pinczerka_i_Gizmo Posted September 26, 2011 Posted September 26, 2011 Zakładam nowy wątek, ponieważ w tym dziale nie znalazłam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, a w dziale jamników, jest mnóstwo na ten temat, ale zazwyczaj są to tylko prośby o rady właścicieli, bez konkretnych odpowiedzi. Może w końcu uda się zebrać problem w jednym miejscu. Sprawa tyczy się Luckiego - oczka w głowie mojego TŻ, psa w typie jamnika. Lucky ma 5 lat, jest psem z ADHD, zawsze szaleje po ogrodzie, za piłkami, zabawkami, człowiekiem... Niestety nikt od małego nie wiedział, że jamniki należy nosić po schodach - nie ma ich za wiele do pokonania, raptem parę schodów, ale codziennie pokonuje je dziesiątki razy. No i stało się. W sobotę po spacerze zrobił się osowiały, często leżał, w niedzielę całkowity niedowład tylnej części ciała. W niedzielę usłyszeliśmy od wetki diagnozę - jamnicza dyskopatia, biedakowi wypadł dysk, od niedzieli jeździmy codziennie na zastrzyki (4 różne, jakieś sterydy, przeciwbólowe itp,), nie wiadomo ile to potrwa, może parę dni, tygodni, albo miesięcy... Psina wygląda paskudnie, serce się kraje i płaczemy nad nim wszyscy po kolei :( Póki co jest tylko gorzej, tak jak mówię, niedowład tylnej części ciała zupełny, przewraca się, zaopatrzyliśmy się nawet w klatkę, żeby nie "chodził" bo to znów może spowodować odlężyny, jak tak będzie pupkę wlókł za sobą. Na szczęście kontroluje fizjologie, kupa tylko na zewnątrz, siusiu za każdym razem jak weźmie się go na ręce (nie wiem czy to też nie jest spowodowane bólem przy podnoszeniu). Zastrzyki to jest koszmar, płacze przy nich niesamowicie, tak go bolą, że już nawet na nas kłapie zębami. Wiem, że to dopiero trzeci dzień, ale siedzę i zadręczam się nad tym problemem, przez co nasunęło mi się do głowy parę pytań. Po pierwsze. Wetka wydała diagnozę tylko na podstawie naszych opowieści, nawet nie zbadała psa, nie mówiąc o RTG. Wiem, że dyskopatia u jamników jest częstym zjawiskiem, ale czy można ją tak bez niczego zdiagnozować? Może wyprosić na wszelki wypadek prześwietlenie, czy to nic nie da? Jak duże jest prawdopodobieństwo, że po powrocie do zdrowia (oby jak najszybciej :( ) problem może znów wystąpić? Pytam, bo Lucky uwielbia szaleć po ogrodzie i nie wiem, czy nie będziemy musieli całkowicie tego zaprzestać na rzecz spacerów wyłącznie w szelkach i na smyczy. Przede wszystkim. Czy można mu jakoś pomóc, ulżyć? Czy pomogą mu jakieś masaże kręgosłupa, łapek, a jeśli tak to jak to prawidłowo robić? Czy nie sprawię mu tylko większego bólu? Jak zadbać o jamniora po takiej dolegliwości, wiem, że eliminujemy całkowicie chodzenie samodzielne po schodach, będziemy też musieli coś wymyślić na ogród bo on uwielbia robić "stójki" na tylnych łapach przy ogrodzeniu... Czy bezpieczne i zdrowe będzie dla takiego psa pływanie? I jak duża jest szansa, że Lucky nie wyjdzie z tego? Czy dyskopatia może tak się nasilić, że do końca pozostanie już ubezwłasnowolniony? Będę naprawdę bardzo wdzięczna za jakiekolwiek rady, tudzież dobre słowo, zwłaszcza od Dogomaniaków, którzy walczyli razem ze swoimi czworonogami z takim problemem. Quote
gryf80 Posted September 27, 2011 Posted September 27, 2011 spróbuję ci pomóc po kolei w kolejności co do pytań: 1.jeśli wet ma doświadczenie w/w sytuacji może postawić taka diagnozę,zdj rtg potwierdzi tylko to co powiedział,ale jesli chcesz poproś o przeswietlenie na pewno nie odmówi.na pewno nie jest to bez sensu 2.problem może powrócić lub nie.jeśli jest to problem zwapnień w kregosłupie to duże prawdopodobieństwo 3.na masażach niestety się nie znam,choc wiem że sa lecznice które mają tzw.bioprądy.niestety zastrzyki ,niektóre podawane przy tym problenmie bolą np.b12,czy b1 4.pływanie tak,jeśli lubi,stóki schody nie 5.czasem nie da się nic zrobić-wtedy wiele osób decyduje się na krok ostateczny,przeważnie gdy brak stolca i moczu poczekaj na efekty,jeszcze za wcześnie.poprawa może nastąpić nawet po tyg,trzymajcie się.pozdrawiam Quote
pinczerka_i_Gizmo Posted September 28, 2011 Author Posted September 28, 2011 gryf80, bardzo dziękuję za odpowiedź. Na szczęście potrzeby fizjologiczne są przez psiaka kontrolowane. Jest jakby lepiej, tzn. zadek nadal "nieczynny", ale Lucky stał się jakiś bardziej żywy, strzyże uszkami, nawet szczeka, gdy usłyszy coś za oknem. Najgorsze są zastrzyki, przypuszczam, że chodzi o b12 i b1, o których wspomniałaś. Wczoraj już musieliśmy kłuć w kagańcu, tak go to boli. Czy macie może jakieś dobre metody na przenoszenie psa z takim problemem? My pożyczyliśmy od kota kuwetę i tak go transportujemy do weta i do ogrodu, bo każda próba wzięcia go na ręce sprawia mu ból. Quote
gryf80 Posted September 28, 2011 Posted September 28, 2011 z kuweta zrobiliście ok-bo na sztywno,widziałam tez osoby co wynosiły na ręcznikach,ale uważam że kuweta jest sztywna więc lepsza Quote
pinczerka_i_Gizmo Posted September 28, 2011 Author Posted September 28, 2011 Dziś dostaliśmy zwiększoną dawkę leków, ból ciągle jest okrutny. Lucky, kiedy był sam (oboje pracujemy) rozgryzł całą poduszkę, na której leżał - nie wiem, czy to dobry znak (nuda), czy wręcz przeciwnie (ból). Dodatkowo przypałętało się zapalenie siusiaka, cały czerwony i spuchnięty, musimy zebrać mocz do badania... Kiedy mogą pojawić się pierwsze efekty? Quote
pinczerka_i_Gizmo Posted October 3, 2011 Author Posted October 3, 2011 Cichutko tu okrutnie ale postanowiłam kontynuować wątek, może kiedyś w przyszłości komuś pomóc. Wczoraj minął 8 dzień zastrzyków. Weterynarz stwierdził, że chyba już z nimi skończymy bo zrobiły już co miały zrobić - Lucky jest rozluźniony (wcześniej siedział skulony cały czas), bez problemu odwraca już głowę i dosięga do ogona, można już go podnosić bez bólu, stał się też żywy - szczeka, wącha na spacerach, ostatnio próbował nawet obsikać drzewo ;) Niestety łapy nadal nieaktywne, włóczy je za sobą. Dlatego dziś mamy umówioną wizytę w lecznicy z fizykoterapeutką, która ma go naświetlić lampami, wymasować, pokazać nam jak robić w domu. Sprowadziliśmy też od babci domową lampę do naświetlania, żeby kontynuować terapię w domu. To ma go postawić na nogi. Bardzo na to liczymy, bo póki co biedak ciągle siedzi w klatce, a jako, że czuje się dobrze to odezwała się jego jamnicza natura - jak tylko zostaje sam piszczy, drapie w klatkę, rozwala wszystko w środku. Istny jamnik ;) Pomimo tego, że co dzień bierzemy Luckiego pod prysznic zrobiły się mu odparzenia - jedno na siusiaku, na które dostaje w tej chwili antybiotyk przez zastrzyki, a drugie, dość nieprzyjemne na pupie, po stronie na której zazwyczaj siedzi. Może macie jakieś pomysły, czym smarować takie odparzenia? A może póki co skupić się na łapkach a odparzeniami zająć się, gdy zacznie chodzić? Quote
gryf80 Posted October 3, 2011 Posted October 3, 2011 sudocrem-najlepiej mały bo drogie to to.do kupienia w aptece lub rossmannie też widziałam.nie czekaj z odparzeniami-działaj już Quote
pinczerka_i_Gizmo Posted October 3, 2011 Author Posted October 3, 2011 Dziś zaopatrzyliśmy się właśnie w Sudocrem i smarujemy. Dziś na wizycie weci (bo już są z nami wszyscy w lecznicy) zdecydowali się jednak na zdjęcie RTG. Przyniosło same złe wieści :( Okazało się, że w trzech najważniejszych kręgach lędźwiowych powstało zwapnienie, oraz zapalenie rdzenia kręgowego. Ja się na tym kompletnie nie znam, ale wet nam to wszystko zademonstrował na rysunkach oraz zdjęciu. Miejsce powstałe na skutek wypadnięcia dysku, zmniejszyło się i teraz kręgi napierają na siebie. Niestety rokowania są 50/50. Ten tydzień ma być decydujący, ani my, ani weci się nie poddają. Dostał steryd w zastrzyku, został wymasowany, w domu mamy go 3x dziennie naświetlać lampą Zeptera na zmianę ze smarowaniem maścią końską. Dodatkowo podpieranie łapek na ręczniku oraz próby rozruszania łap w wodzie w wannie. Dobrym znakiem jest to, że kontroluje załatwianie potrzeb fizjologicznych i po badaniu wet wyczuł delikatne nerwy w łapach, ale bardzo słabe i zaburzone. Także ten tydzień pokaże, czy Lucky będzie chodził, czy już do końca pozostanie z niedowładem tylnych łap :( Proponowali nam konsultację z najlepszym specjalistą pod tym kątem, w czeskim Brnie, ale to wiąże się z kosztami powyżej tysiąca złotych, a i tak nie daje gwarancji, że po badaniach/operacji psiak zacznie chodzić. Póki co robimy wszystko aby było dobrze... :( gryf80, bardzo, ale to bardzo dziękuję za obecność na wątku! Quote
gryf80 Posted October 4, 2011 Posted October 4, 2011 do usług;).gratuluję psu takich cierpliwych opiekunów Quote
pinczerka_i_Gizmo Posted October 5, 2011 Author Posted October 5, 2011 Kontynuujemy zalecenia weterynarza czyli naświetlanie, smarowanie, masaże, zastrzyki. Chciałam też zakomunikować, że [B]coś się dzieje[/B] ! Dzisiaj podczas masażu [B][/B]nastąpił przełom! Minimalny bo minimalny ale to znak, że coś się zaczyna dziać. Najpierw Lucky sam od siebie podkulił ogon, a potem, na skutek szczypania go po opuszce lewej łapy zaczął nią drgać i cofać łapkę, sam od siebie [IMG]http://jamniki.feen.pl/images/smiles/clap.gif[/IMG] Takie momenty działają jak motor napędowy, od razu dodają sił! Byliśmy też dzisiaj w wannie, ale to był istny armagedon ;) Większość zawartości wanny znalazła się na naszych ubraniach, podłodze, szafkach, nie zdziwiłabym się, gdyby była nawet na suficie :P Przebieranie było tylko przednimi łapkami, ale nie poddajemy się, będziemy męczyć naszego Szczęściarza :) Quote
gryf80 Posted October 6, 2011 Posted October 6, 2011 super.wszystko wymaga czasu i cierpliwości Quote
yvonne_swiss Posted November 3, 2011 Posted November 3, 2011 moj jamiorek mial 10 lat caly czas nosilam go po schodach i nagle wital nas i upadl, to bylo zlamaie kregu nie wiem jak dokladnie po polsku ale operacja, dwa tygodnie w szpitalu, problemy ze stolcem, przez tydzien sciagali mu mocz potem sie moczyl wiec podklady cale mieszkanie bylo wylozone czyms co sie kladzie na podloge podczas malowania zeby uczyl sie chodzic, nosilam go 3 miesiace, potem nauka chodzenia w wodzie i plywanie, robilam mu masaze tylnych lapek gdyz mial zanik miesni i kregoslupa a robie to do dzis, minely prawie 4 lata i moj skarbus chodzi choc troche jakby tanczyl ale jest zdrowy, choc kosztowalo mnie to duzo pieniedzy i mojego zdrowia ale warto bylo :) Quote
pinczerka_i_Gizmo Posted November 3, 2011 Author Posted November 3, 2011 Dziękuję za odpowiedź! Ja nic nie pisałam, ponieważ przeniosłam się na jedno z jamniczych for w celu zasięgnięcia opinii kogoś, kto doświadczył tego na własnej skórze. My dalej walczymy. Naświetlamy, masujemy, pobudzamy krążenie, nawet wykorzystaliśmy ostatnią ostrą wycieraczkę do butów i szczypiemy łapki... Czucie wróciło, odpowiada na bodźce(ból, łaskotki, nacisk), ale niestety przewodnictwo nadal jest silnie zaburzone i mięśnie za słabe, aby stanąć na łapki... yvonne, u Was sytuacja była cięższa bo i uraz poważny, w naszym wypadku to wypadnięcie dysku + zwapnienie kręgów lędźwiowych. Ile minęło czasu do momentu, aż jamniś stanął na nogi? Quote
mania1979 Posted November 4, 2011 Posted November 4, 2011 moja jamnisia była bardzo energiczna,żywiołowa,uwielbiała biegać za patykiem.. i pewnego dnia..z chwili na chwilę przestała chodzić..paraliż tylnej części ciała.. nie chodziła , wynosiliśmy ja na siu i ku, tylko leżała.. w domu jak z dzieckiem,tylko na rękach by nie czuła się wyłączona z życia rodzinnego.naświetlania,zastrzyki, masaże-trwało to ok pół roku gdy pojawiło się światełko w tunelu..najpierw nieśmiało utrzymywała tyłeczek jak siusiała(wcześniej trzeba było podtrzymywać) , potem zaczęła sie czołgać i tak dłuższy czas poruszała się po mieszkaniu. A potem zaczęła chodzić, tak śmiesznie bokiem,ale chodziła a potem nawet biegała :lol: leczenie trwało naprawdę bardzo długo,było kosztowne ale niunia żyła jeszcze ok 2 latek ,pokonała paraliż ale raka nie dała rady..zabił ją..życzę powodzenia i wytrwałości, potrzeba czasu , musi się udać;) Quote
irminka098765 Posted November 13, 2011 Posted November 13, 2011 mialam taki sam problem z moim psem. doswiadczylam tego na wlasnej skorze i nie chcialabym przezyc tego poraz drugi. dla mojego jamnika prawie nie bylo nadziei. kilkutygodniowe leczenie zastrzykami nie przysosilo zadnych efektow. spajkus stracil chcec do zycia, a ja razem z nim. trzeba jednak byc swiadomym tego, ze wypadniecie dysku jest to ubytek, ktorego nie wyleczy sie lekami. Nalezy rozwiazac problem u jego poczatku czyli sprawic by dysk powrocil na swoje miejsce. Los chcial, ze znalazlam na internecie ogloszenie o pewnym cudownym lekarzu, mianowicie dr.Sekula. To on wyleczyl mojego psa, a szybkosc z jaka to zrobil, byla dla mnie nie do uwierzenie gdyz bylam juz po wielodniowym wyczerpaniu sil i resztek nadziei. jedyne co moge zrobic dla tych, ktorzy maja podobny problem to polecic doktora Sekule. po tym co przeszlam nie zgodze sie z zadnymi opiniami na temat tego ze jakiekolwiek zastrzyki moga tu cokolwiek pomoc. Wpisz w googlach weterynarz sekula specjalista od dyskopatii psow i kotow. tam sa na niego namiary. Mialam nawet daleko do niego, ale nie pozalowalam gdy wyleczyl mojego psa. poza tym te pieniadze ktore utracilam na leczenie psa przed przejeciem inicjatywy dra sekuli byly wyrzuceniem pieniedzy w bloto poniewaz mojemu pieskowi tylko sie pogarszalo. U Sekuli nie zaplacilam fortuny. Skromne 50 zl, za badanie i nastawienie kregoslupa. co powtarzam - wyleczylo mojego psa. Za pierwsza wizyta nie pomoglo w stu % aczkolwiek po 4 wizycie w odstepach bodajze 7 dni moj pies byl zdrowy. i jest do dzis. az strach mi myslec co by bylo gdybym nie znalazla dra sekuli. miejscowi weterynarze chcieli go uspic, a za kazde zastrzyki doili tyle kasy ze glowa boli. fakty sa takie, ze gdyby nie dr. sekula mojego psa nie bylo by juz z nami. Dodaje wiary wszystkim ktorzy zmagaja sie z tym problemem. Uwierzcie ze wasz pies wyzdrowieje . A stanie sie tak niemalze na pewno w przypadku, gdy pojedziecie z nim do doktora sekuli. ZYCZE WIARY I DUZO NADZIEI NA TO ZE WASZ PIES WYZDROWIEJE. JESZCZE RAZ SERDECZNIE DZIEKUJE DOKTOROWI SEKULI ZA POMOC. CIESZE SIE JESLI MOIM WPISEM KOMUS POMOGLAM. DBACJE O WASZE PUPILE POZDRAWIAM. Quote
ocelot Posted March 3, 2012 Posted March 3, 2012 Witam. Poczytałam. ja mam ten problem od przedwczoraj..... Maks na razie kontroluje potrzeby fizjologiczne, choć w nocy się wysikał, ale na płytki się zawlókł. na razie wczoraj były pierwsze zastrzyki, dzisiaj druga tura. Quote
pinczerka_i_Gizmo Posted March 4, 2012 Author Posted March 4, 2012 Lucky niestety nie przeżył tej walki... :( po 2 miesiącach brak było poprawy, kiedy został sam na kilka godzin to wysunął mu się siusiak, którego nie czuł i dotkliwie pogryzł. U zdrowego psa przenosi się worek moczowy w okolicy pupy, ale w naszym wypadku nie było sensu... :( [B]ocelot[/B], ale gdybyś miała jakieś pytania, to służę pomocą. Borykaliśmy się z tym 24 godziny na dobę od 24 września do 11 listopada. Który to dzień po paraliżu? Czy łapki są całkowicie niewładne? To, że kontroluje potrzeby fizjologiczne to bardzo dobrze - oznacza to, że jakieś czucie zostało zachowane. Przypuszczam, że to świeża sprawa, więc pewnie teraz najwięcej jest bólu i sztywnego ciałka. Życzę Wam powodzenia, oby to była kwestia paru dni! Quote
ocelot Posted March 4, 2012 Posted March 4, 2012 (edited) Paraliż nastąpił w czwartek, od piątku zastrzyki. czyli 3. dzisiaj chyba go boli bo nie wychodzi spod łóżka i warczy. Od 19 się nie załatwił i to mnie martwi. Koło 12 mamy jechać do weterynarza, zastanawiam się czym go wywabic spod tego łóżka. na razie chce gryźć. Wczoraj z dwa razy stanął na sekundę na tylnych łapkach. Dostaje witminę b. przeciwbólowe i vecort. edit: załatwił się:)I lewa łapa mu drży, to chyba znak że ciut lepiej. Edited March 4, 2012 by ocelot Quote
pinczerka_i_Gizmo Posted March 4, 2012 Author Posted March 4, 2012 Super, ważne, że pomalutku idzie do przodu :) Jeśli chodzi o przenoszenie psiaka to polecam coś twardego - nie brać na ręce, w kocu itp.bo to sprawi mu dodatkowy ból. My Luckiego nosiliśmy w kociej kuwecie, bo była sztywna. Jeśli łapki drżą i stanął na nich na chwilę to oznaka, że zastrzyk działają, trzymam kciuki! Quote
ocelot Posted March 15, 2012 Posted March 15, 2012 Dzisiaj mija drugi tydzień.... dzisiaj Maks stal sam na własnych lapach. Potem byliśmy u doktor Masztaka w Piotrkowie. W promieniu 100 km to chyba najlepszy lekarz. Byłam pod wrażeniem. Pierwszy weterynarz, którego Maks słuchał i się nie bał. pan doktor Maksia postawil na Łapy, badał, masował i Maks przestał calutką wizytę!!!!!!!!!!!!!!!!!! No mam nadzieję, że już z górki:) Quote
pinczerka_i_Gizmo Posted March 15, 2012 Author Posted March 15, 2012 [B]ocelot[/B], bardzo się cieszę! Jeśli stał sam na własnych łapkach to oznacza, że zaczyna się rozluźniać i wszystko wraca na swoje miejsce! Trzymam mocno za Was kciuki :) co mówił dr? Robiliście w ogóle prześwietlenie, kiedy Maks dostał paraliżu, czy na razie bazujecie wyłącznie na zastrzykach? A jak siusianie i kupa? No i jak sam poszkodowany to znosi? Wierzę, że masz wiele siły i Maks to widzi! Swoją drogą podziwiam Pana Doktora - jamniki raczej nie należą do psów, z którymi wizyta u weta przebiega przyjemnie... ;) Quote
ocelot Posted March 15, 2012 Posted March 15, 2012 Własciwie to ja tam dzisiaj na zdjęcie pojechałam i konsultację. Pan doktor go sobie oglądał, masował, postawił na łapach i mniej wiecej w te słowa"maks taki madry pies nie będzie na łapach stał?" I w ten deseń... "A pogadaj sobie do mnie i tak wiem, ze podoba Ci się jak Cie masuję" i ten mój pies był jak anioł.... A on no urządza taki cyrk normalnie, ze Masakra. Z wrzaskiem, zębami. na razie podobno prześwietlenia nie trzeba. Maks ponoć ma czucie w łapach i w mięśniach przy kręgosłupie, ogon juz nie jest bezwładny. No powiedział, ze będzie chodził. I masaż i kąpiel to podstawa. maks hm.... znosi to lepiej niż ja. łakomy jak był, rozdarty tak samo. Tyranizuje całą rodzinę, na szczeknięcie go przenosimy z miejsca na miejsce. Mam wrażenie, że go nie boli... od pon. do dzisiaj rana nie sikał. Ale rano jak pompa. Stolec codziennie. łapiny pozdzierne tylko ale nie da sobie obwiązać. Quote
ocelot Posted March 21, 2012 Posted March 21, 2012 od wczoraj Maks próbuje chodzić... Na razie jak pijany zając, ale już podnosi się na 4 lapy i coraz dłuższe odcinki. Quote
pinczerka_i_Gizmo Posted March 21, 2012 Author Posted March 21, 2012 Świetnie, tak trzymać! Cieszę się, że Maks walczy o swoje łapki! :) Na łapki obdarte trzeba uważać, nas weci ostrzegali, że takie obdarcia mogą sie zrobić nawet do kości, skoro czucie w łapkach jest zaburzone. Smarowaliśmy maścią na odparzenia i zawijaliśmy bandażem elastycznym albo wsadzalismy w skarpetki. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.