarzem i sama nie rozpoznałam co Ci dolega. To wyglądało tak samo, jak w dwóch poprzednich przypadkach nadkwasoty i zgagi. Przepraszam, że na Ciebie krzyknęłam w nocy, bo myślałam, że marudzisz. A Ciebie bolało... Przepraszam, że w pierwszej lecznicy nie pomogli Ci tak, jak powinni. Przepraszam, że im zaufałam. Przepraszam, że musiałeś znosić ból, zanim wreszcie Ci pomogli. Przepraszam, że musiałam kilka razy być dla Ciebie ostra, żebyś nie wyrwał sobie kroplówki, żebyś połknął leki. Przepraszam, że dwa razy sprawiłam Ci ból, podnosząc Cię. Nie wiedziałam wtedy, co się dzieje w Twoim brzuchu. Przepraszam, że nie dane było Ci odejść we śnie, spokojnie, bez cierpienia. Przepraszam, bo może mogłam zachować się inaczej, zrobić coś jeszcze, zareagować szybciej, skonsultować gdzieś indziej... Przepraszam Cię Bazylontu mój kochany. Przepraszam. Za wszystko, co zrobiłam w naszym wspólnym życiu nie tak. :( Byłeś moim światem. Byłeś w każdym jego kawałku. W moim sercu, w mojej głowie. Wszędzie naokoło mnie. Nie umiem się pogodzić z Twoim odejściem. Wiem, że kiedyś to musiało nastąpić, ale to tak cholernie boli... I dlaczego? Dlaczego musiałeś zachorować? Dlaczego nie umiałam odczytać w Twoich oczach jak bardzo Cię boli? Teraz, gdy wiem co Ci dolegało, wiem, że boleć musiało. Dlaczego nie pokazałeś po sobie jak bardzo jest źle? Może mogłabym jakoś Ci pomóc albo pomóc odejść wcześniej... :( Dziękuję za to, że do ostatnich chwil pomagałeś mi się sobą zajmować, pomagałeś mi wkładać Cię do samochodu. Dziękuję, bo teraz wiem ile wysiłku i bólu musiało Cię to kosztować, a jednak próbowałeś. Dziękuję, że walczyłeś. Dziękuję, że poczekałeś na mnie, aż dotrę do lecznicy. Dziękuję, że podniosłeś głowę. Że przytuliłeś się do mojej ręki. Dziękuję, że się ze mną pożegnałeś. Tak mi przykro, że się nie udało... :( Wiem, że muszę pozwolić Ci odejść w pełni. Ale tak bardzo nie umiem się z Tobą rozstać. Przepraszam... Dopóki mogę Cię dotknąć, dopóki mogę pocałować, dopóty jesteś, chociaż już Cię nie ma. To takie trudne. Tak bym chciała żebyś wstał, pomachał ogonem, zmarszczył czółko, popyskował trochę, kopytko na moją rękę zarzucił. Tak bardzo bardzo bym chciała... :( Dziękuję Ci, że byłeś. Że tak mnie kochałeś. Że tak mi ufałeś. Że uczyniłeś moje życie piękniejszym, pełniejszym. Dziękuję Ci za tych 12 lat 8 miesięcy i 13 dni. Tęsknię za Tobą. Bardzo... Czekaj na mnie. Kiedyś się zobaczymy. I znów pójdziemy razem na niespieszny spacer do NOSPRu. I znów będziesz się rozpychał za moimi plecami podczas spania. I znów będę mogła pocałować Cię w ten wielki kochany łeb i za łapkę potrzymać. Do zobaczenia Kochanie... Nie wiem kiedy tu wrócę... to wszystko tak cholernie boli... Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.