Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Dziś do domku do Lublina wybyła Stefcia :)

bc1fa3b9c2f03cf5gen.jpg

 

Trafiła do bardzo zwierzolubnego domu, gdzie jest już jedna uratowana sunia i dwa koty z odzysku. W dodatku Pańcia studiuje weterynarię :)

Posted

Też miałam powrót z adopcji "uciekinierki", ale po dwóch - trzech  tygodniach, nie po roku. W przypadku terenów wiejskich,trudno przesądzać,  co jest ucieczką, a co szukaniem sobie zajęcia przez nudzącego się samotnie psa - bez ludzi, bez innych psów, za to z ogrodzeniem, niezupełnie szczelnym........

Posted

Wygląda na to, że pies nie został adoptowany, a pożyczony.Zgadzam się, że nie było więzi, winę ponoszą ludzie, bo pies na pewno nie.Życzę mu szczęścia i prawdziwego domu, bo ten takim nie był.

Posted

Ucieczki to był problem od samego początku, ale ludzie radzili sobie z tym, była też mowa na samym początku o zrobieniu z czasem podmurówki przy ogrodzeniu (Pucek się podkopowywał). Poza tym był grzeczny i ludzie go chwalili. Tym bardziej dziwi mnie taka decyzja po takim czasie... 

Puckowi przynajmniej humor dopisuje i cieszy się towarzystwem psiaków :)

 

 f5fadcfb14c37e82gen.jpg

 

9b8809f75cc1d976gen.jpg

 

58445480cbe8742dgen.jpg

 

Jakby co wątek Pucka:

http://www.dogomania.com/forum/topic/130368-pucek-zwyk%C5%82ybury-kundelek-ma-sw%C3%B3j-dom/page-17

Posted

Nie chcę oceniać i klikać kalumnie, ale takiego zwrotu z adopcji nie rozumiem ... :(

W swojej naiwności dumam - adopcja powinna być bardzo przemyślana, bo bierzemy na klatę

życie Istoty pokiereszowanej przez los i różnie może być i z tą różnością trzeba się zmierzyć,

mieć świadomość, że Ogonek i nam podobny - ma swój charakterek ;)

Cóż, ale do tego potrzeba ogromnej empatii  ...

Miałam sąsiadów, którzy dwukrotnie oddawali do domu dziecka adoptowane dziewczynki,

które "nie spełniały oczekiwań" , trzecia  z nimi została, ale nie wiem, czy podała im na starość "szklankę wody".

Życie ............ :(

 

Puckowi życzę z całego serca domku i miłości na zawsze :)

Posted

Nie chcę oceniać i klikać kalumnie, ale takiego zwrotu z adopcji nie rozumiem ... :(

W swojej naiwności dumam - adopcja powinna być bardzo przemyślana, bo bierzemy na klatę

życie Istoty pokiereszowanej przez los i różnie może być i z tą różnością trzeba się zmierzyć,

mieć świadomość, że Ogonek i nam podobny - ma swój charakterek ;)

Cóż, ale do tego potrzeba ogromnej empatii  ...

Miałam sąsiadów, którzy dwukrotnie oddawali do domu dziecka adoptowane dziewczynki,

które "nie spełniały oczekiwań" , trzecia  z nimi została, ale nie wiem, czy podała im na starość "szklankę wody".

Życie ............ :(

 

Puckowi życzę z całego serca domku i miłości na zawsze :)

Kiedyś słyszałam rozmowę Doroty Wellman o adopcji dziecka.Mówi, że nie zdecydowałaby się na nią, bo nie wie, czy poradziłaby sobie, a zwrot z adopcji karałaby śmiercią.Dla mnie dawanie nadziei, a potem odbieranie jej jest wyjątkowym łajdactwem.

  • Upvote 1
Posted

Pewnie nigdy się nie dowiemy, czemu puckowy DS tak zdecydował. Ważne, że chłopak nie przeżywa(chyba?) jakiejś ogromnej traumy z powodu rozstania i że wrócił do miejsca, w którym już kiedyś był szczęśliwy.

To dobry start do lepszego DS - u dla niego :). Idę na jego wątek poczytać :)

 

Co do rozwiązywania stosunku adopcyjnego z dzieckiem, to bym śmiercią za to nie karała, bo czasami się zdarza, że nie ma innego wyjścia - znam taki przypadek adoptowanego chłopca, który gdy trochę podrósł, ciążył do swojej patologicznej rodzimy(znał ich ), a rodziców adopcyjnych okradał, bił, straszył nożem. I co zrobić w takiej sytuacji?

Posted

Zacytowałam Dorotę Wellman, ale trochę się pod tym podpisuję.Mam kilku znajomych, którzy adoptowali dzieci, dwie moje koleżanki też były adoptowane.W jednym przypadku kolega z pracy zaadoptował z żoną kilkuletnią dziewczynkę.Było to po tragicznej śmierci ich jedynaczki.Starali się bardzo, robili wszystko, żeby ich nowa córeczka była szczęśliwa.Dziewczynka jednak nie mogła się u nich odnaleźć, psycholog i cała ta ekipa zdecydowała, że tak być nie może i doradzono im adopcję malutkiego dziecka.Tak się też stało, wszyscy mają się świetnie.Myślę, że chodzi o paskudny argument pt. "nie spełnia naszych oczekiwań".Takiego czegoś nie zrozumiem, nie zaakceptuję.Procedury adopcyjne trwają długo, nie bierze się dzieci jak ze sklepu.Pomagałam kiedyś w tłumaczeniu, bo para Amerykanów zdecydowała się na bardzo chore dziecko z domu dziecka w Stalowej Woli.Nawet nie przypuszczałam, ile to zachodu było z ich strony, ile razy musieli tu przyjeżdżać, jak bardzo byli testowani.

Posted

Każda adopcja jest wyzwaniem i musi być mądrze przemyślana.

Zabór danej nadziei jest rzeczywiście łajdactwem bez 2zdań.

Jednakowoż cóż może poradzić np. Murka - dom sprawdzony, wszystko wygląda ok.

i po roku doopa z adopcji :(

Dobrze, że Pucek nie wylądował w lesie, czy też innym "przytulisku"

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...