Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[QUOTE]Nigdy nie napiszę, że znam jakiś okres, bo tak naprawdę po tygodniu po sprawdzianie mało co o nich wiem[/QUOTE]

Wierzę:) Utrwalaczem jest słuchanie właśnie...

[QUOTE]nie jest mi to potrzebne do czucia się wartościowym człowiekiem, itp. [/QUOTE]

Zadając pytanie miałam na myśli tylko stronę zawodową, a nie kwestię wartości człowieka. To byłoby zbyt proste żeby naszą wartość jako ludzi mierzyć poziomem wiedzy. Natomiast wartość zawodową, że tak powiem, już można. Uważam po prostu, że nigdy nie będzie się wartościowym muzykiem bez znajomości literatury muzycznej. To ona stwarza podwaliny interpretacji, nawet jeśli sobie nie zdajemy z tego sprawy. Bez niej pozostaje tylko intuicja, a to nie wystarcza raczej, niestety.

  • Replies 462
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted (edited)

By sztuka czytania w narodzie nie zanikała, trzeba pracować od małego, więc zapraszam na czytate bazarki :diabloti:

[URL="http://www.dogomania.pl/forum/threads/227268-Bazarek-specjalny-na-DZIEŃ-DZIECKA-Złote-Bulle-z-Fundacji-AST-do-25-maja"]http://www.dogomania.pl/forum/threads/227268-Bazarek-specjalny-na-DZIEŃ-DZIECKA-Złote-Bulle-z-Fundacji-AST-do-25-maja[/URL]
[URL="http://www.dogomania.pl/forum/threads/227266-KSIĄŻKI-dla-nastolatków-i-nie-tylko-dla-Złotych-Bulli-w-Fundacji-AST-do-25-maja"]http://www.dogomania.pl/forum/threads/227266-KSIĄŻKI-dla-nastolatków-i-nie-tylko-dla-Złotych-Bulli-w-Fundacji-AST-do-25-maja[/URL]

Edited by Martens
Posted

Ale w tym przypadku mowa o profilowanym, muzycznym ;) ogólnie oczywiście że liceum jest ogólne. Wcale nie uważam że to coś złego, jeśli ktoś nie wie gdzie się wybrać to wybiera się do ogólnego, a po 1 klasie może się przenieść - tak wiele osób od nas zrobiło.

Posted

Od września tego roku w liceach wchodzi reforma p. Hall. Od drugiej klasy liceum jest głęboko sprofilowane. Decyzję o przyszłości trzeba podjąć w wieku 16 lat. W zależności od wybranego profilu zniknie 90 godzin historii, 60 godzin polskiego lub 120 godzin przedmiotów ścisłych. Nie będzie już "ogólnych" liceów.

Posted

My np. nie podlegamy MEN, tylko Ministerstwu Kultury - np. mundurki nas zupełnie ominęły i wiele innych głupot które były proponowane ;) u nas po prostu w II lic w pierwszym półroczu znikają np. chemia biologia, w drugim - fizyka geografia. I zostają maturalne i dyplomowe przedmioty, co nie przeszkadza w pójściu w inny kierunek niż muzyka ;)

Posted

[quote name='filodendron']A co jest złego w "spoko"? (Abstrahuję od hymnu euro.)
W niektórych sytuacjach spoko jest całkiem OK ;)
Jak ma młodzież mówić - "dla Boga, uspokój się waćpanna..." ?

Za moich czasów mówiło się "klawo". Każde pokolenie ma swoje "klawo" i swoich bigbiciarzy - tak mówił mój ojciec na wszystko, co nie było Anną Jantar czy inną Ireną Jarocką :)[/QUOTE]


a ja ostatnio re-odkryłam "byczo" ;-)

[quote name='ulana']Nie zaglądalam na forum kilka dni, a tu taki ciekawy wątek się zrobił.:)

Soko pozwól, że zapytam – czy tak samo jak znajomość literatury traktujesz muzykę (bo o ile dobrze zrozumiałam jesteś w liceum muzycznym)? Naprawdę uważasz, że wyuczenie się ogólnych założeń typu – klasycyzm to homofonia, wyrazistość melodii, budowa okresowa i dbałość o formę powoduje, że naprawdę znasz ten okres? Co Ci dadzą słowa bez wysłuchania tej muzyki po prostu? Tylko słuchając możesz poznawać jej styl. To dotyczy każdej dziedziny sztuki. Literaturę poznajesz czytając ją, a nie o niej. Muzykę słuchając jej, a nie o niej. Malarstwo, rzeźba, teatr – wszystko działa tak samo.

Zrobiłam sobie kiedyś taką listę dzieł, które powinien znać człowiek kulturalny. Przekrój pionowy – historyczny i poziomy – przez rożne dziedziny: malarstwo, literatura, muzyka, filozofia… Pokazałam mężowi – prawie dostał zawału. Stwierdził, że czuje się strasznym chamem, chociaż regularnie chadza do filharmonii. :) :) :)[/QUOTE]

ulana, masz jeszcze gdzies ten spis? bardzo bym była go ciekawa!



naprawdę, niesamowite jest juz to, że rozmawiamy o tym, czy znajomośc literatury jest ważna dla człowieka wykształconego (tzn chcącego się za takiego uważać). albo - albo. nie ma innej drogi i zaiste, nei ma z czym dyskutować, tzn te zagadnienia zostały przemielone dawno temu :-).

może nie ma się co oszukiwac z tym ogólnym obyciem kulturalnym, nie każdy musi czytać, bo nie każdy nadaje się na wykształconego. dobrze byc dumnym z tego, kim się jest, ale, do kroćset, nie można jedynie wiedzą zawodową pretendować do miana osoby kulturalnie obytej.

Posted

[quote name='Soko']My np. nie podlegamy MEN, tylko Ministerstwu Kultury - np. mundurki nas zupełnie ominęły i wiele innych głupot które były proponowane ;) u nas po prostu w II lic w pierwszym półroczu znikają np. chemia biologia, w drugim - fizyka geografia. I zostają maturalne i dyplomowe przedmioty, co nie przeszkadza w pójściu w inny kierunek niż muzyka ;)[/QUOTE]
No i czy biorąc pod uwagę to "znikanie" maturzysta jest w stanie zdać np. maturę z dodatkowo rozszerzoną fizyką, bo nagle zamarzą mu się studia astronomiczne? Tak przykładowo, bo nie wiem, jak jest w realu jeśli chodzi o wymagania na astronomii.
Ogólnie to nie chodzi mi o licea profilowane. Sama takie kończyłam (plastyczne) i już wtedy w takich liceach fizyka i chemia były na poziomie żenująco niskim. Były tylko pro-forma. Ale licea ogólnokształcące się trzymały. A to, co zaproponowała pani Hall jest dla mnie trudne do przyjęcia. W ogóle "my" mieliśmy lepiej z egzaminami wstępnymi na studia. Jak się człowiekowi "odmieniło" to mógł przeorganizować całe życie, zrobić sobie rok przerwy i zdać na co chciał i niezależnie od profilu kształcenia w liceum. Teraz matura warunkuje spektrum możliwości.

Posted

I przede wszystkim egzaminy na studia miały o niebo wyższy poziom niż pożal się boże nowa matura... Mam zeszycik z egzaminami wstępnymi z kilkunastu lat z biologii i chemii na SGGW, np. na weterynarię, i po napisaniu matury z rozszerzonej biologii na 82%, znałam odpowiedź na może co 10-te pytanie z tego przedmiotu w tych egzaminach wstępnych... Przepaść między poziomami ludzi, którzy kiedyś mogli studiować w SGGW i tymi, którzy mogą studiować teraz :roll:

Mam zresztą znajomego dentystę, sporo starszego ode mnie - napisał maturę na 5, miał świetne oceny w LO, pewny siebie poszedł na egzamin wstępny na medycynę i wrócił "na tarczy", oczywiście się nie dostał, rok przygotowywał się prywatnie do egzaminów wstępnych na studia i dopiero zdał na medycynę. Bardzo, bardzo szkoda, że teraz tak nie ma. Człowiek mniej by się bał chodzić do lekarza :diabloti:

Posted

ja skonczylam klase filologiczna-program biologii, chemii i fizyki troche okrojony. matmy zreszta tez, co mnie bardzo wtedy cieszylo, bo jak szlam do liceum, to bylam zdeklarowanym humanista, czego do dzis sie wstydze.

skonczylam biologie ze specjalizacja zoologia. pracuje nie dosc ze jako biolog to jeszcze zoolog i to dokladnie w takim dziale, z ktorego pisalam prace mgr.
egzamin na studia nie byl dla mnie zabojczo trudny, bo w koncu go bez problemow zdalam, ale byl znacznie trudniejszy niz nowa matura, sorry. w czasie calych studiow tylko raz na pierwszym roku jakis gowniarz mlody prowadzacy doktorant zapytal sie mnie, co robie na tych studiach po tym jak przepytal nas, jakie konczylismy licea. ani razu przez cale 5 lat nie mialam powodu, zeby sie wstydzic. wprost przeciwnie. w zyciu nie dostalam bani do indeksu.

bylo to 10 lat temu. 3 lata po mnie moja siora pisala jako pierwszy rocznik nowa mature. kiedy wrocila z rozszerzonej biologii po prostu sie smiejac i nie mogac uwierzyc, ze to matura. teraz jest na doktoracie. ma zajecia ze studentami i twierdzi, ze obecnie matura musi byc jeszcze smieszniejsza.

mnie przeraza tez troche cos jeszcze. mimo ze urodzilam sie we wczesnych latach 80, jeszcze doslownie chwile przede mna dzieci nosily do pierwszej klasy elementarze z napisem rzeczpospolita polska LUDOWA, znam bardzo dobrze 2 jezyki obce, dwa komunikatywnie.
mialam praktyki w dwujezycznej klasie licealnej w moim miescie, ja do dzieci po francusku, a one "prosze pani, my nie jestesmy na romanistyce". prawie wszyscy moi znajomi z mojego rocznika MOWIA W JAKIMS JEZYKU OBCYM. im mlodszy rocznik tym jest z tym gorzej. dlaczego? zupelnie tego nie kumam.

i wreszcie: kiedy skonczylam studia byl straszny kryzys na rynku pracy. na prawie dwa lata trafilam do koropracji i pracowalam w dziale plac i to bynajmniej nie polskich plac. i dalam rade mimo ze iles tam lat temu sadzilam, ze matma to zlo.
od tego momentu uwazam, ze jesli ktos nic nie kuma z matmyy i tlumaczy to tym, ze "jest humanista", to jest jakims lewarem i jak moje dziecko bedzie tak mowic to zrezygnuje z metod pozytywnych i mu kupie obroze elektryczna i bat na dupe.

i wreszcie: co to sa za humanisci, ktorzy nie czytaja lektur, a czesto w ogole nic nie czytaja? nie maja pojecia o historii, o tym, co sie wokol nich dzieje...nie mowiac juz o jakiejs glebszej sztuce.

ja naprawde jestem tym przerazona. to jest jeden z powodow, dla ktorych wolalabym miec trzeciego psa niz dziecko.

Posted

odkąd wprowadzono te gimnazja w szkołach zle sie dzieje, kiedys za moich czasów to trzeba bylo troche lektur jednak poczytac i nie było ze mi sie nie chce potopu, sciąg w formie ksiązek też nie było, a teraz maturzyści odpowiadając musza sie wpasowac w klucz i wystarczy tylko 30 %. Nie dziwcie sie potem jakich mamy studentów;///

Posted

[quote name='a_niusia']
i wreszcie: kiedy skonczylam studia byl straszny kryzys na rynku pracy. na prawie dwa lata trafilam do koropracji i pracowalam w dziale plac i to bynajmniej nie polskich plac. i dalam rade mimo ze iles tam lat temu sadzilam, ze matma to zlo. [/QUOTE]
Wiele osób tak robi, ale muszą mieć w sobie to "coś" - sami z siebie. Szkoła tego nie uczy. To jest w zasadzie podstawowy zarzut wobec współczesnego systemu oświaty - uczy pod testy, a mało życiowo. Nie przygotowuje młodych ludzi do licznych i koniecznych zmian kwalifikacji. Znam takie przypadki wśród dzieci znajomych - skończyło toto filologię, załóżmy, romańską i nie może znaleźć pracy W ZAWODZIE, więc siedzi na tyłku i nie robi nic. Nie ma chęci, nie ma możliwości zmiany kwalifikacji, tylko bierne oczekiwanie, że skoro państwo mnie wykształciło, to to państwo powinno mi dać pracę zgodną z wykształceniem.
Sądzę, że są to postkomunistyczne popłuczyny ("państwo" jako siła sprawcza) i że to się z czasem zmieni. Z czasem, ponieważ wciąż na rynek pracy wchodzą pokolenia, których rodzice przepracowali całe życie w jednym zawodzie i uważają to za optymalne, jedynie słuszne i sprawiedliwe rozwiązanie. Ale reformy oświaty w tej zmianie myślenia, niestety, zupełnie nie pomagają - to fakt.

Posted

[quote name='waldi481']Cytat:
Dokładnie. Wzorowy dogomaniak zabiłby drugiego człowieka, byleby psu się nic nie stało :>
---------------------------
W obronie swojego psa?-mozliwe.A co miałabym patrzeć jak mojego psa bija?kopią?krzywdzą?
A w obronie innego zwierzęcia będzie się stało i czekało aż zabije skrzywdzi okaleczy?Mam się zastanawiać,bo to człowiek i jemu wolno?
A mój mąż ostatnio interweniował bo facet psa podduszał nie miał interweniować tylko czekać aż udusi?
Elżbieta[/QUOTE]
doktor Janusz biezyński, lecznica panaceum Wrocław

Posted

ale co to jest za zaweod "filolog"-dla mnie zaden mimo ze mam za soba dosc dluga przygode ze studiami filologicznymi.
szczerze mowiac na zajeciach na tych studiach chcialo mi sie po prostu smiac-a odbywalam je juz z nowymi maturzystami.

teraz jest bardzo latwo dostac sie na studia-tak samo jak zdac mature.
ale czesto nawet po studiach filologicznych jeszyk obcy lezy i kwiczy...wiec co z tego, ze rynki pracy sa otwarte i czekaja na specjalistow?

moj brat w tej chwili konczy podstawowke. w jego klasie po angielsku rozmawia on i moze jeszcze z 2 osoby. to wszystko. oczywiscie nie nauczyl sie angielskiego w szkole. chodzil na zajecia dodatkowe, ktore olewal az zaczal grac w jakas tam gre internetowa, w ktorej gral w druzynie miedzynarodowej. rok starczyl-po angielsku smiga.

ja nauczylam sie francuskiego w panstwowej szkole. nie chodzilam na zajecia dodatkowe.
i naprawde w wieku 13 lat plynnie rozmawialam i po angielsku i po francusku.

dziwi mnie, ze jeszcze nie zakumano w tym spoleczenstwie, ze jezyki obce to jest podstawa niezaleznie od wyksztalcenia.
dziwi mnie, ze z liceow wychodza kaleki, ktore ledwo umieja wyslowic sie po polsku.
tak, dokladnie tak wlasnie mysle-KALEKI.

Posted

[quote name='a_niusia']ale co to jest za zaweod "filolog"-dla mnie zaden mimo ze mam za soba dosc dluga przygode ze studiami filologicznymi.[/QUOTE]
No, w rozumieniu takiej osoby, to jest klucz do tych ofert płynących ze szkół (nauczyciel języka) i z firm (tłumacz).
Ale tu nie chodzi konkretnie o filologa - nie ma takiego zawodu wyuczonego, który gwarantowałby pracę w tym zawodzie na całe życie. Ludzie muszą nauczyć się uczyć - przez całe życie - tego, co jest im akurat potrzebne. Niestety część kończy studia i osiada na laurach w oczekiwaniu, że świat się nad nimi pochyli i zaopiekuje.
Z drugiej strony poznałam wiele bardzo energicznych młodych osób, które nie boją się zmian i - przede wszystkim - nie boją się pracy. Tylko że - jak wspomniałam wyżej - to była raczej cecha charakteru, a nie kwestia przygotowania do życia i funkcjonowania na rynku pracy.

Z tym angielskim chyba nie jest aż tak źle - przynajmniej z mojej perspektywy. Córka i jej koledzy, koleżanki dość swobodnie posługują się angielskim. Na tyle, żeby korzystać z anglojęzycznych for, stron internetowych czy oglądać jakieś filmy z oryginalną ścieżką dźwiękową, słuchać muzyki rozumiejąc teksty itp.

Posted

[quote name='filodendron']
Ale tu nie chodzi konkretnie o filologa - nie ma takiego zawodu wyuczonego, który gwarantowałby pracę w tym zawodzie na całe życie. Ludzie muszą nauczyć się uczyć - przez całe życie - tego, co jest im akurat potrzebne. Niestety część kończy studia i osiada na laurach w oczekiwaniu, że świat się nad nimi pochyli i zaopiekuje.
[/QUOTE]

a no wlasnie-i to, ze studia nie gwarantuja zdobycia zawodu to jest bardzo powazna wada polskiego systemu edukacji.
konczy sie studia i jest sie takim samym nikim jak przed tylko ze z tytulem magistra.
tak nie powinno byc i swiadczy to o tym, ze bezplatne, finansowane przez panstwo studiowanie jest tak naprawde ogromna strata pieniedzy i ladowaniem panstwowej kasy w czarna dziure, jaka jest produkcja kolejnych glabow, ktorzy maja zerowa wiedze, zerowe umiejetnosci i zerowe zorientowanie na rynku pracy.

w innych krajach europy to wyglada inaczej.

to, ze ja konczac takie studia, jakie skonczylam, musialam gnic dwa lata w smierdzacej korporacji, jest totalna porazka. gdybym te same studia skonczyla w niemczech czy anglii, w ogole nie musialabym martwic sie o prace w zawodzie, bo MIALABYM ZAWOD. a konczac studia w polsce po wiekszosci kierunkow nie ma sie nic.

moi znajomi ze studiow pracuja w bankach, windykacji, handlu itd. to nie jest na pewno szczyt ich marzen, nie o chcieliby robic, ale nie maja wyboru-studia, ktore skonczyli NIC im nie daly.

Posted

A ja uważam, że chcieć, to móc. Moja córka też skończyła filologię polską na kierunku korektorsko-redaktorskim. I cóż stąd, że nie ma dla niej obecnie pracy? Poszła na drugie studia- wiedzy o teatrze, będzie mogła być też krytykiem literackim. Obecnie na erazmusie w Norwegii, bo na tejże filologii uczyła się nie tylko angielskiego, ale i norweskiego i języka migowego, więc nawet może być tłumaczem dla głuchoniemych. Oczywiście nie jest na garnuszku rodziców (jak wielu wiecznych studentów), pracowała jako opiekunka do dzieci, korektor, zapisywała ustne wywiady, była sekretarką reżysera, teraz uczy w polskiej szkole w Norwegii, opiekuje się dzieckiem i jest kelnerka w barze. Kto chce pracować, nie będzie oglądał się, aż Donald Tusk (albo Kaczyński) da mu pracę, sam znajdzie taką albo inną. Teraz córka myśli o doktoracie, może we Francji albo w Niemczech. Tyle,że ona [B]lubi, umie i chce [/B]się uczyć i dla takich osób były licea ogólnokształcące. Obecnie wszyscy muszą mieć maturę i co najmniej licencjat, nie dziwota, że się zdewaluowały. Mają niski poziom, bo kto by to wszystko pozdawał?? Kiedyś na Akademię Medyczną trzeba było zdać egzamin z fizyki właściwie rozszerzonej, obecna matura to wciąż żenada, chociaż, zauważyłam, idzie ku lepszemu, tzn. wyższemu, poziomowi. Licea i studia powinny być dla wybranej garstki uczniów, tych, co w przyszłości będą naukowcami lub będą pracować w zawodach lekarza, inżyniera, nauczyciela itp. Nie chodzi mi o to, by wykształcenie ograniczać, ale niech uczą się dalej ci , co chcą i potrafią. Reszta powinna mieć solidne wykształcenie ogólne, ale nie szczegółowe, chociaż wystarczające, by poradzić sobie w życiu i zawodzie. A propos literatury i historii-pamiętacie ""Pana Samochodzika" Zbigniewa Nienackiego? Cudowna książka dla młodzieży, przemycająca w sposób niesamowity kawał historii polskiej i obcej. W sposób przyjemny, ciekawy i zachęcający do samodzielnego zwiedzenia chociażby Malborka czy Pragi Czeskiej. Kiedyś to była literatura dla dzieci i młodzieży!

Posted

[quote name='sleepingbyday']czasem rekrutujemy, no i powiem wam, że wszyscy mają wpisaną znajomośc angielskiego. ale jak zaczynamy po temu angielskiemu rozmawiac z kandydatami, to sodomia i gomoria. niezależnie od wieku.[/QUOTE]
No tak, to jest norma na dzień dzisiejszy.
Ale w kwietniu tegoroczni gimnazjaliści po raz pierwszy pisali test z języka angielskiego, który odtąd stanie się integralną częścią egzaminu gimnazjalnego. Młodzież, która w gimnazjum kontynuuje naukę angielskiego z podstawówki (a to chyba jest już większość), obowiązkowo pisze test rozszerzony. Może coś drgnie w tej sprawie.

[quote name='dziuniek']A ja uważam, że chcieć, to móc. [/QUOTE]
Jasne, jasne - tylko że na tym nie zbudujemy gospodarki i elit - no, przynajmniej nie tak szybko ;)

[quote name='dziuniek'] A propos literatury i historii-pamiętacie ""Pana Samochodzika" Zbigniewa Nienackiego? Cudowna książka dla młodzieży, przemycająca w sposób niesamowity kawał historii polskiej i obcej. W sposób przyjemny, ciekawy i zachęcający do samodzielnego zwiedzenia chociażby Malborka czy Pragi Czeskiej. Kiedyś to była literatura dla dzieci i młodzieży![/QUOTE]
No, ja pamiętam. Wychowałam się na tym (między innymi). Ale dziś to już trochę zramolałe i trąci myszką. Jest sporo współczesnej literatury dla młodzieży, która jest na tu i teraz a nie na peerelowską rzeczywistość, w której silnik ferrari pod maską to był szczyt marzeń każdego jednego nastolatka płci męskiej :)

Posted

taaaak...super, ale kiedy twoja corka skonczy studia moze sie okazac, ze filologia polska i wiedza o teatrze to za malo, zeby zostac krytykiem literackim i nagle moze tez sie okazac, ze to troche glupio po dwoch kierunkach studiow miec prace w stylu kelnerka w barze czy opiekunka do dzieci.

i co wtedy?

niestety, ale takie studia w polsce daja naprawde bardzo nikle przygotowanie do tego, co oferuje rynek pracy.

doktorat?
obiektywnie-co na rynku pracy znaczy doktorat z dziedziny takiej jak filologia czy wiedza o teatrze?


to jest niestety "nauka dla nauki" i tworzenie kolejnych rocznikow, ktore nie beda mialy co ze soba zrobic, bo niczego nie beda potrafic.

nawet jak ktos chce i umie sie uczyc, to w polsce czesto laduje w wylegarni magistrow, ktora nijak nie przystosowuje do funkcjonowania na rynku pracy.

Posted

[quote name='filodendron']

Jasne, jasne - tylko że na tym nie zbudujemy gospodarki i elit - no, przynajmniej nie tak szybko ;)
[/QUOTE]

pewnie NIGDY nie zbudujemy.

mlody czlowiek po studiach nie wie nawet jak zalozyc wlasna firme, jak starac sie o jej dofinansowanie i jak ja poprowadzic.

ja jestem kilka lat po studiach, dojrzewam do wlasnej dzialalnosci i uswiadomilam sobie, ze nikt mi tego nigdy nie nauczyl, a przeciez obiektywnie rzecz biorac ktos powinien mowic to mlodym ludziom.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...