dziuniek Posted October 16, 2015 Author Posted October 16, 2015 A Piotruś Pan też niedomaga:tarczyca, kłopoty ze skórą, choroba nerwów, które nie przewodzą impulsów i powodują zanik mięśni na pyszczku...I też kaszle, bo ma wiotki przełyk, a ta choroba postępując może dojść do mięśni krtani. 1 Quote
dziuniek Posted October 16, 2015 Author Posted October 16, 2015 A na koniec PLATANY przed Pałacem Kultury: Quote
dziuniek Posted October 16, 2015 Author Posted October 16, 2015 dzień dobry wszystkim futrzastym i nie tylko skromna Lampusiowa stała jakią czas temu wpłacona Bardzo dziękuję, Lampek cały czas bierze górę leków. Quote
Nutusia Posted October 16, 2015 Posted October 16, 2015 Anioł to mało powiedziane... Podziwiam nieustająco i kłaniam się nisko! Quote
dorcia2 Posted October 18, 2015 Posted October 18, 2015 Anioł to mało powiedziane... Podziwiam nieustająco i kłaniam się nisko! Nutusiu, święte słowa Quote
sleepingbyday Posted October 19, 2015 Posted October 19, 2015 starość jest niefajna, ale mogła by być lepsza, jakby te psiaki były zadbane w ciągu swojego zycia. nie zawsze uda się nadgonić lata zaniedbań. Quote
bou Posted October 19, 2015 Posted October 19, 2015 Wyrazy najgłębszego szacunku dla Ciebie...M. Quote
asiuniab Posted October 20, 2015 Posted October 20, 2015 dziunek matko, jesteś Wielka, dziękuję za to co robisz dla tych staruszków:( Quote
dorcia2 Posted November 1, 2015 Posted November 1, 2015 odwiedzam zwierzaczki stała listopadowa dla Lampusia wpłacona starość jest niefajna, ale mogła by być lepsza, jakby te psiaki były zadbane w ciągu swojego zycia. nie zawsze uda się nadgonić lata zaniedbań. niestety, "leczenie" u wielu zwierząt ograniczone jest tylko do szczepienia pw., Quote
dziuniek Posted November 15, 2015 Author Posted November 15, 2015 W piątek, trzynastego listopada, odszedł mój Piotruś Pan-piesek, którego wyciągnełam dwa lata temu z Wojtyszek. Kiedy go brałam, był bliski śmierci-naładowany zmielonymi kośćmi, prawie nieprzytomny. Dopiero po kilku dniach doszedł do siebie, ale choroba, która go pokonała-guz przysadki- musiała rozwijać już wtedy. Piotruś był "śpiącym rycerzem", chociaż na spacerach raźno szedł naprzód. Od maja jego stan się pogorszył: zmiany krwawe na skórze, zmiany neurologiczne, zaburzenia widzenia, orientacji, a od pięciu dni nie chciał już wychodzić na dwór, nie miał siły-musiałam go wynosić.Może ktoś uważa, że powinnam go zacząć szpikować vetorylem i patrzeć, jak powoli umiera, cieszyć się, że przedłużyłam mu życie o kilka tygodni. NIE! Po śmierci Karmelka, który pod kroplówkami umierał dwa dni, a ja patrzyłam, jak trzęsie się ze strachu i cierpi, powiedziałam sobie: nigdy już nie pozwolę na cierpienie zwierzęcia. Czasem trudno podjąć decyzję, bo zwierzę nie powie, że już nie chce żyć, ale przedłużać cierpienia nie wolno. Piotruś miał dwa lata dobrego życia, nie wiem, co spotkało go przedtem. Opuścił Wojtyszki, a cztery tysiące psów tam zostało na poniewierkę i śmierć. Quote
dziuniek Posted November 15, 2015 Author Posted November 15, 2015 Dziś rano zasnął Ignaś, ślepy futrzaczek z guzem w płucach. Wzięłam go ze schroniska w wigilię Wigili niecały rok temu. Niektórzy mieli mi za złe, że biorę "zdrowego" psa. Nie był zdrowy, ale w schronisku nikt o tym nie wiedział. Na rtg od razu widoczny był guz w płucach, bardzo ukrwiony, nieoperacyjny, który powoli rósł, utrudniając oddychanie. Ignaś w schronisku siedział rok w klatce, jako pies niewidomy i nietolerujacy innych psów, w swoich odchodach, w mokrym posłaniu, na jednym metrze kwadratowym. Wzięłam go i przez ten rok miał suche posłanie w koszyczku, jedzenie, spacery, a nawet zabawy z innymi psami, bo nie tolerował tylko Lampka i Szafirka. NIGDY nie załatwił sie w domu, wskakiwał na fotel i tam sobie leżał, szukał mnie, gdy długo nie czuł mnie w pokoju. Spędził ten rok normalnie. Od jakiegoś czasu więcej kaszlał, ale noce były spokojne. Od kilku dni dusił się w dzień, w nocy budził kilkakrotnie, bardzo kaszląc. Nie chciałam czekać na moment, gdy sam się udusi. Każda aktywnosć pobudzała go do kaszlu. Pamiętam, kiedy go wiozłam ze schroniska-przez 50 minut jazdy tramwajem chodził cały czas, bez ustanku:pies z ADHD!. W domu znormalniał, ale zawsze szybko chodził. Od tygodnia szedł juz za mną, nie przede mną, był słaby. Dzis w nocy budziłam się kilkakrotnie, bo ciężko kaszlał. Myślałam, że doczeka kolenej Wigilii. Niestety... Quote
malagos Posted November 15, 2015 Posted November 15, 2015 O Boże, co za seria odejść... Dziuniek, ściskam Cię....... Quote
asiuniab Posted November 15, 2015 Posted November 15, 2015 każda śmierć boli tak samo, czy pies jest u nas 15 lat, dwa miesiące, rok i dwa lata; współczuję Ci bardzo:( Quote
Nutusia Posted November 16, 2015 Posted November 16, 2015 To, że te wszystkie psiaki na koniec życia pełnego udręki, bólu, strachu spotykają Ciebie jest dla nich cudem i pobudza do walki o każdy dzień. One się nie zastanawiają, jak my, ile jeszcze pożyją. One żyję tu i teraz - dlatego nie jest im tak żal odchodzić jak nam. Dziuniek - słów mi brak na wyrażenie szacunku, jaki mam dla Twoich działań. Quote
dziuniek Posted November 17, 2015 Author Posted November 17, 2015 Dziś rano o wpół do ósmej zmarł Lampek. Od jakiegoś czasu gorzej się czuł, więcej kaszlał, trudno było to opanować. W niedzielę dostał steryd, wczoraj byłam u lekarza, dostał na odwodnienie, bo w płucach był płyn. Od wieczora zaczął się dusić, o szóstej rano Elżbietka zawiozła go do lecznicy. Nastapił obrzęk płuc, Lampka nie dało się uratować. Był z nami rok i dwa miesiace, wzięłysmy go 17 września zeszłego roku. Już w schronisku był bardzo chory. Przez ten rok choroba serca postapiła, prawa komora rozrosła się i uciskała płuca. Lekarz powiedział, że nastąpił kardiogenny obrzek płuc jako wynik choroby serca. Lampku, mam nadzieję, że przez ten rok żyłeś lepiej, niż dwa lata w schronisku! Płaczemy z córką obie, bo nie uniknąłeś na koniec cierpienia! Quote
iwna5702 Posted November 17, 2015 Posted November 17, 2015 Dziś rano o wpół do ósmej zmarł Lampek. Od jakiegoś czasu gorzej się czuł, więcej kaszlał, trudno było to opanować. W niedzielę dostał steryd, wczoraj byłam u lekarza, dostał na odwodnienie, bo w płucach był płyn. Od wieczora zaczął się dusić, o szóstej rano Elżbietka zawiozła go do lecznicy. Nastapił obrzęk płuc, Lampka nie dało się uratować. Był z nami rok i dwa miesiace, wzięłysmy go 17 września zeszłego roku. Już w schronisku był bardzo chory. Przez ten rok choroba serca postapiła, prawa komora rozrosła się i uciskała płuca. Lekarz powiedział, że nastąpił kardiogenny obrzek płuc jako wynik choroby serca. Lampku, mam nadzieję, że przez ten rok żyłeś lepiej, niż dwa lata w schronisku! Płaczemy z córką obie, bo nie uniknąłeś na koniec cierpienia! Biedne biedulki - musiały odejść - teraz kiedy nareszcie znalazły najlepszy w świecie dom :( 1 Quote
Nutusia Posted November 17, 2015 Posted November 17, 2015 Najważniejsze, że jednak znalazły. Ilu nie miało tyle szczęścia.... Quote
dziuniek Posted November 21, 2015 Author Posted November 21, 2015 Od wczoraj mam sparaliżowaną suczkę Abrę z Palucha. Mój opis z wydarzenia: "Abra trafiła do schroniska dwa lata temu, kiedy jej właścicielka została aresztowana. Co działo się w tym "domu" nie wiemy, suczka na widok człowieka natychmiast chowała się w budzie i wyła ze strachu. Tak spędziła dwa lata, bez spacerów, bez kontaktu ze światem zewnętrznym. Wreszcie zaczęła z nią pracować schroniskowa behawiorystka, z czasem wolontariusze. Powoli, drobnym kroczkami suczka zaczęła się przekonywać, że człowiek nie jest taki zły. Została przeniesiona do specjalnego boksu z którego miała wyjście bezpośrednio na wybieg. O zapięciu jej na smycz i wyprowadzeniu na spacer nie mogło być mowy. Smycz powodowała szaleńcze wicie się psa i ataki paniki. Ale wychodziła na wybieg i powoli odkrywała świat. Szukano jej domu z ogrodem, gdzie nie będzie musiała chodzić na smyczy i wkońcu wydawało się, że ten wymarzony dom znaleziono. Zawieziono suczkę pod Warszawę i ...dwa miesiące później odebrano, bo właścicielka zawiadomiła, że coś jej dolega, a ona nie może poradzić sobie z tą chorobą. Abra wróciła sparaliżowana. " Właściwie co by się napisało, jest nieważne, po wczorajszej konsultacji z drem Sterną, który na podstawie schroniskowej mielografii i badania (brak czucia głębokiego) podejrzewa nowotwór. Zrobię jeszcze tomograf kręgosłupa... Quote
asiuniab Posted November 21, 2015 Posted November 21, 2015 Abra teraz trafiłaś na Anioła, szkoda, że wcześniej spotykałaś w życiu potwory:( Quote
malagos Posted November 22, 2015 Posted November 22, 2015 Widziałam Abrę na fb, czytłam o niej...Biedna, biedna mała!... Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.