beahoff Posted January 20, 2012 Posted January 20, 2012 dzisiaj dowiedzialam sie ze adoptowany przezemnie w listopadzie boksiu Fart jest chory.Moj chlopak ma czerniaka zlosliwego, przed dwoma tygodniami przeprowadzono operacje guza na przedniej lapie dzisiaj moj znajomy lekarz histopatolog zadzwonil z ta hiobowa wiadomoscia.Jest mi bardzo smutno.:placz: Quote
olly Posted January 21, 2012 Posted January 21, 2012 bardzo mi przykro :-(:-(:-( Mój Wigorek też ma nowotwór złośliwy, ale wet powiedział, że onkologia to najdziwniejsza dziedzina medycyny. Psy, które książkowo mają żyć pół roku, przychodzą po dwóch latach na obcięcie pazurków, a opiekunowie już zapominają o nowotworze. Quote
beahoff Posted January 22, 2012 Author Posted January 22, 2012 dzieki , ale dzisiaj moj maz dopatrzyl sie nowej narosli w miejscu operowanym przed dwoma tygodniami,zobaczymy co powie wet i czy pomoze wyciag z jadu tarantuli mam nadzieje ze Fikolajek jeszcze pobedzie z nami jakis czas, ale tez nie chce zeby cierpial.Przynajmiej ma dobre zycie po tym co przeszedl do tej pory. Quote
Kapsel Posted January 22, 2012 Posted January 22, 2012 Nie mogę uwierzyć w to :shake::-(:-(:-( teraz kiedy Farcik ma szcześliwy domek, kiedy jest wreszcie kochany :-(:-(:-( nie nie wierzę!!!! Beatko :calus:Musi byc dobrze!!!!!!!!!!!!!!! Musimy w to wierzyć!!! Quote
beahoff Posted January 23, 2012 Author Posted January 23, 2012 Dzieki Alu ale to prawda! Narazie chlopak jest pod dobra opieka, ma na cito wszystkie badania, ale te guzy zaczely wychodzic w zastraszajacym tempie, Obiecalam zdiecia i nie dotrzymalam obietnicy bo zajelam sie leczeniem Farta.To nie jest tak ze on jest osowialy i nie chce sie bawic, przybral pieknie na wadze 35 kg to juz powazny facet dalej urzeduje ze swoim ringo ze schroniska,Ale obawiam sie co bedzie jak wystapia przezuty.Nie bede miala sily na to zeby pojsc z nim do weta i go uspic.pociesza mnie to ze nie musi siedziec zamkniety w klatce w schronisku,ze jest do granic wytrzymalosci namolny ze swoja miloscia bo najlepiej na kolankach. Pa Alu Quote
Kapsel Posted January 23, 2012 Posted January 23, 2012 Nie wiem co mam napisać.... wiem tylko jedno, ze jak nam Jenny umierała w męczarniach to teraz nie pozwoliłabym żeby się męczyła, ze należy wtedy taką decyzję podjąć, choć to jest decyzja dla nas straszna, ale nie możemy pozwolić aby nasz ukochany psiak cierpiał straszliwie, jeśli nie ma już dla niego ratunku :-(:-(:-( Dlaczego tak jest, że jak przychodzi to największe szczęście, to trwa tak krótko??? Jenusia była z nami tylko dwa latka.... Farcik będzie walczył, one zawsze walczą gdy maja dla kogo. W schronie pewnie by go już nie było..:-( Quote
beahoff Posted January 23, 2012 Author Posted January 23, 2012 dzieki Alu za wsparcie! Nie wiem czy pamietasz jak mowilam po pierwszej wizycie u weta ze Fart mial usuniety wezel chlonny podkolanowy wiec ktos mosial wiedziec o tym fakcie ze on jest chory i w schronisku nic nie powiedzieli.Alu tak czy tak bym go zabrala z tego schronu bo one nie zasluguja na taki koniec.Obojetnie czy to kundel czy rasowiec sluzyly wiernie swojemu panu a jak chory to won.Mam na dzieje ze Fikolajek jeszcze z nami pobedzie i podjelam juz decyzje jak bedzie zle to osobiscie pojade z nim do weta zeby nie byl samotny w ostaatniej drodze.Pa Quote
Kapsel Posted January 26, 2012 Posted January 26, 2012 Beatko :calus: trzymaj się dzielnie! Miłość robi cuda i wierzmy w to :thumbs: Quote
Roksia Posted January 26, 2012 Posted January 26, 2012 Tak kochane czytam i czytam i strasznie mi przykro. Ale Beatko jeśli mogę pozwolić sobie na małą prywatę, musisz wierzyć ,że będzie dobrze!! Miłość i chęć życia tych biedaczków czyni cuda. Ja sama miałam boksię , która z nowotworem walczyłam bardzo dzielnie i również przyszedł czas , że guzy wyskakiwały w zaskakująco szybkim tempie, operacja za operacją , ale ona chciała żyć!! Walczyła z nowotworem od 8 roku życia a zdechła (uśpiliśmy ją niestety bo w ostatnich 3 dniach swojego życia - nastąpiło wielkie pogorszenie) w wieku 12 lat!! I przez ten okres dobrze się miała, świrowała, i po za guzami nic się nie działo! Dlatego spokojnie , bez nerwów zobaczysz może akurat będzie dobrze!!Pisałam również mgr na temat nowotworów u boksiaołków, niestety to ich choroba:( 95% boksiołków choruje na nowotwory:( Na to nie ma rady, ale nasza cirpliwość, rozsądek i miłość pozwala im z tym walczyć. Może akurat będzie dobrze i nie będzie cierpiał ( bo jesli miałby cierpieć to nie można na to pozwolić) , ma w końcu swoje życie i jest wrezcie w prawdziwym domku- może będzie mu dane nacieszyć się życiem dłużej , niż książkowo to opisują. Wiem co przeżywasz , dlatego trzymam mocno kciuki, a nawet jeśli odszedłby zaTM pamiętaj najważniejsze , że zazna prawdziwego ciepła!! Tak mi tłumaczyli wszyscy gdy 2 m-ce temu odeszła w ciągu jednej minuty Bianka , którą zaadoptowaliśmy i nacieszyła się ciepełkiem tylko 3 tyg (zator wykończył ją w ułamku sekundy) :( Smutek , żal ,ale teraz wiem że miała piękne 3 tyg prawdziwego życia:( Nie martw się, kochaj , całuj , przytulaj i wierz ,że będzie lepiej a nie gorzej:) POZDRAWIAM Quote
Kapsel Posted January 26, 2012 Posted January 26, 2012 Roksiu :buzi: samą mądrość życiową napisałaś. Dziękuję za ten wpis!!! Quote
beahoff Posted January 26, 2012 Author Posted January 26, 2012 DZieki duze Boksiowe Ciotki ja sie jeszcze nie poddalam a Fikolajek nam dokucza ,tylko jak pomysle ze nasza wikta odeszla na nowotwor,Ramzesa szukam juz ponad pol roku i nic kamien w wode i teraz Fart to mysle ze to nie bardzo fair dla mnie.Pa Quote
Roksia Posted January 26, 2012 Posted January 26, 2012 [quote name='Kapsel']Roksiu :buzi: samą mądrość życiową napisałaś. Dziękuję za ten wpis!!![/QUOTE] Czysta przyjemność móc powiedzieć komuś dobre słowo:) Quote
jareckihg Posted June 5, 2013 Posted June 5, 2013 Niestety takie życie.. Mój "Oscar" miał dużego guza na szyi przez co nie mógł ani dobrze oddychać ani jeść... Już nie mogłem patrzeć jak się męczy i musiałem go uśpić...:(( Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.