Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Jak w temacie. Piesek nie jest mój, a moich rodziców, których coraz bardziej męczy problem dotyczący Dżekiego. Chciałabym im jakoś pomóc, ale mimo wielu przeczytanych artykułów, a także dobrego kontaktu z innymi psami obawiam się, że z tym "przypadkiem" nie jestem w stanie dać sobie rady sama.
Problem jest następujący: Pies ma coś na wzór agresji lękowej, a przynajmniej tak mi się wydaje. Obecnie ma 7 lat, problemy zaczęły się zdaje się gdzieś między pierwszym a drugim rokiem jego życia i z wiekiem się nasilały. Obecnie jest nie do opanowania... Dla mojego taty najbardziej uciążliwe jest to, że Dżeki szczeka na telewizor (tak, dobrze widzicie, sama się tym do dzisiaj dziwię). Wieczorami normalnie siedzi i ogląda z nami, ale są momenty gdy nagle włącza mu się agresja. Na szczęście jest mały, ale i tak niszczy przez to mebel na którym stoi telewizor. Skacze, ujada, warczy... Najczęściej gdy na ekranie są zwierzęta (szczególnie psy, konie i koty) lub coś się dzieje niedobrego - biją się, pojawiają się policjanci czy inni mundurowi. Sprawdzałam czy pies reaguje na dźwięk czy na obraz - przy wyłączonym tym pierwszym reaguje nadal. Nie wiem jakim cudem pies może rozpoznawać to co dzieje się w telewizji. Dodam, że gdy był młody z początku wyglądało to tak, że poszczekał, a po wyłączeniu telewizora sprawdzał czy danej osoby/zwierzęcia nie ma za/pod szafką. Wtedy jeszcze było to urocze, ale potem zrobił się z tego spory problem. Chciałabym jakoś go tego oduczyć. Próbował wtedy pokazać mu smakołyk i odprowadzić na jego posłanie, ale nie reagował na mnie w ogóle. Szału dostaje jak na ekranie jest coś czego on nie akceptuje. Wydaje mi się, że może tu być problem też z tym, że rodzice karcili go początkowo za takie próby (Dżeki pewnie myśli, że nas i siebie broni). Tymczasem dostawał lanie od mojego taty. Raz zbił go naprawdę mocno, nie był to pojedynczy klaps. Próbowałam im powtarzać, że psa bić NIE WOLNO, ale trudno by rodzice słuchali dziecka, nawet dwudziestoletniego... A moi są wyjątkowo uparci. Teraz gdy Dżeki szczeka na telewizor zwykle rzucając w niego kapciami, a on w końcu się chowa pod fotelem... Masakra.
W jego wychowaniu było masę błędów jak tak teraz na to patrzę i to zapewne powód agresji. Dżeki boi się parasoli - moja młodsza o 10 lat kuzynka jako dziecko straszyła go nimi gdy był na balkonie, a ona poniżej. Dziadek straszył miotłą, więc ich też się boi i jak ktoś zamiata zaraz atakuje kijek... Boi się odkurzaczy - atak na metalową rurkę. Nie toleruje innych psów - tych większych od niego i jemu równych, nawet suki atakuje. Potrafił się rzucić na parkę owczarków niemieckich mojego wujka. Nie spuszczamy go nigdy ze smyczy na spacerach, bo nie słucha - ucieka i nie chce wrócić. Nad tym zaczęłam pracować. Kupiłam długą linkę treningową i smakołyki. Mam nadzieję, że nauczę go wracać na zawołanie. Jedyne co toleruje to koty, właściwie to je lubi. Mamy kotkę, Mińdzię i z nią dogaduje się doskonale. Nie raz bawią się razem na polu czy drzemią razem w słońcu. Psy mniejsze od siebie "toleruje" - to jest póki nie podejdą za blisko, nie zechcą się z nim pobawić lub nie przebiegną obok, bo wtedy jest warczenie i atak. Irytują go. No właśnie. On nie potrafi bawić się z innymi psami - kolejny błąd moich rodziców, którzy nie pozwalali brać psa gdy był szczeniakiem przez długi czas do parku czy miasta. Socjalizacja z otoczeniem... Czegoś takiego nie było. Jedyne co znał przez długi czas to dom i podwórko, gdzie był tylko kot, bo z psami cioci mieszkającej obok czy dziadka nie wolno było nam go brać, bo "mały jest, jeszcze go pogryzą". To teraz on gryzie psy większe od siebie...
Kolejny problem to przepuszczanie w drzwiach. Gdy chcę wejść do domu, a on wyjść to muszę bardzo uważać, niejednokrotnie go przepuścić, bo inaczej... Potrafi ugryźć w stopę. Nie toleruje obcych - tylko czeka aż będzie mógł ugryźć. Psa musimy zamykać na balkonie, gdy mamy gości. Najgorsze, że jest... hm... fałszywy? Podchodzi, wita się, merda ogonem, ogólnie wygląda po prostu uroczo i bardzo miło, a gdy ktoś wyciągnie do niego rękę by go pogłaskać następuje atak.
Na co dzień jest psem kochanym i bardzo inteligentnym. Gdy rodzice go kupili miałam jakieś 14 lat, moja siostra 9. Jedyne co go udało mi się wtedy nauczyć to "siad", "leżeć", "podaj łapę", "zdechł pies" i tego typu komendy. Sztuczki. Nie miałam wtedy pojęcia o tym jak psa wychować należycie, więc... wychowywali go moi rodzice, którzy też się nie bardzo sprawdzili w tej kwestii. Na co dzień nie ma z nim problemów. Można podejść do jego miski nawet, nie warczy. Z głaskaniem czy zabawą także problemu nie ma, sam przychodzi i się doprasza. Ale... bywają gorsze dni. Wszyscy mamy dość pogryzień - nie szarpanych, zwykle nie ma krwi ani nic, ale... "uderza zębami", pozostawiając na skórze siniaki.
Jestem przekonana, że to wszystko ze strachu. Gdy siedziałam na krześle w kuchni, a on obok i przesunęłam się lekko na krześle zaatakował jego drewnianą nogę. Boi się wszystkiego.
Od razu zaznaczę, że ja pieniędzy na specjalistę nie mam, choć gdybym miała pewnie wzięłabym psa do niego, bo chciałabym zrobić taki mały prezent rodzicom i uwolnić ich od kłopotów z Dżekim, dlatego nie proponujcie mi nikogo. Rodzice też kasy na psa nie dadzą, jestem tego pewna, to za duże koszty. Chciałabym jakichś "domowych" porad.
Dodam jeszcze, że od paru tygodni mamy drugiego psa. Ten jest mój. Dlatego też na tresurę Dżekiego by mi kasy nie starczyło, wszystko co zarobię idzie na moje małe wydatki i Akiego. Dom w którym mieszkamy jest dwupiętrowy, na parterze jest mój pokój i łazienka, więc u siebie trzymam mojego psa. Rodzice mieszkają na pierwszym piętrze, a na drugim jest kolejne mieszkanie gdzie mieszka ciocia, wujek, kuzynka i ich dwa psy oraz dwa koty. Mamy ogródek, ale nie jest zbyt duży, szczególnie na taką ilość zwierząt. Na spacer z Akirą wychodzę dwa razy dziennie, ale Dżeki zostaje zwykle w domu. Nie dogaduje się nawet z szczeniakiem. 10 minut drogi od domu mamy sporą działkę, powoli powstaje na niej nowy dom. Ogród jest duży. Wokół same pola i lasy. Tam zwykle codziennie autem zabieramy oba psy i puszczamy. Dżekiego w kagańcu, bo jestem pewna, że mógłby zrobić Akirze krzywdę w innym wypadku. Przynajmniej póki jest mały, bo to mieszanka Huskiego i ONka.
Naprawdę nie wiem co robić. Dżekiego nie uśpimy, bo mimo wszystko wszyscy go kochamy. Do schroniska też nie pójdzie, bo z takim charakterem skończyłby właśnie uśpiony... Potrzebujemy pomocy. Ciocia ma dwa psy, a dziadek mieszkający w domu obok obecnie ma jednego. Wszystkie są grzeczne, ułożone i słuchają. Podobnie Aki. Z żadnym z nich nigdy nie było problemów. Zawołane przychodzą, żadne nigdy nikogo nie pogryzły, a wszystkie chowają się niemal w jednym miejscu, na jednym podwórku.
Dodam jeszcze, że Dżeki jest psem rasowym, po rodowodowych rodzicach, chodzących na wystawy i zbierających wysokie noty. Kosztował nas nie mało, tymczasem... Coraz bardziej przekonuję się co do tego, że najlepsze psy to kundle lub mieszańce jak Akira, Sonia (pies dziadka, wzięty ze schroniska) czy psy cioci od tzw "pseudohodowców", bo żaden z nich rodowodu nie ma, mimo, iż jeden to labrador, a drugi pekińczyk.

Posted (edited)

[quote name='cerinne']
Dodam jeszcze, że Dżeki jest psem rasowym, po rodowodowych rodzicach, chodzących na wystawy i zbierających wysokie noty. Kosztował nas nie mało, tymczasem... Coraz bardziej przekonuję się co do tego, że najlepsze psy to kundle lub mieszańce jak Akira, Sonia (pies dziadka, wzięty ze schroniska) czy psy cioci od tzw "pseudohodowców", bo żaden z nich rodowodu nie ma, mimo, iż jeden to labrador, a drugi pekińczyk.[/QUOTE]

Jeśli sądzisz, że najlepsze są psy ze schroniska czy kundle to zapraszam do wątku który znajduje się nieco niżej o moim psie przygarniętym ze schroniska. Wiem, że nie powinnam się mądrzyć bo sama mam problemowego psa, ale...

U Was podstawowy problem polega na braku współpracy w rodzinie. Sama nie dasz sobie rady, inni muszą współpracować i najlepiej jednak skontaktować się z dobrym specjalistą, który Was odwiedzi i doradzi co można zrobić, żeby psa nie stresowały te wszystkie straszne przedmioty, trzeba go na nie odwrażliwić, ale jeśli przez 7 lat był straszony ( w jego przekonaniu) miotłami, kapciami i innymi tworami to nie oczekiwałabym niesamowitych efektów po miesiącu ćwiczeń, potrzebna będzie masa cierpliwości.

Co do psów reszty rodziny- jest masa zwierząt bezproblemowych, podejrzewam, że Twojej cioci, babci czy dziadkowi nie trafił się jeszcze "ten" pie, który stanowi niezłą zagwózdkę. Wy mieliście psa od szczeniaka, nie socjalizowaliście go, gdy pokazywał lęk był karany, nie miał w Was wsparcia. nic dziwnego, że jest taki jest, ale dużą ilością pracy i cierpliwości można osiągnąć sukces ;) nie poddawaj się.

Rodowód wcale nie jest gwarancją dobrego charakteru, rodowód to jedynie gwarancja pochodzenia. Nawet najfajniejszego, stabilnie psychicznego szczeniora po świetnych rodzicach można zepsuć.


I jeszcze jedno- pies nie jest fałszywy. To że merda ogonem i się przymila nie oznacza, że można go głaskać. Może przy okazji wysyłać inne sygnały, często niedostrzegalne dla laika i nawet trudne do wychwycenia przez psiego speca, którymi ostrzega "jak mnie tkniesz to oberwiesz". Bardzo możliwe, że Twoi rodzice karząc go spowodowali, że pies od razu przystępuje do ataku bez wysyłania ostrzeżenia, jak to zwykle ma miejsce. Nie pozwalajcie obcym osobom go dotykać, skoro pokazuje, że on wcale tego nie chce. Mój Bilbo (schroniskowiec) ma podobnie- niby wyluzowany, chodzi, zaczyna się przymilać, merda ogonem, a jak ktoś wyciągnie do niego rękę to pokazuje zęby i warczy.

Edited by karolina_karolowska
Posted

Jak na terriera bez zajęcia, ruchu i pracy, do tego wychowywanego tak jak opisujesz, to ten piesek jest bardzo grzeczny. Macie szczęście, tyle mogę napisać.
Opanować to błędne koło mogłaby tylko osoba przebywająca na stałe z psem, w tym przypadku Twoi rodzice. Nic nie da to, że Ty ułożysz z psem prawidłowe relacje, jeżeli Twoi rodzice nadal będą wszystko rujnować rzucając w psa kapciami.
Terriery to psy bardzo inteligentne, potrzebujące dużo ruchu, stymulacji umysłowej i nowych doznań. Nie nadają się na pieski kanapowe, żeby oglądać z nimi tv trzymając je na kolankach. Tzn. można tak robić, ale po dniu pełnym emocji, spacerów, eksploracji, nauki, zabawy, szkolenia i mnóstwa innych aktywności, o których taka mała biała główka marzy od zawsze. Zachowania, które opisujesz, to sfrustrowany, znudzony pies, który rozładowuje napięcie i brak zrozumienia przez domowników właśnie w ten sposób.
Jedyne, co mogę napisać przez net, to żebyś zaczęła psiaka szkolić, wychodź z nim do ogródka, naucz aportowania, zmęcz go psychicznie i fizycznie. Idźcie pobiegać, pojedźcie na całodniowy spacer. Zakładaj mu kaganiec, jeżeli nie jesteś pewna jego reakcji na spacerze. Teraz w upały zwróć szczególną uwagę na odpowiedni dobór kagańca, pies musi w nim swobodnie dyszeć (poczytaj o kagańcach fizjologicznych, np. Chopo czy Maszer). Absolutnie nie nadają się kagańce materiałowe. Co jakiś czas daj mu wody. Postaraj się prawidłowo zapoznać go ze swoim szczeniakiem i skoro również młodemu musisz zapewnić odpowiednią dawkę ruchu naucz się wyprowadzać prawidłowo oba psy. Jest tu sporo wątków na ten temat, tylko zaplanuj wszystko dokładnie, żebyś panowała nad sytuacją.

Posted

W takim razie z tego co rozumiem nie pozostaje mi nic innego jak zająć się również psem rodziców. Ze spacerami z nimi dwoma problemu być nie powinno, w razie czego poproszę młodszą siostrę. Co do kagańca to mam właśnie tylko materiałowy, będę musiała mu kupić jakiś odpowiedniejszy na te upały, a przede wszystkim wykąpać go i pojechać do fryzjera, bo strasznie zarośnięty jest i biedny się męczy. Z jednej strony rozumiem rodziców, bo długo pracują i nie mają zbyt wiele czasu, ale chyba nie do końca przemyśleli rasę skoro Westie potrzebuje aż tyle ruchu i zajęć, bo to miał być piesek kanapowy właśnie. Rozmawiałam nawet teraz z mamą i powiedziała, że przed kupnem przeczytała w książce, że wcale nie potrzebują dużo ruchu. Możliwe. Nie we wszystkich książkach są rzetelne informacje. Wracając do spacerów chciałabym tylko wiedzieć czy nie wpłyną one źle na mojego Akiego. Chodzi mi o to czy nie nauczy się od Dżekiego agresji, bo ten powarkuje na niego za każdym razem gdy szczeniak się do niego zbliży. Czasami też uderzy pyskiem (bo w kagańcu więcej zrobić nie może).

Co do samych rodziców... Postaram się zrobić im jakąś listę "przykazań" według, których mają z nim postępować. Już teraz kategorycznie zakazałam im go bić czy rzucać w niego kapciami. Zastanawiam się czy krzyki też źle na niego nie wpływają. Mamie zasugerowałam by postawiła niedaleko telewizora na kominku jakąś miseczkę ze smakołykami (tak by były zawsze pod ręką) i nimi próbowała go odciągnąć od telewizora. Nie wiem tylko czy wtedy nie nauczy się, że za szczekanie dostaje nagrodę... Jak to można by przeprowadzić by zrozumiał, że gdy siedzi spokojnie to wtedy jest "dobrze" a jak szczeka "źle"?

understandme, mieszkam w okolicy Krakowa, a dokładniej w Krzeszowicach. Co do specjalisty to jakby się znalazł jakiś niedrogi to w ostateczności mogę odłożyć trochę kasy, choć wolałabym przeznaczyć ją na kurs posłuszeństwa z Akirą, na który się wybieramy jak tylko skończy jakieś pół roku. Aki jak na razie słucha mnie i wykonuje wszystkie polecenia, bardzo szybko się uszy, ale i tak boję się, że wyrośnie mi drugi Dżeki, dlatego wolałabym się w ten sposób "ubezpieczyć".

Odkąd mam Akirę zaczęłam czytać sporo o psich sportach. Mam zamiar trenować z nim agility jak tylko podrośnie, już powoli zabieram się za budowę przeszkód i kompletowanie toru. Tak się składa, że mam spory kawałek ogrodzonej działki niedaleko nowego domu, oddzielony od ogrodu i tam chciałam zrobić tor. Myślicie, że mogłoby być to dobre rozwiązanie także dla Dżekiego by mógł rozładować frustrację i energię? Mogłabym zabierać oba na tor. Nie wiem co jeszcze prócz spacerów i agility mogłabym zrobić by Dżeki miał wystarczająco dużo ruchu i zajęć.

I jeszcze jedna sprawa. Chodzi mi o to jak podawane jest Dżekiemu jedzenie. Ja mojemu Akiemu przynoszę miskę z żarełkiem i daję na zjedzenie tego około 20-30 minut. Tymczasem Westie moich rodziców ma dostęp do michy 24/h na dobę i gdy za drzwiami w holu coś się dzieje (np. po schodach zbiega kuzynka z psami) natychmiast do tej miski dopada i je jak szalony. Pewnie boi się, że ktoś mu jedzenie zabierze. To samo dzieje się po powrocie do domu z dłuższego spaceru. Nie ma nadwagi, ale wydaje mi się, że te miski nie powinny tam być. Woda tak, ale nie karma.

Posted

Każdy terrier potrzebuje ruchu, wyjściowo były to psy myśliwskie. Obecnie małe terriery, jak westie czy york pełnią "funkcje" ozdobne, jednak mimo wszystko w ich genach płynie krew psów pełnych temperamentu i zawsze skorych do pracy. Oczywiście westik nie potrzebuje tyle biegania i ruchu samego w sobie jak np. chart - on potrzebuje wyzwań, współpracy z człowiekiem i zadań do wykonania. Tak więc nie tyle zmuszanie go do ruchu dla samego ruchu (to terrierowi natychmiast się znudzi, zacznie np. kopać dołki lub polować na małe zwierzęta) co dawanie wyzwań. Aport, bieganie przy nodze, nauka sztuczek, a agility to byłoby w ogóle marzenie dla takiego psiaka. Tutaj pierwszy lepszy filmik z białasem w swoim żywiole, a na pewno jest tego mnóstwo:
[url]http://www.youtube.com/watch?v=XW2gqgL2IDM[/url]

Jeśli chodzi o jedzenie, przy tego typu problemach z psem natychmiast "spalcie miskę". To znaczy micha znika z życia psa całkowicie. Odmierzajcie z rodzicami codzienną porcję karmy i dawajcie w ciągu dnia z ręki (to ważne, przy okazji wyrobi mu lepsze skojarzenie z ręką po tym biciu i ugryzieniach) jako nagrody za dobre zachowanie. Czyli podczas nauki przywołania na lince za przyjście, podczas ćwiczenia przechodzenia przez drzwi (ustępowanie), przy oswajaniu "strachów", podczas głaskania gdy zachowuje się grzecznie. W ogóle zawsze, gdy tylko widzisz, że prezentuje pożądane zachowanie (np. grzecznie leży na posłaniu, gdy włączasz tv) dajesz mu kawałek żarcia. Często wołajcie go do siebie, wydawajcie prostą komendę, np. siad i gdy usiądzie dopiero jest kawałek karmy. Musi zrozumieć, że nie ma nic za darmo, a jedzenie pochodzi od Was, to wy wydzielacie zasoby. Jeżeli będzie miał żarcie w misce, stwierdzi, że nie opłaca mu się być grzecznym czy wykonywać Wasze polecenia, bo zawsze sobie może pójść i przekąsić coś, co mu codziennie spada z nieba. A jak zaczniecie na nim coś wymuszać, to sprowadzi Was do parteru zębami i tyle. Z jego punktu widzenia to wygodne życie. To małe pieski, ale charakterki mają takie, że nie jeden rottweiler by pozazdrościł :eviltong:

Zastanawiam się jak pomóc Wam z tym szczekaniem na telewizor. Przydałoby się odbudować relacje rodziców z pieskiem, żeby z powrotem im zaufał i przestał być nerwowy, ale taka sytuacja niejednego by wytrąciła z równowagi i błędne koło się zamyka. Przede wszystkim krzyki, bicie czy rzucanie nic nie dadzą. Jedyne co, to pies stanie się jeszcze bardziej nerwowy, do tego dajecie mu sygnał, że na ten telewizor naprawdę trzeba szczekać, skoro wszyscy się wtedy tak denerwują :evil_lol: Szkoda, że nie widziałam, jak to wygląda, bo boję się przez internet coś zaproponować. Na początek spróbowałabym chyba po wyczerpującym dla psiaka spacerze wziąć go na linkę w domu, w jednym ręku pilot, w drugim smakołyki. Rozsiądź się wygodnie, spokojnie ułóż psa przy swoich nogach (nie na kanapie) i poczekaj, aż się wyluzuje i nie będzie zwracał uwagi na tv. Wtedy włącz tv i jeżeli psiak się nie poderwie ani nie zainteresuje nagródź smakołykami i wyłącz tv. I tak stopniowo, na coraz dłużej włączaj telewizję. Jeżeli zaszczeka spokojnie bez słowa wstań i wyprowadź psiaka na lince do innego pokoju. Jeżeli się nie uspokoi, zamknij go i poczekaj. Wróć do pokoju z telewizorem dopiero, gdy już nie będzie szczekał. I tak do znudzenia, aż wreszcie zobaczycie jakieś postępy. Byleby tylko nie podnosić rabanu, gdy pies szczeka, on wtedy odbiera to tak, że Wy też szczekacie i że o to wszystkim chodzi. No i najważniejsze, żeby przez ten czas, gdy będziecie go oduczać nie było takich momentów, że komuś nerwy puszczą i konsekwencje szlag trafi. Gdy zdarzy się coś takiego niestety wracacie do punktu wyjścia. Dlatego jest potrzebne zaangażowanie całej rodziny.

Pamiętaj, że zawsze łatwiej pójdzie Wam nauka czegokolwiek, gdy piesek będzie zmęczony i spuścisz z niego trochę "pary" na spacerze.

Posted

Postaram się zastosować i wykorzystać to jak najszybciej w praktyce. Dziękuję za rady. :)
A jak to wygląda? Coś jak tutaj: [URL]http://www.youtube.com/watch?v=rak_loRtOaM[/URL]
Tyle, że Dżeki dużo więcej skacze, dużo więcej i głośniej szczeka i robi to tak... jakby bardziej agresywnie. Jakby chciał zjeść ten telewizor. Może uda mi się filmik nakręcić i wstawić na yt to pokażę też tutaj.

Posted

Spróbuj tak jak mówi Delph, psina powinna szybko sobie zakodować, że jak ujada na tv nie ma siedzenia w tym pokoju.
Tak jak mówi wazne jest także "spalenie" nadmiaru jego energii, zmęczony pies = grzeczny pies :)
Trzymam za Was kciuki :)

Posted

Nie wiem jak układają się Wasze wzajemne relacje z Dżekim, na ile jest Ci posłuszny i respektuje Twoje sygnały oraz jaką jesteś osobą, ale jeżeli z tym jest w miarę nieźle możesz spróbować też wypraszania go z pokoju gdy zaczyna się pobudzać. Jeżeli jest w stanie w takim momencie podporządkować się Tobie możesz wstać z kanapy i swoją postawą skłonić go do wyjścia, gdy tylko zobaczysz pierwsze symptomy złego zachowania. Do tego potrzeba dobrego wyczucia, zmysłu obserwacji psa, no i odpowiedniego podejścia, ale jeżeli załapiesz o co chodzi, jest łatwiejsze. Tylko do tego musisz być absolutnie spokojna, żadnego zdenerwowania, irytacji, podniesionego głosu czy gwałtownych gestów. Jeżeli nie czujesz się na siłach, lepiej spróbuj poprzedniego podanego przeze mnie sposobu.
Daleka jestem od propagowania metod C.M. i nie radzę popadania w uwielbienie do jego osoby, ale ponieważ ciężko mi wytłumaczyć na forum o co chodzi obejrzyj ten filmik, tak to mniej więcej powinno wyglądać (zacznij od 39 minuty):
[URL]http://www.youtube.com/watch?v=D4_Fo2_td3Y&feature=related[/URL]
Zwróć uwagę szczególnie na moment, w którym już trzeba zareagować. Nie czekaj, aż Dżeki zacznie szczekać, musisz reagować szybciej od niego, niezależnie czy wybierzesz metodę z wyprowadzaniem czy wypraszaniem z pokoju. I daruj sobie z tego filmu przede wszystkim element dotykania czy szturchania psa, Twój Dżeki ma złe skojarzenia z dłonią przez bicie i rzucanie przedmiotami, musicie to nadrobić wprowadzając dobre skojarzenie z ludzką ręką, a takie gesty w tym stanowczo nie pomogą. Wystarczy po prostu wstać i przekonać go do wyjścia przesuwając się w jego stronę bez nachylania się nad nim.

Posted

Jeśli chcesz by pies wyszedł to masz zrobić wszystko, by to zrobił nie narażając go przy tym na stres. Dżeki powinien robić wszystko, co Ty chcesz, a więc podczas zabawy jeśli chcesz się ciągać, a on chce byś mu coś rzuciła, masz się tarzać po trawie byleby się pociągał; jeśli ma jeść, to ma jeść; jeśli ma zostać przy Tobie, to ma zostać; jeśli ma wyjść, to chociażbyś miała po suficie chodzić - masz go przekonać że właśnie TO jest czynnością, którą jest dla niego [B]najlepiej [/B]w danym momencie wykonać.

Posted

[quote name='Soko']Jeśli chcesz by pies wyszedł to masz zrobić wszystko, by to zrobił nie narażając go przy tym na stres. Dżeki powinien robić wszystko, co Ty chcesz, a więc podczas zabawy jeśli chcesz się ciągać, a on chce byś mu coś rzuciła, masz się tarzać po trawie byleby się pociągał; jeśli ma jeść, to ma jeść; jeśli ma zostać przy Tobie, to ma zostać; jeśli ma wyjść, to chociażbyś miała po suficie chodzić - masz go przekonać że właśnie TO jest czynnością, którą jest dla niego [B]najlepiej [/B]w danym momencie wykonać.[/QUOTE]

To nie tak, że nie potrafię zapanować nad psem. Dobrze wiem (przynajmniej teraz) jak się w stosunku do nich zachowywać i jak wychować sobie psiaka, z którym problemów nie będzie. Generalnie nie mam problemu ani z Akirą, Sonią czy każdym innym psem w moim otoczeniu. Wszystkie się słuchają. Chodzi o to, że Dżekiego nie wychowywałam, ja się Z NIM wychowywałam. Zaś rodzice nie zrobili nic by pies zachowywał się jak należy. Albo inaczej... Chcąc uzyskać cokolwiek popełniali błędy, a ja chcę to teraz naprawić. Problem w tym, że Dżeki ma dość "władczy" temperament i trudno go zdominować, co udaje mi się z innymi psami. Dlatego pytałam o rady. Mój pies, Aki ma dopiero 8 tygodni, a już doskonale zna swoje miejsce. Umie podstawowe komendy jak siad, leżeć, zostań, podaj łapę... Chodzi na smyczy przy nodze. Gdy go puszczę by pobiegał na "do mnie" ZAWSZE przybiega niemal natychmiast. Przepuszcza mnie w drzwiach, a teraz pracujemy nad tym by widząc smycz nie szalał pod drzwiami. Chciałabym by i Westie moich rodziców podobnie się zachowywał, a jako, że jest agresywny automatycznie część sposobów jakie stosuję wobec Akiego jest wykluczona, bo kontakt dotykowy w ramach korekty może się źle skończyć w przypadku Dżekiego.

Delph, dziękuję Ci. Naprawdę. Filmik oglądnęłam i bardzo mi pomógł. Na razie skupię się na nauczeniu Dżekiego, że ręki się nie gryzie, bo ręka karmi i na ćwiczeniach z telewizorem i linką. Jak się nieco uspokoi spróbuję bez jak na filmie, bo jednak wolę nie ryzykować kontaktu bezpośredniego, gdy nie mam nad nim kontroli i biega luzem. Poza tym nie jestem pewna czy na sam dźwięk zareaguje, ale zobaczymy... Może akurat. :)

Posted

Szczeka na telewizor – Próbowałaś z barowaniem? Włączasz telewizor, trzymasz smakołyki i psa w pobliżu siebie. Zanim zacznie się pobudzać czy atakować szybko nagródź dobre zachowanie. Zapewne przy jego nakręceniu, będziesz musiała to zrobić kilka sekund po rozpoczęciu treningu. W tym właśnie tkwi sęk, musisz zdążyć odwrócić jego uwagę PRZED „atakiem”, bo potem, możesz jedynie wyrwać go z amoku i dać zajęcie. Warto też nauczyć psa bezwzględnego posłuszeństwa zawsze i wszędzie. Najpierw, oczywiście, trzeba nauczyć go danego polecenia, a potem powtarzać je w rozproszeniach, które będziesz stopniować, od najsłabszych bodźców, do najsilniej działających na psa. Gdy ten wkręci się w trening, szybko zapomni o TV, a nawet zacznie go mile kojarzyć.

Boi się parasola, kija, odkurzacza – Odczulanie. Wyznacz bezpieczną granicę, w której obrębie, pies rozluźnia się, a przynajmniej nie atakuje. Z niej zacznij stopniowo przyzwyczajać psa do parasola/ kija/ odkurzacza poprzez pozytywne skojarzenia – smakołyki, Twoją uwagę, głaskanie. Stopniowo się zbliżaj, ale na jakiekolwiek oznaki stresu, cofnij się. Możesz spróbować też porozrzucać smaki obok odkurzacza/ na nim i czekać aż pies je „sprzątnie” :).

Rzuca się na psy – Pracuj ze swoim psem i innym na odległość. Najpierw ustal, w którym miejscu pies nie wariuje i wyegzekwuj komendy. Stopniowo się zbliżaj. Gdy Twój będzie wykonywał polecenia w obecności swojego pobratymcy, będziesz mogła nad nim zapanować dając mu jakieś zajęcie zastępcze, gdyby chciał wypróbować swoje umiejętności. Nagrodą, oprócz smakołyka powinno być odejście na odległość. Utworzy się wtedy schemat: jestem grzeczny – zagrożenie znika, a jest to największa motywacja w tym przypadku. Gdy omijacie innego psa, każ swojemu go ignorować/ skupić się na Tobie. Innym wyjściem jest też barowanie, odczulanie, poznanie z fajnym psem (na neutralnym gruncie, gdy są zmęczone) czy równoległe spacery.

Nie wraca na wołanie – widzę, że tu dajecie sobie radę - linka, smaczki :).

Nie toleruje obcych – chyba najlepiej ustalić rytuał „powitań” gości. Może wyglądać on następująco. Jeszcze przed wejściem gościa ćwiczycie komendy. Pies powinien się szybko wkręcić i przejść „w tryb pracy”. Po kilku poleceniach od wejścia gościa odsyłasz psa na miejsce. Po pewnym czasie wołasz go, a gościowi wręczasz jakiś przysmak, który ma rzucić psu. Ważne jest, żeby nie karać go za złe zachowania, nagradzać jedynie dobre. Ma to duże znaczenie w ignorowaniu dzwonka, na jego dźwięk pies ma do Ciebie przyjść na komendę.
Teoria dominacji – ją możesz włożyć między bajki.

Jeśli Dżeki potrafi zaatakować coś, co odciąga go w ferworze furii, to rzeczywiście lepiej nie ryzykować. Lepiej sprawdziłaby się, np. korekta smyczą

  • 5 months later...
Posted

Witam. Ja rowniez mam problem z Westem. A mianowicie: mamy juz nasza suczke od 2lat, od 10 miesiecy jest z nami nasz synek. Na poczatku pies szczekal gdy nasz Jaś płakał pozniej wytlumaczylismy psu ze to dziecko placze, nasz czlonek rodziny i wszystko sie unormowało aż do teraz gdy nasz synek zaczal raczkowac. Nie bylo takiej sytuacji zeby dziecko zrobilo psu krzywde. On tylko raczkuje w jej strone a nasza suczka warczy na niego i gdybysmy w pospiechu nie wzieli dziecka skoczylaby do niego. Dzis Jas siedzial na kolanach u mojej mamy, suczka podstepnie weszla pod stół i ni stad ni zowad skoczyla do raczki dziecka! Na szczescie nie bylo krwi tylko przyszczypała mu skóre...:( Co mam robic POMOCY!!! Czy mozliwe ze pies nagle zaczal byc zazdrosny?

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...