KAŚKA Posted January 17, 2007 Posted January 17, 2007 A tak przy okazji to zauważyłam, że o wiele łatwiej jest dogadać się z kobietą-właścicielem takiego lowelasa. Jakieś argumenty do nich trafiają. A z mężczyznami-właścicielami to problem jest ogromny. Oni chyba żyją życiem swojego psa i dla nich to takie normalne, że pies pod furtką siedzi i drzwi obsikuje. No i że panienki mu się chce. Już kilku na spacerach spotkałam takich właścicieli, którzy z dumą opowiadali jak ich Ciapuś czy Pikuś dostał się po płocie, przez podkop, ukradkiem, znienacka do jakiejś suczki i ją pokrył. Tak to przeżywali jakby sami jakiegoś wielkiego heroicznego czynu dokonali osobiście. To chyba jakaś zboczona męska solidarność:angryy: Quote
mch Posted January 17, 2007 Posted January 17, 2007 w ogóle niektórych facetów mam wrazenie ,,kreci" zycie seksualne psów :placz: ,jeden przy mnie czynil wyrzuty suce ze z brzydkim na wsi sie puscila ,no ale miala choc chwile przyjemnosci i ze szkoda ze nie moze miec tej przyjemnosci bez konsekwencji w postaci szczeniaków. inny rechotal na mysl o tym ze jego suka bedzie miala niebawem chcące dni . a juz tarmin kastracja psa ,boki facetów jakby im samym cos ubywalo . im bardziej pies jurny tym lepszy panie tego . :evil_lol: Quote
saJo Posted January 17, 2007 Posted January 17, 2007 Wogole mam wrazenie, ze wielu facetow-wlascicieli psow proboje podniesc mniemanie o sobie wlasnie za pomoca psa. Bo moj pies to postrach ulicy, bo moj pies najwiekszy, najsilniejszy, najwiekszy lowelas itp itd Quote
Mari Posted January 17, 2007 Posted January 17, 2007 [quote name='KAŚKA']Oni chyba żyją życiem swojego psa i dla nich to takie normalne, że pies pod furtką siedzi i drzwi obsikuje. No i [B]że panienki mu się chce[/B]. Już kilku na spacerach spotkałam takich właścicieli, którzy [B]z dumą[/B] opowiadali jak ich Ciapuś czy Pikuś dostał się po płocie, przez podkop, ukradkiem, znienacka do jakiejś suczki i ją pokrył. Tak to [B]przeżywali jakby sami jakiegoś wielkiego heroicznego czynu dokonali[/B] osobiście. To chyba jakaś zboczona [B]męska solidarność[/B]:angryy:[/QUOTE] święte słowa :evil_lol: Quote
Hummerka Posted February 4, 2007 Posted February 4, 2007 Ja tez mialam ten problem przez 12-lat z moja wyzlica, w wieku 12 lat musialam ja wysterylizowac ze wzgledow zdrowotnych, teraz zaluje ze nie zrobilam tego wczesniej ona by nie chorowala i pozyla by troche dluzej moze. Mieszkam w bloku i dwa razy w roku musialam sie odpedzac od psow, a jedynym u mnie sposobem bylo rzucanie do psow kamieniami tak dla przestrachu, pozniej wystarczylo tylko sie schylic do ziemi a już wialy w efekcie nie zblizaly sie na 10 metrow. teraz mam psa i mam inne problemy nie idzie go odciagnac od suczych zapachow, ale nigdy go nie puszcze zeby sobie na panienki poszedl. U nas prawo jest jednakowe dla wszystkich gorzej z przestrzeganiem tego i egzekwowaniem, ale to juz wina naszych wladz ktore sa niekompetentne i sami nie wiedza kiedy maja interwaniowac a czesto nie zabieraja glosu bo nie chca miec wrogow zwlaszcza w malych miejscowosciach gdzie wszyscy sie znają. M & H Quote
zaba14 Posted February 5, 2007 Posted February 5, 2007 Ja zglosilabym sprawe na SM jesli jakies psy beda kolo ogrodzena lub wejda na teren ogrodka odrazu wzywam SM i pokazuje ktory pies jest czyj, bo rozumie ze to wiadomo... jesli ludzie dostana mandaty, odetchnełabym z ulga, usmiała się im w twarz, a kolejnym krokiem byłaby sterylizacja suni, dla jej zdrowia przede wszystkim ;) Quote
Greven Posted February 9, 2007 Posted February 9, 2007 Nie przeczytałam całego wątku. 1. Sukę najlepiej wysterylizować. Raz na zawsze spokój. Żadnych psów demolujących podwórko, żadnego ryzyka ciąży, czy ropomacicza. Jedna wielka ulga. Naprawdę warto! 2. Psich amantów trzeba zgłaszać do straży miejskiej. Upracie i regularnie. Wiem, co to za koszmar mieć sukę w cieczce, gdy dookoła warują tzw. "ruchacze". Czyli zazwyczaj nieduże samczyki, wypuszczane przez właścicieli, żeby [I]sobie użyły[/I]. wrrr Ja już przerabiałam z pierwszą suką niesikanie i nierobienie kupy przez cały dzień, bo w pobliżu czai się Casanova, wywożenie suki samochodem na jakieś pole, żeby w końcu zrobiła, co ma zrobić. A także gonienie kijem i kamyczkiem upierdliwych amantów, częstowanie kopniakiem amantów tak upierdliwych, że mimo moich ostrzeżeń nagle znajdowali się na suce, zrywaniem się w środku nocy, bo na dole rozlegał się jakiś łomot i po zejściu okazywało się, że w okno od trasu wali głową i łapami wielkie bydle w kolczatce, które przeskoczyło furtkę i wcale nie zamieża sobie iść. Wysterylizować i jeszcze raz wysterylizować. Quote
KOT I MYSZ Posted February 9, 2007 Posted February 9, 2007 nawet we własnym domu nie ma człek i pies spokoju:evil_lol: Myśmy przerabiali pierwszą wspólna cieczkę,[Myszul po adopcji],na wakacjach:evil_lol: nagle panna M. zaczęła interesować się psami mooooocno:evil_lol: generalnie udawało się odganiać ale raz jeden na plaży się przyczepił i za chińskiego boga nie chciał zrezygnować dopiero straszenie wielkim grubym konarem poskutkowało:diabloti: chociaz długo się zastanawiał czy by nie zaryzykować:mad: Quote
meg&pati Posted February 9, 2007 Posted February 9, 2007 Mnie ostatnio nawet kij nie pomógł, a burek próbował ujeżdżać moją nogę. Dodam, że właściciel psa jak zobaczył, że jego kundel oddala się za moją suką poszedł w długą. Moje dotychczasowe cieczkowe przygody utwierdziły mnie w przekonaniu, że w tym wypadku gorsze są kundle i bynajmniej nie jest to wina kundli, a ich właścicieli. Rasowca to jeszcze będą pilnować, a wielorasowiec jak pójdzie to i tak wróci, a poużywa sobi przy okazji. Taki stereotyp myślenia. Quote
KrzysiekKrosno Posted June 12, 2013 Posted June 12, 2013 ja miałem problem z głowy dwie suki jedna Onek druga kundelek owczarek zawsze pilnował drugiej przed nalotami psów Quote
Bellis_perennis Posted January 5, 2014 Posted January 5, 2014 Obecnie mam sukę w cieczce i jednego namolnego na maksa adoratora. Sposób mam na niego taki, że zamykam go na klatce schodowej a sama szybko myk na spacerek i już :diabloti: ale to tylko jak uda mi się go zwabić kiedy pałęta się pod drzwiami do klatki, jak go spotkam gdzieś po drodze a wiadomo, że sucz potrzeby fizjologiczne musi załatwić to przywiążę gada do płotu (wyprowadzam sucz na dwóch smyczach żeby miała w czasie cieczki więcej swobody ale i też kontrolę muszę mieć) własną smyczą a jak Cleo się załatwi to spuszczę upierdliwca. Najgorsze jest to, że jak wychodzę gdzieś sama albo z M to on LEZIE ZA NAMI! I tak pognał za M na dworzec autobusowy, wsiadł za nim do busa i chciał ujeżdżać nogę :angryy: z pomocą kierowcy udało się go wysadzić. To PIERWSZA I OSTATNIA CIECZKA. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.