__Lara Posted June 8, 2012 Posted June 8, 2012 [quote name='Klauzunka']jestem za wprowadzeniem kodeksu hamurabiego.....oj będzie sito....[/QUOTE] Taaaaaa...... bestie wybierają najsłabszych :( Quote
Lusia91 Posted June 8, 2012 Posted June 8, 2012 Niestety życie wymaga od nas patrzenia na cierpienie innych zwierząt... To co człowiek spier.... drugi człowiek musi naprawiać... Quote
wykrywka Posted June 9, 2012 Posted June 9, 2012 Okrucieństwo, kolejne :-(. Żeby nie było też kolejnym, które po wielkim zrywie i szumie ucichnie a sprawca nie zostanie ukarany :shake:. Petycji nie udało się wysłać, odbiorcy mają przepełnione skrzynki. Będę próbowała po niedzieli. Quote
kiwiadams Posted June 9, 2012 Posted June 9, 2012 wysyłaj do pzł [EMAIL="[email protected]"][email protected][/EMAIL] ponadto do ambasady szwajcarii, [email][email protected][/email] (im więcej mejli tym lepiej). [B]Warto by było aby ktoś przetłumaczył tekst z pierwszego postu na niemiecki i wysłał z linkami do albumu na facebook'u do szwajcarskich gazet i telewizji, szczególnie brukowców typu bild (oni się karmią takimi newsami).[/B] Quote
farabutto Posted June 9, 2012 Posted June 9, 2012 Tu nie ma dobrej alternatywy. Psy muszą być trzymane na lince. Nigdy nie wiadomo na jakiego myśliwego się trafi, a skutki postrzelenia często są tragiczne. Na posłów nie liczyłbym bardzo ponieważ co dziesiąty jest członkiem związku łowieckiego i poluje podczas gdy średnio w społeczeństwie myśliwym jest zaledwie jeden na czterystu obywateli. To o czymś świadczy! Strzeżonego Pan Bóg strzeże... Quote
wykrywka Posted June 9, 2012 Posted June 9, 2012 [quote name='kiwiadams']wysyłaj do pzł [EMAIL="[email protected]"][email protected][/EMAIL] ponadto do ambasady szwajcarii, [EMAIL="[email protected]"][email protected][/EMAIL] (im więcej mejli tym lepiej). [B]...[/B][/QUOTE] Pod te adresy poszło. Quote
zaginiona sara Posted June 9, 2012 Posted June 9, 2012 To straszne, dlatego ja tak bardzo pilnuję psów żeby się nie oddalały. Niestety czasem ktoś nie domknie bramki i już nieszczęście gotowe. Szwajcary przeważnie to chyba chodząca łagodność. Z jednej strony psów puszczać nie wolno ale komu nigdy pies się nie oddalił, moje kilka razy nawiały pod moją nieobecność. W dodatku co gorsze dowiedziałam się o tym po jakimś czasie, psy wychodziły na spacer po wsi w czasie ucieczki. Czego ja po prostu nie toleruję, pies ma być albo na smyczy albo pod kontrolą, a tu moje pieski na wieś się wybrały. Włos się jeży na głowie. Gdyby ktoś im coś takiego zrobił... Współczuję właścicielom i dzieciaczkom, które widziały swojego psa w takim stanie. Quote
filodendron Posted June 9, 2012 Posted June 9, 2012 Tylko kurczę - ja rozumiem linki, smycze, pilnowanie - to wszystko jest niezbędne, konieczne, ale to się stało w pobliżu zabudowań! Jak rozumiem, chłopaczek wrócił do domu, żeby się czegoś napić i w tym momencie pies zniknął. Niezależnie od wszystkiego - jakim prawem obok domów, ludzi, dzieci, chodzą faceci uzbrojeni w ostrą broń i robią z niej użytek? Całkiem niedawno był wypadek, w którym chłopak dostał rykoszetem - z powodu nadgorliwości myśliwego. Przecież to jakiś horror. Quote
farabutto Posted June 9, 2012 Posted June 9, 2012 @ filodendron, pytasz jakim prawem obok domów, ludzi, dzieci? O ile ja dobrze kojarzę, to dzieje się to zgodnie z prawem znowelizowanej ustawy, która obowiązuje od 1 stycznia tego roku (zniknął minimalny dystans 200m od zabudowań). Pod rządami starej ustawy taka sytuacja byłaby z punktu uznana jako bezprawna. Co więcej, nowelizacja była reklamowana jako ustawa zabraniająca strzelania do psów. Tak właśnie działa lobby myśliwych. Teraz można zastrzelić psa w parku, na placu zabaw, obok piaskownicy, a nawet w kościele, właściwie wszędzie o ile pan myśliwy uzna, że pies bezpośrednio zagraża komuś, czemuś. Sytuacja jest subiektywnie ocenna i nieweryfikowalna. Zagrożenie było, minęło, koniec kropka. Miało być lepiej, a wyszło jak zwykle. Quote
filodendron Posted June 9, 2012 Posted June 9, 2012 [quote name='farabutto']zniknął minimalny dystans 200m od zabudowań[/QUOTE] Matko jedyna, to znaczy, że sąsiad myśliwy może mi pod blokiem chodzić z nabitą flintą, jeśli będzie miał fantazję?? I nie mam prawa nigdzie tego zgłosić?? :crazyeye: Quote
wolf122 Posted June 9, 2012 Posted June 9, 2012 Dlatego w naszej Bolandzie,bo inaczej Polski z takim pogiętym prawem nie można nazwać trzeba stosować zasadę oko za oko,bo odstrzelą człowiekowi psa,kota,żonę,teściową eee teściowa nieważna itd. i na końcu się okaże,że wszystko w zgodzie z prawem.Wiem,że przejaskrawiam ale to zaczyna mnie przerażać.Ja gdybym był w takiej sytuacji(oby nie),to nie będę czekał....Trzeba niestety brać sprawy w swoje ręce,bo Polska to dziki kraj,gdzie psychopaci bezkarnie mordują. Quote
farabutto Posted June 9, 2012 Posted June 9, 2012 [quote name='filodendron']Matko jedyna, to znaczy, że sąsiad myśliwy może mi pod blokiem chodzić z nabitą flintą, jeśli będzie miał fantazję?? I nie mam prawa nigdzie tego zgłosić?? :crazyeye:[/QUOTE] Nie tylko z flintą może chodzić. W 2011 roku weszła w życie nowelizacja ustawy o broni i zgodnie z nową regulacja myśliwy może legalnie nabywać i używać nie tylko broń długą ale również broń krótką, pistolety, rewolwery i co tam jeszcze. Tak działa własnie sejmowe lobby myśliwych, które faktycznie jest ponadpartyjne. Quote
jolasek Posted June 9, 2012 Posted June 9, 2012 [quote name='filodendron']Matko jedyna, to znaczy, że sąsiad myśliwy może mi pod blokiem chodzić z nabitą flintą, jeśli będzie miał fantazję?? I nie mam prawa nigdzie tego zgłosić?? :crazyeye:[/QUOTE] Po stokroć nie. Zgadzam się z tobą. Quote
filodendron Posted June 9, 2012 Posted June 9, 2012 [quote name='farabutto']Nie tylko z flintą może chodzić. W 2011 roku weszła w życie nowelizacja ustawy o broni i zgodnie z nową regulacja myśliwy może legalnie nabywać i używać nie tylko broń długą ale również broń krótką, pistolety, rewolwery i co tam jeszcze. Tak działa własnie sejmowe lobby myśliwych, które faktycznie jest ponadpartyjne.[/QUOTE] Załamka. To znaczy, że jak zobaczę sąsiada, który przy swoim mercusiu pod blokiem przeładowuje broń, to nic nie mogę zrobić?? To chore jakieś. Rozumiem, ze nabywać, używać (w domyśle - w celach przeznaczonych), ale przecież nie może mi pod oknem wyciągnąć z bagażnika naładowaną giwerę i zamachać nią w kierunku mojego balkonu?? Quote
Vicky62 Posted June 10, 2012 Posted June 10, 2012 Uwierz mi,że może.Na naszym osiedlu miało miejsce takie zajście...facio chciał nastraszyć dzieciaki bawiące sie na placu zabaw i celował do nich na balkonie z wiatrówki.Jeden z dzieciaków powiadomił swoich rodziców, którzy przybyli na miejsce wzywając policję Oczywiście policja poszła do facia porozmawiali i tyle...nic jemu nie zrobili,a spluwę jak miał tak ma. Wiem że to dla nas koszmar mam tak samo psy o które sie boję.A koty bezdomne osiedlowe są często postrzelone ze śrutu.Wiem bo ostatnio wozilismy kotkę do wet., która kulała na łapkę...miała dwa śruty:-( Quote
Basia Z. Posted June 10, 2012 Posted June 10, 2012 Jestem za ukaraniem tego co strzelał. Ukarałabym za orucieństwo również właściciela, bo jak widać na zdjęciu ten biedny pies nawet umierał w ordynarnej kolczacie na szyi. Innej biedak pewnie nawet nie miał ani wygodnych szelek i w tym pewnie chadzał na spacerki a może i po domu jak wiele, wiele psów w Polsce, bo wielu Polaków tak właśnie "kocha" pieski...wstyd i żenada Quote
zaginiona sara Posted June 10, 2012 Posted June 10, 2012 Wydaje mi się, że przesadzasz. Kolczatka to czasem jedyna możliwość żeby pies nie orał właścicielem albo nie zniszczył tchawicy. Jeśli właściciel inaczej nie może sobie poradzić. A ostatnie o czym pewnie myślał w tej chwili to zdjąć kolczatkę. Quote
_Dunaj_ Posted June 10, 2012 Posted June 10, 2012 Psy są bardzo różne, teraz mam dwa dogi z którymi wychodzę na spacer i nad nimi panuję, nie znają ani kolczatki, ani kagańca (choc taki moze by się w domu przydał w awaryjnej sytuacji), ale miałam kiedyś nowofunlanda i jemu zakładałam kolczatkę, najczęściej odwróconą, jednak zdarzyło się kilka razy, że udało mi się ją błyskawicznie przekręcić i dzięki temu psa utrzymałam, cały szkopuł był w tym, że kolczatka zatrzymywała się na szyi, z pwowodu sierści i pies nie wyciągnął z niej głowy sam, w domu miał zdejmowaną. On miał takie coś, że jak sie uprzedził do jakiegos psa to był w stosunku do niego agresywny i najgorzej jak spotykalismy takiego na spacerze, kolcztka powstrzymywała jego pierwszy zryw, potem juz był do opanowania. Nie sądzę, żebym w ten sposób maltretowała psa, czy znęcała się nad nim Quote
zaginiona sara Posted June 10, 2012 Posted June 10, 2012 Ja wiele psów w tym nie swoje prowadzałam na kolczatkach, te nienauczone chodzenia na smyczy teraz na zwykłej chodzą nieźle. Żyją i są całe, ja również nie byłam przewracana czy szarpana. Quote
Soko Posted June 10, 2012 Posted June 10, 2012 No pewnie, nie powinien pokazać w necie zdjęć tego, do czego zdolni są ludzie, bo pies niewyczesany, niewykąpany i w kolczatce, no i nie uśmiecha się tak jak powinien :angryy: no proszę Was, dziecko było na spacerze z psem.. Quote
ulvhedinn Posted June 10, 2012 Posted June 10, 2012 Kolczatka nie jest do chodzenia, tylko do szkolenia krótkimi korektami. A to luźne cóś co ma na szyi pies na fotkach to mozna o kant tyłka potłuc.... Ale to lekki off od zasadniczego tematu. Inna sprawa, to smutny fakt, że ten pies mógł żyć przy dobrej woli właścicieli- utrata połowy żuchwy nie jest wyrokiem śmierci o ile właściciel podejmie się opieki nad takim psem (bo wymaga to odrobiny wysiłku). Jeśłi ktoś ma wątpliwości, to można sobie obejrzeć Maksia u Neris. Oczywiście to nie zmienia zasadniczej sprawy, czyli faktu, że postyrzelenie psa w takich okolicznościach i w taki sposób zasługuje na karę i oby sie udało udu.ić sprawcę. Quote
_Dunaj_ Posted June 10, 2012 Posted June 10, 2012 Decyja o uspieniu zapadła w lecznicy, próbowali go ratować, jeśli lekarz stwierdza, że może jednak uśpić, to z bólem serca, ale część osób się na to decyduje. Nie każdy też potrafi poradzić sobie z psem kalekim, więc nie winię za to właściciela. Dawno temu mój pies miał złamaną łapę, lekarz sugerował uśpienie, bo to chart, a sprawności nie odzyska itp...Mam koleżankę wetkę i ona podjęła się leczenia psa i się udało, ale to był bardzo trudny okres dla nas i dla psa (złamanie otwarte, podejrzewam, ze przez cos przskakiwał i upadł niefortunnie, my bylismy w domu, psy biegały po podwórku i nagle przeraźliwe wycie), przyznam, że sama spanikowałam, była u mnie wtedy znajoma, obie pojechałyśmy z psem, a mąż został z dzieckiem i pozostałymi psami naszymi i jej w domu,całą noc z psem jazda ponad 100 km, składnie łapy, powrót, potem jeszcze wizyty kontrolne, szukanie rentgena w pobliżu (wtedy było ich bardzo mało) prześwietlany był w prywatnej przychodni dla ludzi, zapisali to jako prześwietlenie mojej ręki. Udało się pies jeszcze po tym biegał na wyścigach, ale było ciężko i gdyby nie moje znajome, które mi dużo pomogły, to nie wiem, czy nie posłuchałabym miejscowego weta. Przeszłam wtedy przyspieszony kurs weterynarii, m.in. nauczyłam się robic zastrzyki, sparwdzać czy z raną ok. i rózne inne, co teraz mi się bardzo przydaje. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.