Jump to content
Dogomania

CHOC MAJA SPORO LAT TO JESZCZE DUZO PRZED NIMI-ZBIERAMY NA UTRZYMANIE i SPLATE DLUGU


Recommended Posts

  • Replies 906
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted (edited)

[B][SIZE=3]07.07.2013 Amonek odszedł [/SIZE][/B]:-(:-(:-(:-([B][SIZE=3]
[/SIZE][/B]
To jedno z jego ostatnich zdjęć z około 22ej ,żadnych innych już nie będzie:-(:-(

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images46.fotosik.pl/2105/4a8815eb20866155med.jpg[/IMG][/URL]


Odszedł w nocy, tak jak chciałam dla niego.
Poczucie spokoju daje mi czas, który wczoraj z nim spędziłam, to że nie odeszłam od niego na krok kiedy przez dwie godziny zlatywała kroplówka, siedziałam przy nim, głaskałam, głaskałam, głaskałam.
Kiedy wychodziłam o 22.30 leżał spokojny. Potem poszłam o 00.40, leżał w zmienionej pozycji, nie spał, bardzo rozziajana i niespokojna była Aza, tylko Igunia spała tak mocno, ze można byłoby bombe zrzucić i nie otworzyłaby oka.
Zapaliłam światło, Aza wyszła na dwór, Amonkowi dałam wody, napił się, oczka miał jakby troszke żywsze, pogłaskałam, wycałowałam, leżał spokojnie, rano już nie żył.
Gdyby zobaczył go ktoś nie zorientowany w sytuacji, pomyslałby że śpi, oczy miał przymknięte, na pycholku wymalowany spokój ,
odszedł prawdopodobnie niedługo po tym jak byłam u niego ostatni raz.
Bałam sie poranka, bałam sie, ze będę musiała wzywać weterynarza, bałam się jego cierpienia, zawsze strasznie się boję, ale u Amoncia wszystko stało sie tak raptem, nie było czasu na cierpienie - chwała losowi za to,
w ciągu jednego- wczorajszego dnia przyszło to gwałtowne załamanie i..... już go nie ma, mojego pięknego "Zbója" :placz:

Będę za Tobą bardzo tęsknić Amciu :-(:-(:-(:-(

Edited by Kasia77
Posted (edited)

Bylam cały czas w kontakcie z Kasią, to co ona prezywa jest straszne. Odszedł jej ukochany pies, ktory dzieki jej opiece i dbałosci z worka skory i kosteczek przemienił się w pieknego owczara, ze wspanaiła puchatą sierścią. Swym wygladem zwaracał uwage i budził podziw.
Odszedł spokojnie i cicho.
Żegnaj Amnku [...] :(

Kasiu bardzo Ci dziękuję za wspaniałą opiekę i pomoc jaką stale niesiesz tym wszystkim bidom.

Edited by iwna5702
Posted (edited)

Ten wiersz zawsz będzie mnie wzruszal:
"Psia dusza",
To tylko pies, tak mówisz, tylko pies...,
A ja Ci powiem, ze pies to czasem więcej niż człowiek,
On nie ma duszy mówisz....
Popatrz jeszcze raz - psia dusza wieksza jest od psa.
My mamy dusze kieszonkowe-maleńka dusza, wielki człowiek.
Psia dusza się nie mieści w psie,
i kiedy się uśmiechasz do niej ona się husta na ogonie.
A kiedy się pozegnac trzeba i psu czas iść do psiego nieba, to niedaleko pies wyrusza.
Przeciez przy tobie jest psie niebo z toba zostaje jego dusza :(

Edited by iwna5702
Posted

Aza umówiona jest jutro na operację, umówiłam ją w poniedziałek - byłam uregulować sobotnią wizytę Amonka.
pollyg, jak uważasz? - operować czy nie operować?, jutro czy ryzykować i przetrzymać ją jeszcze próbując bardziej wzmocnić?.
Aza przyjechała w takim stanie w jakim jest, samo to jej straszne wychudzenie od razu nasuwało na mysl cos znacznie więcej niż same zwyrodnienia.
Rozmawiałam w poniedziałek z weter. raz jeszcze o Azie, weter. jest zdania, ze trzeba operować, bo Aza żyje dzis a jutro moze nie żyć- guz jest wielki i i jeśli pęknie a moze w każdej chwili, to koniec.
Jesli wytną, to przedłużamy jej zycie , ale operacja jest ryzykowna, wszystko może się zdarzyć, moge nie odebrać jej z kliniki zywej.


Przed operacja miałaby jeszcze raz sprawdzone serce, bo ona bardzo zieje/oddycha ciężko a to według weter. nie ma nic wspólnego z tą śledzioną Koszt operacji 400 zł .
Sama nie dam rady, chyba, ze mi to rozłozą na raty na kilka m-cy, sypie mi się wszystko, Zuzi musze zrobic wszystkie badania, bo jakas niewyraźna a tez po usunięciu listwy, Borys ma przy odbycie "jajo" - tez do usuniecia +tysiąc badań przy okazji a jeszcze Gaja koniecznie i badania kontrolne i leki, tak bym chciała kupić jej kwas hialuronowy dostawowy,bo kuleje okrutnie ale to kolejne 300 zł a jest jeszcze reszta mojego psiego świata.


A tu na jamnikach mozna zobaczyc Filipka, Bianca go wkleiła z informacją o stanie zdrowia.
Połowe kosztów transportu Danusia wzięła na siebie - serdeczne dzięki Danusiu za wszystko.....
także mam do oddania za małego 250zł
[URL]http://www.dogomania.pl/forum/threads/173573-Jamniki-i-jamnikowate-w-potrzebie-z-ca%C5%82ej-Polski-%21%21%21%21%21%21/page305[/URL]

Posted (edited)

[quote name='Kasia77']Aza umówiona jest jutro na operację, umówiłam ją w poniedziałek - byłam uregulować sobotnią wizytę Amonka.
pollyg, jak uważasz? - operować czy nie operować?, jutro czy ryzykować i przetrzymać ją jeszcze próbując bardziej wzmocnić?.
Aza przyjechała w takim stanie w jakim jest, samo to jej straszne wychudzenie od razu nasuwało na mysl cos znacznie więcej niż same zwyrodnienia.
Rozmawiałam w poniedziałek z weter. raz jeszcze o Azie, weter. jest zdania, ze trzeba operować, bo Aza żyje dzis a jutro moze nie żyć- guz jest wielki i i jeśli pęknie a moze w każdej chwili, to koniec.
Jesli wytną, to przedłużamy jej zycie , ale operacja jest ryzykowna, wszystko może się zdarzyć, moge nie odebrać jej z kliniki zywej.


Przed operacja miałaby jeszcze raz sprawdzone serce, bo ona bardzo zieje/oddycha ciężko a to według weter. nie ma nic wspólnego z tą śledzioną Koszt operacji 400 zł .
Sama nie dam rady, chyba, ze mi to rozłozą na raty na kilka m-cy, sypie mi się wszystko, Zuzi musze zrobic wszystkie badania, bo jakas niewyraźna a tez po usunięciu listwy, Borys ma przy odbycie "jajo" - tez do usuniecia +tysiąc badań przy okazji a jeszcze Gaja koniecznie i badania kontrolne i leki, tak bym chciała kupić jej kwas hialuronowy dostawowy,bo kuleje okrutnie ale to kolejne 300 zł a jest jeszcze reszta mojego psiego świata.


A tu na jamnikach mozna zobaczyc Filipka, Bianca go wkleiła z informacją o stanie zdrowia.
Połowe kosztów transportu Danusia wzięła na siebie - serdeczne dzięki Danusiu za wszystko.....
także mam do oddania za małego 250zł
[URL]http://www.dogomania.pl/forum/threads/173573-Jamniki-i-jamnikowate-w-potrzebie-z-całej-Polski-!!!!!!/page305[/URL][/QUOTE]
Kasiu, napisz ile za Amanka trzeba oddać w lecznicy, to dzisiaj wyślę
do kosztów podrózy Filipa dołozą się obie dziewczyny M., potem będziemy myśleć dalej

Edited by Beat2010
Posted

Bardzo mi przykro z powodu Amona, ale przynajmniej odszedł godnie i w spokoju. W ciągu ostatniego miesiącą 3 moich podopiecznych zeszło w szpitalu, samotnie w strasznych warunkach... brak słów :shake:


Kasiu myślę, że operować - jeśli chodzi o termin operacji to zdajmy się na opinię lekarza tzn. jeśli uważa, że nadaje sie na operację to zróbmy to jak najszybciej a jeśli za słaba to może ją chwilę wzmocnić.

Ja wpłacę 200 zł na operację Azy.

Posted

[quote name='Beat2010']Kasiu, napisz ile za Amanka trzeba oddać w lecznicy, to dzisiaj wyślę
do kosztów podrózy Filipa dołozą się obie dziewczyny M., potem będziemy myśleć dalej[/QUOTE]

wizyta- 2 zdjęcia RTG , kroplówki, zastrzyki - 100zł , usg jak zwykle nie policzone
badania z krwi 57zł i 25zł musiałam dać za paliwo kierowcy, który nas woził, razem 182zł

Posted

[quote name='Pollyg']Bardzo mi przykro z powodu Amona, ale przynajmniej odszedł godnie i w spokoju. W ciągu ostatniego miesiącą 3 moich podopiecznych zeszło w szpitalu, samotnie w strasznych warunkach... brak słów :shake:

Kasiu myślę, że operować - jeśli chodzi o termin operacji to zdajmy się na opinię lekarza tzn. jeśli uważa, że nadaje sie na operację to zróbmy to jak najszybciej a jeśli za słaba to może ją chwilę wzmocnić.

Ja wpłacę 200 zł na operację Azy.[/QUOTE]

Aze odwożę na godzinę 10tą.
Co mam robić, jeżeli zadzwonią, ze ją otworzyli i okazało się, ze prócz guza na śledzionie sa inne, np. na żołądku, których na usg nie było widać? , mają w takiej sytuacji nie wybudzać Azy czy wybudzić i dać jej jeszcze kilka dni a jak cudu doczeka to tygodni zycia?

Bardzo mnie niepokoi, ze ona nie chce jeść, prawie w ogóle nie je, jej główny posiłek składa sie z pasztetu w którym chowam jej witaminy, niedawno próbowałam wcisnąć w nią parówkę, skubnęła trzy kawałeczki,wątróbka i inne mięso, są niejadalne- jest jakis powód tego, ze nie je, mam nadzieję, że go nie znajdą jutro nigdzie/na niczym

Posted (edited)

Kasiu, kchana nic więcej nie poradzisz - na miejscu bedzie lekarz i zdecyduje - tak jak zyje Azunia teraz to i tak nie zycie. Mam na mysli brak laknienia, oslabienie
Moze własnie ten guz nie pozwala jej jesc - jest to taka sytuacja troche bez wyjscia - zrobic operacje ryzyko, nie zrobic wiadomo, tez podobny skutek.
Same pozytywne mysli od nas dla Azuni i Ciebie.

Edited by iwna5702
Posted

......Aza jest słabiutka, w ostatnich dniach chodziła trochę po ogrodzie, była w miare ozywiona, przychodziła do mnie, kładła sie koło Igi, była blisko, ale dziś jest dużo gorzej, w dzień nie chciała jeść a wieczorem w ogóle nie reagowała na jedzenie, jest bez zycia, tak bardzo ze nie wiem czy będzie kogo jutro zawieźć na operacje

dawno powinna byc leczona, miałaby wtedy jakies szanse, gołym okiem było widac że jest chora, ślepy by zobaczył:placz:
8 lat wegetacji w klatce schroniskowej i po co?

Posted

Tak jak Iwona pisała chyba bym liczyła na to co powie lekarz. To trudne decydować o czyimś życiu i śmierci.
Jednak gdyby się okazało, że w środku dzieją się jakieś straszne rzeczy to chyba bym jej już nie męczyła.

Ale może operacja jej pomoże. Bądźmy dobrej myśli.

Jeśli chodzi o apetyt to zarówno w schronisku, potem u mojej koleżanki i u mnie to raczej miała spory apetyt. Może to te upały na nią tak działają.

Posted

[quote name='Kasia77']wizyta- 2 zdjęcia RTG , kroplówki, zastrzyki - 100zł , usg jak zwykle nie policzone
badania z krwi 57zł i 25zł musiałam dać za paliwo kierowcy, który nas woził, razem 182zł[/QUOTE]
robię przelew

Posted

[quote name='Pollyg']Tak jak Iwona pisała chyba bym liczyła na to co powie lekarz. To trudne decydować o czyimś życiu i śmierci.
Jednak gdyby się okazało, że w środku dzieją się jakieś straszne rzeczy to chyba bym jej już nie męczyła.

Ale może operacja jej pomoże. Bądźmy dobrej myśli.

Jeśli chodzi o apetyt to zarówno w schronisku, potem u mojej koleżanki i u mnie to raczej miała spory apetyt. Może to te upały na nią tak działają.[/QUOTE]

To nie upały, wczoraj u nas było chłodno żeby nie powiedzieć zimno, ona jest w strasznym stanie,do jakiegos czasu jadła, ale guz rósł i rósł, cały brzuch ma twardy .
Ten dzień dzisiejszy, boże, ile nerwów... Kiedy pojechalismy do kliniki, Aza wyglądała tak jak wczoraj- ledwo zywo, kardiolożka ją osłuchała- serce pracuje źle - podejrzenie, ze jest na sercu guz, w takim przypadku rokowania byłyby żadne.
Poszlismy na usg, kolejny raz, guz jest na sledzionie ogromny, byc moze przez to, ze uciska żołądek Aza przestała jeść(oby tylko to było to), weter. chciała obejrzeć na usg serce, ale żebra zasłaniały prawie cały obraz- takie ma Aza zwyrodnienia ogromne, że nie widać przez nie serca a to co było widać, to nie na tyle dokładnie, żeby byc pewnym czy to guz czy nie guz


Cięzko było decydować co robić bo jej stan jest fatalny a każde wyjscie złe, weter. dawała jej 30 procent na powodzenie i operacji i zycia po operacji. Przed ostateczną decyzją jeszcze raz pobrali krew, zeby sprawdzic czy przez ten tydzień, nie popsuły sie nerki. Pojechałam z krwią do laboratorium, Aza została, ale poprosiłam, żeby zadzwonić jak bedą wyniki, bo jeśli nerki byłyby w porządku i zaryzykowaliby operacje, to na wszelki wypadek , gdybym miała jej nie odebrac zywej, chciałam podjechac do kliniki zeby przy mnie zasnęła, żeby wiedziała że jestem , że nie jest sama - I tak było, zadzwoniła weter. ze nerki dobre, więc popędziłam do kliniki z powrotem, Aza leżała, tak naprawdę to chyba było jej wszystko jedno czy jestem czy nie, nie reagowała, zero reakcji, ale wygłaskałam ją i wycałowałam.
Weter. powiedziała, ze im póxniej będą dzwonić do mnie, tym lepiej, znaczy ze nie jest najgorzej, ale mogą ją otworzyc i zobaczyc wszystko- przerzuty na zołądek, wątrobe, bo to nie zawsze wychodzi w usg. Jeśli tego nie będze, to jest zostaje ryzyko, ze guz jest na sercu- Aza strasznie oddycha i mozna podejrzewać przerzuty, w takich wypadkach po operacji psy przezywaja do kilku dni.
Nie wypuszczam telefonu z ręki, odliczam minuty, które upłynęły z nadzieją, że nie zadzwonią za szybko.... Weterynarka powiedziała kiedy wychodziłam, że teraz można tylko odprawiać zaklęcia i modły i liczyc na szczescie ale nastawic się na najgorsze.

W przypadku Azy najwieksze znaczenie miał czas, gdyby wczesniej była zdiagnozowana, leczona/ operowana, mogłaby jeszcze sobie zyć. Weterynarka nie rozumie,nie może pojąć, jak w schronisku pies może byc w takim stanie, i jaki to ma sens.
Ta geriatria to w wielu przypadkach chyba nie jest taka najgorsza, bo Aza i Iga nie były z geriatrii a w gorszym stanie niz Dżekuś i wiele innych , Dżekuś na geriatrii dostał chociaz pomoc na czas i chodzi i zyje.

Posted

[quote name='Beat2010']czekam na informacje, oby dobre

Kasiu, za podróz Filipa dostaniesz w najbliższym czasie 3x50zl, od Małgoś i ode mnie, będziemy myśleć dalej[/QUOTE]

Dziękuje, bardzo dziękuje.


Dzwonili z kliniki - operacje przeżyła, konkretnych innych guzów nie było, ten na sledzionie był juz w fazie rozpadu,
ale wątroba jest brzydka-zmieniona, żółtawa, nie jest z nią dobrze. Weterynarze zrobili co mogli, teraz pozostało czekać czy wątroba podejmnie prace , najbliższe godziny, doba potem kolejna - teraz o wszystkim decyduje czas i wola walki Azy.
Tak czy siak, weterynarka kazała sie nie cieszyć, nie wolno sie cieszyć, bo to za wczesnie na jakiekolwiek radości.
Na pewno jutro kroplówki, weter. mówiła też cos o transfuzji, ale ....na razie czekamy. Odbieram ją o 18 tej.
Więcej napisze wieczorem

Posted

[quote name='Kasia77']Dziękuje, bardzo dziękuje.


Dzwonili z kliniki - operacje przeżyła, konkretnych innych guzów nie było, ten na sledzionie był juz w fazie rozpadu,
ale wątroba jest brzydka-zmieniona, żółtawa, nie jest z nią dobrze. Weterynarze zrobili co mogli, teraz pozostało czekać czy wątroba podejmnie prace , najbliższe godziny, doba potem kolejna - teraz o wszystkim decyduje czas i wola walki Azy.
Tak czy siak, weterynarka kazała sie nie cieszyć, nie wolno sie cieszyć, bo to za wczesnie na jakiekolwiek radości.
Na pewno jutro kroplówki, weter. mówiła też cos o transfuzji, ale ....na razie czekamy. Odbieram ją o 18 tej.
Więcej napisze wieczorem[/QUOTE]

to nie cieszymy się, ale cieszymy :) i czekamy

Posted (edited)

Był telefon przed chwilą- Aza umarła.....
umarła.... weterynarka mówi, ze ten guz był w fazie rozpadu, on juz ją mocno zatruwał ,zniszczył, wszystko za pózno!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! , za pózno, za pózno, serce zaczeło "wariować", próbowali reanimować, ale nie podjeło pracy, umarła

Chroni sie te psy przez szpitalem schroniskowym, tylko na co to? brak reakcji na czas prowadzi i tak do smierci

Jade po nią, martwą zabiore do domu, martwą :placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz::placz:

Edited by Kasia77

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...